Od początku prowadzenia bloga szukam tuszu idealnego. Zwykle kupuje takie w cenie 10 - 20 zł. Nie czuję potrzeby wydania więcej. Większość tuszy sprawdza się u mnie przeciętnie w kierunku źle. Od pewnego czasu szukam tuszu, który wydłuży i podkręci rzęsy. One by One kupiłam w zestawie wraz z płynem do demakijażu (notabene całkiem niezły, niestety niedostępny w Polsce).
Mascara jest dostępna w szafach Maybelline, które są usytuowane w praktycznie każdej drogerii. Mascara One by One występuje także w wersji Volume Express. Opakowanie zawiera 9,6 ml tuszu, które należy zużyć w ciągu 6 miesięcy od otwarcia. Została wyprodukowana we Włoszech. Kosztuję około 30-35 zł.
Zapewnienia producenta (źródło):
DLA KOGO?
Dla kobiet, które pragną, by ich rzęsy uwodziły intensywną czernią i zmysłową objętością.
DZIAŁANIE
• Rzęsy zyskują natychmiastową objętość i wyraźny połysk
• Dzięki specjalnej formie szczoteczki każda rzęsa jest widocznie podkreślona. Na jedną rzęsę przypadają 3 włókna, które chwytają, pokrywają i rozdzielają dając efekt wyraźnie pogrubionych rzęs.
• Wyjątkowa formuła nadaje rzęsom niespotykany dotąd wymiar czerni. Głęboki i intensywny kolor z satynowym połyskiem oraz wyjątkowa objętość to wyrafinowana kombinacja zmysłowości i elegancji.
EFEKT
Intensywna i satynowa czerń. Natychmiastowa objętość. Bez grudek.
Tusz kupiłam w zestawie, więc był porządnie zapakowany wraz z płynem w kartonik. Rączki macaczy miały utrudniony dostęp do mojego tuszu. Mam pewność, że to ja pierwsza go otwieram i wpuszczam powietrze. Tusz znajduje się w grubym, czerwonym opakowaniu. Na pewno wyróżnia się na tle innych tego typu kosmetyków. Opakowanie jest wykonane z twardego plastiku. Bardzo łatwo, ale porządnie się zakręca. Szczoteczka jest silikonowa. Tusz pachnie specyficznym dla tuszy zapachem.
Największym plusem tego tuszu do rzęs jest szczoteczka, która ma idealny dla mnie kształt oraz wielkość. Nie jest za duża ani za mała. Początkowo tusz był dość rzadki, ale z efektu byłam bardzo zadowolona. Ładnie rozdzielone rzęsy, pogrubione i znacząco wydłużone (żałuję, że nie mam zdjęć efektu na rzęsach z tamtego okresu). Tusz nie osypywał się ani robił grudek. Utrzymywał się na rzęsach od pomalowania do demakijażu.
Niestety po blisko 5 miesiącach używania tusz nie maluję tak jak na początku. Bardzo zgęstniał. Pogrubienie jest większe i szybciej można taki efekt uzyskać. Niestety przy okazji sklejając rzęsy. Wydłużenie jest mniejsze niż wcześniej. Rzęsy są jakby oblepione tuszem oraz zostawia grudki. Ma też gorszą trwałość, szybciej się kruszy.
Podsumowując mam mieszane uczucia w stosunku do tej mascary. Początkowo byłam nią zachwycona. Jednak w czasie używania zachwyt opadł, albo jest to sygnał, że jej przeznaczeniem jest kosz. Nie wiem, czy kupię ponownie. Może kiedyś skuszę się na nią w promocji.
Co sądzicie o tuszach do rzęs Maybelline?
Napiszcie :)
Naomi
Miałam, ale totalnie mi nie pasował. Rzęsy po nim wyglądały tragicznie. Za to wersję Rocket bardzo sobie chwalę :)
OdpowiedzUsuńPrzyglądałam się niej niedawno. Może kiedyś wypróbuję. :)
UsuńJa nie jestem przekonana do tuszy Maybelline, bo źle wyglądają i sklejają rzęsy.. Dla mnie nr. 1 to Max Factor Masterpiece Max:))
OdpowiedzUsuńJeszcze nie miałam żadnego tuszu Max Factor, ale jeszcze wszystko przed mną.
