Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Kneipp. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Kneipp. Pokaż wszystkie posty

środa, 4 marca 2015

Denko styczniowo-lutowe

Mamy już marzec, a co za tym idzie wypadałoby zrobić "porządek" z zużytymi opakowaniami i co nieco o nich napisać. W tym poście zabraknie próbek, saszetek, maseczek, ponieważ chciałabym nim poświęcić osobny post. Uwierzcie jest tego trochę. W poniższym wpisie zaprezentuje Wam kosmetyki, które zużyłam w styczniu i lutym. Nie jest tego dużo, ale wystarczająco żebym miała o czym pisać.


W styczniu i lutym zużyłam przede wszystkim duże objętościowo kosmetyki: szampony, żele, maski. Niestety zabrakło kolorówki. 


Na sam początek żele pod prysznic z Balea z zimowej edycji limitowanej o zapachu lilii&czarnych malin oraz białych kwiatów&owoców acai. Niestety uważam, że są ta jedne ze słabszych wariantów. Z tych dwóch jeszcze wersja różowa jako się broni, ale biała to klapa. Poza tym żele dobrze sprawdzają się w swojej podstawowej roli. Tych wariantów zapachowych na pewno nie kupię ponownie

Z Joy Boxa zużyłam pielęgnujący olejek o zapachu kwiatu migdała. Zapach całkiem mi przypadł do gustu. Olejek dodany do kąpieli fajnie nawilżał i natłuszczał skórę. Powyższe (20 ml) opakowanie wystarczyło mi na dwa użycia. Raczej nie kupię ponownie, ponieważ myślę, że cena 5-6 zł za takie maleństwo jest zbyt wygórowana.


Niestety dna sięgnęła moja jedna z ulubionych masek. Mam na myśli oczywiście drożdżową od Babuszki Agafii. Ma przepiękny zapach i doskonałe działanie. Po więcej zapraszam Was tutaj. Z pewnością kupię kolejne opakowanie.

Następny kosmetykiem, który zużyłam jest drugie opakowanie delikatnego szamponu z Alverde. Bardzo go lubię ze względu na dobry skład i delikatne działanie. Stosuje go na przemian z czymś silniejszym i w takiej konfiguracji sprawdza się doskonale. Na pewno kupię ponownie.

Mocniejszym szamponem który w ostatnim czasie zużyłam jest szampon wzmacniający z Garnier Fructis. Wiem, że wielu osobom on nie pasuje, ale u mnie sprawdza się wyjątkowo dobrze. To jest moja druga butelka i na pewno nie ostatnia.

Ostatnim kosmetykiem do włosów jest "olejek arganowy" z Marion. Oleju arganowego jest w nim nie wiele, ale świetnie sprawdza się do zabezpieczania końcówek. Ma przyjemny zapach. Planuje zakup kolejnego opakowania, ale w większej pojemności.


Następnie w minionych miesiącach zużyłam kilka kosmetyków do pielęgnacji ciała. Jako pierwsze znalazła się miniatura masełka z Alverde. Miało przyjemne działanie, ale nie do końca odpowiadał mi zapach, ponieważ wyczuwałam w nim alkohol. Raczej nie kupię ponownie.

W końcu po kilkunastu miesiącach zużyłam balsam po depilacji z Joanny, który kiedyś dostałam. Nie przypadł mi do gustu i na pewno nie kupię kolejnego opakowania.

Kolejnym kosmetykiem, który zalegał mi przez dłuższy czas jest balsam do rąk (używałam go do ciała) o zapachu borówkowym z Balea. Nie mogę mu nic zarzucić, ponieważ podobał mi się zapach, działania, ale ogromna pojemność była męcząca. Raczej nie kupię ponownie tego typu kosmetyku ponownie.


W zeszłym roku przeczytałam gdzieś pozytywną opinie o kremie do rąk z Pharmaceris. Naszukałam się go w różnych miejscach strasznie i niestety okazał się totalną klapą. Na pewno nie kupię ponownie. 

O wiele lepiej sprawdziły się u mnie limitowane zimowe kremy do rąk z Essence. Na razie zużyłam ciasteczka&migdały oraz wanilię&cynamon. Niestety to były słabsze zapachowo warianty. Na szczęście miały bardzo fajne właściwości pielęgnacyjne. Na pewno będę polować na kolejne edycje limitowane.


Kosmetykiem, który wyrzucam jest roll-on pod oczy z Yves Rocher z serii Elixir 7.9. Niestety nie przypadł mi do gustu tego typu kosmetyk i niestety się przeterminował. Na szczęście go dostałam w prezencie. Na pewno nie kupię kolejnego opakowania.

Następnie pusta butelka po odkryciu ostatnich miesięcy, czyli płynie micelarnym z Tołpy. Zawsze pisałam, że używam tylko płynów dwufazowych, ale on sprawił, że czasami warto spróbować czegoś innego. Tołpa spisała się u mnie doskonale i na pewno nie było to moje ostatnie opakowanie.


Na sam koniec puste woreczki po płatkach kosmetycznych. Moimi ulubionymi pozostają Tami. Świetna jakość i cena. Płatków Lilibe i Yves Rocher nie lubię ponieważ się rozwarstwiają i są zbyt grube. Do Tami na pewno wrócę. 

W końcu dobrnęliśmy do końca. Cieszę się, że niektóre kosmetyki się skończyły, ponieważ zbyt długo u mnie zalegały. Do kilku wkrótce z przyjemnością wrócę.

