Pokazywanie postów oznaczonych etykietą ziaja. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą ziaja. Pokaż wszystkie posty

sobota, 9 maja 2015

Denko marcowo-kwietniowe

Od ostatniego wpisu z zużytymi kosmetykami minęło już ponad dwa miesiące, więc to najwyższy czas aby pokazać Wam, co w ostatnim czasie zużyłam. Przy okazji napiszę, czy żałuję zakupu, czy kupię ten kosmetyk kolejny raz. Trochę się tego zebrało i bardzo dobrze zwłaszcza ze względu na czas. 


W minionych miesiącach udało mi się co nieco zużyć kosmetyków kolorowych, więc i o nich Wam napiszę.


Na sam początek żele pod prysznic. Pierwszy z nich jest z Balea o zapachu pomarańczy z wanilią, a drugi z Isana o zapachu wanilii. Oba nie zachwyciły mnie swoimi właściwościami. Sprawowały się jak pierwsze lepsze żele, bez fajerwerków. Tylko ten pierwszy miał ciekawszy zapach. Na pewno nie kupię ponownie.


Następnie co nieco do włosów. Najpierw zużyłam dwie saszetki masek do włosów z Babuszki Agafii. Bardzo dobrze się u mnie sprawdziły i chętnie sięgnę po kolejne opakowania. Następnie wykończyłam odżywkę intensywna odbudowa i szampon wzmacniający z Ziaja. Oba kosmetyki mnie nie zachwyciły. Miały bardzo przeciętne działanie, a odżywka to wręcz klapa. W szamponie podobał mi się tylko miętowy zapach. Na pewno nie kupię tego zestawu (Ziaja) ponownie.


Na powyższym zdjęciu znajduje się zbieranina różnych kosmetyków. Moje serce szczególnie zdobyło masło do ciała o zapachu kandyzowanego jabłka i truskawkowy krem do rąk z The Body Shop. Oba miały przede wszystkim przepiękne zapachy oraz przyzwoite działanie. Na pewno kupię jeszcze jakieś kosmetyki tej firmy.

Zużyłam także krem Nivea Soft, krem do rąk z Dermo-pharmy oraz miniaturę Avene, ale żaden z tych kosmetyków mnie nie ujął, więc nie ma nad czym się rozwodzić.


Wśród kosmetyków do twarzy skończyłam moje ulubione malinowe oczyszczające chusteczki do oczyszczania twarzy z Balea. Niestety w polskich sklepach trudno znaleźć chusteczki, które mają ciekawy zapach. Te pięknie pachną, ale mają też zadowalające działanie. Na pewno kupię znowu jakąś nową wersję zapachową. 

Z Alverde zużyłam rumiankową emulsję do mycia twarzy. Kosmetyk okazał się bardzo fajny, spełniał swoją rolę. Nie mogę mu nic zarzucić. Z przyjemnością go używałam. Może kupię ponownie.

Następnie chciałabym wspomnieć o kremie z Pharmaceris z 5% kwasem migdałowym. Zdecydowanie nie polubiłam się z nim i długo zajęło mi jego skończenie. Nie zauważyłam jego dobroczynnych właściwości. Na pewno nie kupię ponownie. 

W ostatnim czasie z kosmetykami Yves Rocher totalnie nie jest mi po drodze, ale płyn dwufazowy z bławatkiem sprawdza się u mnie doskonale. W ostatnim czasie zużyłam aż dwie butelki tego płynu. Szybko i sprawnie radzi sobie z makijażem oka. Nie pozostawia tłustej warstwy i mgły na oczach. Zdecydowanie polecam i z przyjemnością kupię kolejną butelkę. 


Następnie garść różności. Bardzo lubię pasty do zębów z Himalaya Herbals i płatki kosmetyczne Tami. Do tych produktów regularnie wracam. 


Na sam koniec garstka kolorówki. Zużyłam mój ulubiony puder do twarzy z Maybelline z serii Fit me. Doskonale się u mnie sprawdzał. Wyrównywał koloryt, długo się utrzymywał i przede wszystkim dobrze matowił. Jeśli będę miałam tylko okazje na pewno kupię kolejne opakowanie.