Usuńmiałam i bardzo lubiłam, Twoja nadaje się do kosza maskara bo bardzo widać, że zgęstniała
OdpowiedzUsuńPisząc tego posta również doszłam do tego wniosku. Nawet zawarłam to w podsumowaniu. :)
Usuńfajna szczoteczka, takiego kształtu jeszcze nia miałam. ale wsytzrmam się z zakupem ponieważ masz mieszane uczucia a ja mam zapas mascar
OdpowiedzUsuńJa też. ;) Aktualnie używam czterech. Dobrze, że nie mam żadnej w zapasach. ;)
UsuńOgólnie bardzo lubię i myślę, że z wielka chęcią ją wypróbuję :)
OdpowiedzUsuńWypróbować warto, ale szybko gęstnieje. :)
UsuńNie lubię tuszy Maybelline, jakoś kiedyś przejechałam się na jednym i straciłam zaufanie :)
OdpowiedzUsuńKtórym? Będę unikać. One by One był moim pierwszym tuszem z Maybelline i początkowo był ok. :)
UsuńTej nie znam. Mnie Rocket się spodobała, ale idealna też nie jest.
OdpowiedzUsuńMożesz o niej coś więcej napisać?
Usuńnie znam tego,ale skoro pisze,że zużyć w ciągu 6 mies od otwarcia a ty po 5 mies już widzisz że coś jest nie tak,więc dopiero się nie spisuje pod koniec terminu przydatności
OdpowiedzUsuńwięc chyba nie jest tak źle
W sumie takie coś ma swój plus. Wiem, że muszę się z nim pożegnać. ;) Czasami tusze świetnie malowały po ponad pół roku. :)
UsuńMiałam Rocket, colossal i jeszcze parę innych - nie pamiętam nazw ale miałam podobne odczucia do Twoich. Na początku wszystko było cacy, cacy a potem klejenie przez które traciłam mnóstwo czasu i niepotrzebnych nerwów.
OdpowiedzUsuńTeraz mam Clump Defy z Max Factora i jestem zadowolona póki co:)
Hmm to może taka ich uroda. A Max Factora na pewno kiedyś wypróbuję. Muszę najpierw zużyć moje zapasy. ;)
Usuńmiałam taki żółty :) i różowy i nienarzekałam :)
OdpowiedzUsuńTylko one coś innego mają robić. Firmie Maybelline na razie podziękuję.
UsuńZrecenzowany przez Ciebie tusz ma ładne opakowanie ;> Nie miałam okazji go wypróbować. Ale posiadam długie rzadkie rzęsy i nie lubię silikonowych szczoteczek, bo bardzo sklejają mi rzęsy ;/ A wyjątku od tej reguły jeszcze nie znalazłam :D Ty masz za to bardzo gęste, pozazdrościć! :)
OdpowiedzUsuńOsobiście moim ulubionym, bezkonkurencyjnym i najlepszym tuszem do rzęs jest właśnie z firmy Maybelline - Colossal Volume Express ;) Rezultat jest fantastyczny, zero sklejenia, wszystkie rzęsy pięknie rozdzielone, pogrubione, wydłużone - po prostu efekt sztucznych rzęs! :) Nie zasycha szybko, nawet po roku jest dalej "sprawny" ;) Też kupuję tusze w tej kategorii cenowej co Ty, a Colossal często jest na przecenie za ok. 20 zł. A wracając do One by One to jest mocno czarny, co jest dużym plusem; Twoje rzęsy bardzo ładnie się prezentują na tych zdjęciach, pozdrawiam :*
Też najbardziej lubię Colossal, daje najlepszy efekt;)
UsuńSą bardzo gęste, ale brakuje im wydłużenia. Od pewnego czasu szukam tuszy wydłużających, ale na razie nie trafiłam na nic sensownego. :)
UsuńHaaaa :) To jest mój tusz no 1! Póki co lepszego nie znalazłam :) Nawet zpośród innych tuszy mAybelline ten jak dla mnie jest najlepszy :)
OdpowiedzUsuńNo ja jestem tak średnio zadowolona.
Usuńmnie podoba się efekt na oczkach :) a raczej rzęskach ;p
OdpowiedzUsuńMi tak średnio w kierunku w ogóle. ;)
UsuńŚrednio podoba mi się efekt bo obkleja rzęsy dość mocno :P
OdpowiedzUsuńTeż mi się to nie podoba. :(
UsuńMam wrażenie, że on strasznie skleja rzęsy. Nie podoba mi się ten efekt.
