Pokazywanie postów oznaczonych etykietą p2. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą p2. Pokaż wszystkie posty

niedziela, 5 stycznia 2014

Ulubieńcy 2013 - kolorówka

W końcu się uporałam ze zdjęciami, a w związku z tym mogę dokończyć serię z ulubieńcami minionego roku. W tym poście chciałabym się zająć kosmetykami kolorowymi wraz z lakierami do paznokci. Zastanawiam się jeszcze, czy nie stworzyć odrębnego posta, w którym przedstawiłabym ulubieńców wśród pędzli, akcesoriów do włosów i ogólnie przedmiotów, które umiliły mi 2013 rok. Chciałybyście o czymś takim przeczytać?


Wracając do sedna notki, coś co zabrakło przy poprzedniej, czyli zdjęcia grupowego. Z kolorówki uzbierało się więcej kosmetyków niż z pielęgnacji, ale tylko dlatego, że czasami do zdjęcia dołożyłam inne warianty kolorystyczne/zapachowe.


Z pewnością na uwagę zasługują lakiery Golden Rose z serii Rich Color. Od dłuższego czasu kupuję tylko lakiery tej firmy, a w szczególności upodobałam sobie tą serie. Pomimo niewygórowanej ceny zachwycają jakością. Szybko schną, mają rewelacyjne pędzelki, formułę oraz bogatą game odcieni. W mojej kolekcji znajduje się około 10 buteleczek tych lakierów. 


Pozostając w temacie lakierów do paznokci chciałabym wyróżnić lakiery piaskowe, które zawładnęły paznokciami w 2013 roku. Na szczególną uwagę zasługuję Golden Rose i seria Holiday, Barry M (powyższe zdjęcie nie przedstawia wszystkich moich piasków, część została w Krakowie) oraz najnowszy nabytek z zimowej limitowanki Lovely (w kolorze srebrnym; boski, wytrzymał na moich paznokciach równiutki tydzień). Wśród baz i lakierów nawierzchniowych zdecydowanie na uwagę zasługuje Essie Good to Go. Kupiłam go stosunkowo niedawno (w październiku), ale już od pierwszego użycia go pokochałam. Przede wszystkim jest dla mnie łatwiejszy w użytku niż Seche Vite. Niektórzy zarzucają mu, że nie nadaje takie blasku jak wyżej wspomniany, ale mi to nie przeszkadza. Najważniejszy dla mnie jest fakt, że ekstremalnie szybko wysusza emalie.  


Następnie przejdźmy do kosmetyków, które nakładałam na całą twarz. Na szczęście są tylko dwa. Pierwszym z nich jest niebieski puder z p2. W zeszłym roku również znalazł się w tym zaszczytnym gronie. Zużywam już drugie opakowanie i niestety zaczyna widać denko. Uwielbiam go za to, jak wygląda na mojej buzi. Matuje na długie godziny, wygląda świeżo, lekko rozjaśnia podkład.

 

Drugim kosmetykiem z tej kategorii jest BB krem z Under 20. Początkowo nie dawałam mu dużych szans, ale płynące pozytywne opinie z każdej strony skłoniły mnie do zakupu. Była to bardzo dobra decyzja, ponieważ krem tonujący (myślę, że to jest bardziej poprawne dla niego określenie) ma wyjątkowo jasny odcień. Do jego zalet można również zaliczyć: wyrównuje koloryt, dopasowuję się do koloru skóry, nie ciemnieje, łatwo się rozprowadza oraz cechuje się wyjątkowo dobrą trwałością.

Na zdjęcie również załapała się paletka z Catrice z jednej z edycji limitowanej z 2012 roku. Jest bardzo dobrej jakości, możemy nią wykonać zarówno dzienny, jak i wieczorowy makijaż. Cienie są dobrze napigmentowane i ładnie się ze sobą łączą.