Skończyłam także moją ulubioną bazę pod cienie z Art Deco. Służyła mi dzielnie prawie 1,5 roku i żałuję, że się już skończyła. Świetnie przedłużała trwałość cieni, podbijała kolor oraz ułatwiała rozcieranie. Na pewno nie było to moje ostatnie opakowanie.

Zużyłam także prawie korektor True Match z L'oreal. Zostało mi go nie wiele, ale minął czas na jego zużycie od otwarcia, więc stwierdziłam, że czas się rozstać. Bardzo go polubiłam miał jasny kolor. długo się utrzymywał i ładnie maskował niedoskonałości. Nie wykluczam zakupu kolejnego opakowania.

Super Liner z L'oreal już dawno miałam wyrzucić, ponieważ zużyłam go już jaki czas temu, ale jakoś nie chciałam się z nim rozstawać. Bardzo lubię eyelinery tej firmy i na pewno będę do niego wracać.

Ostatnim kosmetykiem jest konturówka do oczu z Catrice, którą musiałam wyrzucić, ponieważ stwardniała i nie możliwym jest jej użytkowanie. Zastanawiające jest to, zwłaszcza że nie mam jej bardzo długo.
__________
Jak widzicie trochę tego zużyłam. Do niektórych kosmetyków na pewno wrócę. O pozostałych nie warto pamiętać. Używałyście któregoś z powyższych kosmetyków?

Naomi

sobota, 7 marca 2015

Walka z saszetkami rozpoczęta

Próbki, saszetki, miniaturki, próbeczki każda z nas uwielbia je dostawać do zakupów lub znajdować w czasopismach. Poza tym podczas zakupów wrzucamy do koszyka kolejne maseczki i peelingi. Nie kosztują wiele, a cieszą. Niestety ja w ten sposób wpakowałam się w niezły "kanał", ponieważ zebrał mi się ogromny stos wszelkiej maści saszetek z rozmaitą zawartością. Nie spieszyło mi się, żeby je zużyć i w kółko to odkładałam. Początkiem stycznia przejrzałam moje zbiory i postanowiłam zrobić z tym porządek.


Przede wszystkim przejrzałam daty i czy przypadkiem coś mi się nie przeterminowało. Niestety musiałam kilka próbek wyrzucić. Następnie ponumerowałam maseczki, którym w tym roku kończy się termin do zużycia, żeby wiedzieć, którą użyć w pierwszej kolejności. Poza tym starałam się jak najczęściej zaglądać do koszyka z próbkami i wybierać kolejne ofiary do zużycia. Koszyk stał w widocznym miejscu, co by cały czas o sobie przypominał.

Taka organizacja przyniosła wymierne korzyści i zużyłam sporą jak na mnie ilość saszetek. Poniżej możecie zobaczyć co zużyłam, a pod koniec co jeszcze mi zostało.


Na sam początek maseczki i peelingi. Bardzo lubię peelingi Perfecty i dość często kupuję je w takiej formie, ponieważ szybciej mi zużyć saszetkę niż całą tubkę, z którą zazwyczaj się przez długi czas męczę. Poza tym do gustu przypadły mi owocowe maseczki, czyli waniliowo-malinowa z Balea, truskawkowo-waniliowa z Rival de Loop (tą szczególnie polecam) oraz ananasowo-brzoskwiniowa z Efektimy. Często polecana maska oczyszczająca z Ziaji okazała się niestety taka sobie.



Na poprzednim zdjęciu znalazła się również czekoladowa maska z Schaebens, która najbardziej mnie zaskoczyła ze wszystkich. Ma genialny zapach i działanie, które widać. Żaden wcześniej kosmetyk tak nie oczyszczał porów jak ta maska. Bardzo żałuję, że jest dostępna tylko w Niemczech. :(


Następnie chciałabym wspomnieć o płatkach oczyszczający na nos, brodę i czoło. Testowałam dwie firmy: Marion i Beauty Formulas. Niestety nie spełniły moich oczekiwań i nie robiły właściwie nic. Szkoda, zwłaszcza, że z BF zostały mi jeszcze 4 płatki.


