niedziela, 26 października 2014

Pielęgnacja stóp z Yves Rocher

Korzystając z chwili luzu chciałabym Wam przedstawić moją opinie na temat balsamu regenerującego oraz kremu intensywnie odżywiającego do stóp z Yves Rocher. Kosmetyki cieszą się dość dobrą opinią, więc korzystając z dobrych obniżek postanowiłam spróbować na własnej skórze. 


Kosmetyki YR możemy kupić w salonach firmowych, których w Polsce jest ponad sto oraz online. W skład lawendowej linii do stóp oprócz powyższych kosmetyków wchodzą jeszcze peeling, żel chłodzący i krem dezodorujący do stóp. Niestety kosmetyki nie należą do najtańszych, ponieważ w cenie regularnej balsam kosztuje aż 27 zł,  a krem niewiele mniej. W promocji można je oczywiście kupić taniej, aczkolwiek uważam, że to i tak jest zbyt wygórowana cena w stosunku do ilości, czyli 50 ml. 



Kremy wchodzą w skład lawendowej linii i zamawiając je miałam cichą nadzieje, że nie będą pachnieć zbyt intensywnie. Niestety trochę się zawiodłam, ponieważ kosmetyki roztaczają bardzo intensywną woń zapachu, który nie do końca mi odpowiada. Jak zapewne zauważyłyście nie jestem fanką kwiatowych aromatów, a tym bardziej lawendy. Jednak wiedziałam, co kupuję i byłam świadoma zapachu, więc nie mogę stwierdzić tego jako minus produktu.


Opakowania kremów bardzo przypadły mi do gustu. W szczególności podoba mi się szata graficzna. Ogólnie rzadko zdarza się, żeby kosmetyk Yves Rocher odrzucał mnie swoim opakowaniem. Pod tym względem kosmetyki stoją na najwyższym poziomie. Tubki są wykonane ze średnio twardego plastiku, który nie utrudnia wydobycia produktu z opakowania. 

Zarówno balsam jak i krem mają bardzo treściwą konsystencje. Balsam nawet bardziej od kremu. Nie mam większego problemu z rozsmarowaniem, aczkolwiek muszę chwilę poświęcić tej czynności. Kosmetyki są zaskakująco wydajne w stosunku do ich pojemności. 


W końcu przechodzimy do najistotniejszej kwestii, czyli działania. Balsam i krem pod tym względem niewiele się różnią, dlatego opisuje je razem. Kremy bardzo dobrze nawilżają, zmiękczają i pielęgnują stopy. Skóra jest o wiele bardziej miękka i przyjemna w dotyku. Kremy dość szybko się wchłaniają i nie pozostawiają nieprzyjemnej warstwy. Niestety w czasie, gdy ich używałam, zauważyłam dziwne suche i zaczerwienione plamy. Po ich skończeniu i rozpoczęciu stosowania czegoś innego problem się skończył. W związku z tym jestem pewna, że to te kosmetyki mnie uczuliły. Niestety nie jest to pierwszy raz.


Podsumowując kolejny raz jestem zawiedziona. Zapowiadało się dobrze, ponieważ działanie jest bardzo dobre. Cena nie do końca mi odpowiada, ale przy okazji dobrej promocji mogłabym przymknąć na to oko. Niestety podrażnienie jest niewybaczalne, zwłaszcza, że to nie pierwsza taka sytuacja w przypadku tej firmy. Nie kupię ponownie. 

Naomi

sobota, 18 października 2014

Jeżynowo-malinowy mix, czyli o maśle z Farmony

Witajcie, dziś chciałabym co nieco napisać o maśle do ciała z Farmony z serii Tutti Frutti o zapachu jeżyny i maliny. Gdy pokazywałam go pierwszy raz, wiele z was było zainteresowanych moją opinią. Oprócz niego miałam jeszcze wersję o zapachu porzeczki i wiśni. Kosmetyki różnią się między sobą tylko zapachem. Poza tym są niemal identyczne. 



