Pokazywanie postów oznaczonych etykietą zużycia. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą zużycia. Pokaż wszystkie posty

sobota, 9 maja 2015

Denko marcowo-kwietniowe

Od ostatniego wpisu z zużytymi kosmetykami minęło już ponad dwa miesiące, więc to najwyższy czas aby pokazać Wam, co w ostatnim czasie zużyłam. Przy okazji napiszę, czy żałuję zakupu, czy kupię ten kosmetyk kolejny raz. Trochę się tego zebrało i bardzo dobrze zwłaszcza ze względu na czas. 


W minionych miesiącach udało mi się co nieco zużyć kosmetyków kolorowych, więc i o nich Wam napiszę.


Na sam początek żele pod prysznic. Pierwszy z nich jest z Balea o zapachu pomarańczy z wanilią, a drugi z Isana o zapachu wanilii. Oba nie zachwyciły mnie swoimi właściwościami. Sprawowały się jak pierwsze lepsze żele, bez fajerwerków. Tylko ten pierwszy miał ciekawszy zapach. Na pewno nie kupię ponownie.


Następnie co nieco do włosów. Najpierw zużyłam dwie saszetki masek do włosów z Babuszki Agafii. Bardzo dobrze się u mnie sprawdziły i chętnie sięgnę po kolejne opakowania. Następnie wykończyłam odżywkę intensywna odbudowa i szampon wzmacniający z Ziaja. Oba kosmetyki mnie nie zachwyciły. Miały bardzo przeciętne działanie, a odżywka to wręcz klapa. W szamponie podobał mi się tylko miętowy zapach. Na pewno nie kupię tego zestawu (Ziaja) ponownie.


Na powyższym zdjęciu znajduje się zbieranina różnych kosmetyków. Moje serce szczególnie zdobyło masło do ciała o zapachu kandyzowanego jabłka i truskawkowy krem do rąk z The Body Shop. Oba miały przede wszystkim przepiękne zapachy oraz przyzwoite działanie. Na pewno kupię jeszcze jakieś kosmetyki tej firmy.

Zużyłam także krem Nivea Soft, krem do rąk z Dermo-pharmy oraz miniaturę Avene, ale żaden z tych kosmetyków mnie nie ujął, więc nie ma nad czym się rozwodzić.


Wśród kosmetyków do twarzy skończyłam moje ulubione malinowe oczyszczające chusteczki do oczyszczania twarzy z Balea. Niestety w polskich sklepach trudno znaleźć chusteczki, które mają ciekawy zapach. Te pięknie pachną, ale mają też zadowalające działanie. Na pewno kupię znowu jakąś nową wersję zapachową. 

Z Alverde zużyłam rumiankową emulsję do mycia twarzy. Kosmetyk okazał się bardzo fajny, spełniał swoją rolę. Nie mogę mu nic zarzucić. Z przyjemnością go używałam. Może kupię ponownie.

Następnie chciałabym wspomnieć o kremie z Pharmaceris z 5% kwasem migdałowym. Zdecydowanie nie polubiłam się z nim i długo zajęło mi jego skończenie. Nie zauważyłam jego dobroczynnych właściwości. Na pewno nie kupię ponownie. 

W ostatnim czasie z kosmetykami Yves Rocher totalnie nie jest mi po drodze, ale płyn dwufazowy z bławatkiem sprawdza się u mnie doskonale. W ostatnim czasie zużyłam aż dwie butelki tego płynu. Szybko i sprawnie radzi sobie z makijażem oka. Nie pozostawia tłustej warstwy i mgły na oczach. Zdecydowanie polecam i z przyjemnością kupię kolejną butelkę. 


Następnie garść różności. Bardzo lubię pasty do zębów z Himalaya Herbals i płatki kosmetyczne Tami. Do tych produktów regularnie wracam. 


Na sam koniec garstka kolorówki. Zużyłam mój ulubiony puder do twarzy z Maybelline z serii Fit me. Doskonale się u mnie sprawdzał. Wyrównywał koloryt, długo się utrzymywał i przede wszystkim dobrze matowił. Jeśli będę miałam tylko okazje na pewno kupię kolejne opakowanie.

Skończyłam także moją ulubioną bazę pod cienie z Art Deco. Służyła mi dzielnie prawie 1,5 roku i żałuję, że się już skończyła. Świetnie przedłużała trwałość cieni, podbijała kolor oraz ułatwiała rozcieranie. Na pewno nie było to moje ostatnie opakowanie.

Zużyłam także prawie korektor True Match z L'oreal. Zostało mi go nie wiele, ale minął czas na jego zużycie od otwarcia, więc stwierdziłam, że czas się rozstać. Bardzo go polubiłam miał jasny kolor. długo się utrzymywał i ładnie maskował niedoskonałości. Nie wykluczam zakupu kolejnego opakowania.

Super Liner z L'oreal już dawno miałam wyrzucić, ponieważ zużyłam go już jaki czas temu, ale jakoś nie chciałam się z nim rozstawać. Bardzo lubię eyelinery tej firmy i na pewno będę do niego wracać.

Ostatnim kosmetykiem jest konturówka do oczu z Catrice, którą musiałam wyrzucić, ponieważ stwardniała i nie możliwym jest jej użytkowanie. Zastanawiające jest to, zwłaszcza że nie mam jej bardzo długo.
__________
Jak widzicie trochę tego zużyłam. Do niektórych kosmetyków na pewno wrócę. O pozostałych nie warto pamiętać. Używałyście któregoś z powyższych kosmetyków?

Naomi

środa, 4 marca 2015

Denko styczniowo-lutowe

Mamy już marzec, a co za tym idzie wypadałoby zrobić "porządek" z zużytymi opakowaniami i co nieco o nich napisać. W tym poście zabraknie próbek, saszetek, maseczek, ponieważ chciałabym nim poświęcić osobny post. Uwierzcie jest tego trochę. W poniższym wpisie zaprezentuje Wam kosmetyki, które zużyłam w styczniu i lutym. Nie jest tego dużo, ale wystarczająco żebym miała o czym pisać.


W styczniu i lutym zużyłam przede wszystkim duże objętościowo kosmetyki: szampony, żele, maski. Niestety zabrakło kolorówki. 