Na powyższym zdjęciu znajduje się zbiór próbek z różnych firm, między innymi Natura Siberica, La Roche Posay, Tołpa, Vichy... Niestety żadna z nich mnie nie zainteresowała.


Nazbierało mi się kilka próbek z Organique, które okazały się genialne. Zużyłam dwie próbki peelingów do ciała o zapachu kawy i żurawiny oraz kawowe masło do ciała. Na pewno na któryś z tych kosmetyków się skuszę. Z próbek kremów do twarzy z LRP najbardziej przypadł mi próbka Toleriane Ultra. Krem bardzo fajnie nawilżał skórę. Może kiedyś go kupię w pełnowymiarowym opakowaniu.

Podsumowując zużyłam ponad 30 saszetek. Niestety nie mogę Wam podać dokładnych liczb, ponieważ zgubiłam kartkę, gdzie miałam to zapisane. Pomimo to uważam rezultat za całkiem niezły i mam nadzieje, że dalej pójdzie mi tak dobrze. 

Poniżej zdradzam co siedzi w moich zapasach i mam nadzieję systematycznie zużywać.


Na początek prezentuje maseczki. Na zdjęciu doliczyłam się 13. Najwięcej na zużycie czeka z Tołpy, następnie z Balea, Bielendy i Ziaja.


Tutaj mamy resztki Natury Siberici oraz chusteczkę zapachową z Yves Rocher.


Następnie różności i kolejna saszetka peelingu z Perfecty, które aktualnie używam (wystarcza mi na kilka użyć). Później kapsułki nawilżające z Rival de Loop, płatek oczyszczający z Marion (już zużyty) oraz płatki z Beauty Formulas (zostały jeszcze 4).   


Na powyższym zdjęciu znajduje się spora kolekcja rozmaitych próbek z Tołpy w ilości 16 sztuk.


Na koniec zbieranina różności do twarzy. Znajdziemy tutaj Organiwue, Palmer's, Ziaję, Sylveco oraz podkłady Yves Rocher (w bardzo ciemnych kolorach, z którymi nie wiem co zrobić).

Na szczęście to już koniec. Trochę się tego zebrało. Mam nadzieje, że w najbliższym czasie uda mi się choć trochę ograniczyć ich ilość.  Jeśli chcecie zobaczyć, jak moja kolekcja maseczek i próbek wyglądała 1,5 roku temu to zapraszam >tutaj<.

Naomi

czwartek, 29 stycznia 2015

Styczniowe zakupy (Jaśmin, Super-pharm, Tołpa)

Koniec miesiąca się zbliża, a w związku z tym wszelkie podsumowania. W tym miesiącu ograniczę się tylko do pokazania kosmetyków, które przybyły mi w ciągu minionego miesiąca. Nie jest tego dużo. Wcześniej zdarzały się o wiele bardziej bogate miesiące. 


W styczniu nie miałam nic konkretnego na uwadze. Planowałam tylko mniej szaleć i robić przemyślane zakupy. ;) Jak wyszło, oceńcie sami. 


W drogerii Jaśmin skusiłam się na swoje pierwsze pędzle z Hakuro. Czytałam o nich wiele dobrego. Zdecydowałam się na pędzel do różu H24 oraz do cienie H79. Obu już używałam i na razie jestem zachwycona. Na oku mam jeszcze co najmniej trzy. Następnie zdecydowałam się na puszki do pudru z Pierre Rene. Czasami lubię ten sposób aplikacji. Aby dobić do pełnej kwoty dobrałam maseczkę z Ziaja oraz gumkę Invisibobble.


