wtorek, 31 stycznia 2012

MIYO "Baby blue" nr 27

Dziś dla was mam fotki lakieru który towarzyszył mi przez ostatnie dni. Kupiłam go pół roku temu, ale dopiero teraz miałam okazje pomalować nim paznokcie. Ostatnio również intensywnie testuję top coat Eveline 3w1 o którym już niedługo. Piszę wam o tym, ponieważ najpierw pomalowałam sobie paznokcie najpierw lakierem bez top coatu wytrzymał 2 dni. Później zaczął się ścierać i odpryskiwać. Z topem wytrzymał nie wiele dłużej bo 3 dni, ale nie o nim dziś. Lakier jest bezdrobinkowy, jest to rozbielony niebieski. Jak przystało na pastele smuży. Kryję po dwóch warstwach, ale 3 mu nie zaszkodzi. Jego plusem jest na pewno to, że bardzo szybko wysycha. Nie bąbelkuje. Jest dość gęsty, co utrudnia rozprowadzenie emalii na paznokciu. W buteleczce jest 8 ml, które należy zużyć w ciągu 24 miesięcy, kosztuje 4,99 zł.

Podsumowując jest to bardzo fajny lakier, za bardzo korzystną cenę. Mam nadzieję, że jego trwałość to mały wypadek przy pracy. 






Pozdrawiam 
Naomi

poniedziałek, 30 stycznia 2012

Moje pędzle cz. 3: cienie do powiek

Dziś ostatnia cześć opowieści o pędzlach, a mianowicie pędzli do cieni do powiek. Sprawdzając ceny pedzli Maestro zauważyłam, że podrożały. Ja je jeszcze kupiłam za ceny niższe. W pierwszej części podałam starsze, niższe. W tym miejscu podam aktualne:
-pędzel do pudru seria 110 rozmiar 24 w aktualnej cenie 52 zł
-pędzel do konturowania seria 150 rozmiar 22 w cenie 35 zł


Do cieni do powiek aktualnie posiadam 5 pędzli (od góry):
1) języczkowy Maestro z serii nr 320 rozmiar 10, wykonany z włosia pony. Używam go do cieniowania, jak i do nakładania cienia na całą powiekę. Bardzo dobrze wykonany, dobrze się go trzyma w ręce. gdy go używam nic nie trzeszczy. Od zakupu nie stracił ani jednego włoska. Cena 23 zł.
2) kuleczka Maestro z serii 420 rozmiar 8, wykonany z włosia pony. Używam go do cieniowania, jak również do nakładania cienia w kącikach oczu. Jak u poprzednika jakości wykonania nie mogę nic zarzucić. Pranie mu nie szkodzi. Nie stracił ani jednego włoska.  Cena 19 zł.
3) pędzel do rozcierania Inglot 10S z włosia sobola. Włosie sprężyste. Bardzo na plus, że kupując pędzel w Inglocie jest on tak zapakowany, że mamy pewność, że my pierwsi go otwieramy. Nie wypada z niego żaden włosek, pranie mu nie szkodzi. Jest to pędzelek bardzo precyzyjny. Cena: 26 zł.
4) pędzel języczkowy For your beauty z Rossmanna. Niestety nie mam pojęcia jakie to włosie podejrzewam, że sztuczne. Był to mój pierwszy pędzel, który służył mi dzielnie przez 2 lata, aktualnie zastąpił go opisywany w punkcie pierwszym. Jednakże nie mam sumienia go wyrzucić, używam go do tzw. celów niestandardowych. Jak nakładanie czarnego cienia na mokro na usta ;). Cena: ok. 6-7 zł.
5) pędzel do Smoky Eyes z Essence, wykonany z włosia sztucznego. Jest to świetny pędzel za psie pieniądze. Na upartego można nim zrobić cały makijaż. Bardzo polecam go początkującym. Właściwie używam go do wszystkiego. Cena ok. 5,99 zł.  

