niedziela, 31 lipca 2011

Szał zakupów w Inglocie

Wczoraj pisałam, że dziś napiszę o ciuschowych zakupach lipca. Niestety muszę z mienić plany, ponieważ byłam dziś na zakupach i co nieco wpadło do mojej szafy. W takim razie postanowiłam że dziś napiszę o Inglocie. Myślę, że do Inglota nie mam jakoś wybitnie utrudnionego dostępu. W moim mieście jest szafa Inglot z paroma produktami tej marki, jakieś cienie, pojedyncze lakiery, szminki i coś tam jeszcze. Niestety próżno szukać pędzli oraz paletek freedom, które chodziły mi po głowie od jakiegoś czasu. Do większego Inglota mam jakieś 30 km. W jednym miejscu jest wyspa, w kolejnym salon. Ja swoich zakupów dokonałam na wyspie. Dodam, że niestety moja sprzedawczyni niestety nie była zbyt miła, ale mi się śpieszyło i nie miałam czasu na pogadankę z nią. Bodźcem dzięki którym poczyniłam te zakupy były moje urodzinki, mianowicie środki finansowe które dostałam.

Dawno, dawno temu postanowiłam, że kupię:
-pędzel do podkładu 21T-włosie syntetyczne
-pędzel do korektora 22T-włosie syntetyczne
-pusta paletka magnetyczna
-kwadratowy wkład cienia do powiek AMC shine 144

 


Długo zastanawiałam się pomiędzy tymi pędzlami, a odpowiednikami sephorowymi. Po długich rozmyślaniach i przeczytaniu recenzji, wybrałam te, ponieważ:
-21T ma śliczne dwukolorowe włosie
-oba mają piękne napisy i oznaczenia
-są bardzo poręczne
-metalowa skuwka i w ogóle całe wykonanie sprawia,że tymi pędzlami będziemy operować lata
-dzięki porządnej metalowej skuwce problem z wylatywaniem włosie będzie rzadkością
-włosie jest bardzo dobrze zbite i wyjątkowo miękkie
-idealnie leżą w dłoni
-są porządnie wykonane
-maja także idealną długość...

O ich plusach można by było pisać w nieskończoność. Użyłam ich dziś przy wykonaniu makijażu i jestem pod wielkim wrażeniem zwłaszcza pędzla do korektora.


Nad taką paletką równie długo rozmyślałam. Długo prowadziła ta na 10 okrągłych wkładów. Niestety po tym, gdy przeczytałam o tęczowych wkładach a takowy też zamierzam mieć w swojej kolekcji. Stwierdziłam że najlepszą opcją będzie paletka bez przegródek. Mogę tu zapakować zarówno okrągłe cienię do powiek Inglot i KOBO oraz inne produkty Inglot w formie wkładów m. in. puder prasowany, róż i korektor.

Jeśli chodzi o wkład wybrałam ten, ponieważ jest to taki brudny róż, który będzie dobrze wyglądał solo, gdy nie będę miała więcej czasu na make-up. Myślę, że jest podobny do takiego jednego mojego ulubionego cienia z paletki Original ze Sleeka, który namiętnie używam.


Pozdrawiam
Naomi

sobota, 30 lipca 2011

Teraz jest ten czas

Tak, teraz jest czas na spowiedź. Mianowicie zakupy lipca. Postanowiłam że zrobię dwa osobne posty, jeden dotyczący kosmetyków, a drugi ubrań. Z góry uprzedzam że post ubraniowy połączę z recenzją lakieru Catrice o nr 280 "London's weather forecast". Dodam, że tak jak pisałam miesiąc temu byłam na zakupach w Inglocie. Kupiłam to, co planowałam od dłuższego czasu, ale o tym chciałabym napisać osobno. Chcę też uprzedzić, że w tym miesiącu tak jak poprzednio nie będzie zużyć, ale nie martwcie się. Na bieżąco coś zużywam. Związku z tym planuje pod koniec sierpnia zrobić na ten temat obszerniejszą notkę.

Nim zacznę, chciałabym przedstawić moje nowe szufladki na kolorówkę z biedronki. Nie uwierzycie, ale specjalnie jechałam po nie do biedronki, ponieważ wszędzie kosztuję ponad 20 zł (w tym momencie mam na myśli Castoramę, Leroy Merlin, Auchan). Przyznam, że bałam się, że ich nie będzie. Moje obawy były błędne, ponieważ był ich tam pełen stos. Dodam, że są ładniej wykonane niż poprzednie oraz w ładniejszych kolorach, choć mają mały minus. Mianowicie brak im pewnego zahaczenia, które miała poprzednia wersja. Tutaj taka małe przypomnienie dla mnie, jak innych posiadaczy tych szufladek trzeba uważać żeby powoli je wyciągać, bo przez przypadek możemy uszkodzić kosmetyki.