Następnie mix z Super-pharm i Rossmanna. W Rossmannie kupiłam nawilżając kapsułki z Rival de Loop. Pozostałe kosmetyki są z drugiej drogerii. Carmexa dostałam za 1 grosz, ponieważ wymieniłam punkty Lifestyle. Następnie zdecydowałam się na płyn dwufazowy, który od dłuższego czasu mnie intrygował. Ostatnim kosmetykiem jest żel do mycia z La Roche Posay. Dzięki kuponowi zapłaciłam za niego niecałe 20 zł. 


Ostatnimi zakupami jest zamówienie z Tołpy. Ostatnio mieli świetną promocje, a mianowicie przy zakupie za 50 zł gratis można było sobie wybrać 5 masek do twarzy o łącznej wartości 40 zł. Kosmetyki Tołpy są moimi jednymi z ulubionych, więc długo się nie zastanawiałam i kliknęłam zamówienie. Do koszyka wpadł łagodny płyn micelarny - tonik 2w1 z nowej serii green, stymulujący szampon wzmacniający oraz miniaturę nawilżającej odżywki zwiększającej objętość.

Maski, które wybrałam to:

  • nawilżająco - rozświetlająca z serii botanic amarantus,
  • odżywcza maska-peeling z serii botanic czarna róża,
  • maska - peeling - żel 4w1 oczyszczająco - matująca z serii dermo face strefa t, 
  • maska-żel-peeling 4w1 korygująca niedoskonałości z serii dermo face sebio,
  • maska-peeling hydroenzymatyczny na twarz, szyję, dekolt z serii dermo face hydrativ.
I dobrnęliśmy do końca. Nie jest tego dużo. Myślę, że w sam raz. Ze wszystkich rzeczy jestem bardzo zadowolona, a w szczególności z moich nowych pędzli.

Naomi

sobota, 17 stycznia 2015

Puste opakowania z października-listopada-grudnia

Po krótkiej przerwie wracam z nowym postem, czyli denkiem. Ostatni tego typu post pojawił się na blogu początkiem października. Od tego czasu zużyłam ponad 20 kosmetyków. Niestety nie wszystkie dotrwały zdjęć i spoczywają w spokoju w koszu na śmieci. Skupmy się jednak na tych, które dotrwały do zdjęć.


Niestety na zdjęciach pojawi się jeden wyrzutek. Niestety nie jestem w stanie używać tego kosmetyku, ani nie widzę dla nie alternatywnego zastosowania.


WŁOSY
  • Yves Rocher szampon ułatwiający rozczesywanie 3w1. Kosmetyk jest zupełnie przeciętny. Niczym mnie nie zaskoczył, ani nie rozczarował. Na jego nie korzyść jest to, że plącze włosy, ale dobrze oczyszcza i myje. Fajnie się pieni. Na czuję potrzeby żeby do niego wrócić.
  • Yves Rocher szampon stymulujący przeciw wypadaniu włosów. Zdecydowałam się na niego, ponieważ latem i jesienią borykałam się z tym problemem. Niestety nie używałam go regularnie, więc nie wiem, czy się spisał. Na pewno nie kupię go ponownie, ponieważ do gustu nie przypadł mi zapach. Poza tym słabo się pienił i był dość niewydajny.
  • Nivea Long Repair odżywka odbudowująca do włosów. W zeszłym roku zaczęłam szukać kosmetyków, do których będę mogła wracać. Ten do nich na pewno się zalicza. Jest to moja trzecia zużyta butelka. Odżywkę lubię za to jak wygładza i nadaje blask moim włosom. Z pewnością nie ostatnie opakowanie.
  • Garnier Fructis Vitamin Force Hydra odżywka wzmacniająca. Jak poprzedniczka również moja ulubiona odżywka. Uwielbiam ją za rewelacyjny egzotyczny zapach. Poza tym robi co do niej należy i na pewno nie jest to moje ostatnie opakowanie. Lubię ją używać wraz z szamponem z tej samej serii.