Podsumowując w mojej kolekcji są 4 pędzle Maestro (które kupiłam przed świętami w cenie niższej niż teraz. Gdybym to robiła teraz pewnie bym to jeszcze raz poważnie przemyślała ponieważ na tych 4 pędzlach jest 21 zł różnicy między nową ceną, a starą; za tą różnicę miałabym kolejny pędzelek), 3 pędzle Inglot, 2 Essence, 2 For your beuty, po 1 Sephora, To Choice oraz Manhattan. Z każdego nawet najmniejszego jestem zadowolona. Planuje jeszcze zakup kilku, ale to w przyszłości :)

Pozdrawiam
Naomi      

niedziela, 29 stycznia 2012

Na fioletowo

 Dawno nie było tutaj makijażu, a akurat dzisiejszy wyjątkowo mi się udał, więc postanowiłam się nim z wami podzielić. Myślę że nie jest zły, a całkiem fajny. Na pewno jeden z lepszych w moim wykonaniu. hehe

 Zdjęcia w cieniu:







Z lampą:

A teraz nie przestraszcie się ;)


Do makijażu użyłam:
-zestaw 3 korektorów Oriflame
-krem tonujący Ziaja kolor 01
-puder z jedwabiem Eveline 10 "Cream"
-baza pod cienie Art Deco
-cień do powiek MySecret nr 505
-cień do powiek Inglot 440 Pearl
-fioletowy cień do powiek z paletki Sleek "Original"
-cień do powiek KOBO "Golden Rose"
-tusz do rzęs "I love Extreme" Essence
-tusz do rzęs "Lashes to kill" Catrice
-konturówka do oczu Avon "Sugar plum"

Zapytacie dlaczego użyłam dwóch tuszów, już wyjaśniam. Tusz z Essence robi efekt, świetnie pogrubia, widać, że rzęsy są pociągnięte tuszem. Niestety jego duża szczoteczka uniemożliwia dotarcie do rzęs w kącikach oraz ciężko nim pomalować dolne rzęsy. Z kolei ten z Catrice robi wszystko czego nie potrafi Essence.

Co sądzicie?

Pozdrawiam
Naomi

P.S. Aktualizowałam zakładkę "Galeria lakierów", teraz wszystkie prezentowane lakiery w jednym miejscu z linkiem do pełniejszej recenzji. W najbliższym czasie postaram się coś takiego zrobić z zakładką "Recenzję".
Oczywiście o wszystkim was poinformuje.

Moje pędzle cz. 2: podkład, korektor i różne

Wybaczcie koleją przerwę, ale przez najbliższe dwa tygodnie zamierzam pisać codziennie, ponieważ mam ferie. W końcu się doczekałam. Mam już kilka tematów notek wymyślonych, więc nie będzie nudno :).

Dziś zaprezentuję i napisze kilka słów nt. pędzli do podkładu, korektora, eyelinera oraz cieni w kremie. Najbliższym czasie spodziewajcie się ostatniej notki na ten temat czyli nt. pędzli do cieni.


Od góry:
1) pędzel języczkowy do podkładu Inglot 21T z włosia syntetycznego. Bardzo porządnie wykonany, ma miękkie włosie, do dziś nie wypadł z niego ani jeden włosek. Wadą takich pędzli do podkładu jest to, że tworzą smugi, ale trochę wprawy i można go okiełznać. Cena 40 zł.
2) pędzel do korektora Inglot 22T z włosia syntetycznego. Również bardzo porządnie wykonany. Ma miękkie włosie. Można nim wszędzie dotrzeć. Pranie mu nie szkodzi. Nie wypadł z niego ani jeden włosek. Praca nim to sama przyjemność. Cena 26 zł.


Od góry:
1) pędzel do cieni w kremie Sephora nr 26. Podejrzewam, że jest to włosie syntetyczne. Oprócz zastosowania wymienionego przez producenta, ja używam go do wydrapywania resztek bazy pod cienie z KOBO. Bardzo fajny pędzelek. Nic nie wypada, włosie miękkie. Dzięki niemu używanie cieni w kremie i bazy w słoiczku staje się bardziej higieniczne. Cena: 26 zł.
2) pędzelek do eyelinera chyba Top Choice. Nie mam jeszcze eyelinera, ale czasami robiłam kreskę kremowymi cieniami i z tym zadaniem nie najgorzej sobie poradził. Bardzo tani ok. 5 zł.
3) znowu pędzelek do eyelinera Manhattan. Fajny, kreski robione cieniami w kremie fajnie wychodzą. Dobrze wykonany nic nie trzeszczy. Cena 2,99zł. 

Pozdrawiam 
Naomi  

czwartek, 26 stycznia 2012

Ostatnie zakupy

Jak zauważyliście zmieniłam tło i dodałam nowy baner. Jak wam się podoba? Oczywiście zrobiłam go sama, ze zdjęć które wykorzystałam na blogu i nie tylko. Jedno z nich nie było jeszcze publikowane, więc chciałaby to nadrobić.