W tym miesiącu w moich zakupach królowała kolorówka, niewiele jest pielęgnacji. Co nieco już prezentowałam. Zrobiłam jedno zbiorowe zdjęcie oraz kilka zbliżeń na kosmetyki, które nie były prezentowane.


Jak widać kolekcja imponująca. O tym, czym już pisałam dodam linki do postów, do reszty mam bardziej szczegółowe zdjęcia poniżej opisu.
Od lewej:
-lakier p2 i H&M, pisałam o nich TU
-krem tonujący Ziaja nuno w kolorze 01- mam go już od pewnego czasu i wyrobione zdanie, wkrótce recenzja
-paletka cieni Hean "hot chocolate" nr 405, pisałam o nich co nieco TU
-żel pod prysznic Fa "Acai berry"-prezent
-żel pod prysznic Original Source "Lemon&Tea Tree"
-cienie do powiek elf i Pease-więcej TU
-pękający lakier do paznokci Lovely nr 06 (granatowy) więcej TU
-podwójne cienie do powiek Sephora "intense blue" nr 02
-lakier do włosów syoss "shine&hold" pisałam o tym TU
-szminki z LE "50's reloaded" essence kolory 01 i 02, więcej TU
-zestaw do stempelków z jakiegoś chińskiego marketu
-lakiery do paznokci z Wibo z serii różanej w kolorach 5 i 8, pisałam o tym TU
-lakiery z Wibo z serii express growth w kolorach 307 i brak nr na buteleczce, o 307 wspominałam TU
-lakiery z H&M na więcej informacji zapraszam TU

P.S. zapomniałam o kredce z limitowanki "50's reloaded", więc zapraszam TU

Kosmetyki z bliska o których nie było mowy wcześniej:


PS.2 zdjęcia można powiększyć.            

Pozdrawiam
Naomi                                 

piątek, 29 lipca 2011

Limitkowe zdobycze 50's reloaded

Tak jak w tytule dziś rzecz o najnowszej edycji limitowanej essence. Szkoda, że nie widzieliście mojej miny, kiedy przeczytałam o tym, że w pobliskiej drogerii jest ta edycja limitowana. Mój wyraz twarzy bezcenny. To było wielkie zaskoczenie. Zupełnie się nie spodziewałam, że ją tam dorwę.

Źródło grafika google
W limitowance jest dostępne:
-5 lakierów
-2 szminki
-3 zestawy cieni do powiek
-sypki puder transparentny
-3 kolory kredek
-dwustronny pędzelek

A to wszystko utrzymane w marynarskich barwach. Ja sobie wybrałam 3 produkty, choć podobały mi się 4. Niestety pędzelek, który miał kosztować 6,99, kosztował 12,99. Doszłam wiec do wniosku  że wolę dołożyć trochę pieniędzy i kupić porządniejszy z Inglota, Sephory lub z bambusową rączką z Elite.

Moje zdobycze:
-2 szminki
-kredka


Kredka w kolorze 01 "You're a heartbreaker"



W rzeczywistości powiedziałabym że ta  kredka jest w kolorze brudnego szarego, lekko metalicznego.

Szminki w kolorach 01 "Back to the 50's" orzaz 02 "I'm sailing". Szminki są bardzo dobrze napigmentowane i przyjemnie kremowe.



Pozdrawiam
Naomi

wtorek, 26 lipca 2011

paczka od 82inez

Dziś notka z obczyzny, tzn. całe 14 km od mojego miejsca zamieszkania. Na pewno nadal w Polsce, w doborowym towarzystwie tworze post na temat świetnej paczki, którą otrzymałam od blogerki 82inez w wyniku wymianki. Dostałam ją dzisiaj tuż przed moją daleką wyprawą. Jestem z niej bardzo zadowolona, więc nie wybaczyłabym sobie, gdybym wam tego nie pokazała. Wybrałam 4 lakiery i 4 cienie do powiek.

Wszystko prezentuję się tak:


Lakiery do paznokci:

Od lewej:
-p2 Color Victim o nr 269 "flamboyant"
-H&M "Beautylicious"
-H&M "Fashionista"
-H&M "Goddess On Stage"

Cienie do powiek:


Górny rząd od lewej:
-Paese nr 48s
-elf "Blueberry"

Dolny rząd od lewej:
-elf "Eggplant"
-elf "Black Licorice"