TWARZ
  • Tołpa Dermo Face Physio żel do mycia twarzy (miniatura). Po mimo niewielkich rozmiarów kosmetyk wystarczył mi na dość długo. Nie wysusza, dobrze myje i oczyszcza skórę. Nie wykluczam zakupu pełnowymiarowego opakowania w przyszłości.
  • Ziaja Liście Manuka tonik zwężający pory. Uważam, że jest to bardzo przyjemny kosmetyk. Co prawda nie zwęża porów, ale świetnie odświeża i przygotowuje skórę do kolejnych zabiegów pielęgnacyjnych. Bardzo fajnie pachnie. Myślę, że to nie była moja ostatnia butelka.
  • Yves Rocher Hydra Vegetal tonik nawilżający. Bardzo przyjemny kosmetyk. Myślę, że jeden z lepszych kosmetyków z YR, które używałam w ostatnim czasie. Dobrze odświeża skórę i w żaden negatywny na nią nie wpływa, więc chcąc z korzystać z jakieś oferty pewnie do niego wrócę.
  • Yves Rocher Pure System tonik głębooczyszczający. Niestety to jest ten kosmetyk, który musiałam wyrzucić. Użyłam go dosłownie kilka razy i nie jestem w stanie tego robić. Tonik powinien odświeżać skórę. Ten ją oblepiał, długo wysychał i miałam wrażenie, że skóra nie oddycha. Nigdy więcej.


  • Rival de Loop płyn uniwersalny do demakijażu. Kupiłam pod wpływem pozytywnych opinii oraz dzięki bardzo niskiej cenie (2,99 za 100 ml). Niestety taka wersja demakijażu nie przypadła  mi do gustu. Proces trwał długo oraz płyn był bardzo niewydajny. W mgnieniu oka go zużyłam. Z pewnością nie kupię ponownie.
  • Sephora płyn dwufazowy. Bardzo fajny i skuteczny kosmetyk. Szybko rozprawia się z makijażem oczu. Nie podrażnia, nie zostawia mgły na oczach oraz tłustej warstwy. Gdyby był tańszy na pewno częściej pojawiałby się w mojej kosmetyczne. Nie wykluczam kolejnego opakowania.
  • Uriage woda termalna. Rewelacyjny kosmetyk w przyjemnej dla portfela cenie. Świetnie odświeża i tonizuje skórę. Latem przyjemnie chłodzi. Na pewno kupię kolejne opakowanie.
  • Rival de Loop chusteczki oczyszczające o zapachu jabłkowym. Sprawdziły się u mnie całkiem dobrze. Robiły co do nich należy. Żałuję, że w polskich Rossmannach można znaleźć tylko standardową wersję tych chusteczek, a w Niemczech co chwilę wychodzą nowe edycje limitowane. Chętnie kupiłabym je ponownie.


  • Schaebens czekoladowa maska do twarzy, którą można zjeść. Kolejna pamiątka z moich zeszłorocznych niemieckich zakupów. Maska długo czekała na zużycie, ale jak ją pierwszy raz użyłam to się zakochałam. Cudownie pachnie i smakuje (można ją jeść). Oprócz wyżej wymienionych walorów również rewelacyjnie oczyszcza pory. Przy najbliższej okazji zrobię jej większy zapas.
  • Sylveco lekki krem brzozowy. Było to moje drugie opakowanie. Po pierwszym miałam mieszane uczucie, dlatego zdecydowałam się na kolejne opakowanie i to błąd. Niestety bardzo źle wpływał na moją skórę. W czasie jego używania cały czas mi wyskakiwało. Po jego odstawieniu problem zniknął. Resztę kosmetyku zużyłam do stóp.
  • Yves Rocher Sebo Vegetal krem-żel przeciw niedoskonałościom. Kilka tygodni temu pisałam, jak źle ten krem się u mnie sprawdził. Długo się wchłaniał, zostawiał film na skórze i przede wszystkim się rolował. Na pewno nie kupię ponownie.