Pozostając przy oczach, rok 2013 był dla mnie rokiem zwrócenia większej uwagi na brwi. Wcześniej podchodziłam zupełnie lekceważąco do tego aspektu. Zaczęłam podkreślać brwi bardzo popularnym kosmetykiem z Delii w kolorze brązowym. Spełnił wszystkie moje wymagania. Delikatnie podkreśla brwi i nadaję im wyrazu. Następnie jeden z lepszych tuszy, który miałam okazje używać w minionym roku. Jest śmiesznie tani i zaskakująco dobry. Zaskoczył mnie widocznym wydłużeniem i podkręceniem rzęs. Oczywiście chodzi Lovely Curling Pump up. Aktualnie zużywam drugie opakowanie i niestety nie jest już taki dobry poprzedni. Niestety podejrzewam, że trafiła mi się jakaś otwierana sztuka.


Pod koniec 2013 roku skusiłam się na pierwszy od kilku lat kosmetyk L'oreal. Nigdy nie byłam fanką tej firmy i pewnie nigdy się to nie zmieni, ale muszę przyznać, że Super Liner jest rewelacyjnym eyelinerem. Uwielbiam go za aplikator, głęboki czarny kolor oraz łatwość malowania. Poza tym utrzymuje się bardzo długo oraz łatwo go zmyć dwufazowym płynem do demakijażu. Z pewnością w najbliższym czasie pojawi się coś więcej na jego temat. Na uwagę zasługuje również jasna cielista kredka z Basic, która jest idealna na linie wodną. Niestety jest już nie do kupienia. Szkoda.


Następnie nie mogę nie wspomnieć o klasyku wśród klasyków, mianowicie o bazie pod cienie z ArtDeco. W czerwcu zużyłam swoje pierwsze opakowanie, ale kilka miesięcy później kupiłam kolejne. Nic tak nie podbija cieni i ich utrwala jak ona. Świetnie przedłuża trwałość makijażu, cienie się nie rolują. Jest bardzo wydajna. Pierwsze opakowanie zużywałam ponad rok.


W minionym roku miałam okazje używać dużo różnych błyszczyków i pomadek, ale żadna nie przypadła mi do gustu na tyle aby ją wyróżnić. Natomiast wśród balsamów do ust, które pełnią u mnie również rolę błyszczyka, na uwagę zasługują Carmex'y w tubce. Mam dwa warianty zapachowe: wiśnie i mięte. Zapachy nie każdemu się podobają, ponieważ są dość bardzo chemiczne, ale ja czasami lubię się takimi katować. Poza tym świetnie nawilżają i nadają ustom delikatny blask.

Miałyście może któryś z powyższych kosmetyków?

Co oczarowało Was w 2013 roku?

Naomi

czwartek, 14 listopada 2013

6 kosmetyków na 7-kę, czyli o ulubieńcach października

Znowu z opóźnieniem, ale zawsze lepiej późno niż później chciałabym Wam przedstawić ulubieńców października. Było mi bardzo trudno wybrać te 6 kosmetyków, które zachwyciły mnie na tyle aby znaleźć się w tym zaszczytnym gronie, ale w końcu wyłoniły mi się typy z bardzo różnych kategorii.


Jak możecie zauważyć również w tym miesiącu królują kosmetyki z DM.


Październik upłynął mi pod znakiem dwóch rewelacyjnych kosmetyków z Balei. Pierwszy z nich to kokosowy żel do golenia z Balea. Jak pamiętacie limonkowa wersja zupełnie się u mnie nie sprawdziła. Kokosowa wersja jest jej zupełnym przeciwieństwem. Cudownie i intensywnie pachnie kokosem. Zapach nie jest chemiczny. Piana, która tworzy się z żelu jest gęsta i znacznie usprawnia depilacje.

Następnie w gronie ulubieńców znalazł się kremowy żel pod prysznic Balea o zapachu mango i ananasa. Zapach jak na Balea przystało jest bardzo ładny, przywodzi na myśl wakacje i umila nam chłodne dni. Minusem żelu może być jego bardzo gęsta konsystencja, którą pod koniec opakowania ciężko wydobyć (właśnie borykam się z tym problemem). Poza tym żel bardzo fajnie myje skórę i pozostawia ją miłą i delikatną w dotyku. Nie wysusza jej.


Następnie w październiku oczarował mnie miętowy lakier z Flormar (nr 424). Kolor jest trochę letni, ale ja nie uznaję rozgraniczenia kolorów na zimowe i letnie. Maluję tym na co mam ochotę. Lakier zauroczył mnie swoim kolorem. Jak się domyślacie i nie tylko tym. Ma rewelacyjną trwałość. Na moich paznokciach trzymał się prawie tydzień. Poza tym ma fajną konsystencje oraz pędzelek.