Na sam początek żele pod prysznic z Balea z zimowej edycji limitowanej o zapachu lilii&czarnych malin oraz białych kwiatów&owoców acai. Niestety uważam, że są ta jedne ze słabszych wariantów. Z tych dwóch jeszcze wersja różowa jako się broni, ale biała to klapa. Poza tym żele dobrze sprawdzają się w swojej podstawowej roli. Tych wariantów zapachowych na pewno nie kupię ponownie

Z Joy Boxa zużyłam pielęgnujący olejek o zapachu kwiatu migdała. Zapach całkiem mi przypadł do gustu. Olejek dodany do kąpieli fajnie nawilżał i natłuszczał skórę. Powyższe (20 ml) opakowanie wystarczyło mi na dwa użycia. Raczej nie kupię ponownie, ponieważ myślę, że cena 5-6 zł za takie maleństwo jest zbyt wygórowana.


Niestety dna sięgnęła moja jedna z ulubionych masek. Mam na myśli oczywiście drożdżową od Babuszki Agafii. Ma przepiękny zapach i doskonałe działanie. Po więcej zapraszam Was tutaj. Z pewnością kupię kolejne opakowanie.

Następny kosmetykiem, który zużyłam jest drugie opakowanie delikatnego szamponu z Alverde. Bardzo go lubię ze względu na dobry skład i delikatne działanie. Stosuje go na przemian z czymś silniejszym i w takiej konfiguracji sprawdza się doskonale. Na pewno kupię ponownie.

Mocniejszym szamponem który w ostatnim czasie zużyłam jest szampon wzmacniający z Garnier Fructis. Wiem, że wielu osobom on nie pasuje, ale u mnie sprawdza się wyjątkowo dobrze. To jest moja druga butelka i na pewno nie ostatnia.

Ostatnim kosmetykiem do włosów jest "olejek arganowy" z Marion. Oleju arganowego jest w nim nie wiele, ale świetnie sprawdza się do zabezpieczania końcówek. Ma przyjemny zapach. Planuje zakup kolejnego opakowania, ale w większej pojemności.


Następnie w minionych miesiącach zużyłam kilka kosmetyków do pielęgnacji ciała. Jako pierwsze znalazła się miniatura masełka z Alverde. Miało przyjemne działanie, ale nie do końca odpowiadał mi zapach, ponieważ wyczuwałam w nim alkohol. Raczej nie kupię ponownie.

W końcu po kilkunastu miesiącach zużyłam balsam po depilacji z Joanny, który kiedyś dostałam. Nie przypadł mi do gustu i na pewno nie kupię kolejnego opakowania.

Kolejnym kosmetykiem, który zalegał mi przez dłuższy czas jest balsam do rąk (używałam go do ciała) o zapachu borówkowym z Balea. Nie mogę mu nic zarzucić, ponieważ podobał mi się zapach, działania, ale ogromna pojemność była męcząca. Raczej nie kupię ponownie tego typu kosmetyku ponownie.


W zeszłym roku przeczytałam gdzieś pozytywną opinie o kremie do rąk z Pharmaceris. Naszukałam się go w różnych miejscach strasznie i niestety okazał się totalną klapą. Na pewno nie kupię ponownie. 

O wiele lepiej sprawdziły się u mnie limitowane zimowe kremy do rąk z Essence. Na razie zużyłam ciasteczka&migdały oraz wanilię&cynamon. Niestety to były słabsze zapachowo warianty. Na szczęście miały bardzo fajne właściwości pielęgnacyjne. Na pewno będę polować na kolejne edycje limitowane.


Kosmetykiem, który wyrzucam jest roll-on pod oczy z Yves Rocher z serii Elixir 7.9. Niestety nie przypadł mi do gustu tego typu kosmetyk i niestety się przeterminował. Na szczęście go dostałam w prezencie. Na pewno nie kupię kolejnego opakowania.

Następnie pusta butelka po odkryciu ostatnich miesięcy, czyli płynie micelarnym z Tołpy. Zawsze pisałam, że używam tylko płynów dwufazowych, ale on sprawił, że czasami warto spróbować czegoś innego. Tołpa spisała się u mnie doskonale i na pewno nie było to moje ostatnie opakowanie.


Na sam koniec puste woreczki po płatkach kosmetycznych. Moimi ulubionymi pozostają Tami. Świetna jakość i cena. Płatków Lilibe i Yves Rocher nie lubię ponieważ się rozwarstwiają i są zbyt grube. Do Tami na pewno wrócę. 

W końcu dobrnęliśmy do końca. Cieszę się, że niektóre kosmetyki się skończyły, ponieważ zbyt długo u mnie zalegały. Do kilku wkrótce z przyjemnością wrócę.

Naomi

sobota, 17 stycznia 2015

Puste opakowania z października-listopada-grudnia

Po krótkiej przerwie wracam z nowym postem, czyli denkiem. Ostatni tego typu post pojawił się na blogu początkiem października. Od tego czasu zużyłam ponad 20 kosmetyków. Niestety nie wszystkie dotrwały zdjęć i spoczywają w spokoju w koszu na śmieci. Skupmy się jednak na tych, które dotrwały do zdjęć.


Niestety na zdjęciach pojawi się jeden wyrzutek. Niestety nie jestem w stanie używać tego kosmetyku, ani nie widzę dla nie alternatywnego zastosowania.


WŁOSY
  • Yves Rocher szampon ułatwiający rozczesywanie 3w1. Kosmetyk jest zupełnie przeciętny. Niczym mnie nie zaskoczył, ani nie rozczarował. Na jego nie korzyść jest to, że plącze włosy, ale dobrze oczyszcza i myje. Fajnie się pieni. Na czuję potrzeby żeby do niego wrócić.
  • Yves Rocher szampon stymulujący przeciw wypadaniu włosów. Zdecydowałam się na niego, ponieważ latem i jesienią borykałam się z tym problemem. Niestety nie używałam go regularnie, więc nie wiem, czy się spisał. Na pewno nie kupię go ponownie, ponieważ do gustu nie przypadł mi zapach. Poza tym słabo się pienił i był dość niewydajny.
  • Nivea Long Repair odżywka odbudowująca do włosów. W zeszłym roku zaczęłam szukać kosmetyków, do których będę mogła wracać. Ten do nich na pewno się zalicza. Jest to moja trzecia zużyta butelka. Odżywkę lubię za to jak wygładza i nadaje blask moim włosom. Z pewnością nie ostatnie opakowanie.
  • Garnier Fructis Vitamin Force Hydra odżywka wzmacniająca. Jak poprzedniczka również moja ulubiona odżywka. Uwielbiam ją za rewelacyjny egzotyczny zapach. Poza tym robi co do niej należy i na pewno nie jest to moje ostatnie opakowanie. Lubię ją używać wraz z szamponem z tej samej serii.