Dziś mam dla was szybkiego posta po tytułem ostatnie zakupy. Miałam nic nie kupować, ale kilka drobiazgów wpadło w moje łapki na szczęście jest tego malutko. Powiedzmy, że jest to podsumowanie styczniowych zakupów.



Jak widzicie nie jest tego dużo. W tym miesiącu skusiłam się na:
1) kokosowy krem do rąk z Ziaji. Póki co uważam, że świetnie pachnie, wygląda. Na razie nie mam żadnych zastrzeżeń.
2) tusz do rzęs Catrice. W tym miesiącu absolutnie był potrzebny poprzedniego przyjaciela mam już pół roku i zaczyna wysychać. Musiałam kupić zastępce. Kilkakrotnie go użyłam i na pewno fajnie rozczesuję rzęsy.
3) dawno nic nie zamawiałam nic z Avonu. Jeszcze w grudniu skusiłam się na kredkę Glimmerstick Diamonds w kolorze "Sugar plum".
4) pojedynczy cień Catrice nr 100 "Welcome to Miami Peach". Ma być wycofany, dlatego się na niego skusiłam. Świetnie nadaję się na makeup-no makeup.
5) paletka magnetyczna na 10 okrągłych cieni z Inglot. Postanowiłam stworzyć sobie taką jedną całkowicie niezbędną do neutralnego makijażu.
6) dwa wkłady do nowej paletki. Jaśniejszy (złotko) nr 111 oraz 112, oba AMC Shine. Na razie z obu jestem bardzo zadowolona.

Pozdrawiam
Naomi

poniedziałek, 23 stycznia 2012

Nie dla ACTA

Zamiast się uczyć muszę się z wami czymś podzielić.

Na pewno słyszeliście o ACTA. Ja o tym dowiedziałam się przedwczoraj, późno. Jednakże nie zmienia to faktu, że jestem tym bardzo zbulwersowana i nie mogę uwierzyć, że ta sprawa wypłynęła dopiero teraz. Zastanawia mnie też fakt, dlaczego nasi politycy (wybrani w demokratycznych wyborach) z uporem maniaka chcą to podpisać już zaraz. Choć jest jeszcze czas na przedyskutowanie tego. Zobaczenie co sądzą o tym internauci. Piszę o tym do was ponieważ ten dokument uderzy też w nas, blogerów. Jeśli ten dokument zostanie podpisany blog będzie musiał obyć się bez tak ważnych rzeczy jak zdjęcia, filmików etc. Te aspekty są dla mnie bardzo ważne. Nie wyobrażam sobie bez tego mojego bloga, co w związku z tym będę musiała go zamknąć. Ten dokument pozbawi mnie mojego miejsca w sieci, gdzie nikt nie patrzy się z politowaniem na moją pasję.

Mam nadzieję, że sądzicie to samo co ja i przyłączycie się do protestu. Do 26 stycznia nie ujrzycie tutaj żadnej notki. Sprawmy aby ta nie była ostatnia. Piszcie o tym na swoich blogach i wklejajcie obrazek protestu blogerów.



Pozdrawiam
Naomi

niedziela, 22 stycznia 2012

Moje pędzle cz. 1: pędzle do pudru

Dziś chciałabym wam przedstawić moją skromną kolekcję pędzli. Jeszcze rok temu moja kolekcja ograniczała się do pędzla do powiek i pudru z Rossmann. Gdy zainteresowałam się makijażem krok po kroku zaczęłam kompletować swój zestaw. Jestem z niego bardzo zadowolona. Kompletowałam sama, czytając różne recenzję na blogach oraz biorąc po uwagę fundusze. Ze względu, że gdybym chciała wszystkie
pędzle opisać naraz zabrałoby to dużo czasu, postanowiłam podzielić te notkę na części.


Na zdjęciu cała rodzinka. Może się wydawać tego dużo, zaznaczam że dwa o których wspominałam wcześniej póki co jeszcze mam ponieważ ich nie boje się zniszczyć. Jak, przeczytacie poniżej. Pędzle mam z bardzo różnych firm. W moich zbiorach między innymi: Maestro, Essence, Inglot, Sephora.


