czwartek, 24 października 2013

Nowości z Balea w DM-ie #5

Dziś przyszedł czas na kolejną notkę z serii co w DM-ie z Balei piszczy. Jak wiecie zawsze się ograniczam tylko tej marki, ale to głównie ona jest w kręgu moich zainteresowań. Ostatnio pojawiło się sporo mniej lub bardziej udanych nowości, które za moment Wam zaprezentuję. Z pewnością wiele z nich już pojawiło się w Niemczech. W innych krajach przyjdzie na nie jeszcze poczekać.

Kosmetyki umilające kąpiel, kule i patyczki.





Krem ochronny na zimę z spf 15.




Coś z serii dla nastolatków, dezodoranty i żele pod prysznic.





Spray do włosów nadający blask(?).

Różności i nowa maseczka do twarzy.





Nowy oliwkowy płyn do kąpieli oraz żel peelingujący.



Limitowany balsam do ciała z pistacją oraz coś (chyba) a'la balsam po prysznic z Nivea.



Przy okazji zaprezentuję Wam nowe opakowania kremów do rąk. Myślę, że ta zmiana wyjdzie nim na jak najbardziej na plus.





Jak widzicie trochę się tego zebrało. O dziwo nie wiele mnie zainteresowało. Chyba najbardziej wpadł mi w oko balsam do ciała z pistacją. Z pewnością także zyskują nowe opakowania kremów rąk z Balea. Na mojej niekończącej się liście jest krem z mocznikiem, więc może w końcu go kupię w odświeżonej wersji.

Wpadło Wam coś w oko?

Naomi 
_____

poniedziałek, 21 października 2013

Krem do rąk zdegradowany do stóp

Po bardzo miłych doświadczeniach z kremem do stóp z 15% masła shea z The Secret Soap Store przeszłam do używania kremu przeznaczonego do rąk o zapachu porzeczki. Z różnych względów, które podam poniżej, krem lepiej sprawdził się u mnie do stóp, aniżeli do rąk.


Kosmetyki The Secret Soap Store są dostępne w firmowym sklepie internetowym oraz na pewno w apteko-drogerii w Galerii Krakowskiej w Krakowie. W zależności od miejsca zakupu cena waha się w okolicach 17 zł. Opakowanie zawiera 70 ml kremu, które należy zużyć w ciągu 6 miesięcy od otwarcia. W składzie nie znajdziemy parabenów, sls-ów, ftalanów, olejów mineralnych, pochodnych ropy naftowej oraz substancji z upraw modyfikowanych genetycznie.


Krem znajduję się w wykonanej z dość miękkiego plastiku tubce. Opakowanie umożliwia wydobycie kremu do prawie ostatniej resztki. Wiadomo, że coś w zakamarkach jeszcze się ostanie, ale są to sprawy marginalne. Zamknięcie jest zakręcane, co poniektórym może nie odpowiadać. Ja mam do tego zupełnie neutralny stosunek, ani mi to nie przeszkadza, ani się tym nie zachwycam. Początkowo krem znajdował się w kartonowym pudełku, które bardzo trafia w mój gust. W podobnej stylistyce utrzymana jest również etykieta znajdująca się na tubce. Mam niewielkie zastrzeżenia do składu. Zarówno opakowanie oraz obietnice producenta wskazują, że mamy do czynienia z kosmetykiem o dobrym składzie. Niestety patrząc na niego dostrzegamy, że nie jest idealny.


Ujście kremu jest zabezpieczone przed dostępem powietrza sreberkiem. Cieszę się, że firma zwraca uwagę na takie szczegóły. Krem ma delikatne różowe zabarwienie. Jest dość gęsty, jak na krem do rąk. Domyślam się, że jest to spowodowane dużą ilością masła shea. Zastrzeżenia mam do zapachu, który wg mnie jest trochę chemiczny. Zupełnie nie odpowiada porzeczce. Najbliższe skojarzenia mam z malinową mambą. Jest wydajny. Niewiele trzeba go użyć aby nasmarować dłonie/stopy.


Niestety krem nie jest ideałem. Zacznę od tego, że dość długo się wchłania, a dość intensywny i w końcu męczący zapach wydłuża ten proces. W związku z tym zaprzestałam go stosować na dłonie, a zaczęłam na stopy i na nich sprawdził się o wiele lepiej. Nie przeszkadza mi długie wchłanianie i tłusty film, ponieważ po nasmarowaniu stóp zakładam skarpetki i krem może się spokojnie wchłonąć. Na uwagę zasługuję również fakt, że krem jest dość tępy i gęsty. Trzeba mu poświęcić chwilę uwagi aby dobrze go rozsmarować.