TWARZ
  • Tołpa Dermo Face Physio żel do mycia twarzy (miniatura). Po mimo niewielkich rozmiarów kosmetyk wystarczył mi na dość długo. Nie wysusza, dobrze myje i oczyszcza skórę. Nie wykluczam zakupu pełnowymiarowego opakowania w przyszłości.
  • Ziaja Liście Manuka tonik zwężający pory. Uważam, że jest to bardzo przyjemny kosmetyk. Co prawda nie zwęża porów, ale świetnie odświeża i przygotowuje skórę do kolejnych zabiegów pielęgnacyjnych. Bardzo fajnie pachnie. Myślę, że to nie była moja ostatnia butelka.
  • Yves Rocher Hydra Vegetal tonik nawilżający. Bardzo przyjemny kosmetyk. Myślę, że jeden z lepszych kosmetyków z YR, które używałam w ostatnim czasie. Dobrze odświeża skórę i w żaden negatywny na nią nie wpływa, więc chcąc z korzystać z jakieś oferty pewnie do niego wrócę.
  • Yves Rocher Pure System tonik głębooczyszczający. Niestety to jest ten kosmetyk, który musiałam wyrzucić. Użyłam go dosłownie kilka razy i nie jestem w stanie tego robić. Tonik powinien odświeżać skórę. Ten ją oblepiał, długo wysychał i miałam wrażenie, że skóra nie oddycha. Nigdy więcej.


  • Rival de Loop płyn uniwersalny do demakijażu. Kupiłam pod wpływem pozytywnych opinii oraz dzięki bardzo niskiej cenie (2,99 za 100 ml). Niestety taka wersja demakijażu nie przypadła  mi do gustu. Proces trwał długo oraz płyn był bardzo niewydajny. W mgnieniu oka go zużyłam. Z pewnością nie kupię ponownie.
  • Sephora płyn dwufazowy. Bardzo fajny i skuteczny kosmetyk. Szybko rozprawia się z makijażem oczu. Nie podrażnia, nie zostawia mgły na oczach oraz tłustej warstwy. Gdyby był tańszy na pewno częściej pojawiałby się w mojej kosmetyczne. Nie wykluczam kolejnego opakowania.
  • Uriage woda termalna. Rewelacyjny kosmetyk w przyjemnej dla portfela cenie. Świetnie odświeża i tonizuje skórę. Latem przyjemnie chłodzi. Na pewno kupię kolejne opakowanie.
  • Rival de Loop chusteczki oczyszczające o zapachu jabłkowym. Sprawdziły się u mnie całkiem dobrze. Robiły co do nich należy. Żałuję, że w polskich Rossmannach można znaleźć tylko standardową wersję tych chusteczek, a w Niemczech co chwilę wychodzą nowe edycje limitowane. Chętnie kupiłabym je ponownie.


  • Schaebens czekoladowa maska do twarzy, którą można zjeść. Kolejna pamiątka z moich zeszłorocznych niemieckich zakupów. Maska długo czekała na zużycie, ale jak ją pierwszy raz użyłam to się zakochałam. Cudownie pachnie i smakuje (można ją jeść). Oprócz wyżej wymienionych walorów również rewelacyjnie oczyszcza pory. Przy najbliższej okazji zrobię jej większy zapas.
  • Sylveco lekki krem brzozowy. Było to moje drugie opakowanie. Po pierwszym miałam mieszane uczucie, dlatego zdecydowałam się na kolejne opakowanie i to błąd. Niestety bardzo źle wpływał na moją skórę. W czasie jego używania cały czas mi wyskakiwało. Po jego odstawieniu problem zniknął. Resztę kosmetyku zużyłam do stóp.
  • Yves Rocher Sebo Vegetal krem-żel przeciw niedoskonałościom. Kilka tygodni temu pisałam, jak źle ten krem się u mnie sprawdził. Długo się wchłaniał, zostawiał film na skórze i przede wszystkim się rolował. Na pewno nie kupię ponownie.


CIAŁO

  • Farmona Tutti Frutti masło do ciała jeżyna&malina. Początkowo byłam bardzo podekscytowana tą serią. Niestety z czasem mój entuzjazm opadł. Masło ma bardzo fajny, intensywny zapach, ale niestety długo się wchłania i pozostawia na skórze nieprzyjemną warstwę. Na pewno nie kupię ponownie.
  • Ziaja mleczko do ciała kakaowe. Męczyłam się z tym kosmetykiem dość długo. Na drugi raz pomyślę, jeśli będę chciała się wpakować w 400 ml. Kosmetyk jest bardzo wydajny, ma świetny zapach. Minusem jest to, że dość wolno się wchłania. Raczej nie kupię ponownie.
  • Essence krem do rąk z LE Cookies&Cream. Bardzo przyjemny kremik. Z przyjemnością go zużyłam. Na pewno będę wracać do kolejnych wariantów zapachowych.
  • Yves Rocher balsam do stóp lawendowy. Początkowo byłam zadowolona z tego kosmetyku, ale z czasem zauważyłam, że mnie uczula. Zużyłam go, ale na pewno nie wrócę.


  • Organique Savon Noir 100 g. Rewelacyjny kosmetyk, odkrycie minionego roku. Od tamtej pory muszę mieć go na stanie. Świetnie oczyszcza skórę. Minusem jest nieładny zapach, ale działanie wynagradza wszystko.
  • Max Factor Masterpiece Max. Mój ulubiony w zeszłym roku tusz do rzęs. Niestety nie zdążyłam zrobić efektu za czasów jego świetności. Ogromnym plusem jest to, że mogłam go używać blisko 5 miesięcy. Świetnie wydłuża i podkręca rzęsy. Na pewno kupię ponownie.