Pozdrawiam
Naomi

poniedziałek, 25 lipca 2011

Manhattan Soft Compact Powder czyli kompaktowy puder w kamieniu

Przepraszam, że nic wczoraj się nie pojawiło, ale nie miałam pomysłu na notkę. Przez kolejne 3,4 dni nie będzie mnie w domu, co prawda tam gdzie jadę będzie internet, ale na pewno wciągną mnie inne sprawy. Tak jak można przeczytać w tytule dziś o pudrze do twarzy z którym jestem, byłam bardzo związana. Jest to mój drugi puder, po  Avonie, który był nie miłosiernie ciemny. Mimo to dobiłam denka, opakowanie jeszcze się gdzieś wala z pokruszonym resztkami. Ten puder kupiłam wraz z moim pierwszym prawdziwym podkładem, półtorej roku temu. Pomyślicie że jest mega wydajny, pewnie jest, ale ja go bardzo nieregularnie używałam. Był to mój pierwszy puder, który samodzielnie wybrałam w Rossmannie. Wtedy nawet nie byłam tak rozeznana w kosmetykach, jak teraz, a wybrałam jak się za chwilę okaże całkiem niezły kosmetyk, za nie duże pieniądze. Pochwalę się że zużyłam go pól roku przed upływem daty ważności.


Sprawy organizacyjne:
W opakowaniu mamy 9g pudru. Na jego zużycie od daty otwarcia mamy 24 miesiące. Wyprodukowany w Niemczech. Z czego się orientuję dostępny w większości Rossmannów. Na pewno nie kupimy go w Drogeria Natura. Dostępny w siedmiu odcieniach.


Skład:
Talc, Kaolin, Polyethylene, Lanolin, Cetearyl Ethylhexanoate, Paraffinum Liquidum, Lanolin Alcohol, Tocopheryl Acetate, Methylparaben, Caprylic/Capric Trygliceride, Propylpareben, Isopropyl Myristate, Oleyl Alcohol, PEG-8, Tocopherol, Ascorbyl Palmitate, Ascorbic Acid, Citric Acid, Parfum


Słowa od producenta:
Delikatna struktura pudru ułatwia jego równomierne rozprowadzanie. Nadaje cerze świeży, jedwabisto-matowy wygląd. Witamina E pielęgnuje i chroni przed utratą wilgoci. Doskonały do drobnych korekt i odświeżania makijażu. Przetestowany dermatologicznie.


Słowa ode mnie:
Mój kolor to 1 "naturelle" jest bardzo jasny, a ja białolica jestem i ten jest idealny. Stapia się ze skóra. Matuje w zimniejsze dni na 5-6 godzin, w cieplejsze na krócej. Opakowanie jest bardzo poręczne. Dobrze trzyma się w dłoni. Nieźle się go nakłada pędzlem, trzeba czasami pokręcić pędzlem po pudrze.Jest dobrze zmielony, dzięki czemu myślę że jest bardzo wydajny. Na pędzel się nabiera tyle ile potrzeba. Na plus na pewno bajer z  gąbeczką, może nie jest jakąś wybitna, ale do małych poprawek w ciągu dnia się nadaje. Jest to bardzo dobry produkt, ale ma również kilka minusów pierwszy i to poważny mógłby mieć lusterko, którego brakuje podczas poprawek w ciągu dnia. Potrzebujemy więc coś dodatkowego z lusterkiem. Plastik z którego jest wyprodukowany mógłby być twardszy. Nie pamiętam jaki to był okres czasu, ale w  pewnym momencie zatrzask zamykający wieczko się wyłamał. Tan aspekt mógłby być mocniejszy. Mimo to pudełko z pudrem nie otwierało się w torebce, a rzadko noszę kosmetyczkę, więc często latał luzem. Gdy projekt denko był bardzo zaawansowany, puder występował tylko po bokach, po silnych turbulencjach się pokruszył, ale to mu wybaczam. Przynajmniej mam teraz próbkę pudru sypkiego;). 







Werdykt:
Mimo kilku minusów technicznych, myślę że to całkiem niezły produkt, za niewielkie pieniądze. Nie daję mocnego efektu, więc efekt maski jest wykluczony. Szczerze mówiąc  na tym mi najbardziej zależy, ponieważ znam pewną osobę która wybitnie używa za ciemnego pudru i ma potem ohydną maskę. Co jest dla mnie największym błędem w makijażu i symbolem kiczu.


Cena: nie pamiętam dokładnie, ale w przedziale od 15-20 zł
Ocena: 8/10


Pozdrawiam
Naomi

czwartek, 21 lipca 2011

3 w 1: żel myjący+peeling+maseczka

Jeden z ciekawszych produktów w mojej kosmetyczce, który jest całkiem niezły. Mieszka w niej chyba już pół roku, a co za tym idzie kończę moje pierwsze opakowanie. Czas na recenzję.