Dziś przyjrzymy się pędzlom do pudru i konturowania (od lewej):
1)pędzel do pudru Essence, włosie sztuczne, bardzo przyjemny w dotyku, ale niestety bardzo mały. Za mały jak na jego przeznaczenie. Z kolei świetnie nadaje się na małe poprawki w ciągu dnia, ze względu na mały rozmiar idealnie mieści się do torebki. Gdy nie miałam pędzla do różu i konturowania, używałam go w tym celu. Cena 12.99.
2)pędzel do pudru For Your Beauty, mój pierwszy pędzel. Jeden z dwóch, które powinnam wyrzucić. Kłuje w twarz, ale gdy zaczęłam go regularnie prać, ten aspekt stał się mniej uciążliwy. Bardzo gubi włosie. Przy pierwszym praniu strasznie puścił farbę. Nie wiem czy jeszcze jest dostępny, ponieważ ten egzemplarz ma 2,5 roku. Wtedy kosztował 12-13zł.
3)pędzel do pudru Mestro, seria 110 rozmiar 24. Włosie kozy. Bardzo miły, bezproblemowy, ale martwi mnie co jakiś czas wypadające włosie oraz to, ze podczas używania "trzeszczy". Mam nadzieję, że to minie zwłaszcza, ze w moich zbiorach jest dopiero od miesiąca. Poza tym bardzo dobrze się nam współpracuje. Jest duży więc idealnie rozprowadza nam puder. Cena 40zł.
4)pędzel 2w1 do różu i konturowania Maestro, seria 150 rozmiar 22. Jeszcze się poznajemy, uczę się używać różu. Nie mniej jest bardzo miły w dotyku wykonany z włosia kozy, w cenie 28 zł.

Pozdrawiam
Naomi

piątek, 20 stycznia 2012

Virual "Street fashion" nr 104 "Violet Angel"

Znowu trochę mnie nie było, ale jeszcze tydzień i moje długo wyczekiwane ferie, a co za tym idzie więcej postów.

Dziś mam kilka szybkich słów nt. lakieru wymienionego w tytule. Co prawda jest to dopiero drugi lakier z tej serii, ale tak jak poprzednik bardzo mi podpasował. Do jego plusów można oczywiście zaliczyć bezproblemową aplikację, dobrej jakości pędzelek. Lakier ma kremową konsystencję. Szybko wysycha. Dobrze trzyma się na paznokciach. Dopiero po 4 dniach miałam lekko starte końcówki. Jest bezdrobinkowy. Oczywiście wielki plus za nazwę, a nie tylko numerek. Dla mnie jest idealny. Oczywiście w cenie nie siejącej spustoszenia w naszym portfelu.  




Pozdrawiam:
Naomi

sobota, 14 stycznia 2012

Masło do ciała BeBeauty

Dziś mam dla was szybką recenzję masła do ciała BeBeuty wyprodukowanego dla Biedronki. Ja mam wersję "Afyka" z ekstraktem z passiflory. Dostępne były w czasie gazetki "Tajemnice urody 2" w sierpniu, ale nadal widuję je w mojej Biedronce. Do wyboru 3 wersję zapachowe. Cena bardzo korzystna, ponieważ tylko 7,99 za 200ml. Po zakończeniu gazetki były nawet tańsze.

Informacje o produkcie (z opakowania):
"Poczuj klimat Afryki, pozostawiającej w pamięci nie zatarte wspomnienia, urzekającej wspaniałymi przestrzeniami, słońcem i kolorami. Zmysłowe kremowe masło do pielęgnacji ciała odżywia oraz intensywnie nawilża skórę, pobudza wyobraźnię, wyzwala czyste i głębokie uczucia. Otula ciało zapachem bergamotki przywołującym emocję i towarzyszące ekscytującej podróży prze Afrykę, Regularnie stosowanie masła pozostawia skórę miękka i jedwabiście gładką. Mieszanina drogocennych aromatów zapewnia doskonałe samopoczucie. 

Ekstrakt z passiflory odżywia i nawilża skórę. Ekstrakt z orzechów kola stymuluje mikrokrążenie, działa rewitalizująco."