Na hit drugiej połowy roku urósł dezodorant w chusteczce z Cleanic. Nie spodziewałam się, że aż tak spodoba mi się ten produkt. Nie ukrywam, początkowo byłam sceptycznie nastawiona do niego, ale jak zwykle ciekawość zwyciężyła. Chusteczki sprawdziły się rewelacyjnie w chwilach, w których czułam się spocona i nieświeżo, a nie miałam możliwości wzięcia prysznica. Na zdjęciu widoczna jest wersja Soft, wcześniej miałam Fresh i właściwie nie widzę pomiędzy nimi różnicy.


W październiku wróciłam do używania mojego jednego z ulubionych pudrów. Mianowicie chodzi o p2 i niespotykany niebieski puder. Świetnie matuje na długie godziny oraz powoduje, że skóra wygląda świeżo. Nie tworzy maski. Nie pyli, łatwo nabiera się go na każdy pędzel. 

Na koniec zostawiłam sobie pędzel kabuki z Essence. Niestety na zdjęciu wyszedł wyjątkowo niekorzystnie :(. Wszedł do oferty wraz z jesiennymi nowościami i myślę, że jest to chyba najbardziej udana nowość. Pędzel jest bardzo gęsty, zbity, ale co najważniejsze bardzo miękki. Nie drapie, ani nie zgubił dotychczas żadnego włoska. Bardzo dobrze nabiera puder.

Co odkryłyście w październiku?

Naomi

czwartek, 22 sierpnia 2013

Wyznania kredkomaniaczki: o p2 perfect look kajal nr 140 Petrol

Kiedyś bardzo unikałam wszelkich kresek, ale odkąd nauczyłam się je robić, jest to mój ulubiony sposób na szybki makijaż. W mojej kolekcji zebrało się już kilka sztuk, dziś przyszedł czas na kilka słów o konturówce z p2. 


Niestety kosmetyki p2 są dostępne w niemieckich DM-ach oraz w sklepach internetowych, gdzie ich cena przyprawia o zawrót głowy. Jedna kredka kosztuje 1,79 €. W dynamicznie zmieniającej się gamie kolorów aktualnie jest 10 odcieni. Należy ją zużyć w ciągu 36 miesięcy od otwarcia. Kredki nie zawierają substancji zapachowych oraz mogą być używane przez wegan. Według producenta są wodoodporne.


Skład (źródło): CYCLOPENTASILOXANE, CERA MICROCRISTALLINA, SYNTHETIC BEESWAX, POLYBUTENE, TALC, TRIMETHYLSILOXYSILICATE, HYDROGENATED MICROCRYSTALLINE CERA, PARAFFIN, COPERNICIA CERIFERA CERA, TOCOPHEROL, HELIANTHUS ANNUUS SEED OIL, BHT, CI 77510, CI 42090, CI 77499, CI 77007, CI 77891, CI 47005


Kredka znajduje się w porządnym plastikowym opakowaniu, które jest trójkątne. Dzięki temu bardzo dobrze leży w dłoni oraz nie wyślizguje się z niej. Kolor opakowania odpowiada kolorowi kredki. Opakowanie zawiera w sobie niewielką strugawke. W każdej chwili możemy naostrzyć rysik. Niestety wpływa to na wydajność kredki. Sporo się niej marnuje. Wkład bardzo łatwo wysunąć.


Kredka jest dobrze napigmentowana i całkiem miękka. Bardzo łatwo zrobić swatche na ręce. Niestety na oczach nie jest już tak łatwo. Trzeba się trochę namęczyć. Dla uzyskania intensywnego koloru konieczne jest ją kilka razy poprawić. Poza tym nie podoba mi się, że kredka pozostawia na oku jakby grudki, które okropnie wyglądają. 