  • Tołpa botanic czarna róża żel pod prysznic. Całkiem przyjemny kosmetyk o bardzo niespotykanym zapachu. Robił co do niego należało. Ze względu na dość wysoką cenę nie wiem, czy wrócę do niego.
  • Balea  Mango Bambo żel pod prysznic. Bardzo lubię żele z Balea, ale niestety z każdą kolejną edycją limitowaną wydają się mi gorsze. Powyższy kosmetyk był ok, ale niczym się nie wyróżniał.
  • Vichy antyperspirant. Kolejny rewelacyjny kosmetyk, który się skończył. Nie jest tani, ale można go dorwać czasami w dobrej cenie. Jest bardzo wydajny. Powyższe opakowanie wystarczyło mi na prawie pół roku i uważam to za świetny efekt. Dużym plusem jest dla mnie fakt, że ma delikatny zapach i nie gryzie się z perfumami. Już używam kolejne opakowanie.
  • Tami płatki kosmetyczne. Moje ulubione płatki,do których lubię wracać. Tanie i bardzo dobre, na pewno nie jest to moje ostatnie opakowanie.

W końcu dobrnęliśmy do końca. Trochę się tego nazbierało, ale nic dziwnego denko jest z dość długiego okresu czasu. W końcu powoli rozstaje się z kosmetykami Yves Rocher. W poście znalazło się 6 i niestety tylko do jednego skłonna jestem wrócić. 

Miałyście któryś z powyższych kosmetyków? Co o nich sądzicie?

Naomi

piątek, 10 października 2014

Do dna! - wrześniowe zużycia

Przepraszam Was za kolejną dłuższą przerwę, ale najpierw musiałam oddać laptop do "przeglądu", a później wciągnęły mnie studenckie sprawy. Niestety nie mogę Wam obiecać, że będę pisać regularnie, aczkolwiek postaram się, żeby było to jak najczęściej.


Korzystając z chwili wolnego czasu chciałabym Wam pokazać kosmetyki, które zużyłam pod koniec sierpnia sierpnia i we wrześniu. Jest tego więcej niż 10, ale nie chcę się w tym przypadku rozdrabniać, ponieważ nie mam pojęcia kiedy ewentualna kolejna część by się pojawiła. Jestem bardzo zaskoczona ilością. W ciągu trochę ponad miesiąca zużyłam blisko 20 kosmetyków, oprócz próbek. 



Tym razem zacznę od kolorówki, ponieważ jest jej jak zwykle najmniej. W swoją ostatnią podróż do kosza wyruszają:
  • 2 opakowania tuszu do rzęs L'oreal False Lash Wings. Jeden z nich już dawno powinien się tam znaleźć. Drugi przestałam używać stosunkowo nie dawno. Przez pewien czas były to moje ulubione tusze, które dawały świetny efekt. Rzęsy były wydłużone i podkręcone. Niestety początkowo musiały trochę podeschnąć, ponieważ ledwo otworzone nie dawały takiego efektu jak bym chciała. Po uzyskaniu odpowiedniej konsystencji nie mogłam się zbyt długo z nich cieszyć, ponieważ bardzo szybko gęstniały. Podsumowując, czas podczas którego mogłam się cieszyć z najlepszego efektu był bardzo krótki i wynosił około 1-2 miesięcy. Nie kupię kolejnego opakowania, ponieważ znalazłam coś lepszego.


  • Averde szampon do włosów henna i oliwka. Bardzo polubiłam ten szampon. Przyjemnie pachniał, dobrze mył i nie powodował, że włosy przetłuszczały się szybciej. Niestety nie zauważyłam większej objętości, ale nie zależało mi na tym. Chętnie kupię kolejne opakowanie.
  • Bania Agafii szampon do włosów (niestety nie mam pojęcia co to za wersja). Również ten szampon przypadł mi do gustu. Robił co miał robić, jednak nie wiem, czy kupię ponownie.
  • Nivea Long Repair odżywka do włosów. Jedna z moich ulubionych. To było moje drugie opakowanie, a kolejne zużywam. Wspaniale wygładza włosy, bardzo łatwo się rozczesują i ich nie obciąża. Na pewno kupię kolejne opakowanie.


  • Yves Rocher limonkowy żel pod prysznic. Początkowo bardzo mnie zauroczył zapach, który nie jest oczywisty. Jest cierpki i kwaśny oraz orzeźwiający. Idealny na lato. Jest bardzo gęsty, ale nie grzeszy wydajnością. Niestety w połowie opakowania musiałam go odstawić, ponieważ bardzo mnie podrażnił i przesuszył skórę. Ostatecznie zużyłam go jako mydło do rąk od czasu do czasu. W takiej roli nie robił mi krzywdy. Zdecydowanie nie kupię ponownie.
  • Yves Rocher złuszczający żel peelingujący. Peeling z niego kijowy, ponieważ posiada bardzo mało drobinek, które są stosunkowo niewielkie i nie ostre. Na Plus muszę zaliczyć wspaniały zapach, który spowodował, że kupiłam kolejne opakowanie, ale już ostatnie, ponieważ wchodził w skład edycji limitowanej. 
  • Balea limitowany żel pod prysznic o zapachu karamboli. Niestety letnią edycję Balea nie zaliczam do zbyt udanych i również żel był bardzo przeciętny. Sprawdzał się w powierzonej mu roli, ale bez fajerwerków. Nie kupię ponownie.


  •  Rival de Loop chusteczki do demakijażu. Kupiłam je po przeczytaniu wielu pozytywnych opiniach na blogach i nie zawiodłam się. Muszę przyznać, że sporadycznie służą mi do zmywania makijażu. Najczęściej używam ich do usuwania próbek np. podkładu z dłoni. Do ostatniej chusteczki wilgotne, choć otwarte były przez kilka miesięcy. Nie wykluczam, że kiedyś kupię kolejne opakowanie.
  • Yves Rocher Pure System głęboko oczyszczający żel do mycia twarzy. Pokładałam w tym kosmetyku spore nadzieje. Miałam nadzieję, że bardzo dobrze oczyści moją cerę z resztek podkładu i innych zanieczyszczeń. Niestety nie sprawdził się w tej roli, pomimo posiadania sporej ilości drobinek. Na szczęście nie podrażnił mnie i nie uczulił. Na pewno nie kupię kolejnego opakowania.