Na szczęście pewne niedogodności wynagradza działanie, które jest równie dobre, jak kremu z tej firmy stricte przeznaczonego do stóp. Stopy są dobrze nawilżone i wypielęgnowane. Nie straszą swoim wyglądem i powoli, z każdym użyciem są bardziej miękkie i przyjemne w dotyku. Problemy takie jak np. pękanie pięt są już tylko smutnym wspomnieniem  z przeszłości.


Podsumowując porzeczkowy krem do rąk zupełnie nie sprawdził się u mnie do dłoni. O wiele lepiej sobie poradził ze stopami, gdzie nie przeszkadzał mi chemiczny zapach oraz długie wchłanianie. Są dobrze nawilżone i przyjemne w dotyku. Raczej nie kupię go ponownie ze względu na ww zapach. Z pewnością jednak skuszę się na wersję waniliową, która miałam okazję testować.

Miałyście styczność z kosmetykami The Secret Soap Store?

Co sądzicie o ich serii z 20% zawartością masła shea?

Naomi

środa, 16 października 2013

Spóźnieni ulubieńcy września :)

Korzystając z chwili luzu postanowiłam przedstawić Wam dziś moich wrześniowych ulubieńców. Zdaję sobie sprawę, że notka tego typu powinna pojawić się wcześniej, ale z wiadomych względów wszystko przesunęło się w czasie. We wrześniu moich serduchem zawładnęły zarówno znane mi już wcześniej kosmetyki, ale również nowe, ale w innej odsłonie. 


Na zdjęciu możecie dojrzeć już zużyte kosmetyki, ale to najlepiej świadczy, że są to rewelacyjne kosmetyki i aż chcę się ich używać. ;)


Jak w co miesiąc w ulubieńcach musi znaleźć się kolejny żel z Balea. Tym razem jest to wyjątkowo udana propozycja tej marki. Początkowo nie spodziewałam się, że pomarańczowy żel może aż tak mi się podobać. Jest bardzo gęsty, dobrze się pieni. Ma energetyczny, odświeżający zapach, który utrzymuje się na skórze. Poza tym dobrze spełnia swoją podstawową rolę, myje i odświeża skórę.

Następnie możecie dojrzeć peeling Tutti Fruti z Farmony o zapachu jeżyny i maliny. Na największą uwagę zasługuję zapach, który jest rewelacyjny. Kupiłam jeszcze o tym zapachu masło i pachnie zupełnie tak samo jak ten peeling. Również pozostałe zadania peelingu wypełnia doskonale. Ma dość spore drobinki, które świetnie ścierają martwy naskórek. Peeling nie zawiera parafiny, a w związku a tym nie pozostawia tłustej warstwy.

Ponownie na uwagę zasługuję pianka z Pharmaceris przeznaczona do cery tłustej i trądzikowej. Powoli utwierdzam się w przekonaniu, że taka forma kosmetyku do mycia twarzy odpowiada mi najbardziej. Pianka spełnia swoje wszystkie zadania, a przy okazji nie wysusza mojej cery. 


Ostatnim kosmetykiem z pielęgnacji, który zasługuję na uwagę jest płyn dwufazowy z serii Herbal Garden z Eva Natura. Płyn ma świetne właściwości zmywające makijaż, a przy okazji zauważyłam, że dobrze działa na moje rzęsy. Minusem może być, że robi tzw. mgłę na oczach. Na szczęście płynu jest ona krótkotrwała.

Ostatnie dni lata umilił mi lakier z mojej ulubionej serii Golden Rose. Mianowicie chodzi o Rich Color o numerze 07. Lakier ma śliczny, energetyczny różowy kolor. Świetnie wygląda na paznokciach. Sam lakier jest bardzo dobry. Ma bardzo fajny pędzelek, którym łatwo się maluję. Bardzo długo się utrzymuje.

Zupełnie ostatnim kosmetykiem, który podbił moje serce we wrześniu jest tusz do rzęs z Yves Rocher Sexy Pulp. Dawno żaden tusz nie wydłużył i nie podkręcił rzęs w taki sposób. Są wyraziste, ale nie posklejane i nie obciążone nadmiarem tuszu. 