Do zalet nie mogę zaliczyć trwałości kredki. Nie jest źle, ale daleko jej do ideału. Lubi się odbijać na górnej powiece, nawet wtedy, gdy wpierw nałożę bazę, a na to jasny cielisty cień. Nie zdarza się to zawsze, ale sporadycznie tak. Poza tym raczej się nie rozmazuje, tylko czasami ściera się w wewnętrznym kąciku. Na szczęście dopiero po kilku godzinach. Kredka jest faktycznie wodoodporna. Bardzo trudno zmyć ją tylko wodą.


Btw. do wytuszowania rzęs użyłam tuszu Lovely Pump Up. Niestety na zdjęciach dostrzegam małe czarne drobinki tuszu. Chyba czas po trzech miesiącach się z nim pożegnać.

Podsumowując nie jest to kredka idealna. Ma swoje mankamenty, ale jest coś w niej takiego, że po prostu ją lubię. Bardzo mi się podoba jej niepowtarzalny kolor. 

Naomi

środa, 10 lipca 2013

Niebieski, czy zielony? p2 fantastic chrome kajal

Kilka dni temu, gdy zapytałam o czym chciałybyście w najbliższym czasie przeczytać, oprócz kremu brzoskwiniowego dużą popularnością cieszyły się kredki z p2 z serii fantastic chrome kajal. W swojej kolekcji posiadam dwie: 030 green emerald oraz 040 metalic lapis i dziś o nich napiszę.


Kosmetyki p2 są dostępne tylko w niemieckich DM-ach, ew. na allegro i w sklepach internetowych, ale niestety ceny są tragiczne. Kredka kosztuje 2,75 € za 1,1 g, które należy zużyć w ciągu 24 miesięcy. W sumie w szafie p2  znajdziemy 5 kolorów, oprócz moich zielonego i niebieskiego również fioletowy, srebrny oraz czarny. Kredki nie są wegańskie. Nie zawierają substancji zapachowych i parabenów. Zostały wyprodukowane w Chinach.


Skład 030 green emerald (źródło)

ETHYLHEXYL PALMITATE, ISOPROPYL MYRISTATE, MICA, POLYETHYLENE, SHELLAC CERA, SQUALANE, RICINUS COMMUNIS SEED OIL, CERA MICROCRISTALLINA, CERESIN, CERA ALBA, RHUS SUCCEDANEA FRUIT CERA, CI 77891, CI 77289, CI 77510 , CI 77499, CI 77491

Skład 040 blue lapis (źródło)

ETHYLHEXYL PALMITATE, ISOPROPYL MYRISTATE, MICA, POLYETHYLENE, SHELLAC CERA, SQUALANE, RICINUS COMMUNIS SEED OIL, CERA MICROCRISTALLINA, CERESIN, CERA ALBA, RHUS SUCCEDANEA FRUIT CERA, CI 77891, CI 77510 , CI 77499


Kredki mają bardzo przyjemny dla oka design. Z pewnością wyróżniają się wśród innych tego typu kosmetyków. Dużym plusem jest fakt, że kolor opakowania odpowiada kolorowi wkładu. Bez trudności odnajdziemy ją wśród innych kredek. Są dość cienkie, ale dobrze leżą w dłoni i bardzo łatwo się nimi operuję. Napisy się nie ścierają z opakowania. Nie mają żadnego specyficznego zapachu. Można jedynie wyczuć zapach drewna.


Kredki wyróżniają się bardzo dobrą pigmentacją. Wystarczy odrobinę przyłożyć rysik i już można uzyskać satysfakcjonujące na nasycenie koloru. Kresek nie trzeba poprawiać. Są bardzo miękkie, nie trzeba trzeć ani naciągać powieki. Na szczęście miękki wkład nie powoduje trudności w struganiu. Drewno jest dobrej jakości, bardzo łatwo uzyskać pożądany przez nas kształt rysika.


Niestety kredki pomimo wielu plusów nie są idealne. Zaznaczę, że kredek używałam głównie na górną powiekę do zrobienia kresek. Bardzo sporadycznie zdarzało się aby kredka pojawiła się na dolnej powiece lub linii wodnej. Przechodząc do rzeczy kreska wykonana tymi kredkami nie grzeszy trwałością. W ogóle nie polecam ich nakładania na gołą powiekę. Konieczne jest przynajmniej przypudrowania lub nałożenie cielistego cienia. Ja dodatkowo kładę pod to bazę. Dzięki temu kreska dłużej się nie ściera, a poza tym później odbija się na górnej powiece. Z drugiej strony pomimo upływu czasu nie traci na intensywności, tylko po kilku godzinach w wewnętrznych kącikach się ściera. Oczywiście wszystko dotyczy obu kredek. Praktycznie niczym się nie różnią oprócz koloru.



