Witajcie, dzisiaj chciałabym Wam krótko opisać limitowaną edycje kremów do rąk Essence. Pewnie wiele z Was nie słyszało o tym, że ta niemiecka firmy produkuje również pielęgnacje. Niestety tego typu kosmetyki do nas nie docierają. Czasami coś przewija się w edycjach limitowanych, ale jest to rzadkość. Kolekcja złożona z samych kremów nie dotarła do nas nigdy, czego bardzo żałuję.
Edycja limitowana złożona z samych kremów do rąk w trzech wariantach zapachowych ukazuje się co roku wczesną jesienią w Niemczech. Kompozycje zapachowe są zawsze niepowtarzalne i trudno szukać podobnych u konkurencji. W zeszłym roku, gdy tylko zobaczyłam zapowiedzi wiedziałam, że będę na nie polować na allegro. Co jakiś czas sprawdzałam, czy się pojawiły i gdy tylko je zobaczyłam zamówiłam dwa z trzech, ostatni-brakujący dokupiłam w czeskim DM-ie.
- ciasteczka&migdał,
- wiśnia&kokos,
- vanilla&cinnamon.
Każda tubka zawiera 100 ml kremu i co ciekawe zostały wyprodukowane w Polsce. Na zużycie mamy 12 miesięcy. W Niemczech opakowanie kremu kosztuje niecałe 2€. W Polsce na allegro musiałam zapłacić po przeliczeniu trochę więcej, prawie 11 zł. Jednakże myślę, że w tym przypadku marża nie jest zabójcza. ;)
Jak zawsze Essence pozytywnie zaskakuje kolorowym i optymistycznym wyglądem opakowań. Niestety mam ogromne zastrzeżenia do rozmiarów tubek. Są wyjątkowo duże i nieforemne. Na zdjęciach tak tego nie widać, więc musicie mi uwierzyć na słowo. Gdy je dostałam byłam bardzo zaskoczona ich dużym rozmiarem. Wolę o wiele zgrabniejsze tubki, które nie zabierają mi za wiele miejsca na przykład w torebce.
Opakowania są wykonane z dobrej jakości plastiku. Zamknięcia to kolorowe klapki, które dobrze się spisują i nic się z nimi nie dzieje, po mimo częstego używania.
Następnie przechodzimy do zapachu, ze względu na który kupiłam powyższą kolekcje. Niestety nie wszystkie mnie do siebie przekonały. Uważam, że najlepszym ogniwem jest wariant o zapachu wiśni i kokosa. Ze wszystkich jest to najintensywniejszy zapach oraz najciekawszy. Najbardziej przebija się wiśniowa nuta, która jest złamana kokosem. Co powoduje, że jest to bardzo przyjemny zapach.
Następnie do gustu przypadło mi połączenie wanilii i cynamonu. Jest to zapach idealny na zimę, korzenny i otulający. Jest dość intensywny.
Najmniej przypadł mi do gustu wariant o zapachu ciasteczek i migdałów. Chyba podświadomie czułam, że to nie jest ciekawa kompozycja, ponieważ kupiłam go o wiele później niż poprzedników przez przypadek w czeskim DM-ie. W jego przypadku zapach jest bardzo subtelny. Dla mnie ledwo wyczuwalny. Muszę się bardzo skupić, żeby cokolwiek poczuć. Nie wyczuwam w nim ani ciasteczek, ani migdałów. Czuję tylko kremową bazę.
Przechodząc do właściwości pielęgnujących nie mogę, nie wspomnieć o interesującym w składzie, w którym już na drugim miejscu mamy olej kokosowy, a na trzecim masło shea. Kremy oprócz zapachu nie różnią się między sobą niczym. Mają takie same właściwości pielęgnacyjne. Konsystencja kremu jest dość gęsta, ale nietrudno ją rozsmarować. Krem szybko się wchłania, pozostawiając skórę dobrze nawilżoną przez dłuższy czas. Bardzo często smaruje nimi dłonie wciągu dnia, ponieważ wiem, że wchłanianie nie potrwa długo. Nie pozostawiają tłustej warstwy. Korzystanie z nich nie wpłynęło w żaden negatywny sposób na moją skórę.