Skład:


Jest to pierwszy produkt do ciała w takiej formię. Opakowanie jest solidnie zrobione, dobrze się zamyka, estetyczne. Nie mam większych zastrzeżeń. Konsystencja tak jak w opisie jest bardzo gęsta, jak masło. Dobrze się rozciera. Wystarczy niewielka ilość aby, wysmarować całe ciało. Masło ma kolor waniliowy. Moim zdaniem sapach jest lekko duszący, ale można wytrzymać. Szczerze mówiąc, nie wiem do czego go porównać. Może budyniu śmietankowego? Nie wiem jak poradzi sobie z nawilżeniem u osób posiadających suchą skórę, ale u mnie się sprawdza (mam normalną skórę). Szybko się wchłania zostawiając gładką skórę. Niestety zapach się dość długo utrzymuje, więc lepiej go używać na noc





 Podsumowując polecam. Warto spróbować zwłaszcza, że nie kosztuje wiele.

Pozdrawiam 
Naomi

piątek, 13 stycznia 2012

Flormar Cień poczwórny Pretty P045

W zakupach grudnia pokazywałam pewną paletkę Flormar. Zostałam wtedy poproszona o szybką recenzję. W związku z tym przybywam.


Zakupiłam je przy okazji zakupu pędzli Maestro. Szczerze mówiąc nie wiem gdzie są na pewno dostępne. Ja z kosmetykami tej firmy spotkałam się w niesieciowej drogerii oraz na wyspie w centrum handlowym. W opakowaniu znajdziemy 14g cieni. Występują w 6 wersjach kolorystycznych. Wyprodukowane w Turcji.

Po pierwsze trochę się zawiodłam, gdy zobaczyłam je na żywo. Na zdjęciach w internecie prezentowały się trochę inaczej. W rzeczywistości okazały się bardzo podobne do czwórki Hean nr 505 "Hot Chocolate". Postanowiłam, że potestuję, zobaczę które są lepsze. Gorsze pójdą świat, ponieważ po co mi dwa aż tak podobne zestawy.

Nim doszły, poczytałam o nich co nie co w internecie. Natknęłam się na filmik, gdzie bardzo była wychwalana ich pigmentacja. Niestety w rzeczywistości ten aspekt nie zadowala, są o wiele gorszej jakości niż Hean. Nawet na bazie pod cienie Kobo efekt nie jest taki jak powinien. Są dość twarde i suche. Ciężko się nakładają na oko i rozcierają. Tworzą plamy, a później wszystkie stapiają się ze sobą, Tworząc jeden kolor. Nie widać przejść między kolorami. Nie osypują się, a drobinki jednego z kolorów nie migrują po twarzy. Oczywiście trwałość na bazie jest świetna. Opakowanie jest wykonane z mocnego, białego plastiku. W wieczku jet okienko, dzięki któremu widać kolory w środku. Na początku ciężko się z ciąga wieczko, ale wkrótce się wyrabia. Zastanawiam się czy gdy za bardzo się wyrobi, to będzie się otwierać samoistnie. Wtedy mogą być narażone na zniszczenie (np. w torebce). Na plus brak aplikatora, dla kogoś kto używa pędzli.

Z całej czwórki 3 są matowe jeden ma drobinki (na zdjęciu jest to kolor na dole po lewej).


Próba palcowa:
 

U góry bez bazy, u dołu z.
 


Małe porównanko Hean do tej paletki (po lewej Flormal, po prawej Hean).

U góry Flormar, u dołu Hean. Wszystko oczywiście bez bazy. Tutaj komentarz jest zbędny oceńcie sami:

 

Podsumowując tę cienie można sobie zupełnie darować. A jeśli chcemy paletkę w podobnych kolorach polecam ww Hean. Ja jestem na pewno z nich wyleczona i nie kupię ponownie.  Bardzo mnie rozczarowały zwłaszcza, że zapowiadały się obiecująco.

Pozdrawiam
Naomi 

Edit: Zapomniałam podać cenę. Ja je kupiłam za 11,90, ale widziałam je w internecie w przedziale 12-15 zł. Dodam, że cienie Hean są w porównywalnej cenie (na stronie firmowej 11,99).

środa, 11 stycznia 2012

Mamy roczek!