Kosmetyki Farmony są dostępne bez większych problemów. Znajdziemy je zarówno w popularnych drogeriach (Rossmann, Natura), ale również mniej znanych (np. Firlit w Krakowie). Masło kosztuje około 10-13 zł w zależności od promocji. Do wyboru mamy kilka interesujący wariantów zapachowych, ale myślę, że jeżyna&malina oraz porzeczka&wiśnia są jednymi z ciekawszych. Poza tym pośród każdego wariantu zapachowego znajdziemy kilka różnych kosmetyków (peelingi, olejki pod prysznic etc.). Podoba mi się, że Farmona jest polską firmą i nie testuje swoich produktów na zwierzętach.


Zakręcany plastikowy słoiczek zawiera 200 ml masła. Pod względem estetycznym, praktycznym nie mam do czego się przyczepić. W przypadku takiego typu kosmetyku słoiczek jest najlepszym rozwiązaniem, ponieważ nie mamy problemu z wydobyciem zawartości do ostatniej kropli. Szata graficzna bardzo przypadła mi do gustu i uważam, że jest dużą zaletą tego kosmetyku. Wyróżnia się na sklepowej półce. 

Masło jest średnio gęste, ale jego rozsmarowanie czasami sprawia problemy. Muszę go o wiele dłużej wcierać niż inne kosmetyki Jest bardzo wydajne. Odrobina wystarczy, aby nawilżyć partię ciała która w danej chwili tego potrzebuje. Do gustu bardzo przypadł mi zapach, który jest bardzo intensywnie owocowy i przenosi się na ubrania i pościel. Osoby, które są wrażliwe na tak intensywne zapachy mogą być rozczarowane.


Jak wspomniałam wyżej, masło dość trudno rozsmarować i niestety to nie jest jedyna wada tego kosmetyku. Niestety bardzo długo się wchłania i po posmarowaniu np nóg wszystko do nich się lepi. Gdy w końcu się wchłonie skóra jest przyjemnie nawilżona i miękka w dotyku. Muszę jednak zaznaczyć, że moja skóra nie należy do wymagający. Większość kosmetyków się na niej sprawdza. Nie wiem, czy poradziłby sobie z przesuszoną skórą. Nie zostawia tłustego filmu, ale czas wchłaniania jest do poprawki. Czasami smarowałam nim również stopy i z nimi również całkiem dobrze sobie radził. Nie uczulił mnie, ani nie podrażnił. 


Podsumowując mam mieszane uczucia w stosunku do tego kosmetyku. Z jednej strony intensywny zapach, ale czasami zbyt. Poza tym dobrze nawilża, ale zbyt długo się wchłania i wszystko się do niego lepi i klei. Raczej nie kupię go ponownie, ponieważ mam spore zapasy oraz lista kosmetyków, która mnie kusi jest długa, za długa. 

Miałyście okazję używać tego masła?

Co sądzicie o tej linii kosmetyków Farmony?

Naomi

piątek, 10 października 2014

Do dna! - wrześniowe zużycia

Przepraszam Was za kolejną dłuższą przerwę, ale najpierw musiałam oddać laptop do "przeglądu", a później wciągnęły mnie studenckie sprawy. Niestety nie mogę Wam obiecać, że będę pisać regularnie, aczkolwiek postaram się, żeby było to jak najczęściej.


Korzystając z chwili wolnego czasu chciałabym Wam pokazać kosmetyki, które zużyłam pod koniec sierpnia sierpnia i we wrześniu. Jest tego więcej niż 10, ale nie chcę się w tym przypadku rozdrabniać, ponieważ nie mam pojęcia kiedy ewentualna kolejna część by się pojawiła. Jestem bardzo zaskoczona ilością. W ciągu trochę ponad miesiąca zużyłam blisko 20 kosmetyków, oprócz próbek. 