  • Yves Rocher krem intensywnie odżywiający do stóp. Krem całkiem nieźle się u mnie spisał. Bardzo dobrze nawilżył i odżywił stopy. Nie do końca odpowiada mi lawendowy zapach, ale gdy go kupowałam te kremy, zdawałam sobie z tego sprawę. Poza tym nie odpowiada mi cena w stosunku do pojemności. Tubka ma tylko 50 ml i kosztuje aż 20 zł w cenie regularnej. Po mimo nieodpowiadającego zapachu kupię kolejną tubkę, ale tylko wtedy gdy będę posiadać jakąś sensowną zniżkę.
  • Gillete Satin Care żel do golenia. Po dłuższym romansie z Balea ten żel był miłą odmianą. Jest wydajny. Z niewielkiej ilości powstaje ogromna ilość piany. Dzięki niemu maszynka bardzo gładko sunie. Nie podrażnia skóry. Jedyne zastrzeżenia do zapachu, który jest ładny, ale za słabo wyczuwalny. Wolałabym coś bardziej intensywnego. Z pewnością skuszę się na inny wariant zapachowy.


  • Neutrogena krem do rąk i paznokci. Przez dłuższy czas zalegał mi w szufladzie, więc ostatecznie zużyłam go do stóp, gdzie sprawdził się rewelacyjnie. Stopy były zmiękczone, dobrze nawilżone i miękkie w dotyku. Rozważam zakup kolejnej tubki, by sprawdzić, jak poradziłby sobie na dłoniach.
  • Yves Rocher Culture Bio krem do rąk miód i muesli Bio. Bardzo przypadła mi do gustu ta propozycja YR. Kremy mają bardzo fajny, otulający zapach. Dodatkowo bardzo podoba mi się aksamitna konsystencja. Bardzo szybko się wchłania i nie pozostawia skórę nawilżoną przez kilka godzin. Nie jest to głęboko regenerujący krem, ale daję radę. Również w tym przypadku wysoka cena jest nieadekwatna do ceny. Może kupię ponownie korzystając z jakieś ciekawej oferty.


  • Isana żel pod prysznic pomarańcza&grapefruit. Porównując go do ww Balei muszę przyznać, że ten o wiele bardziej przypadł mi do gustu. Miał świetny, energetyczny i intensywny zapach. Był bardzo gęsty i wydajny. Sprawował się bez zarzutu. Chętnie kupiłabym go ponownie, ale niestety był limitowany.
  • Yves Rocher LE Collection Ete Śródziemnomorskie Lato. Do zakupu skłonił mnie zapach z męskimi nutami i myślę, że to była jego największa zaleta. Poza tym niewydajny, zapach się nie utrzymywał na ciele. Najgorsze było to, że okropnie wysuszał skórę. Nie kupię ponownie.
  • Garnier Natural Beauty odżywka do włosów wanilia i papaja. Z góry uprzedzam, że odżywka nie jest dostępna w Polsce. Z drugiej strony nie ma czego żałować, ponieważ jest bardzo przeciętna. Nic specjalnego nie robi z włosami. Jej zaletą jest wspaniały zapach. Nie kupię ponownie.


  • Miniaturki Avene z serii Cleanance Expert żel i emulsja do twarzy. Nic szczególnego, a krem dodatkowo mnie zapchał. Na pewno nie kupię pełnowymiarowych opakowań.
  • La Roche Posay Effeclar żel do mycia twarzy. Bardzo spodobało mi się jego działanie, więc kupiłem pełnowymiarowe opakowanie.




  • Garstka próbek z Organique, Vichy i The Secret Soap Store. Najbardziej spodobały mi się zapachy i działanie maseł z Organique.

Podsumowując trochę się tego zabrało, a dzięki temu notka jest trochę długa. Jednakże cieszę się, że będę mogła w końcu pozbyć się śmieci. Jak pewnie zauważyłyście w denku pojawiło się sporo kosmetyków Yves Rocher, ponieważ w minionych miesiącach trochę ich kupiłam. Niestety jak widzicie większość się u mnie nie sprawdza. Nie liczni spełniają moje oczekiwania. :(

Używałyście któregoś z kosmetyków? Co sądzicie?

Naomi

niedziela, 24 sierpnia 2014

Ostatnio zużyte kosmetyki #2 (Farmona, Yves Rocher, Anida, Pat&Rub, Balea etc...)

W ostatnim czasie postanowiłam, że będę Wam pokazywać zużyte kosmetyki, gdy nazbieram je w ilości 10 sztuk. Ostatnio bardzo dużo mi się kończy, więc częściej mogę publikować takiego posta. 


Tym razem zużyłam aż 5 kosmetyków do twarzy. W szczególności jestem zadowolona z końca jednego, który przez ponad rok zalegał mi w kosmetyczce i pod koniec miałam już go szczerze dość, ponieważ chciałam kupić coś nowego.

Pielęgnacja twarzy


Lirene tonik nawilżająco-oczyszczający
Otrzymałam go w ramach blogowych mikołajek i trochę musiał poczekać na swoją kolej. Po zużyciu całej butelki nie mogę mu nic zarzucić. Dobrze się spisywał. Przyjemnie odświeżał i oczyszczał skórę. Miał bardzo fajny zapach.

Eva Natura Herbal Garden pielęgnacyjny tonik do twarzy
Jest to moje drugie opakowanie. Za pierwszym razem byłam bardzo zadowolona. Niestety kolejna butelka trochę mnie rozczarowała. Zapach zaczął mnie męczyć. Nie odświeżał i nie tonizował tak jak trzeba. W moim odczuciu był trochę za słaby.

Eveline Argan Oil odmładzający krem przeciwzmarszczkowy 
Notka z jego recenzją już się pojawiła, albo niebawem się pojawi. Krem bardzo przypadł mi do gustu, a dokładniej mojej cerze, która była po jego użyciu bardzo przyjemna w dotyku i świetnie nawilżona. Niewielkim minusem jest zapach oraz tandetne opakowanie.


Soraya beauty therapy peeling antybakteryjny
To jest ten kosmetyk, którego w pewnym momencie miałam dość. Nie jest zły, ponieważ ma bardzo dużo drobnych drobinek, które rewelacyjnie ścierają martwy naskórek. Jednak wolałabym żeby opakowanie było o połowę mniejsze. Tubka miała 150 ml i po jakimś czasie byłam znużona używając ciągle tego samego.

O tym kosmetyku pisałam kilka dni temu. Do gustu bardzo przypadło mi działanie. Krem robił co do niego należało. Świetnie zmywał resztki makijażu oraz inne zanieczyszczenia nagromadzone w ciągu dnia. Skóra po umyciu była gładka i przyjemna w dotyku.