OdpowiedzUsuńMasz bardzo dobre wrażenie. Przed zrobieniem zdjęć posiłkowałam się grzebykiem z Inglot i wiele to nie dawało. :(
UsuńNie używałam maskar tej firmy, zawsze powracam do Rimmela ;) może kiedyś
OdpowiedzUsuńZ Rimmelem nie mam dużego doświadczenia. Nigdy mnie nie ciągnęło do tych kosmetyków.
Usuńja od nich najbardziej lubię mnaskarę w żółtym opakowaniu jednak daaawno jej nie miałam :)
OdpowiedzUsuńJa w ogóle nie miałam z nią do czynienia. Jednak słyszałam o niej same pozytywy. :)
UsuńMoże kiedyś sie skuszę choć tez słyszałam raczej negatywne opinie. Serdecznie zapraszam do siebie gdzie stawiam swoje pierwsze kroki w blogowaniu ;)
OdpowiedzUsuńNa pewno zajrzę. :)
UsuńJa używając klasycznej wersji One by One byłam średnio zadowolona :/ Zdecydowanie bardziej wolę maskary z serii Colossal :)
OdpowiedzUsuńNiestety nie mam z nimi doświadczenia. Może kiedyś.
Usuńefekt jest, ale jak dla mnie troszke owadzie nóżki robi i to dyskwalifikuje go u mnie:(
OdpowiedzUsuńCo to dokładnie owadzie nóżki? Szukałam o tym informacji i nie znalazłam. ;)
Usuńuważam, że 5 m-cy to i tak sporo, jednak ja zostaję przy moich tuszach z niskiej półki;)
OdpowiedzUsuńJa też. Teraz chyba przerzucę się na tusz z Bell z Biedronki. ;)
UsuńMiałam kiedyś jeden z tuszy tej firmy i był w porządku. Ale ja "zuzywam" tusze dość szybko,więc mi nie zdążył sie pewnie zgrudkować.
OdpowiedzUsuńJa lubię tusze trwałe,ale nie wodoodporne i takie, które nie szczypią strasznie po dostaniu sie do oka, bo wtedy zalewam się łzami i efekt starannej pracy nad maikjażem szlag trafia ;)
Mi to o wiele gorzej idzie. Często chodzę nawet bez tuszu do rzęs. ;)
UsuńTusze tej marki? hmmm z braku laku to i kit dobry, lepsze to niz jakis inny chlam, ale fakt- zachwytu nie ma.
OdpowiedzUsuńhttp://beznudyyy.blogspot.be
http://facebook.be/beznudyyy a tam KONKURS
Ja na razie chyba do Maybelline nie wrócę. ;)
UsuńLubię tusze Maybelline. Najbardziej chyba taką całkiem podstawową wersję Express Volum', nie wiem czy jest jeszcze w sprzedaży.
OdpowiedzUsuńNa stronie Maybelline jeszcze jest, więc możliwe, że jest dostępny. Rzadko zerkam na ich szafę.
Usuńmi ta szczota nie pasuje, potrafię nią zrobić jedynie bałagan na oku :D
OdpowiedzUsuńpozdrawiam, A
U mnie na początku się świetnie spisywała i chyba ją sobie umyję i zostawię. :)
Usuńbardzo fajny efekt!
OdpowiedzUsuńMi się bardziej podobał, gdy mascara była świeższa. :)
Usuńwole mój golden rose o którym pisałam TU http://swiatanastazji.blogspot.com/2013/05/rozowy-golden-rose.html:) pozdrawiam i zapraszam do mnie
OdpowiedzUsuńMiałam kilka razy go kupić, ale ostatecznie zawsze rezygnowałam. ;)
UsuńBardzo lubię Maybelline tusze, właśnie jednego używam, ale tego Twojego nie miałam :) Ale faktycznie chyba średni..
OdpowiedzUsuńLepszy był z początku. Dość szybko zgęstniał. :(
UsuńMnie odpowiadała maskara z Maybelline - Volum Express.
OdpowiedzUsuńSporo osób ją poleca. Może kiedyś spróbuję. ;)
Usuńmiałam w zwykłej czarnej wersji i bardzo ją lubiłam :) kiedyś chętnie się skuszę jeszcze na tą satin black
OdpowiedzUsuńMyślę, że warto spróbować. ;)
Usuńja uwielbiam 100% Black z tej serii, stosuję już 4 lata i dalej mój faworyt.
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie;)
Na pewno zajrzę. :)
Usuń