CIAŁO

  • Farmona Tutti Frutti masło do ciała jeżyna&malina. Początkowo byłam bardzo podekscytowana tą serią. Niestety z czasem mój entuzjazm opadł. Masło ma bardzo fajny, intensywny zapach, ale niestety długo się wchłania i pozostawia na skórze nieprzyjemną warstwę. Na pewno nie kupię ponownie.
  • Ziaja mleczko do ciała kakaowe. Męczyłam się z tym kosmetykiem dość długo. Na drugi raz pomyślę, jeśli będę chciała się wpakować w 400 ml. Kosmetyk jest bardzo wydajny, ma świetny zapach. Minusem jest to, że dość wolno się wchłania. Raczej nie kupię ponownie.
  • Essence krem do rąk z LE Cookies&Cream. Bardzo przyjemny kremik. Z przyjemnością go zużyłam. Na pewno będę wracać do kolejnych wariantów zapachowych.
  • Yves Rocher balsam do stóp lawendowy. Początkowo byłam zadowolona z tego kosmetyku, ale z czasem zauważyłam, że mnie uczula. Zużyłam go, ale na pewno nie wrócę.


  • Organique Savon Noir 100 g. Rewelacyjny kosmetyk, odkrycie minionego roku. Od tamtej pory muszę mieć go na stanie. Świetnie oczyszcza skórę. Minusem jest nieładny zapach, ale działanie wynagradza wszystko.
  • Max Factor Masterpiece Max. Mój ulubiony w zeszłym roku tusz do rzęs. Niestety nie zdążyłam zrobić efektu za czasów jego świetności. Ogromnym plusem jest to, że mogłam go używać blisko 5 miesięcy. Świetnie wydłuża i podkręca rzęsy. Na pewno kupię ponownie.



  • Tołpa botanic czarna róża żel pod prysznic. Całkiem przyjemny kosmetyk o bardzo niespotykanym zapachu. Robił co do niego należało. Ze względu na dość wysoką cenę nie wiem, czy wrócę do niego.
  • Balea  Mango Bambo żel pod prysznic. Bardzo lubię żele z Balea, ale niestety z każdą kolejną edycją limitowaną wydają się mi gorsze. Powyższy kosmetyk był ok, ale niczym się nie wyróżniał.
  • Vichy antyperspirant. Kolejny rewelacyjny kosmetyk, który się skończył. Nie jest tani, ale można go dorwać czasami w dobrej cenie. Jest bardzo wydajny. Powyższe opakowanie wystarczyło mi na prawie pół roku i uważam to za świetny efekt. Dużym plusem jest dla mnie fakt, że ma delikatny zapach i nie gryzie się z perfumami. Już używam kolejne opakowanie.
  • Tami płatki kosmetyczne. Moje ulubione płatki,do których lubię wracać. Tanie i bardzo dobre, na pewno nie jest to moje ostatnie opakowanie.

W końcu dobrnęliśmy do końca. Trochę się tego nazbierało, ale nic dziwnego denko jest z dość długiego okresu czasu. W końcu powoli rozstaje się z kosmetykami Yves Rocher. W poście znalazło się 6 i niestety tylko do jednego skłonna jestem wrócić. 

Miałyście któryś z powyższych kosmetyków? Co o nich sądzicie?

Naomi

sobota, 13 grudnia 2014

Ziaja Liście Manuka tonik zwężający pory - moja opinia

Kilka miesięcy temu Ziaja wypuściła na rynek nową linie kosmetyków przeznaczoną do skóry tłustej i mieszanej. Oczywiście mam na myśli linie liście manuka, która szturmem podbiła blogi i prawie każdy chciał spróbować tych kosmetyków. Ja również skusiłam się na dwa kosmetyki, czyli na tonik oraz pastę oczyszczającą. Dziś chciałabym napisać co nieco o tym pierwszym kosmetyku.


Początkowo ta linia była dostępna tylko w sklepach firmowych Ziaja. W chwili obecnej kupimy je w każdym Rossmannie, Hebe i w innych drogeriach. Ogromną zaletą są bardzo przystępne ceny w granicach 7-12 zł. W linii "Liście Manuka" znajdziemy tonik, żele do mycia twarzy, pastę głęboko oczyszczającą oraz kremy. Tonik, który jest tematem dzisiejszego posta ma pojemność 200 ml.