Podsumowując jestem zadowolona z tych kremów pod względem właściwości. Dobrze nawilżają, zwłaszcza w tych chłodniejszych miesiącach, gdy skóra narażona jest na niekorzystne warunki. Inny aspekt, czyli zapach powoduje, że najchętniej wróciłabym do wersji wiśniowo-kokosowej oraz waniliowo-cynamonowej. Wariant o zapachu ciasteczkowo-migdałowy uważam za mało ciekawy i myślę, że nie do końca wykorzystano jego potencjał.
Miałyście kiedyś styczność z kosmetykami pielęgnacyjnymi od Essence?
Naomi
Co roku kuszą mnie ich kremy do rąk, jednak jeszcze nigdy żadnego nie miałam. Może w tym roku w końcu się skuszę. :)
OdpowiedzUsuńJa już jestem ciekawa, co ciekawego wymyślą na następną zimę. :)
Usuńładnie nawet opakowanie wygląda ;) mam dużo kremów a zdecydowanie za rzadko po nie sięgam ;/
OdpowiedzUsuńJa też mam dużo kremów do rąk, ale nie przeszkadza mi to kupować kolejnych. :/
UsuńZ essence nie miałam jeszcze żadnego kremu do rak a tymi limitkami mnie zainteresowalas.
OdpowiedzUsuńMyślę, że warto się za nimi rozejrzeć. Czasami do jakieś kolorowej edycji limitowanej dołączony jest krem.
UsuńSzkoda, że tych kremów nie ma w naszych drogeriach:/
OdpowiedzUsuńSpotkałam sie z tymi kremami w Drogerii Kosmyk (drogerie te są zlokalizowane tylko na terenie małopolski) ale nie wiem czy są we wszystkich i czy często się pojawiają :))
UsuńBardzo dużo zależy od sklepu. Czasami można trafić na kremy które wchodzą w skład stałego asortymentu (ale niestety na ciekawe zapachy nie mamy co liczyć), albo na krem który w chodzi w skład edycji limitowanej (oprócz cieni, szminek, lakierów etc.). Taka edycja limitowana złożona z 3 kremów do rąk, nie była chyba dostępna w Polsce nigdy.
UsuńKupiłam niedawno wiśnię i kokos i jestem bardzo zadowolona :))
OdpowiedzUsuńJa też. Zdecydowanie jest to najlepszy wariant.
Usuńnigdzie ich jeszcze nie widziałam :(
OdpowiedzUsuńI raczej w Polsce nie zobaczysz. :( Niestety do nas takie edycje limitowane nie docierają.
Usuńto już wiem czemu nie wpadły mi w oko;p
Usuń:(
UsuńLubię takie gęste kremy. Mam w zapasach jeszcze zeszłoroczny z edycji ice ice baby. Miał genialny skład więc się skusiłam, ale dopiero zaczynam testować:)
OdpowiedzUsuńTeż na niego polowałam, ale gdy go dopadłam, to już go nie chciałam. :/
UsuńNie spotkałam się z nimi. Rzeczywiście mają dużo fajnych składników i uroczo wyglądają.
OdpowiedzUsuń:)
UsuńBardzo ciekawe kremiki, mają śliczne opakowania:)
OdpowiedzUsuńTak, ich wygląd to wielka zaleta. :)
UsuńMiałam wiśnię i kokos i żałuję, że już go skończyłam ;)
OdpowiedzUsuńJa jeszcze trochę mam.
UsuńNie znałam tych kremów ale chętnie bym wypróbowała;)
OdpowiedzUsuńNa allegro jest jeszcze parę tubek. :)
Usuń