Pielęgnacja ciała


Anida odżywczy krem do rąk i paznokci z woskiem pszczelim i olejem makadamia
Nie zdążyłam o nim napisać recenzji, a myślę, że szkoda, ponieważ jest to bardzo dobry kosmetyk w bardzo przystępnej cenie (chyba 5 zł za 100 ml). Krem ma świetną konsystencje. Szybko się wchłania. Dobrze nawilża i ma przyjemny zapach. Nie wykluczam, że wrócę do niego ponownie.

Również ten krem bardzo przypadł mi do gustu. Niestety ma dość wysoką cenę, ale działanie i ta cała otoczka (m.in. opakowanie) jest na bardzo wysokim poziomie. Krem bardzo dobrze nawilża i pielęgnuje dłonie. Nie do końca przypadł mi zapach, który jest dla mnie za bardzo intensywny.

The Secret Soap Store krem do stóp z 15 % masła shea
Ostatni kosmetyk z TSSS, który zalegał mi w moich zbiorach. Miał bardzo dobre działanie. Świetnie nawilżał i zmiękczał stopy. Pod tym względem nie mogę mu nic zarzucić. Również lekko cytrynowy zapach przypadł mi do gustu. Jednakże na razie do niego nie wrócę. Chcę znaleźć coś lepszego i może tańszego. 


Farmona Tutti Frutti porzeczka&wiśnia masło do ciała
Zapragnęłam mieć to masło po całkiem udanej przygodzie z peelingiem z tej serii. Zapach masła i peelingu nie wiele się różnią, ale w maśle jest bardziej intensywne oraz przez dłuższy czas utrzymuje się na ciele. Masło przyzwoicie nawilża, ale bardzo mnie męczył długi czas wchłaniania. 

Yves Rocher Jardins du Monde żel pod prysznic o zapachu orzechów makadamia z Gwatemali
Uwielbiam ten żel. Cudownie pachnie orzechami. Myślę, że lepiej sprawdziłby się w okresie jesienno-zimowym, ale teraz również dawał radę. Świetnie się pienił oraz sprawdzał się w swojej roli. Myślę, że to nie jest moje ostatnie opakowanie.

Cieszę się, że tak szybko mogłam Wam pokazać kolejne puste butelki. Tym razem zużyłam w większości moje ulubione kosmetyki. Bardzo się cieszę, że coraz rzadziej trafiam na buble.

 Naomi

wtorek, 29 lipca 2014

Ostatnio zużyte kosmetyki (Alverde, Balea, Yves Rocher, Cleanic, Garnier)

Stosunkowo nie dawno pokazywałam Wam sporą torbę zużytych kosmetyków. Dzięki temu post był bardzo długi, dlatego postanowiłam pisać taki post, kiedy uzbieram około 10 opakowań. W ostatnim czasie zużyłam aż trzy żele pod prysznic i dwa szampony. Jest to spowodowane faktem, że kilka kosmetyków miałam prawie zużyte w Krakowie i po powrocie do domu je skończyłam wraz z tymi, co jeszcze tutaj zalegały.


Tym razem moja gromadka 10-ciu kosmetyków jest wyjątkowo kolorowa. ;)


Na początek żele pod prysznic.

Yves Rocher kwiaty cytrusów
Nie przepadam za kwiatowymi zapachami, ale ten wyjątkowo przypadł mi do gustu. Podoba mi się jego cierpkość i cytrusowa nuta. Nieźle się pieni. Dobrze spełnia rolę żelu pod prysznic. Nie podrażnia. Niestety cechuje się słabą wydajnością oraz nie podoba mi się jego regularna cena, która w stosunku do pojemności jest nieadekwatna. 

Balea borówkowy żel pod prysznic
Trochę się za nim nachodziłam niż go dopadłam. Ciągle był wykupiony. Ma bardzo ciekawy zapach, choć nie bardzo przypomina jagody. Dobrze się pieni i myje. Zastrzeżenia mam do konsystencji, która jest bardzo rzadka i się przelewa przez palce. W związku z tym jest bardzo niewydajny, ale ma bardzo przyjemną cenę, więc mu to wybaczam.

Balea hawajski ananas
Miałam go zachomikowany od zeszłego roku i nadal uważam, że jest rewelacyjny. W ogóle chciałabym zauważyć, że tegoroczna edycja limitowana żeli pod prysznic w żadnym stopniu nie umywa się do zeszłorocznej. Żel cudownie pachnie, dobrze się pieni i myje. W porównaniu z poprzednikiem jest o wiele bardziej wydajny.


Włosy

O tej serii pisałam w poprzedniej notce, że się niestety u mnie nie sprawdziła. Odżywka wygładzała włosy tylko pierwszego dnia po umyciu. Kolejnego nie mogłam ich rozczesać. Nie polubiłam się z nią.

Trochę lepiej się sprawdził niż odżywka z tej samej serii. Nieźle mył i pienił się, ale opakowanie w postaci tubki nie przypadło mi do gustu.

W tym towarzystwie ten szampon najbardziej przypadł mi do gustu i nawet rozważam zakup kolejnego opakowania. Przede wszystkim cudownie pachnie, świetnie się pieni i dobrze myje włosy. Nie obciąża ich nie przetłuszcza. Myślę, że to jest odkrycie ostatnich tygodni.


Różności

Yves Rocher płyn dwufazowy z bławatkiem
Słyszałam o nim sporo dobrego, więc jako fanka dwufazowych płynów do demakijażu musiałam spróbować i się nie zawiodłam. Szybko rozprawia się z tuszem, cieniami, czy czarnym eyelinerem. Nie podrażnia oczu i nie zostawia tłustej warstwy. W najbliższym czasie pojawi się na jego temat szersza opinia.

The Secret Soap Store krem do rąk z 20% masła shea o zapachu zielonej herbaty
W zeszłym roku zachwycałam się tą marką, ale teraz mój entuzjazm opadł. Krem przyjemnie pachniał, dobrze nawilżał, ale ze względu na dużą zawartość masła shea długo się wchłaniał. Zwykle używałam go do stóp. Do dłoni preferuje ostatnio coś lżejszego.

Alverde matujący krem do twarzy z limetką i jabłkiem
Męczyłam się z tym kremem dość długo, ponieważ szkoda mi było go wyrzucić, ale niestety mogę wymienić tylko dwie jego zalety. Mianowicie bardzo przyjemny zapach oraz opakowanie, które jest o wiele bardziej higieniczne od słoiczka. Poza tym krem ma bardzo lejącą konsystencje. Długo się wchłania i skóra się lepi. W ogóle nie matuje, a przede wszystkim negatywnie działa na cerę. Nigdy więcej.