Kilka słów od producenta:
"Czy produkt 3 w 1: Żel myjący + peeling +maseczka jest stworzony dla mnie?
Tak, jeżeli masz tłustą lub mieszaną cerę z tendencją do niedoskonałości, wyprysków i zaskórników.
Czym się wyróżnia?
Eliminuje skomplikowane rytuały pielęgnacyjne, zaspokając 3 potrzeby jednym produktem. Możesz go stosować jako: żel myjący, peeling, i maseczkę, dla czystej skóry.
Jak działa?
To pierwszy produkt Garnier 3 w 1, który widocznie redukuje, niedoskonałości, pomaga eliminować zaskórniki,
ujednolica i matuje skórę. Twoja skóra pozostaje idealnie czysta nawet do 7 dni.


Skład (źródło: wizaz.pl)
Aqua/Water, Kaolin, Glycerin, Butylene Glycol, Zea Mays/Corn Starch, CI 77891/Titanium Dioxide, Decyl Glucoside, Polyethylene, Sodium Laureth Sulfate, Chondrus Crispus, Peg-7 Glyceryl Cocoate, Salicylic Acid, Eucalyptus Globulus Leaf Extract, Menthol, Zinc Gluconate, Jojoba Esters, Propylene Glycol, Triethanolamine, Xanthan Gum, Tetrasodium Edta, Methylparaben, Phenoxyethanol, CI 77007/Ultramarines, Parfum, Benzyl Salicylate, Limonene, Linalool"


Poza tym kilka faktów:
Bardzo dobra dostępność, kupimy go nawet w niesieciowych drogeriach. W tubce znajduje się 150 ml.  Należy zużyć w ciągu 12 miesięcy.


Moje spostrzeżenia:
Bardzo gęsty, a co za tym idzie bardzo wydajny. Wystarczy jego niewielka ilość na całą twarz. Jego zapach przypomina zapach ogórków, ale nie jest natarczywy, delikatny. Można go używać tak jak pisze producent na 3 sposoby. Jako żel do mycia twarzy nieźle się sprawuje, choć makijażu nim nie zmyjemy. Polecam najpierw zmyć makijaż jakimś płynem do demakijażu, mleczkiem lub płynem micelarnym. Resztki domywamy nim. Po jego użyciu skóra jest przyjemnie gładka i czysta. Jako minus mogę stwierdzić, że niestety źle się go zmywa wodą. Trzeba się trochę namęczyć. Jako peeling dobrze ściera martwy naskórek, odblokowuje pory, zapobiega wypryskom. Na pewno ujednolica cerę, nie jestem pewna czy matuję. W postaci maseczki użyłam go chyba raz i to dawno. Z tego co pamiętam szybko zaschła, ze zmyciem ciepłą wodą większych problemów nie było. Więcej nie pamiętam. Poza tym jest biały z niebieskimi, średniej wielkości drobinami. dobrze się rozprowadza. Opakowanie jest prosta. Bez problemu można wycisnąć potrzebną ilość żelu, choć myślę że przy końcu będzie trzeba zawezwać na pomoc nożyczki.




Werdykt:
Niezły produkt za niewielkie pieniądze, planuje zakup kolejnej tubki.


Link do KWC
Cena: chyba ok. 15-17zł
Ocena: 7/10


P.S. Coś mi się przestawiło z czcionką, tak więc przepraszam za utrudnienia.


Pozdrawiam
Naomi

środa, 20 lipca 2011

moi nosiciele kleszczy

Jak wiadomo, kocham zwierzęta zwłaszcza psy i koty. Dziś na tapecie dwa moje najmłodsze kociaki słodziaki i rodzynkowe zdjęcie mojego psa.


Bonifacy




Velvet

A na koniec Misza:


P.S. Postaram się wieczorem dodać coś bardziej kosmetycznego.


Pozdrawiam
Naomi

wtorek, 19 lipca 2011

Matowe cienie do powiek My secret - fajne cienie w niskiej cenie

Jak wiadomo, mam dwa cienie do powiek z tej serii. Mianowicie jasny w kolorze skóry (bazowy) nr 505 oraz niezidentyfikowany fioletowy. Niezidentyfikowany ponieważ jest to bardzo ciekawy odcień i chyba najbliżej mu do fioletu.

Z organizacyjnych rzeczy to to, że jest marka produkowana przez Pierre Rene. Kosmetyki te dostępne są tylko w Drogeriach Natura. Ważne od otwarcia 36 miesięcy. Dostępny w 10 kolorach. W opakowaniu mamy 3 g produktu.


Kilka słów od producenta:
"Matowe cienie do powiek, to eleganckie i szlachetne wykończenie makijażu oczu. Mat doda głębi Twojemu spojrzeniu, a różnorodność odcieni pozwoli Ci bawić się kolorem."