Tym razem zacznę od kolorówki, ponieważ jest jej jak zwykle najmniej. W swoją ostatnią podróż do kosza wyruszają:
  • 2 opakowania tuszu do rzęs L'oreal False Lash Wings. Jeden z nich już dawno powinien się tam znaleźć. Drugi przestałam używać stosunkowo nie dawno. Przez pewien czas były to moje ulubione tusze, które dawały świetny efekt. Rzęsy były wydłużone i podkręcone. Niestety początkowo musiały trochę podeschnąć, ponieważ ledwo otworzone nie dawały takiego efektu jak bym chciała. Po uzyskaniu odpowiedniej konsystencji nie mogłam się zbyt długo z nich cieszyć, ponieważ bardzo szybko gęstniały. Podsumowując, czas podczas którego mogłam się cieszyć z najlepszego efektu był bardzo krótki i wynosił około 1-2 miesięcy. Nie kupię kolejnego opakowania, ponieważ znalazłam coś lepszego.


  • Averde szampon do włosów henna i oliwka. Bardzo polubiłam ten szampon. Przyjemnie pachniał, dobrze mył i nie powodował, że włosy przetłuszczały się szybciej. Niestety nie zauważyłam większej objętości, ale nie zależało mi na tym. Chętnie kupię kolejne opakowanie.
  • Bania Agafii szampon do włosów (niestety nie mam pojęcia co to za wersja). Również ten szampon przypadł mi do gustu. Robił co miał robić, jednak nie wiem, czy kupię ponownie.
  • Nivea Long Repair odżywka do włosów. Jedna z moich ulubionych. To było moje drugie opakowanie, a kolejne zużywam. Wspaniale wygładza włosy, bardzo łatwo się rozczesują i ich nie obciąża. Na pewno kupię kolejne opakowanie.


  • Yves Rocher limonkowy żel pod prysznic. Początkowo bardzo mnie zauroczył zapach, który nie jest oczywisty. Jest cierpki i kwaśny oraz orzeźwiający. Idealny na lato. Jest bardzo gęsty, ale nie grzeszy wydajnością. Niestety w połowie opakowania musiałam go odstawić, ponieważ bardzo mnie podrażnił i przesuszył skórę. Ostatecznie zużyłam go jako mydło do rąk od czasu do czasu. W takiej roli nie robił mi krzywdy. Zdecydowanie nie kupię ponownie.
  • Yves Rocher złuszczający żel peelingujący. Peeling z niego kijowy, ponieważ posiada bardzo mało drobinek, które są stosunkowo niewielkie i nie ostre. Na Plus muszę zaliczyć wspaniały zapach, który spowodował, że kupiłam kolejne opakowanie, ale już ostatnie, ponieważ wchodził w skład edycji limitowanej. 
  • Balea limitowany żel pod prysznic o zapachu karamboli. Niestety letnią edycję Balea nie zaliczam do zbyt udanych i również żel był bardzo przeciętny. Sprawdzał się w powierzonej mu roli, ale bez fajerwerków. Nie kupię ponownie.


  •  Rival de Loop chusteczki do demakijażu. Kupiłam je po przeczytaniu wielu pozytywnych opiniach na blogach i nie zawiodłam się. Muszę przyznać, że sporadycznie służą mi do zmywania makijażu. Najczęściej używam ich do usuwania próbek np. podkładu z dłoni. Do ostatniej chusteczki wilgotne, choć otwarte były przez kilka miesięcy. Nie wykluczam, że kiedyś kupię kolejne opakowanie.
  • Yves Rocher Pure System głęboko oczyszczający żel do mycia twarzy. Pokładałam w tym kosmetyku spore nadzieje. Miałam nadzieję, że bardzo dobrze oczyści moją cerę z resztek podkładu i innych zanieczyszczeń. Niestety nie sprawdził się w tej roli, pomimo posiadania sporej ilości drobinek. Na szczęście nie podrażnił mnie i nie uczulił. Na pewno nie kupię kolejnego opakowania.