Cleanic płatki kosmetyczne z proteinami jedwabiu
Zazwyczaj wybieram najtańsze płatki kosmetyczne, ponieważ i tak wylądują w koszu. Czasami mam ochotę jednak na coś droższego, dlatego wybór padł na jedne z droższych w sklepach płatków, czyli Cleanic, Kiedyś porównywałam je z Sephorą i Lilibe, i zdecydowanie wypadły najgorzej. Od tego czasu się nie zmieniły. Nadal grube, rozwarstwiające się. Na pewno nie kupię ich ponownie.

Na razie tyle. Zastanawiam się, kiedy zbiorę kolejne 10 pustych opakowań.

Miałyście któryś z powyższych kosmetyków?

Naomi

sobota, 5 lipca 2014

Kontener śmieci, czyli o zużyciach z ostatnich miesięcy

Dziś przyszedł czas na notkę, którą miałam napisać w kwietniu, początkiem maja. Oczywiście rozchodzi się o zużycia. Niestety wyszło inaczej. Zastanawiałam się nawet, czy sobie nie odpuścić tej notki, ale ostatecznie doszłam do wniosku, że wiele z tych kosmetyków nie miało swojej odrębnej decyzji. Domyślam się jednak, że jesteście ciekawe mojej opinii na temat poniższego stosu. 


Niestety kilka pustych opakowań powędrowało przez przypadek do kosza, a chcę o nich wspomnieć, więc mam nadzieję, że nic się nie stanie, że zaczerpnę zdjęcia z internetu.


Sleek Line maska do włosów 
Niestety nie polubiłam się z tą maską. Zawiera bardzo dużo protein w składzie, których moje włosy nie tolerują. Po jej użyciu nie chciały się układać, bardzo trudno było je rozczesać. Żyły własnym życiem. Męczyłam ją dość długo. Na pewno nie kupię ponownie.

Deba odżywka do włosów
Kupiłam ją w Biedronce, gdy wszyscy kupowali i się nią zachwycali. Niestety u mnie się nie sprawdziła, ponieważ nie robiła dosłownie nic. Nie wygładzała włosów, ani nie ułatwiała rozczesywania. Podobny efekt byłby gdybym umyła włosy i zostawiła samym sobie. Końcówkę zużyłam do golenia nóg.

Marion natura silk jedwab do włosów
Końcówka tego kosmetyku leży i leży, i nie mam ochoty jakoś jej zużyć. Od dłuższego czasu nie używam takiego typu kosmetyków oraz nie odczuwam potrzeby aby ponownie zacząć. Pomimo to pamiętam, że był to całkiem przyzwoity kosmetyk.


Alverde delikatny szampon
Ostatnio rzadko używam naturalnych kosmetyków. Chwilowo moją łazienkę zdominowały zwykłe, drogeryjne szampony, ale ten wyjątkowo dobrze się u mnie spisał. Miał ładny, nienachalny zapach, również dobrze się pienił i mył moje kłaki. Na pewno do niego wrócę, a nawet kolejna butelka czeka w zapasach.

Szampon rumiankowy
Nie pamiętam jakiej był firmy, ponieważ na opakowaniu brak tej informacji, a dodatkowa ulotka już dawno zaginęła. Z szamponu byłam bardzo zadowolona. Miał dość krótki skład, ale świetnie doczyszczał moje włosy.

Z tym gagatkiem niespecjalnie się polubiłam. Z technicznej strony nie mogę mu nic zrzucić. Miał ładny zapach, dobrze się pienił, ale tak głęboko oczyszczał, że podrażniał mi skórę głowy. Na pewno nie kupię ponownie. Przy okazji wspomnę, że kończę inny zestaw z innej serii profesjonalnej Balea i ona całkiem dobrze się u mnie sprawdziła. Niedługo pojawi się coś więcej. :)


Niestety była to edycja limitowana. Szkoda, ponieważ żel był godny zainteresowania. Miał bardzo intensywny kokosowy zapach. W znaczący sposób ułatwiał depilację, choć czasami zdarzało się, że podrażniał moją skórę. Na pewno nie jest to mój ostatni żel do golenia z Balea.

Rexona Happy antyperspirant
Dobrze się u mnie sprawdził. Zapewniał ochronę przez wiele godzin. Nie wykluczam w przyszłości kolejnego opakowania. Na razie zaopatrzyłam się w wariant Sexy.

Bardzo fajny lekki kremik o cudownym zapachu. Może nie miał wspaniałych właściwości nawilżających, ale lubiłam w nim to, że szybko się wchłaniał i pozostawiał skórę gładką oraz przyjemną w dotyku. Niestety już nie do dostania, ponieważ wchodził w skład edycji limitowanej.

Miałam kilka od nich kremów do rąk i muszę stwierdzić, że ten wariant najbardziej przypadł mi do gustu. Ma rewelacyjny ciasteczko zapach, który bardzo przypadł do gustu mojemu nosowi. Ma bardzo dobre właściwości pielęgnacyjne, choć wolałam go stosować na noc, ponieważ bardzo długo się wchłaniał.

Sylveco regenerujący krem do stóp
Najbardziej spodobał mi się jego ziołowy zapach rozmarynu(?), ale niestety tylko tyle. Zawiodły mnie jego właściwości pielęgnacyjne, a właściwie ich znikoma ilość. Słabo nawilżał i regenerował skórę. Pozostawiał na stopach nieprzyjemny oleisty film. Z pewnością nie wart pieniędzy, które trzeba za niego zapłacić.


Original Source żel pod prysznic raspberry&vanilla
Żel musiał czekać na swoją premierę aż rok. Zaczęłam go używać końcem zimy i to był najlepszy okres dla niego, ponieważ zapach nie był duszący, a przyjemnie otulał. Poza tym niczym nie zaskoczył, ani zniechęcił. Przyzwoity żel pod prysznic, do którego mogę kiedyś wrócić.

Bardzo fajne kosmetyki. Mają świetne właściwości. Cudownie pachną, a przystępna cena zachęca do zakupu.