Moje spostrzeżenia:
Jedne z lepszych cieni jakie miałam. Nie osypują się, na bazie trzymają się cały dzień. Bardzo napigmentowane. Nie wiem dlaczego, ale 505 zmienia nie znacznie odcień. Bez problemu nakładają się na pędzel. Zapakowane w proste pudełeczka. Z prześwitującego plastiku, dzięki czemu nie musimy go otwierać, aby zobaczyć kolor cienia. Pudełeczko lekko się otwiera, ale zamyka na klik. Na pewno nie otworzy się nam w torebce. Skromne pudełeczko, robiące wrażenie. Jedyne co mogłabym zarzucić to odcieni mogłoby być trochę więcej.

Po lewej na bazie, po prawej bez.



Werdykt:
Świetne cienie, za małą kasę, zaczynam robić w kosmetyczce miejsce na kolejne kolory ;).

Cena: 5,49 (chyba)
Ocena: 9/10


Pozdrawiam
Naomi

niedziela, 17 lipca 2011

BeBeauty Micelarny żel do mycia i demakijażu twarzy i oczu - prawie ideał

Kiedyś o nim wspominałam, ba nawet był post z zakupami gdzie wystąpił. Dziś przyszedł czas na recenzje tego kosmetyku z Biedronki. Szczerze mówiąc kupiłam go po przeczytaniu kilku recenzji na blogach.

Kilka słów od producenta:
"Hypoalergiczny preparat w postaci żelu micelarnego delikatnie oczyszcza wrażliwą skórę twarzy i oczu. Struktury micelarne zapewniają niezwykle wysoką skuteczność oczyszczania, dokładnie usuwają makijaż i zanieczyszczenia nie naruszając bariery hydrolipidowej naskórka. Zawarty w preparacie d-panthenol zapewnia naturalny poziom nawilżenia, łagodzi podrażnienia oraz przynosi uczucie natychmiastowego ukojenia. Skóra staje się gładka i czysta. Odzyskuje uczucie świeżości i komfortu.

-dokładnie oczyszcza z makijażu i zanieczyszczeń
-zmniejsza podrażnienia i zaczerwienienia
-posiada właściwości nawilżające
-odświeża skórę i pozostawia uczucie komfortu"

Moja opinia:
Bardzo ciekawy produkt, choć producent pisze że jest przeznaczony dla skóry suchej i wrażliwej nieźle współgra z moją skórą. Jak wiadomo tłustą. Świetnie zmywa makijaż, rozpuszcza nawet duża warstwę tuszu do rzęs. Gdy wieczorem go użyje mam pewność że rano nie znajdę pod oczami czarnej dróżki. Na uwagę zasługuje również fakt że nie trudno zmyć go wodą, jest to jeden z nielicznych żeli który tak łatwo zmyć. Zostawia skórę gładką i delikatną. Tak jak obiecuje producent odświeża. Raz, czy dwa podrażnił mi oczy. Bardzo wydajny. Wystarczy niewielka ilość żelu, aby zmyć makijaż.


Werdykt:
Ciekawy produkt za bardzo atrakcyjną cenę. Wart uwagi, polecam.

Ocena: 8/10
Cena: 4,99


Pozdrawiam
Naomi

sobota, 16 lipca 2011

pękacz lovely - pierwsze wrażenia

Tak jak pisałam wczoraj, dziś kilka słów o pękaczu lovely, który kupiłam wczoraj. Jako lakieru bazowego użyłam żółtego lakieru z Wibo nr. 307.


Jak widać ja wybrałam granatowy pękacz z lovely. Jest 6 albo 7 kolorów. Wpierw kilka słów nt. aplikacji tego żółtego. Niestety nie jest to lakier najwyższych lotów, niesamowicie smuży. Potrzebne co najmniej 3 warstwy, aby wyglądało jako tako. Pod pękacz ok, ale aby został solo potrzebuje  jeszcze jednej warstwy. Szybko schnie, pędzelek ok. Wykończenie wydaje mi się że kremowe. Na plus działa fakt że należy do serii o bardzo ciekawej palecie kolorów. W pierwszym momencie myślałam że jest to kolekcja na lato. Chętnie kupiłabym jeszcze jakiś z tej serii. Cena korzystna 4,79 za szt. ale pigmentacja i smużenie daje nim znak zapytania.

