czwartek, 3 maja 2012

Porównanie płatków kosmetycznych: Lilibe, Sephora, Cleanic

Dawno nie czytałam nic o tak podstawowej sprawie jak płatki kosmetyczne. Znajdziemy je w prawie każdej damskiej łazience. Na rynku są dostępne różnych marek w wielu rozmiarach i  różnych ilościach. Najtańsze kosztują około 2 zł, najdroższe, które ja miałam 6 zł. Nie wiem czy są droższe.

W ostatnim czasie w moich zbiorach zgromadziły się płatki trzech firm. Doszłam do wniosku, że warto to wykorzystać i wam napisać co o nich sądzę.

W moich zbiorach znalazły się płatki następujących firm:

  • płatki firmowe Sephora
  • płatki Lilibe do kupienia w Rossmannie
  • Cleanic


Użyteczność płatków rozpatrzymy w kilku kategoriach:

1. Cena
Płatki w Sephorze kosztują 6 zł- dużo. Na szczęście bywają promocję. Mnie udało się je kupić za 3 zł. Warto też polować na promocję typu 3 za 2. Płatki Lilibe są  bardzo tanie, ale także bywają w promocjach. Zwykle cena oscyluję w okolicach 2-3 zł ( w zależności od ilości). Natomiast cena płatków Cleanic oscyluję w okolicach 3-4 zł (w zależności od ilości). Często widuję zestawy po kilka opakowań, wtedy cena jest atrakcyjniejsza.

2. Dostępność
Płatki Sephora są dostępne tylko w perfumeriach Sephora, które są tylko w większych miastach w Polsce.
Ich ilość to tylko 87 perfumerie. Sytuacja z płatkami Lilibe jest zgoła inna. Są dostępne w każdym Rossmannie, których w Polsce jest blisko 500. Najlepsza sytuacja jest płatkami Cleanic, są dostępne w większości drogerii, również niesieciowych, ale też supermarketach.

3. Opakowanie
W większości płatków jest to typowy worek, który przy takich płatkach sprawdza się idealnie. Najbardziej wizualnie podoba mi się woreczek z płatków Lilibe. Dla niektórych motylki i kwiatki mogą być lekko tandetne. Jednakże mają swój urok. Bardzo proste i stonowane opakowanie mają płatki z Sephora. Moim zdaniem najmniej podoba mi się opakowanie płatków Cleanic.

4. Struktura płatka
Płatki Sephora mają bardzo zwartą strukturę. Nie rozwarstwiają się. Są  dookoła obszyte. Mają po jednej stronie coś na wzór prostokątnych wypustek. Są bardzo cienkie. Wykonywanie nimi demakijażu to przyjemność. Płatki Cleanic są nieco grubsze od tych z Sephory. Mają mniej zwartą budowę, częściej się rozwarstwiają. Najgorsze w zestawieniu są najtańsze płatki Lilibe. Rozwarstwiają się niemiłosiernie. Nawet zmywanie lakieru do paznokci do katorga. Trzeba uważać wyciągając je z woreczka, ponieważ mogą zostać w dwóch częściach. Są najgrubsze z towarzystwa. Wszystkie można porównać na poniższym zdjęciu:



5. Inne rodzaje płatków:
Jeśli chodzi o to najbardziej ubogi jest w Sephorze. Jest jedna możliwość: 70 płatków w jednym opakowaniu. Płatki Lilibe można spotkać w rożnych wersjach: pakowane po 70 i 120 sztuk, płatki z aloesem (60 sztuk), owalne oraz z peelingiem. Z Cleanic mamy podobny wybór: standardowe pakowane po 50, 80, 80+20 oraz 120 sztuk. Dodatkowo znajdziemy płatki sensitive, z aloesem, owalne (są większe i grubsze), z peelingiem oraz nawilżane.

Podsumowując:
Najlepiej wykonane są płatki z Sephory, ale bardzo cenię Cleanic, które same w sobie mają dobry stosunek jakości do ceny. Nie są złe. Można je kupić w prawie każdym miejscu. Najsłabiej w zestawieniu wypadają płatki Lilibe, które podczas deficytu kasy i tak kupię.