Mój ulubiony kosmetyk z tej kategorii. Niestety już wycofany nad czym głęboko ubolewam. Świetnie matowił, nie ciemniał i przez wiele godzin utrzymywał się na twarzy.

Również bardzo fajny puder, ale chyba nie polubiłam go aż tak jak ten z p2, ponieważ nie jest niebieski. Poza tym zdecydowanie godny polecenia. Dobrze matuje i utrzymuje się przez wiele godzin.

Bourjois healthy balance puder do twarzy
Z tym kosmetykiem zupełnie się nie polubiłam. Dziwnie wyglądał na twarzy i był trochę za ciemny pomimo najjaśniejszego odcienia. Słabo matował. Zużyłam mieszając z innymi pudrami.


AA cera mieszana krem nawilżająco-matujący 24H
O tym kosmetyku niestety nie pojawiła się recenzja, a uważam że powinna. Krem bardzo dobrze się u mnie spisał. Świetne nawilżył moją przesuszoną skórę. Ma bardzo fajną lekką formułę, która szybko się wchłania. Bardzo dobrze sprawdza się jako krem pod makijaż.

Niestety ten krem mnie rozczarował. Kupiłam go, ponieważ liczyłam, że będzie dobrym zabezpieczeniem skóry przed zimnymi temperaturami oraz będzie dobrze nawilżał. Na nieszczęście nie podołał temu zadaniu. Oblepiał skórę warstwą olejków, która się nie chciała wchłaniać. Zużyłam go, ale powrotu na pewno nie będzie.

Nie wyobrażam sobie kosmetyczki bez płynów dwufazowych. Bardzo często je zmieniam, ale czasami zdarzają się powroty, jak w tym przypadku. Na plus muszę zauważyć, że Bielenda zmieniła opakowanie i dlatego skusiłam się na kolejną butelkę. Płyn się świetnie sprawdził. Polecam go.

Tołpa dermo face strefa t matujący płyn micelarny-tonik 2w1 do mycia twarzy
Również o tym kosmetyku nie pojawiła się jeszcze szersza opinia, ale nic straconego, ponieważ kolejna butelka czeka w kolejce. Z powyższego można wywnioskować, że bardzo polubiłam ten kosmetyk. Świetnie odświeża skórę i przygotowuje do kolejnych zabiegów pielęgnacyjnych. Muszę zaznaczyć, że używałam go jedynie jako toniku. Tylko raz spróbowałam nim zmyć makijaż i szybko zrezygnowałam. :)

Zacznijmy od tego, że delikatny jest tylko z nazwy. Nie polubiłam tego kosmetyku. Wysuszał, podrażniał i miał kijową pompkę. Było to kolejne podejście do kosmetyków Green Pharmacy i zdecydowanie ostatnie.


Bardzo dobrze nawilżone do ostatniej chusteczki. Nie zmywam nimi makijażu, tylko swatche podkładów, cieni, kredek z rąk etc... W tej roli sprawdzają się doskonale.

Rival de Loop chusteczki do demakijażu 
Używałam ich w bardzo podobny sposób jak ww i również sprawdzały się bardzo dobrze. Jednakże wychodzą o wiele mniej korzystnie cenowo.

Go Pure chusteczki odświeżające
Całkiem ok, świetnie sprawdzały się w kryzysowych sytuacjach.


Płatki Ebelin
Jedne z lepszych, które używałam. Nie rozwarstwiają się. 

Maseczki L'Biotica Biovax
Najbardziej wyróżniła się ta po środku. Może skuszę się na pełnowymiarowe opakowanie.

Testery mydełek The Secret Soap Store
Zebrało mi się ich kilka w różnych wariantach. Były bardzo wydajne i nie wysuszały dłoni.

Yankee Candle sampler Vanilla Lime
Zapach bardzo przypadł mi do gustu, ale po zapaleniu nie był bardzo wyczuwalny.



Teraz kilka słów o kosmetykach, które ujrzały kosz nim zrobiłam im zdjęcie.

Garnier mineral invisiclear
Największy bubel w kategorii antyperspirantów od kilku lat. Po pierwsze był bardzo lejący, aż tak, że całe opakowanie się lepiło. Po drugie długo zasychał. Po trzecie w ogóle nie chronił. Nawet nie wykonując dużego wysiłku byłam cała mokra. Zdecydowanie nie polecam.

Bourjois płyn dwufazowy
Bardzo fajny płyn dwufazowy i przede wszystkim wydajny. Kosztuje trochę więcej niż inne płyny, ale ma także większą pojemność. Szybko rozpuszcza makijaż oka. Nie podrażnia i zostawia tłustej warstwy. Jako wadę muszę zaliczyć kijowe otwieranie, a przede wszystkim tą kuleczkę, która po pewnym czasie mi się złamała. Mimo wszystko polecam.

Garnier Fructis Fruity Passion odżywka do włosów
O niej i szamponie do włosów pojawi się w najbliższych dniach recenzja, ponieważ uważam, że jest godna uwagi. Cudownie pachnie oraz ma całkiem dobre właściwości pielęgnacyjne. Dość dobrze wygładza, a po wyschnięciu włosy lśnią.

das dusch żel pod prysznic trawa cytrynowa&mandarynka
Bardzo polubiłam ten żel niemieckiej marki niedostępnej w Polsce. Ma cudowny zapach i konsystencje. Świetnie się pieni. Niewiele kosztuje, niecałe 1 €. Najbardziej spodobało mi się to, że żel wydobywa się przez otwór tzw. niekapek. Pod koniec opakowania żel zmienił konsystencje. Nie mam pojęcia jak to się stało, że w ciągu kilkudziesięciu godzin z żelowej stała się podobna do wody. 

Uff w końcu dobrnęliśmy do końca. Używałyście któregoś z powyższych kosmetyków? 

Naomi
_________
Źródła zdjęć:
http://zakupy24.jaworzno.pl/media/catalog/product/cache/1/image/200x/9df78eab33525d08d6e5fb8d27136e95/f/0/f0b0d8f9be71fd73df318241ba8f3d0a.jpg
http://imworld.aufeminin.com/dossiers/D20120919/produkty-do-demakijazu-2-114037_L.jpg
http://www.niemieckiezakupy.pl/files/Dusch%20das%20mandarinen.jpg
http://www.maltasupermarket.com/media/catalog/product/cache/1/image/500x500/040ec09b1e35df139433887a97daa66f/3/6/3600541224025.jpg
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...