  • Yves Rocher krem intensywnie odżywiający do stóp. Krem całkiem nieźle się u mnie spisał. Bardzo dobrze nawilżył i odżywił stopy. Nie do końca odpowiada mi lawendowy zapach, ale gdy go kupowałam te kremy, zdawałam sobie z tego sprawę. Poza tym nie odpowiada mi cena w stosunku do pojemności. Tubka ma tylko 50 ml i kosztuje aż 20 zł w cenie regularnej. Po mimo nieodpowiadającego zapachu kupię kolejną tubkę, ale tylko wtedy gdy będę posiadać jakąś sensowną zniżkę.
  • Gillete Satin Care żel do golenia. Po dłuższym romansie z Balea ten żel był miłą odmianą. Jest wydajny. Z niewielkiej ilości powstaje ogromna ilość piany. Dzięki niemu maszynka bardzo gładko sunie. Nie podrażnia skóry. Jedyne zastrzeżenia do zapachu, który jest ładny, ale za słabo wyczuwalny. Wolałabym coś bardziej intensywnego. Z pewnością skuszę się na inny wariant zapachowy.


  • Neutrogena krem do rąk i paznokci. Przez dłuższy czas zalegał mi w szufladzie, więc ostatecznie zużyłam go do stóp, gdzie sprawdził się rewelacyjnie. Stopy były zmiękczone, dobrze nawilżone i miękkie w dotyku. Rozważam zakup kolejnej tubki, by sprawdzić, jak poradziłby sobie na dłoniach.
  • Yves Rocher Culture Bio krem do rąk miód i muesli Bio. Bardzo przypadła mi do gustu ta propozycja YR. Kremy mają bardzo fajny, otulający zapach. Dodatkowo bardzo podoba mi się aksamitna konsystencja. Bardzo szybko się wchłania i nie pozostawia skórę nawilżoną przez kilka godzin. Nie jest to głęboko regenerujący krem, ale daję radę. Również w tym przypadku wysoka cena jest nieadekwatna do ceny. Może kupię ponownie korzystając z jakieś ciekawej oferty.


  • Isana żel pod prysznic pomarańcza&grapefruit. Porównując go do ww Balei muszę przyznać, że ten o wiele bardziej przypadł mi do gustu. Miał świetny, energetyczny i intensywny zapach. Był bardzo gęsty i wydajny. Sprawował się bez zarzutu. Chętnie kupiłabym go ponownie, ale niestety był limitowany.
  • Yves Rocher LE Collection Ete Śródziemnomorskie Lato. Do zakupu skłonił mnie zapach z męskimi nutami i myślę, że to była jego największa zaleta. Poza tym niewydajny, zapach się nie utrzymywał na ciele. Najgorsze było to, że okropnie wysuszał skórę. Nie kupię ponownie.
  • Garnier Natural Beauty odżywka do włosów wanilia i papaja. Z góry uprzedzam, że odżywka nie jest dostępna w Polsce. Z drugiej strony nie ma czego żałować, ponieważ jest bardzo przeciętna. Nic specjalnego nie robi z włosami. Jej zaletą jest wspaniały zapach. Nie kupię ponownie.


  • Miniaturki Avene z serii Cleanance Expert żel i emulsja do twarzy. Nic szczególnego, a krem dodatkowo mnie zapchał. Na pewno nie kupię pełnowymiarowych opakowań.
  • La Roche Posay Effeclar żel do mycia twarzy. Bardzo spodobało mi się jego działanie, więc kupiłem pełnowymiarowe opakowanie.




  • Garstka próbek z Organique, Vichy i The Secret Soap Store. Najbardziej spodobały mi się zapachy i działanie maseł z Organique.

Podsumowując trochę się tego zabrało, a dzięki temu notka jest trochę długa. Jednakże cieszę się, że będę mogła w końcu pozbyć się śmieci. Jak pewnie zauważyłyście w denku pojawiło się sporo kosmetyków Yves Rocher, ponieważ w minionych miesiącach trochę ich kupiłam. Niestety jak widzicie większość się u mnie nie sprawdza. Nie liczni spełniają moje oczekiwania. :(

Używałyście któregoś z kosmetyków? Co sądzicie?

Naomi
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...