Kilkukrotnie już wspominałam, że szata graficzna kosmetyków Ziaja bardzo mi odpowiada. Jest tak również w tym przypadku. Opakowanie jest wykonane z porządnego, twardego, przezroczystego plastiku. Małym zgrzytem jest sposób, w który dozujemy kosmetyk. Z jednej strony pompka jest fajna, ponieważ możemy bezpośrednio spryskiwacz skórę. Ale ja i tak wolałam używać wacika i tutaj jest problem, ponieważ trzeba się nieźle napompować aby go zwilżyć. W związku z tym ja zwykle odkręcałam pompkę. 


Ogromną zaletą tych kosmetyków (a przynajmniej tych, które ja posiadam, czyli tonik i pasta) jest rewelacyjny zapach. Nie przypomina mi nic konkretnego, ale jest świeży i bardzo przypadł mojemu nosowi. Od toników nie wymagam zbyt wiele, Przede wszystkim mają odświeżać skórę oraz przygotowywać skórę do kolejnych zabiegów pielęgnacyjnych. Ten idealnie spisywał się w tej roli. Nie podrażniał, nie wysuszał i nie uczulał. Nie przyczyniał się również do powstawania niespodzianek. Producent obiecuje zmniejszanie porów i po cichu liczyłam, że coś z nimi zrobi. Niestety nic takiego nie zaobserwowałam. Szkoda.


Podsumowując jestem zadowolona z tego kosmetyku. Sprawdza się w swojej elementarnej roli, a dodatkowo pięknie pachnie i nie wysusza. Nie zwęża porów, ale wiem, że tonik niewiele może zdziałać w tej materii. Ogromną zaletą jest też korzystna cena. Polecam.

Znacie kosmetyki Ziaja z linii manuka?

Naomi

sobota, 15 listopada 2014

Targi kosmetyczne w Krakowie listopad 2014 - relacja i zakupy

Dzisiaj miałam okazję wziąć udział w targach kosmetycznych w Krakowie. Niestety nie mogłam wziąć udziału w edycji wiosennej, choć planowałam. Jesienna zaskoczyła mnie zmianą lokalizacji, co odbieram bardzo na plus. Myślę, że hala Expo jest idealnym miejscem na takie wydarzenie. Nie musiałam kupować biletu, ponieważ w październiku wygrałam go na fanpagu. Nigdy nic nie wygrywam, a tym razem spróbowałam pierwszy i jedyny raz, i się udało. Zrobiłam trochę zdjęć, więc zabieram Was na wirtualną wędrówkę. :) Oczywiście kupiłam co nieco. 



pędzle maestro


mydełka Organique 




Pasty wybielające BlanX, coś, gdzieś o nich czytałam, ale nie pamiętam co.




Manicure tytanowy - brzmi co najmniej ciekawie.


Stoisko OPI.





A teraz moje zakupy.


Na stoisku Organique wybrałam sobie mydełko glicerynowe, które swoim wyglądem będzie świetnie wpisywać się w nadchodzący czas. Natomiast na stoisku OPI w koszu z lakierami za 10 zł wygrzebałam bardzo fajny, ciemny jesienno-zimowy odcień "Ski teal we drop".


Garstka próbek z Ziaja i Bielendy.


Targi nie mogą się obyć bez wizyty na stoisku Maestro. Tak jak w zeszłym roku skusiłam się na trzy egzemplarze. Za wszystkie zapłaciłam 40 zł.


Jak pisałam wcześniej, bardzo zainteresowały mnie pasty Blanx. Kupiłam jedną z nich, a gratis dostałam ogromną ilość próbek.


Na sam koniec zostawiłam sobie zestaw do włosów z Ziaja. W jego skład wchodzi szampon z serii Med oraz odżywka intensywna odbudowa.

Kongres i targi odbywają się jeszcze jutro, więc jeśli ktoś z Was ma blisko i wolną niedzielę to polecam się wybrać. :) Myślę, że również w przyszłym roku wezmę w nich udział. 

Pozdrawiam,
Naomi
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...