Myślę, że takie zestawienie się przyda. Wiem, że każdemu pasuję coś innego. Coś innego szuka w płatkach niż ja. Ja np. duża uwagę zwracam na wygląd i użyteczność.

A wy na jakie aspekty zwracacie uwagę wybierając płatki kosmetyczne?
Napiszcie!

Pozdrawiam
Naomi

wtorek, 1 maja 2012

Isana malinowa rozświetlająca pomadka edycja limitowana

Ostatnio na blogu wybiło mi 10 000 wyświetleń, a liczba obserwatorów 31. Jestem niezmiernie szczęśliwa, że ktoś czyta mojego bloga. Gdy przybędzie jeszcze trochę obserwatorów zorganizuję rozdanie. Już zaczęłam się rozglądać za nagrodami.

Wracając do tytułu dzisiejszego posta. Dziś chciałabym napisać kilka słów na temat limitowanej rozświetlającej pomadki o zapachu maliny. Można ją kupić oczywiście w drogeriach Rossmann za dokładnie 4,19 zł. W opakowaniu mamy 4,8g . Na zużycie standardowe 12 miesięcy. Zapakowana w zgrabny kartonik, który nawet mi się podoba. Na opakowaniu widnieję informacja, ze jest to edycja limitowana.


Skład:
"ricinus communis seed oil, cera alba, caprylic/capric trigliceryde, cocoglycerides, isoamyl p-methoxycinnamate, candellila cera, c18-36 acid trigliceryde, diethylamino hydroxybezoyl hexyl benzoate, prunus amygdalus dulcis oil, mica, parfum, ribes nigrum seed oil, bis-ethylhexyloxyphenol methoxyphenyl triazine, cl 77891, persea gratissima oil, tocopherol, linaool, phytosterols, cl 15850, rubus idaeus seed extract, geraniol, lecithin, ascorbyl palmitate, glycearyl stearete, citral, alpha-isomethyl ionone, glyceryl oleate, olea europaea oil unsaponirables, limonene, citric acid, rosmarinus officinalis leaf extract"

Obietnice producenta:
"pomadka rozświetlająca Isana o owocowym zapachu działa długotrwale nawilżająco. Wartościowa formuła produktu wzbogacona olejkiem migdałowym, olejkiem z awokado oraz witaminę E zapobiega wysuszaniu ust rozświetlając je delikatnie.

  • zawiera filtr przeciwsłoneczny UVA/UVB-niska ochrona SPF 10
  • bez dodatku środków konserwujących, parafiny, oraz silikonów
  • tolerancja przez skórę potwierdzona dermatologicznie"
Moja opinia:
Bardzo polubiłam się z tą pomadką. Ma proste, ale dobrze spełniające swoje przeznaczenie opakowanie. Ani razu mi się nie otworzyło w torebce, co oznacza, że ma dobre zamknięcie i śmiało możemy zabierać je ze sobą. Pachnie malinami, ale jest to raczej taki chemiczny zapach. Ja do niego nie przywiązuje uwagi, ale wiem, że są osoby, którym może przeszkadzać. Ja się do niego przyzwyczaiłam. Jest to LE i zapach malin wpisuję się w porę roku, którą teraz mamy. Poza tym po aplikacji zapach się ulatnia. Na plus jest na pewno, że posiada SPF 10. Wiem, że to niewiele, ale większość pomadek ochronnych nie posiada go w ogóle. Dodaje blasku ustom, jednakże nie jest  to nachalne. Ma dobre właściwości nawilżające, może nie jest to Carmex, ale daję radę. Nawilżenie utrzymuje się przez kilka godzin, potem trzeba ponowić aplikację. Czasami mam bardzo wysuszone usta od wiatru. Niewiele pomadek sobie z tym radzi, ale ta zdała egzamin.