Znacie te kosmetyki?

Naomi

poniedziałek, 14 października 2013

400 obserwatorów - DZIĘKUJĘ

Dziś nastała dla mnie bardzo ważna chwila. Moje poczynania śledzi już 400 obserwatorów. Bardzo Wam dziękuję za to, że jesteście ze mną i czytacie to co wyjdzie spod mojej klawiatury.

W przyszłym tygodniu ogłoszę dla Was małą niespodziankę. ;)


Dziękuję. :*

Naomi

piątek, 11 października 2013

Wrześniowe zużycia

Już 11 października, a ja mam kilka zaległości jeszcze z września. Między innymi nie uporałam się z zużyciami, których w minionym miesiącu uzbierała mi się całkiem pokaźna gromadka. Nie przedłużając przejdźmy do sedna.


Na zdjęciu zapodział się balsam z Sylveco, którego zostało mi niewiele, ale jeszcze go nie zużyłam, ponieważ został w domu. A w związku z tym zmuszona jestem używać czegoś innego.


Balea żel do golenia o zapachu maślanki i limonki
10 zł/150 ml

O kosmetykach do depilacji z Balea czytałam dużego dobrego. I związku z tym wymagałam od tego żelu czegoś więcej niż od Rossmannowej Isany, która swoją drogą sprawdziła się u mnie bardzo dobrze. Niestety żel Balea jest tylko przyzwoity. Wiązałam spore nadzieję z zapachem. Miałam nadzieję, że będzie intensywny, ale niechemiczny. Niestety zapach jest bardzo subtelny i wg mnie słabo wyczuwalny. Poza tym nie podoba mi się, że z pewnej ilości żelu tworzy się tak mało piany. Nie mogę mu zarzucić złego działania, ponieważ jest dobre. Spełnia swoją rolę, ale spodziewałam się czegoś więcej. Żel mnie nie uczulił, ani nie spowodował żadnych podrażnień. Niestety jest niewydajny. Używałam go od połowy czerwca do połowy września i w dodatku niezbyt często.

Nie jestem zadowolona z tego żelu i raczej nie kupię tej wersji ponownie. Aktualnie używam żelu również z Balea limitowanego o zapachu kokosu i jest bez porównania lepszy.


8 zł/200 ml

Świetnie się sprawdził jak tonik do codziennego użytku. Fajnie odświeża skórę. Nie pozostawia żadnej lepiącej warstwy. Nie przyczynił się do powstania nieprzyjaciół. Ma przyjemny zapach i moim zdaniem skład.

Bardzo polubiłam ten kosmetyk i możliwe, że do niego wrócę.


10 zł/150 ml

Ten płyn dwufazowy ciekawił mnie od dłuższego czasu i nie zawiodłam się. Bardzo dobrze i szybko zmywa makijaż. Bez problemu radzi sobie z tuszem do rzęs i eyelinerami. Pozostawia lekką tłustą warstwę, ale nie powoduje mgły na oczach. Poza tym dobrze wpłynął na moje rzęsy.

Z pewnością kupię go ponownie. Wpierw muszę zużyć wszystkie inne kosmetyki o podobnym zastosowaniu. 


30zł/150ml

Jest to moje drugie opakowanie tego kosmetyku i ponownie jestem z niej zadowolona. Świetnie myję i oczyszcza skórę twarzy. Przy okazji jej nie wysuszając. Pompka od pierwszego do ostatniego użycia działa bez zarzutu. Minusem może być nieadekwatna cena do wydajności.

Z pewnością w przyszłości kupię kolejne opakowanie.


12 zł/225 ml

Było to całkiem niezłe masło, ale niestety nie pozbawione wad. Zapach przy częstym stosowaniu stawał się nudny i trudny do zniesienia. Minusem również jest fakt, że masło farbuję ubrania i dość długo się wchłania. Na plus mogę zaliczyć wydajność oraz nawilżenie, które jest bardzo dobre.

Raczej nie wrócę do tej wersji zapachowej.


4 zł/120 ml

Bardzo dobry peeling o świetnych właściwościach ścierających. Moim zdaniem jego największym plusem jest zapach, idealny na lato. Jego zapach pozostaje na skórze, ale również przez chwilę unosi się w łazience. Ubolewam tylko nad tym, że jest tylko w takim małym opakowaniu.