Podsumowując, nie żałuję zakupu pomimo, że po kilku godzinach kreski odbijają się na górnej powiece oraz ścierają w wewnętrznym kąciku. Uwielbiam w nich łatwość malowania oraz miękkość. Natomiast uważam, że cena 2,75 € lub co najmniej 15 zł na allegro jest za wysoka.  

No to zielony, czy niebieski?

Naomi

piątek, 15 marca 2013

p2: 3 kosmetyki, które okazały się bublami

Z pewnością pamiętacie wrześniową paczkę wypełnioną dobrociami z p2. Dziś chciałabym napisać o trzech kosmetykach z tej paczki, które okazały się w mniejszym lub większym stopniu bublami i nie warto będąc w DM-ie zwracać na nie uwagi.


p2 Lovely doll eyes mascara 


Zacznę od tuszu, którego nie byłam w stanie nawet rzetelnie przetestować. Mianowicie, gdy go dostałam postanowiłam odłożyć na pewien czas aby zużyć inne. Po dwóch miesiącach go otworzyłam i strasznie się zdziwiłam, ponieważ był okropnie gęsty. Jest to o tyle dziwne, że był wrześniową nowością. Nawet gdyby ktoś go w międzyczasie otworzył to nie powinien być tak gęsty. 

Jestem bardzo zawiedziona, że nie miałam możliwości go przetestować, ponieważ ma przepiękne opakowanie. Srebrne opakowanie jest oblepione koronką, która nigdzie nie odstaje. Całe opakowanie jest dość ciężkie i zwraca na siebie uwagę. 


W nielicznych próbach, w których chciałam pomalować sobie nim rzęsy zaobserwowałam, że tusz bardzo skleja rzęsy i zostawia grudki. Poza tym nawet po kilkudziesięciu machnięciach szczoteczką rzęsy wyglądają jak przed chwilą tylko sklejone. Nie wiem jak z trwałością, ponieważ zwykle po malowaniu od razu to zmywałam. Tusz ma bardzo ciekawą szczoteczkę, na która bardzo liczyłam. Niestety nie miałam okazji się nią nacieszyć.

Tusz występuje w jednym kolorze - czarnym 010 "twinkle star". Opakowanie zawiera 9 ml, które należy zużyć w ciągu 6 miesięcy. Nie zawiera substancji zapachowych oraz parabenów. Został przebadany okulistycznie i może być używany przez osoby noszące soczewki kontaktowe. Kosztuje 4,95 €.


AQUA, CERA ALBA, VP/VA COPOLYMER, STEARIC ACID, BUTYLENE GLYCOL, COPERNICIA CERIFERA CERA, GLYCERYL STEARATE, MAGNESIUM ALUMINUM SILICATE, POLYQUATERNIUM-7, CORALLINA OFFICINALIS EXTRACT, POLYIMIDE-1, DIMETHICONE, PHENOXYETHANOL, AMINOMETHYL PROPANOL, HYDROXYETHYLCELLULOSE, ETHYLHEXYLGLYCERIN, NYLON-66, CETYL ALCOHOL, CAPRYLYL GLYCOL, SERICA, TOCOPHEROL, HELIANTHUS ANNUUS SEED OIL, ASCORBYL PALMITATE, CI 77499, CI 77266

eyecatcher 2in1 mascara + eyeliner


Kolejny kosmetyk to również tusz do rzęs, ale w połączeniu z eyelinerem w kolorze fioletowym. Od zawsze chciałam mieć fioletowy tusz. Wcześniej miałam z Essence, ale on niestety tylko nadawał taką jakby poświatę, którą było widać w słońcu. Niestety ten nie sprawdził się lepiej. 