Pękacz lovely jak pisałam wcześniej występuje w 6 albo 7 kolorach (sprawdzę). Aktualnie jest za 6,99, cena  regularna to 8,99. Na pewno na plus dostępność, nie spotkałam jeszcze w Polsce Rossmanna bez szafy lovely, a Rossmannów w Polsce jest ponad 500. Oczywiście także paleta kolorów, aktualnie chyba są to najtańsze pękacze na rynku w takiej palecie kolorów za tę cenę. Robi bardzo ciekawe wzorki. W zależności od grubości warstwy pękacza. Po plusach czas na minusy. Niestety ma za cienki jak dla mnie pędzelek. Mam dość szerokie paznokcie, zawsze staram się malować za pomocą trzech pociągnięć, a tu po dwóch ruchach, na pędzelku zostaje bardzo mało lakieru. Trzeba albo szybko przekręcić pędzelek na drugą stronę, albo ponownie zanurzyć go w lakierze. Dodam że z pękaczem z Essence nie było takich problemów.


Na drugim i trzecim paznokci widać że po dwóch ruchach pędzelka na jednej stronie widać że brakowało mi lakieru. Na czwartym od lewej podwójna warstwa pękacza. Myślałam że nie spęka, za gruba warstwa, ale pozytywnie mnie zaskoczył. Wzorek całkiem ciekawy. Na ostatnim czarny pękacz Essence dla porównania.

Na razie niestety wolę pękacz z Essence, ale to pierwsze podejście do lovely, więc mam nadzieję że jeszcze się polubimy.


Pozdrawiam
Naomi

Tag: one lovely blog award

One lovely blog award
Zostałam nominowana przez makeupoholiczke

Zasady:
-Podziękowania i link blogera, który przyznał wam tę nagrodę.    
Skopiuj i wklej logo na swoim blogu-Napisz o sobie 7 rzeczy
-Nominuj 16 innych cudownych blogerów(nie można nominować blogera, który wam przyznał nagrodę)
- Napisz im komentarz, by dowiedzieli się o nagrodzie i nominacji :)


7 faktów o mnie:
-lubię kolorowe tuszę do rzęs choć, mam tylko jeden ;)
-lubię chemię
-jestem rakiem
-lubię wszystkie rasy psów z wyjątkiem jamników
-uwielbiam koty
-mieszkam na wsi
-lubię kiedy moje zakupy zarówno kosmetyczne jak i ciuchowe są pakowane w papierowe torebki

Moje nominację:

piątek, 15 lipca 2011

trochę kultury czyli offtopic

Byłam dziś w kinie na Harrym Potterze i Insygnia Śmiercie cz. 2. Bilety były zarezerwowane z ponad tygodniowym wyprzedzeniem. Najpiękniejsze było to, że była brzydka pogoda, jakoś dużo samochodów na drodze i w ogóle jakby wszystko sprzysięgło przeciwko nam. W wyniku czego zaliczyłam sprint przez centrum handlowe w stukających butach. Gdy dotarłam do kasy okazało się że rezerwację nam cofnięto, ponieważ mieliśmy być pół godziny wcześniej. Na szczęście była wczesna godzina, mianowicie 11:00 i było jeszcze trochę miejsc, bez problemu wybraliśmy inne. Ja cała zestresowana, a kasjerka mnie pociesza że przez 10 minut polecą jeszcze reklamy, uff. Dotarliśmy na miejsca, usadowiliśmy swoje zacne cztery litery i czekamy na koniec reklam i początek filmu. Film się zaczął, więc moje wrażenia.

Kocham, kocham. Jeden z lepszych filmów i ekranizacji. Żeby nie było domysłów. Tak, przeczytałam wszystkie książki (ostatnią nawet dwa razy). Świetna akcja, nie ma momentów przynudzania. Jedną z rzeczy którą od razu zauważyłam to że Severus Snape w końcu umył włosy (albo nałożył piankę) ponieważ były jakoś dziwnie napuszone. W ogóle Snape to mój ulubiony bohater dla którego też liczyła się miłość. Jedną z lepszych scen była opowieść księcia. Nie ukrywajmy wzruszyłam się. Trochę wkurzało mnie to, że pominęli kilka wątków pobocznych, ale bardzo istotnych. Co tu dużo opisywać dla kogoś kto przeczytał książki, to obraza nie pójść i nie zobaczyć ekranizacji. Bardzo polecam ten film. Dodam że jest on w 3D co daje genialny efekt.

P.S. Będąc dziś w galerii kupiłam pękający lakier z lovely już zrobiłam swatche oczekujcie jutro notki na ten temat.


Pozdrawiam
Naomi

Tonik ściągający - największy bubel w kategorii toników

Kolejna recenzja w tym miesiącu dotyczy toniku ściągającego z Garniera z linii "czysta skóra" wobec którego mam nieco mieszane uczucia. Przepraszam że nie pisałam, ale moja wena poszła na pastwisko się paść.

Najpierw obietnicę producenta (jak ostatnio przepisane z opakowania):
"Gama Garnier Czysta Skóra została stworzona, aby pomóc w walce z niedoskonałościami skóry.