Podsumowując:
Może nie jest to balsam ochronny idealny, ale za 4 złote z groszami warto spróbować. Jak na swoją cenę spisuję się nieźle. Ze względu, że jest to edycja limitowana nie wiem czy kupię ponownie. Polecam :)

Pozdrawiam
Naomi

poniedziałek, 30 kwietnia 2012

Isana balsam do rąk i paznokci- bubel czy ideał?

Ostatnio mam dobrą frekwencję na blogspocie, trzymajcie kciuki, aby to się nie zmieniło

Dziś chciałabym napisać kilka słów nt. balsamu do rąk i paznokci Isana z aloesem, keratyną i witaminą E. Tubka z zawartością 100 ml można kupić w sieci drogerii Rosmann za 3-4 złote. Pierwszy raz pokazywałam go tu. Od tego czasu starałam się używać regularnie wieczorem przed pójściem spać.


Skład:
"aqua, glycerin, cetearyl alcohol, hydrogenated palm glycerides, isopropyl palmitate, glycine soja oil, dymethicone phenoxyethanol, sodium cetearyl sulfate, allantoin, parfum, methylparaben, tocopheryl  acetate, hydrolyzed keratin, ethylparaben, aloe barbadensis leaf juice powder, isobutylparaben, propylparaben, butylparaben"

Kilka słów od producenta:

  • aloes, witamina E oraz keratyna pielęgnują ręce i wzmacniają paznokcie
  • szybko się wchłania i nie pozostawia tłustego filmu 
  • pH przyjazne dla skóry, testowane dermatologicznie
Moja opinia:
Zacznę od opakowania, jest to zwykła tubka. Chyba najlepsze rozwiązanie opakowania dla kremu. Opakowanie nie zachwyca, widać, że jest to produkt tani. Zamknięcie wydaje się porządne, ale mi zdarzyło się, że sam się otworzył w torebce. Na szczęście dużo się nie ubrudziło, ale balsam ma za to dużego minusa za to. Oczywiście duży plus za cenę. Konsystencja typowa dla kremu, czy balsamu, ale dla mnie trochę za rzadka. Łatwo się rozsmarowuję, dłonie są delikatne i miłe w dotyku. Nie zauważyłam, aby jakoś zbawiennie zachowywał się dla paznokcie. Powszechnie wiadomo, że warto używać kremu, ponieważ skórki wokół paznokci lepiej wyglądają. W tym aspekcie się nawet sprawdza. Niestety największy minus jest za wchłanianie. Producent zapewnia o szybkim i nie pozostawianiu tłustego filmu. U mnie w ogóle nie ma   to odzwierciedlenia. Jak zaznaczyłam już wcześniej, używam tego kremu wieczorem, ponieważ długo się wchłania. Pozostawia tłusty film i nawet rano czuję jeszcze coś na dłoniach. 

Podsumowując:
Niestety nie spełnił moich podstawowych oczekiwań, czyli szybkiego wchłaniania i nie pozostawiania tłustego filmu. Może nie jest to bubel totalny. Niemniej jednak nie kupię go ponownie.

Pozdrawiam
Naomi


niedziela, 29 kwietnia 2012

zzzzzz....zakupy

Znowu przybyło mi kilka kosmetyków. Na szczęście kupowałam je w dużych odstępach czasu. Wiele z nich zastąpiło zużyte. Zapomniałam wczoraj napisać że zdjęto mi metalowego przyjaciela z zębów (aparat ortodontyczny). Efekt jest zniewalający. Chcecie coś przeczytań na ten temat?

Zakupy rozpoczęłam od pielęgnacji:

Wiele się skończyło lub dokańcza żywota. Z tego powodu do koszyka wpadła nowość Syoss Repair&Fulness. Za 500 ml zapłaciłam 9,99 (bardzo korzystnie). Wybrałam ten szampon, ponieważ producent zapewnia o braku silikonów, parabenów i parafiny. Następnie zmywacz bez acetonu. Ten z Isana nie jest najlepszy, ale nie chciało mi się iść do biedronki. Obok niego stoi ALL-in-1 marki Nivea. Po prawie dwóch zużytych 3w1 Graniera przyszła pora na zmianę. Czytałam, że jest nawet lepszy od Garniera- zobaczymy. Na pewno napiszę o tym na blogu. Ostatni jest płyn micelarny do demakijażu z Lirene. Chciałam spróbować innego niż Bourjois. Na razie używałam go do oczyszczenia cery, ale do demakijażu też spróbuję.

