Kosmetyki szturmem pojawiły się w blogosferze i na dobre w niej zagościły. Nie jestem tym zaskoczona, ponieważ kosmetyki mają przyjemne składy oraz atrakcyjną cenę. Ja pierwszy raz zetknęłam się z nimi na jednym z katowickich spotkań, gdzie wśród prezentów znalazło się kilka produktów tej marki. Kosmetyki na tyle pozytywnie mnie zaskoczyły, że postanowiłam kupić kolejne. Jednym z nich był bohater dzisiejszej notki, czyli krem brzozowy z betuliną.
Asortyment kosmetyków Sylveco nie jest zbyt szeroki, ale ciągle się powiększa i co pewien czas pojawiają się rozmaite nowości. Bohater dzisiejszej recenzji kosztuje około 25 zł. W zależności od miejsca zakupu możemy go upolować taniej lub drożej. Kosmetyki Sylveco są dostępne głównie online, ale jeśli dobrze poszukamy możemy je znaleźć w mniejszych drogeriach, zielarniach etc. W Krakowie na pewno są dostępne w drogerii Jaśmin na Nowym Kleparzu.
Biały, plastikowy słoiczek wykonany z porządnego plastiku zawiera 50 ml kremu, które należy zużyć w ciągu 3 miesięcy od otwarcia. Przyznam, że miałam problem z zużyciem kosmetyku na czas, ponieważ okazał się być bardzo wydajny.
Szata graficzna wyjątkowo trafia w mój gust. Jest świeżo, schludnie, wszystko jest dopracowane w najmniejszym calu. Na kartonowym opakowaniu oraz papierowej ulotce zawarte są wszystkie najistotniejsze i nie tylko informacje.
Skład:
woda, olej sojowy, olej jojoba, olej z pestek winogron, wosk pszczeli, betulina, stearynian sodu, kwas cytrynowy
Krem jest bardzo gęsty i treściwy. Dość ciężko go rozsmarować. Ma bardzo przyjemny, neutralny zapach.
Nim przejdę do opisania działania, chciałabym wspomnieć dlaczego kupiłam ten krem. W głównej mierze miał mi służyć jako krem na dzień w czasie mrozów. Niestety mrozów zimą nie uświadczyliśmy, więc musiałam go zużyć w innym celu. Głównie używałam go na noc, ale czasami zdarzyło się na dzień. Zwłaszcza pod koniec opakowania, kiedy już miałam tego kremu dość. Wtedy używałam go nawet do stóp.
Kupując ten krem miałam nadzieję, że bardzo dobrze nawilży moją skórę. Nic bardziej mylnego. Krem tworzył na skórze tłustą powłoczkę, która bardzo długo się wchłaniała, ale skóra nie była nawilżona. Skóra bardzo się świeciła, jakby ktoś ją posmarował olejem. Apogeum przyszło gdy w pewnym momencie na policzkach zrobiły mi się suche plamy i propozycja Sylveco z dobrym składem, olejami nie mogła sobie z tym poradzić. Na szczęście w zapasach miałam zwykły, drogeryjny krem, który w ciągu dwóch dni poradził sobie z przesuszoną skórę. Krem nie spowodował polepszenia się stanu mojej cery, która od dłuższego czasu nie wygląda tak jak bym chciała, ale również jej nie pogorszył.
Podsumowując jestem zawiedziona. Liczyłam, że kosmetyk z krótkim dobrym składem dobrze się u mnie sprawdzi. Niestety moje nadzieję, zostały szybko rozwiane. Krem bardzo słabo nawilżał i tylko zostawiał tłustą powłoczkę, która bardzo długo się wchłaniała. Na pewno nie kupię go ponownie. Nie polecam.
Co sądzicie o kosmetykach Sylveco?
Ja je kiedyś bardzo lubiłam, ale niestety powoli po głębszym poznaniu asortymentu zmieniam zdanie.
Naomi