Mam się uczyć o ogniwach z chemii. W związku z tym, że dziś mija rok od dodania pierwszej notki na blogu. Bywały lepsze i gorsze chwilę (czyt. dłuższe lub krótsze). Sama jestem zaskoczona, że wytrwałam tak długo i nie skasowałam go po miesiącu. Jestem szczęśliwa, że zyskałam stałych czytelników. Ktoś docenia moją pracę. Mogę się podzielić z kimś moją pasją. Bardzo wam za to dziękuje. I w tym dniu chciałabym sobie życzyć przede wszystkim wytrwałości, a wam spokojnych nerwów w czytaniu moich wypocin. <hehe>


P.S. Nie wiem czy przez najbliższe dwa tygodnie dam rade pisać, ale poczekajmy do ferii. Będę mieć więcej czasu co oznacza więcej notek :)

Pozdrawiam
Naomi   

poniedziałek, 2 stycznia 2012

Już wkrótce: Catrice LE Nymphelia

Pod koniec zeszłego roku w internecie pojawiła się zapowiedź kolejnej limitowanki Catrice. Mam z Catrice zaledwie kilka kosmetyków, ale póki co żaden mnie nie zawiódł.

Filmik promujący tą LE:

A wczoraj po północy pojawiły się zapowiedzi gdzie były pokazane produkty, które znajdziemy w tej LE:








Ja przyznam, że ta LE bardziej podobała mi się na filmie promującym. W tej LE bardzo podobają się mi wypiekane cienię oraz róż, chociaż pewnie ich nie kupię. Jednak bardzo prawdopodobne jest, że do mojego koszyka wpadnie set do zielonego smoky eyes oraz pierwszy i czwarty lakier od lewej są bardzo kuszące.

Co o niej sądzicie?
Zaskoczyło was coś? Napiszcie

P.S. Jeśli czytacie tego posta tzn, że blogger dodał go automatycznie, a ja mam właśnie język polski.

Pozdrawiam
Naomi

niedziela, 1 stycznia 2012

Bourjois- woda micelarna

Witam w nowym roku!!!

Wszyscy piszą dziś jak spędzili sylwestra. Ja tylko napiszę, że spędziłam go w gronie rodzinnym, ale w bardzo miłej atmosferze.

Wracając do tematu, dziś mam dla was recenzję wody micelarnej z Bourjois. Zapomniałam go wczoraj dodać do ulubieńców roku 2011. Dodam, że w butelce mamy 25 0ml za około 15zł (wybaczcie nie pamiętam ceny, ale kosztuje mniej więcej tyle, albo nawet mniej ;). Można ją kupić na pewno w Rossmannie (w innych miejscach nie sprawdzałam)

Dla dociekliwych jak zwykle skład (źródło: opakowanie):
"Aqua (water), Glycerin, Peg-7 Glyceryl Cocoate, Poloxamer 184, Coco-Glucoside, Phenoxyethanol, Tetrasodium Edta, Sodium Methylparaben, Citric Acid, Propylene Glycol, BHT, Nymphea Alba Root Extract"

Kilka słów od producenta (źródło: opakowanie):
"Woda micelarna do demakijażu twarzy i oczu. Działa oczyszczająco i łagodząco na skórę. Hypoalergiczna, bezzapachowa i bezalkoholowa. Testowana na osobach o wrażliwej skórze i wrażliwych oczach. Nanosić za pomocą wacika na twarz, oczy i szyję."

Moja opinia:
Jest to pierwszy produkt tego typu na który się skusiłam i nie zawiodłam. Konsystencja jak woda. Bezzapachowa jak obiecuję producent. Znajduje się w bardzo fajnej butelce, choć a bym może go zmieniła. Niemniej jednak kuleczka u góry umożliwiająca otwarcie jest bardzo urocza. Dobrze zmywa makijaż. Zwykle nasączam wacik wodą, kładę na na rzęsy na kilkadziesiąt sekund i wszystko dobrze schodzi. Dobrze radzi sobie ze wszystkimi opornymi tuszami. Nie wiem jak zachowuje się w stosunku do eyelinera, ponieważ póki co go nie używam. Z pozostałymi resztkami makijażu dobrze sobie radzi. Jak obiecuję producent nie podrażnia, choć przypominam sobie, że jeśli przypadek do oka, to trochę szczypie. Oczywiście to nie jest minus, tylko moja niezdarność ;). Jest wydajny.
Podsumowując:
Bardzo fajny produkt, który odkryłam w zeszłym roku. Na zdjęciu widzicie jeszcze jakieś resztki, ale mi się już skończył. Na pewno kupię go ponownie. Polecam go każdemu.

P.S. Jutro wracam do szkoły i nie wiem jak będzie z czasem, więc przygotujcie się na małą przerwę (do czwartku). Jednakże mam nadzieję, że dobrze to zorganizuję i będę mogła jutro wam coś skrobnąć i nie wymigiwać się już szkołą XD

Pozdrawiam
Naomi 
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...