Dużym plusem tak jak u poprzednika jest ładne, zwracające na siebie uwagę opakowanie. Napisy się nie ścierają. Bardzo mi przeszkadza zapach tego tuszu, jest okropny. Wręcz śmierdzi jak tusze ze sklepu wszystko po 2,99 zł.


Największym zarzutem jak u poprzednika jest to, że jest strasznie gęsty. Bardzo trudno dokładnie pomalować rzęsy. Dodatkowo skleja je i pozostawia grudki. Poza tym lekko je unosi i pogrubia. Pozostawia na rzęsach więcej koloru niż wspomniany wcześniej z Essence, ale co z tego, jeśli rzęsy są tym kolorem bardziej oblepione.


Bardziej przypadł mi do gusty eyeliner, chociaż nie jest pozbawiony wad. Aplikator to gąbeczka, z którą nie wprawiona ręka może sobie nie poradzić. Mi po kilku próbach udało się w  końcu namalować równą kreskę. Można nim namalować zarówno cienką i grubą kreskę. Zawiedziona jestem pigmentacją, ponieważ muszę kreskę kilkukrotnie poprawiać. Poza tym eyeliner jest bardzo wodnisty i po namalowaniu kreski  muszę odczekać chwilę. 


Zestaw eyeliner + tusz aktualnie występuje w dwóch kolorach fioletowym (020 Tokyo rush oraz 030 Bamboo Garden). Mascara ma pojemność 8 ml, a eyeliner 1,5 ml, które należy zużyć w ciągu 12 miesięcy. Nie zawiera parabenów i substancji zapachowych. Został przebadany okulistycznie i może być używany przez osoby noszące szkła kontaktowe. Kosztuje 4,95 €


Składy:

020 Mascara
AQUA, CERA ALBA, VP/VA COPOLYMER, STEARIC ACID, BUTYLENE GLYCOL, MICA, COPERNICIA CERIFERA CERA, MAGNESIUM ALUMINUM SILICATE, GLYCERYL STEARATE, POLYQUATERNIUM-7, DIMETHICONE, PHENOXYETHANOL, AMINOMETHYL PROPANOL, PANTHENOL, ETHYLHEXYLGLYCERIN, HYDROXYETHYLCELLULOSE, CETYL ALCOHOL, GLYCERIN, CAPRYLYL GLYCOL, TOCOPHEROL, HYDROLYZED CERATONIA SILIQUA SEED EXTRACT, HELIANTHUS ANNUUS SEED OIL, ASCORBYL PALMITATE, ZEA MAYS STARCH, POTASSIUM SORBATE, SODIUM BENZOATE, GUAR HYDROXYPROPYLTRIMONIUM CHLORIDE, CI 77007, CI 77891, CI 77499, CI 75470
020 Eyeliner
AQUA, BUTYLENE GLYCOL, MICA, POLYESTER-5, VP/HEXADECENE COPOLYMER, PHENOXYETHANOL, VP/VA COPOLYMER, STEARIC ACID, MAGNESIUM ALUMINUM SILICATE, COPERNICIA CERIFERA CERA, ETHYLHEXYLGLYCERIN, CETYL ALCOHOL, CAPRYLYL GLYCOL, MICROCRYSTALLINE CELLULOSE, DIMETHICONE, CETEARETH-12, XANTHAN GUM, AMINOMETHYL PROPANOL, CELLULOSE GUM, CITRIC ACID, TIN OXIDE, CI 77007, CI 77891, CI 77499, CI 15850, CI 77510

Stay Matte Coverstick


No i w końcu ostatnia porażka kosmetyczna p2. Zacznę od koszmarnego, taniego opakowania. Napisy powoli się nie ścierają. Opakowanie jest wykonane z dość twardego plastiku. Bardzo łatwo go otworzyć, ale nie powinien zrobić tego sam.

Ma bardzo ciemny kolor, który odcina się od skóry choć jest to jaśniejszy odcień. Jest bardzo gęsty i tępy. Bardzo dobrze kryje wszelkie niedoskonałości, ale podkreśla suche skórki. Używałam go tylko w domu, ponieważ jest dla mnie za ciemny, ale i tu szybko się ścierał i ważył.