Z pewnością kupię go ponownie, ale również przetestuje inne wersje zapachowe.


0,65 €/300 ml

Według mnie najlepszy żel pod prysznic z letniej edycji limitowanej. Rewelacyjnie pachnie. Mogłabym go tylko wąchać i wąchać. Poza tym ma bardzo podobne właściwości do innych żeli pod prysznic z Balea. Jest dość rzadki, dobrze się pieni. W 100% spełnia swoją rolę.

Niestety nie będzie mi już dany ponowny zakup, ponieważ pochodzi z edycji limitowanej. 


Oriflame krem do twarzy drzewo herbaciane&rozmaryn
75 ml

Wygrałam ten krem na jakieś imprezie i od razu wiedziałam, że nie zużyje go na twarz. Ma niezachęcający skład, więc ostatecznie poszedł na nogi i stóp, gdzie sprawdził się średnio. Nie wchłaniał się, zostawiał warstwę, która później się łuszczyła. Poza tym nieciekawie i chemicznie pachnie.

Z pewnością nie kupię go sama. 


Ava laboratorium krem z zieloną herbatą i koenzymem Q10+R*
20 zł/50 ml

Moim zdaniem jest to średni krem. Działa na skórę jak obiecuję producent, ale nic poza tym. Niczym mi się nie wpisał w pamięć. Ma bardzo lekką i rzadką konsystencje, która szybko się wchłania. Dobrze nawilża, ale wymaga przypudrowania.

Niczym mnie nie zachwycił, aby do niego wracać.


Sunviva Med masło shea 100%*
30g

Jest to moje pierwsze spotkanie z półproduktami, ale na pewno nie ostatnie. Ma bardzo gęstą konsystencje, która w wyniku ogrzewania mięknie. Zużyłam go głównie do stóp, ponieważ miałam nadzieję, że pomoże mi w wyprowadzeniu ich na dobro stronę. Muszę orzec, że spełnił się w swojej roli. Miałam tylko 30 g opakowanie, ale wystarczyło mi na wbrew pozorom długi czas używania.

Myślę, że w najbliższym czasie zamówię sobie czyste masło shea.


21 zł/70 ml

Jest to mój pierwszy kosmetyk z tej firmy. Krem świetnie się spisał. Utrzymał efekt po czystym maśle shea, ale nadal poprawiał ich wygląd. Świetnie nawilża, ale dość długo się wchłania, więc często ubierałam na niego skarpetki. Powodowało to jeszcze lepsze efekty.

Na pewno do niego jeszcze wrócę.


7 zł/3 g

Z tego denka jestem najbardziej zadowolona. Pierwszy raz zdarza mi się, że zużyłam cień. Zajęło mi to lekko ponad dwa lata. Używałam go do praktycznie każdego makijażu do wyrównaniu kolorytu powieki lub pod kredkę. Nie rolował się, dobrze utrzymywał się na bazie. Jest dobrze napigmentowany.

Cień jest teraz dostępny w odnowionej serii. Ja pewnie nie kupię go ponownie, ponieważ mam do zużycie odpowiednik tego cienia z Inglota.


9zł/8 ml

Nigdy nie spodziewałam się, że tak polubię tusz z Lovely, zwłaszcza po niewypale od siostrzanej marki Wibo. Na szczęście ten okazał się świetny. Uwielbiam wydłużenie, które mi zapewnia oraz podkręcenia. W końcu było widać, że mam rzęsy. Minusem może być to, że bardzo szybko wyschnął. Kupiłam go pod koniec maja, a już w sierpniu jego używanie stało się niemożliwym. 

Myślę, że kiedyś kupię go ponownie, ponieważ jest świetny, a kosztuje niewiele.


Jak widzicie trochę mi się tego zebrało. Niestety coś czuję, że październik nie będzie taki "bogaty".

Używałyście czegoś z powyższych kosmetyków?

Naomi

Kosmetyki otrzymałam na spotkaniach blogerek w Katowicach.

środa, 9 października 2013

Otwarcie I Hebe w Krakowie - byłam i ja!

Wczoraj nastąpiła długo wyczekiwana chwila. Mianowicie została otwarta pierwsza drogeria Hebe w Krakowie. Oczywiście musiałam wykorzystać fakt, że aktualnie tutaj mieszkam i pójść na otwarcie. Nie dawno dostałam również kupon -10 zł, przy zakupach za 40 zł, więc była to świetna okazja na jego wykorzystanie. 