Czy Tonik Ściągający Czysta Skóra jest stworzony dla mnie?
Tak, jeśli Twoja skora jest narażona na powstawanie wyprysków, ma rozszerzone pory oraz jest mieszana lub tłusta.
Czym się wyróżnia?
Dzięki połączeniu czynników oczyszczających i mineralnego cynku, znanego  ze swoich właściwości regulujących produkcje sebum,  jego formuła zwęża pory, osusza niedoskonałości i ujednolica cerę."

Moje spostrzeżenia:
Zdarza mu się podrażniać okolicę oczu. Po jego użyciu skóra jest dziwna, powiedziałabym klejąca. Na szczęście nie trwa to długo. Szczerze mówiąc nie wiem jak go zrecenzować. Jest dziwny. Co mogę o nim powiedzieć na pewno ładnie pachnie, podejrzewam że dzięki mentholowi w składzie. Chyba oczyszcza, na pewno odświeża. Na pewno nie jest to tonik dla osób o cerze wrażliwej i suchej, ponieważ jeszcze ją bardziej wysuszy. Piszę nam nawet producent dla kogo jest przeznaczony. Mogę się zgodzić że zapobiega wypryskom etc. ostatnio jak go używam nic mnie nie nawiedziło ;). Wydaję mi się że też osusza niedoskonałości o których wspomina producent. Zauważyłam jeśli się wacik nasączony tonikiem przeciera blisko oczu, to jego opary mogą wywołać łzawienie.


Werdykt:
Jest to bardzo ciekawy tonik, miałam z jego recenzją nie lada problemy. Ma sporo wad, dlatego używałam go bardzo nieregularnie. Podchodziłam do niej chyba kilka razy. Ostatecznie stwierdzam, że szkoda na niego kasy. Na pewno jest wiele toników o lepszych właściwościach.

Ocena: 3/10
Cena: ok. 10-15zł


Pozdrawiam
Naomi

poniedziałek, 11 lipca 2011

All eyes on me - najtańszy fioletowy tusz do rzęs

Dziś recenzja o moim jedynym tuszu z Essence i bynajmniej nie jest to multi action (ten różowy) tylko fioletowy z serii "all eyes on me". Dodam, że to ostatni tusz z mojej kolekcji, który teraz przedstawię. Zapytacie dlaczego fioletowy, ponieważ  kiedyś podczas jakieś promocji makijażystka robiła mi makijaż i użyła właśnie fioletowego tuszu. Efekt bardzo mi się spodobał, był niesamowity. Od tego czasu chciałam też fioletowy tusz. Gdy zaczęłam interesować się marką essence, zobaczyłam że maja w swojej ofercie fioletowy tusz to go kupiłam. Pokazywałam go TU. Jak widać minęło wystarczająco dużo czasu na jego przetestowanie.

Kilka informacji od producenta (pochodzą z katalogu tejże marki):
"all eyes on me- wielowymiarowa mascara": czy przyciągające spojrzenia! ta mascara daje efekt  wyjątkowo długich,grubych i podkręconych rzęs, które jednocześnie są doskonale rozdzielone- wszystko w jednej chwili. Dostępne w  czterech wspaniałych odcieniach (czarny, brązowy, fioletowy, zielony, zielony"

Moje spostrzeżenia:
Do dziś zarzucałam mu, że rzęsy tylko delikatnie podkreśla, więc ja dla lepszego efektu rzęsy podkręcałam najpierw zalotka i potem było ok. Jednak dziś gdy chciałam zrobić swatche malowałam rzęsy inaczej niż zwykle. Miałam rękę opartą o parapet i malowałam tak jakby od dołu i ukazały mi się piękne, pogrubione i wydłużone rzęsy. Zrobiłam wielkie wow. wcześniej malowałam rzęsy stojąc i tak jakby moja ręka sobie latała. Poza tym lubię ten fioletowy tusz, ponieważ u mnie w cieniu widać ten tusz normalnie jak czarny. Tylko w słońcu widać ten efekt, który mi się podoba. Oprócz tego nie osypuje się, ma przyjemną buteleczkę. Nie robi pandy, ale skleja rzęsy. Fajna szczoteczka umożliwiająca dotrzeć do wszystkich rzęs. Na plus działa też fakt, że jest bardzo tani. Wydaje mi się ze jeden z najtańszych kolorowych tuszy na rynku, o znośnej jakości.


Rzęsy bez tuszu:



Z tuszem:


Werdykt:
Nie najgorszy tusz za znośną cenę. Raczej nie kupię ponownie.