Dostępny jest w trzech kolorach 010 matte shell, 020 matte sand i 030 matte ivory. Opakowanie zawiera 4g kosmetyku, które należy zużyć w ciągu 12 miesięcy. Nie zawiera substancji zapachowych oraz parabenów. Kosztuje 2,75 €.

RICINUS COMMUNIS SEED OIL, OCTYLDODECANOL, MICROCRISTALLINA CERA, POLYMETHYL METHACRYLATE, CAPRYLIC/CAPRIC TRIGLYCERIDE, ETHYLHEXYL ISONONANOATE, ALUMINUM STARCH OCTENYLSUCCINATE, CERA ALBA, DI-C20-40 ALKYL DIMER DILINOLEATE, COPERNICIA CERIFERA CERA, SILICA, SORBITAN SESQUIOLEATE, TALC, TOCOPHEROL, ALLANTOIN, HELIANTHUS ANNUUS SEED OIL, ASCORBYL PALMITATE, BHT [+/- CI 77891, CI 77499, CI 77492, CI 77491, CI 77007


Podsumowując jak każda firma kosmetyczna ma swoje perełki i buble. Dziś przedstawiłam wam trzy kosmetyki, które się u mnie nie sprawdziły i radzę nie zawracać sobie nim głowy. Zwłaszcza, że jak na kosmetyki p2 są dość drogie. Mam na myśli oba tusze. Lepiej wybrać coś polecanego. 

Poza tym chciałabym dodać, że miałam styczność poza ww korektorem również z kremem BB i pudrem z ostatniej edycji limitowanej. Wszystkie kosmetyki były w najjaśniejszych wersjach, ale dla bladolicych się nie nadają. Warto zwrócić na to uwagę zwłaszcza, gdy kupujemy te kosmetyki przez internet.

Miałyście styczność z kosmetykami p2?

Pozdrawiam
Naomi

czwartek, 7 marca 2013

Łupy z DM-u: Balea i p2

Dziś w końcu czas na notkę, na którą pewnie wiele z was czeka. Wiem, że o większości kosmetyków z poprzedniej tury nie zdążyłam napisać, ale intensywnie używam i w ten weekend powinna się pojawić pierwsza recenzja. Te zakupy, tak jak poprzednie zrobiła dla mnie Agnieszka (Cosmetisc Freak). Dziękuję :*

Całe zakupy prezentują się tak. Niestety nie wszystko jest dla mnie. Część zamówiła sobie moja przyjaciółka.


A dla siebie wybrałam to:


Głównie zależało mi na kolorówce, która jest dostępna tylko w Niemczech, czyli p2. :/


Wybrałam zapas niebieskiego pudru i kolejną szminkę Sheer Glam Lipstick w kolorze nr 050 "Flashdance". Poza tym od dłuższego czasu chodziły mi po głowie dwie metaliczne (fantastic chrome kajal) kredki. Moje kolory to nr 040 "metalic lapis" oraz 030 "green emarald", a przeglądając stronę p2 swoją uwagę zwróciła konturówka w pięknym morskim kolorze nr 140 "petrol".


Z pielęgnacji ciała przygarnęłam tylko malinowe mydło w płynie oraz limitowany krem do rąk i balsam pod prysznic o zapachu owoców leśnych.


Pielęgnacja twarzy to dwie nowości (dla mnie) z serii soft&clear czyli plasterki wysuszające pryszcze oraz matujący żel. Poza tym chusteczki do demakijażu. Kiedyś już je miałam i byłam zadowolona, ale nie złożyło się żeby o nich napisać szerzej.



Na koniec zapas różnych maseczek. Wcześniej miałam tylko waniliowo-malinową. Ma świetny zapach i bardzo dobrze nawilża.

Pozdrawiam
Naomi

poniedziałek, 25 lutego 2013

Lakierowy tydzień w dzień

Dziś notka dla tych, którzy przegapili lakierowy tydzień. Specjalnie dla nich wszystkie wcześniej pokazywane lakiery w jednym miejscu.

Poniedziałek, 18 lutego



Wtorek, 19 lutego



Środa, 20 lutego



Czwartek, 21 lutego



Piątek, 22 lutego



Sobota, 23 lutego



Niedziela, 24 lutego 



Który z lakierów podoba wam się najbardziej?

Pozdrawiam
Naomi
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...