Wiedziałam, że na pewno coś wpadnie mi do koszyka, ponieważ na otwarcie zaplanowano specjalne promocje. Kupiłam osławiony top coat Essie Good to Go. Jest to pierwszy mój lakier z tej firmy i mam nadzieję, że się nie zawiodę. Moja odżywka z The Body Shop się kończy, a maska z Biovax została w domu i potrzebowałam coś do włosów na już. Jedna z pań pracujących w Hebe poleciła mi maskę z firmy Sleek Line do włosów suchych i zniszczonych. Mam nadzieję, że się nie zawiodę. 

Wzięłam także płyn dwufazowy z Bielendy. Widzę, że zmieniono mu opakowanie i mam tylko nadzieję, że producent nic nie pomieszał w składzie. Poprzednią wersję bardzo lubiłam.


Poza tym od dłuższego czasu planowałam powrót do kremu do rąk z Palmer's, którego używałam latem. W Hebe jest najtańszy, więc to było oczywiste, że nie zostawię go samego. Pamiętam, że nie był idealny, ale bardzo mi odpowiadał zapach. Ostatnim kosmetykiem jest liner we flamastrze z Essence. Używałam już eyelinerów w żelu i kałamarzu. W końcu musiał przyjść czas na flamaster.


Z okazji otwarcia przewidziano sporo atrakcji. Jedną z nich był konkurs z nagrodami. Wystarczyło odpowiedzieć na jedno pytanie i można było zgarnąć garść próbek. Oczywiście spróbowałam swoich sił i się udało. Dodatkowo na zdjęciu możecie dojrzeć próbki żelu oczyszczającego z Palmer's, które dostałam od konsultantki oglądając pozostały asortyment tej firmy.

Byłyście na otwarciu?

Co sądzicie o drogeriach Hebe?

Naomi

poniedziałek, 7 października 2013

Balea potrafi jeszcze zaskoczyć

W ostatnim czasie miałam okazję przetestować wiele różnych wariantów zapachowych żeli pod prysznic z Balea. W głównej mierze różniły się tylko zapachem. Poza tym miały bardzo podobne właściwości. W sierpniu dostałam od przyjaciółki żel z serii Welness. Sama pewnie nigdy nie zwróciłabym na niego uwagi, ale jak już wpadł w moje ręce to zaczęłam go używać.


Żel znajduje się w typowej dla Balea butelce, o pojemności 300 ml. Nie jestem pewna ceny, ale w Czechach pewnie jest to 30 koron, a w Niemczech poniżej 1€. Opakowanie jest bardzo optymistyczne i nastraja pozytywnie na cały dzień. 


Bardzo podoba mi się zapach żelu. Kojarzy się z szatą graficzną opakowania. Jest energetyczny, odświeżający, ożywiający... Najbardziej kojarzy się z zapachem pomarańczy. W składzie znajdziemy dość wysoko naturalny pomarańczowy olejek eteryczny. Zapach nie tylko sprawdzi się latem, kiedy chcemy wziąć szybki prysznic i się odświeżyć. Również teraz możemy docenić jego zapach, który przypomni nam o ciepłych miesiącach.


Żel bardzo różni się od swoich kuzynów między innymi konsystencją. W tym przypadku jest ona gęstsza, trochę ciężej wydobyć ją z opakowania, ale nie jest źle. Żel jest przezroczysty o pomarańczowym zabarwieniu. Nawiązuje do opakowania.

Również jego właściwości są lepsze od pozostałych. Bardzo dobrze się pieni. Świetnie myje skórę i oczyszcza ją ze wszelkich zabrudzeń. Nie wysusza jej i nie podrażnia. Nie zaobserwowałam również żadnej reakcji alergicznej. Jego zapach pozostaje przez kilka chwil na skórze. 


Podsumowując jestem bardzo zadowolona z tego żelu. Nie spodziewałam się, że Balea może mnie jeszcze zachwycić nie tylko zapachem. Po mimo tych plusów nie jestem pewna, czy kupię go ponownie, ponieważ Balea w między czasie wypuści coś co koniecznie będę chciała wypróbować. Nie mniej Wam gorąco go polecam, ponieważ jest świetny.

Naomi
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...