Naomi

środa, 24 grudnia 2014

Moje pierwsze pudełko - JoyBox (opinia i prezentacja zawartości)

Witajcie, dzisiaj zamiast kolejnych życzeń świątecznych (czy tylko ja mam ich dość, widząc je na każdym blogu?) chciałabym wam przedstawić moją opinię na temat JoyBoxa. Miałam z nim małe kłopoty, ale cóż przynajmniej miałam urozmaicone życie. ;)

Informacja o starcie tego boxa pojawiła się niespodziewanie i od razu zatrzęsła przede wszystkim blogowym światem. Zamysł tego boxa bardzo mi się spodobał, dlatego postanowiłam go zamówić. 


Największym plusem tego pudełka jest fakt, że zamawiając go wiemy, co się w nim znajduje. Możemy przekalkulować czy się opłaca, czy nie. Czy kosmetyki zawarte w zestawie nam się przydadzą. W skład pudełka wchodzi 6 podstawowych kosmetyków (są to miniatury, saszetki maseczek, ale również kosmetyki pełnowymiarowe), które otrzymuje każdy. Następnie z pośród trzech grup: kosmetyki półselektywne, selektywne oraz prezenty wybieramy po jednym kosmetyku. Zawartość kategorii jest bardzo zróżnicowana i każdy znajdzie coś dla siebie. Znajdziemy tam za równo kosmetyki pielęgnacyjne i jak kolorowe.


Za całość płacimy 49 zł. W cenie mamy zawarte koszty przesyłki i porządne kartonowe opakowanie. Kolejnym ogromnym plusem dla mnie jest to, że za pudełko mogę zapłacić normalnym przelewem. Nie muszę mieć karty kredytowej, czy paypala. Może błahy problem, ale dla mnie istotny, który powodował, że dotychczas nie zdecydowałam się na beGlossy, czy ShinyBox. A przyznam, że kilkukrotnie byłam bliska zamówienia. Przedostatnią podstawową sprawą, o której chciałabym wspomnieć jest to, że pudełko zamawiamy wtedy kiedy chcemy. Nie ma subskrypcji, przymusu zakupu. Zamawiamy, kiedy odpowiada nam zawartość.

Ostatnią kwestią, o której chciałabym wspomnieć jest czas przesyłki. W teorii 5 dni od zamówienia. W moim przypadku wyniósł ponad dwa tygodnie, ponieważ mam nietypowy adres (przede wszystkim moja miejscowość nie ma ulic) i wysyłka została wstrzymana. Dopiero po kilku dniach napisano do mnie w celu wyjaśnienia. Gdyby wysłali na adres jaki podałam to paczka by doszła o wiele szybciej. Następnym razem będę zamawiać na adres studencki. 


W pudełku znalazłam papierowe wiórki wypełniające pustą przestrzeń oraz wybrane przeze mnie kosmetyki. Zero kuponów i innych dyrdymałów.  Zdecydowałam się na to pudełko, ponieważ wśród kosmetyków selektywnych można było wybrać masło shea z Organique, które uwielbiam i powoli się kończy.  Drugim kosmetykiem który mnie skusił było Balmi, które od dłuższego czasu mnie interesowało. Za te same kosmetyki musiałabym osobno zapłacić około 60 zł. Dzięki temu boxowi za niższą kwotę mam dodatkowo 7 kosmetyków, pudełko i dostawę pod same drzwi.


Kosmetyki, które znajdowały się w każdym pudełku to:

  • Original Source kokosowy żel pod prysznic (kosmetyk pełnowymiarowy),
  • Bielenda hydrożelowa maseczka ultra nawilżająca (kosmetyk pełnowymiarowy),
  • Eveline Luksusowy krem-serum do rąk Argan& Vanilla (miniatura),
  • Bell Błyszczyk do ust Permanent MakeUp Lip Tint (kosmetyk pełnowymiarowy),
  • Vaseline Wazelina Pure Petroleum Jelly (kosmetyk pełnowymiarowy),
  • Signal Pasta Signal White Now Gold (kosmetyk pełnowymiarowy).
Myślę, że wszystkie kosmetyki z tej puli są dość użyteczne i prędzej, czy później je zużyję. Na razie używałam tintu z Bell i bardzo pozytywnie mnie zaskoczył. Nigdy wcześniej nie miałam czegoś tak bardzo trwałego.



Kosmetyki które wybrałam sama to:

  • Kneipp pielęgnujący olejek do kąpieli o zapachu kwiatów migdałów. Z grupy kosmetyków półselektywnych najtrudniej było mi coś wybrać dla siebie. Ostatecznie wybór padł na firmę, która nie dawno pojawiła się w drogeriach i mnie zainteresowała.
  • Organique masło shea o zapachu mleka. Zapach nie do końca przypadł mi do gustu. Mam nadzieje, że będzie miał równie dobre działanie jak posiadana przeze mnie wersja z lnem i grapefruitem. Zapach mógł być o wiele lepiej skomponowany, ale nie jest źle.
  • Balmi o zapachu truskawkowym, kosmetyk robi furorę na youtube i cieszę się, że w końcu mogę go przetestować.


Podsumowując cieszę się, że taki box pojawił się na polskim rynku. W jego przypadku nie zamawiamy kota w worku i nie ma obawy, że zawiedziemy się zawartością. Z chęcią zamówię kolejne pudełko, jeśli zawartość będzie mi odpowiadać.  

Na sam koniec chciałabym Wam życzyć:
Wesołych i Zdrowych Świąt!

Naomi
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...