Oczywiście nie zapomniałam o kolorówce:


Miałam ostatnio okazję być w drogerii, gdzie lakiery Golden Rose z serii Paris są za 4,99(!!!). Wybrałam dwa lakiery. Pisząc tą notkę zauważyłam, że zrobiłam zdjęcie złemu lakierowi. Róż pokazywałam już w poprzedniej notce o zakupach. Na zdjęciu powinien pojawić się śliczny jasny fiolet o numerze 202. Nudek obok to 08. Przy okazji w łapy wpadły mi dwie kredki Emily również Golden Rose w kolorach 108 (bordowy) oraz 120 (szary). Skusiłam się też na dwa wkłady Inglot nr 353 Matte i 423 Pearl. W palecie 10 zostały już tylko 3 miejsca (chlip chlip).

Ostatnio z okazji zakończenia roku szkolnego klas trzecich, ja zaczynałam dopiero od 4 lekcji. Miałam trochę wolnego czasu, więc gdzie mogłam zawędrować? Oczywiście do Rossmanna.


Chciałam obejrzeć nową kolekcję lakierów Wibo. Jak widać na załączonej fotografii skusiłam się na jeden z nich. Z serii "Color power" o numerze 2. Kosztował 5,99. Mam go już na paznokciach i zdradzę tylko tyle, że jest to cudny odcień zieleni.  Pozostałe kolory były dość wtórne i nie za bardzo mi się podobały. W końcu do mojego Rossmanna dotarły specjalne patyczki do poprawek makijażu Lilibe. Cena bardzo atrakcyjna około 2,80 zł.

Trochę się tego nazbierało :)
Pozdrawiam
Naomi

sobota, 28 kwietnia 2012

wróciłam :) + lakier Virtual nr 83 "Sweet kiss"

Jak mnie dawno tu mnie nie było. Aż wstyd XD Na szczęście najbliższe dwa tygodnie mam prawie wolne, więc mam nadzieję po nadrabiać wszystkie zaległości. Przez ostatni czas starałam się używać na bieżąco lakierów, które ostatnio mi przybyły. Jutro wrzucę z notkę z zakupami ostatniego czasu.

Dziś chciałabym pokazać wam bardzo ciekawy lakier który przyszedł mi z wymianki z dzolls. Jest to czerwień  ze złotymi drobinkami, które widać tylko w słońcu. Pochodzi z serii, która bardzo mi przypadła do gustu "Street fashion". Gdy zobaczyłam go na wymiancę od razu go chciałam.  Lakiery z tej serii szybko schną. Są bardzo trwałe. Mają kremową konsystencję i pędzelek, który bardzo wygodnie się maluje paznokcie. Cena w sklepie to około 10 zł za 10ml. Bardzo polecam tą serię za świetny stosunek jakości do ceny.



 Powyżej widać drobinki, o których mówiłam wcześniej.


  Na dużym paznokciu widać, że dopiero uczę się obsługiwać seche vite.


Przepraszam za paznokcie, że są takie trochę nie ogarnięte, ale praca do tego się przyczynia.  Dodatkowo mój nowy top coat Seche vite ściąga lakier (za to wysycha ultra szybko). Dodatkowo moje paznokcie nie mogą się dogadać z nową odżywką nail tekiem i chyba muszę wrócić do Eveline 8w1, ponieważ mam już paznokcie rozdwojone do połowy. Obiecuję poprawę.


P.S. Chciałabym w najbliższych godzinach uzupełnić zakładkę wymianka. Lookajcie tam :)

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...