Cena: 8,99
Ocena: 7/10


Pozdrawiam
Naomi

sobota, 9 lipca 2011

Alterra- nawilżane chusteczki - polecam

Na wstępie chciałabym napisać dlaczego ostatnio nie pisałam, a mianowicie ogarnęła mnie swojego typu nie moc. Nic mi się nie chciało. Mam nadzieję, że póki co to minęło, a od dziś mam dla was serie recenzji wszelakiego typu. Nim zacznę gadać o tych chusteczkach chciałabym pochwalić się tym, że znalazłam w internecie świetna metodę na pokruszone cienie i tego typu kosmetyki. Pochwalę się, że ta metoda jest świetna i kiedyś wam ją szerzej opiszę.

Przechodząc do meritum najpierw obietnicę producenta:
"Każda skóra zasługuje na indywidualna pielęgnacje. Nawilżone chusteczki oczyszczające Alterra z wyciągiem z aloesu* oczyszczają skórę wyjątkowo delikatnie. Łagodna formuła rozświetla i ożywia; nadmiar tłuszczu, pozostałości makijażu i cząsteczki brudu zostają delikatnie usunięte, a preparat przygotowuje skórę do kolejnego etapu pielęgnacji. subtelny zapach rozpieści twoje zmysły.
* z kontrolowanej biologicznie uprawy

Gwarantowane cechy produktu:
-nie zawiera syntetycznych barwników, substancji zapachowych i konserwujących,
-głównie z surowców pochodzenia roślinnego,
-bez silikonów i innych  związków olejów mineralnych, bez emulgatorów,
-dobra tolerancja przez skórę potwierdzona dermatologicznie,
-testowany okulistycznie."
/informację przepisałam z opakowania kosmetyku/


Moje spostrzeżenia:
Chusteczki kupiłam przed wycieczką, po przeczytaniu kilku pozytywnych recenzji. Wielki wpływ na decyzje o ich zakupie miało to że były ostatnie i za około 4  zł za 25 sztuk. Kupiłam je z myślą o demakijażu na właśnie tej wycieczce (mogłam zrobić posta co zabieram na wycieczkę, no cóż mówi się trudno). Oczywiście brałam mój żel 3w1 z garniera, ale go strasznie trudno zmywa się i trzeba wiele zachodu. Chciałam coś takiego na szybko. W tej roli sprawdził się powiedzmy tak sobie, ten lżejszy makijaż pociągniecie 2,3 razy tuszem rzęsy zmyje ok. Na lepiej wytuszowane rzęsy nie działa. Jedną z niewielu rzeczy która mnie w nich tak naprawdę wkurzało to zapach. Producent mówi o subtelnym. Dla mnie przy pierwszym użyciu z lekka był duszący. Na całe szczęście później stał się jakby słabszy. Później przyzwyczaiłam się do niego. Po użyciu tych chusteczek skóra jest przyjemnie gładka. Są bardzo nawilżone wręcz mokre. Miałam kiedyś z Cleanic i były o wiele suchsze. Poza tym są to jedne z lepszych na rynku w tym przedziale cenowym.

Cena: ok.4 zł w promocji, ile w regularnej nie mam pojęcia
Ocena: 8/10 zapachu nie wybaczę


Pozdrawiam
Naomi

wtorek, 5 lipca 2011

Tag: jak mieszkają twoje kosmetyki

Jak wczoraj obiecywałam dziś zamieszczę kilka zdjęć z tym jak mieszkają moje kosmetyki. Niestety nikt mnie nie otagował, ale to nie zmienia faktu, że tag ten bardzo mi się podoba. Poza tym kilka blogerek  napisały, że tagują te osoby które nie zrobiły jeszcze tego tagu. Tak więc korzystam dziś z tej możliwości i pokazuje wam moje całkiem niewielkie zbiory.

Zaczynajmy:


99% moich kosmetyków mieszka sobie na takiej półce, jest to część nadstawki biurka. 

Teraz zajrzyjmy co znajduję się w tych wszystkich pudełkach, koszyczkach.


W kolorowym pudełku od lewej znajdują się lakiery. Dla mnie jest to wielka kolekcja, w porównaniu z innymi dość skromna.
















Koszyczek z Jyska w przybliżeniu, a w nim wszystko od pędzli przez kredki po błyszczyki. Przybliżę wam też jego zawartość.


























Jak widać trochę tego jest. Na tapetę weźmy następnie kolorowe szufladki. Pokazuje je od góry.


 Pomadki, korektory, podkłady, pudry czyli wszystko co się da.


Cienie do powiek + baza pod cienie.


Chusteczki oczyszczające, zmywacz do paznokci, próbki, zalotka, bajery do włosów, strugawka do kredek itp. itd.  
I mały look do łazienki tutaj tego naprawdę jest niewiele, oprócz tego można znaleźć w innych miejscach szampon i żel pod prysznic i coś tam jeszcze.



Pozdrawiam
Naomi
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...