wtorek, 25 lutego 2014

Śmieci (zużycia) styczniowo-lutowe

Puste opakowania zaczęły mi się powoli wysypywać z papierowej torby, co oznacza, że to idealny moment na jej przejrzenie i napisanie końcowych opinii na temat zgromadzonych kosmetyków. Ostatni taki post pojawił się początkiem stycznia i obejmował listopad i grudzień. Dziś też będą zużycia dwumiesięczne i podejrzewam, że w najbliższym czasie przejdę na na taki tryb. 


W ciągu dwóch miesięcy nazbierało się tyle zużyć, że zaczęły się same wysypywać z torby. Denko ujrzały aż cztery żele pod prysznic. Dwa okazały się rewelacyjne, a o pozostałych wolałabym zapomnieć. Żele, które polubiłam to:

Yves Rocher Smoothie kremowy żel pod prysznic i do kąpieli owoce leśne 
Zaskoczył mnie bardzo ciekawym, niepowtarzalnym zapachem owoców leśnych. Dobrze się pienił. Nie podrażniał i nie wysuszał skóry. Polecam.

Balea LE żel pod prysznic o zapachu marakui
Mój ulubiony żel pod prysznic z całej letniej edycji limitowanki. Miał cudowny, owocowy zapach. Świetnie się pienił i dobrze mył. Była to moja druga butelka, a to już o czymś świadczy. ;) Z chęcią kupiłabym go ponownie, ale aktualnie jest już nie do zdobycia.



Dwa pozostałe żele, o których wolałabym zapomnieć to:

Po firmie AA spodziewałam się coś lepszego, a dostałam chemiczny zapach, słabe właściwości myjące oraz wysuszanie i ściąganie skóry. Poza tym był to jeden z najbardziej niewydajnych kosmetyków jakie dotychczas miałam. Nie polecam.

Zachęcona cudownym zapachem mydełka o tym zapachu postanowiłam żel pod prysznic i niestety było to jedno z większych rozczarowań. Był bardzo rzadki, przelewał się przez palce oraz okropnie wysuszał skórę. Stanowczo odradzam każdemu.


Świetne, treściwe o cudownym zapachu masło. Bardzo dobrze nawilża i pielęgnuje skórę. Na szczęście w zapasach czeka następne opakowanie. Polecam.

Jest to moje drugie opakowanie i nadal jestem z niego bardzo zadowolona. Bardzo fajnie nawilża skórę. Jego największą zaletą jest cudowny zapach.

Babylove nawilżane chusteczki
Były ok, tyle mogę napisać po zużyciu opakowania zawierającego 15 chusteczek. Nie wykluczam zakupu pełnowymiarowego opakowania.


Przyzwoity, niczym się wyróżniający tonik. Nie widzę powodów aby do niego powrócić.

Bardzo fajny kosmetyk. Dobrze oczyszczał skórę z resztek makijażu i zabrudzeń nagromadzonych w ciągu dnia. Na plus działa także pompka, która działa bez zarzutu oraz dobra wydajność.

KTC woda różana
Nie lubię kwiatowych aromatów, a tym bardziej różanych, ale pomimo to kupiłam i zużyłam ją. Samej wodzie różanej nie mogę nic zarzucić, ponieważ bardzo dobrze odświeża skórę i tonizuje. Sama jej nie kupię ponownie, ale wszystkim amatorkom różanego zapachu polecam.


Catrice Re-Touch Light Reflecting Concelear
Było to moje drugie opakowanie. Niestety nie byłam z niego zadowolona tak jak poprzednio, ponieważ kupiłam środkowy odcień, który wydawał się jaśniejszy od jedynki. Ostatecznie muszę stwierdzić, że wszystkie kolory są dla mnie za ciemne. Zużyłam do eksperymentów z makijażem, kiedy nie musiałam się nikomu pokazywać. 

Sylveco lekki krem brzozowy
Z jednej strony byłam z niego zadowolona, z drugiej podejrzewałam go o zapychanie. Dobrze nawilżał. Niestety nie jestem pewna w 100% swoje opinii. Mam w zapasach jeszcze jedno opakowanie i wtedy ostatecznie zdecyduje, czy to kit, czy hit.

Flos-Lek żel ze świetlikiem lekarskim i chabrem bławatkiem
Niestety nie zużyłam tego kosmetyku do końca, choć było to 15 ml. Użyłam go kilka razy i zniechęcił mnie tym, że długo się wchłaniał oraz pozostawiał klejącą warstwę. Po jakimś czasie od otwarcia zmienił konsystencje i zapach. 


Niespodziewanie szampon bardzo mnie zaskoczył. Dobrze się pieni i myję włosy. Po umyciu były bardzo przyjemne w dotyku. Dobrze się układały i nie przetłuszczały za szybko. Polecam.

Balea woda w sprayu 
Bardzo przydatny gadżet, który najlepiej sprawdzał się gdy nakładałam maseczki. Również świetnie odświeżał i chłodził skórę.

L'biotica Biovax intensywnie regenerująca maseczka z olejami: arganowym, kokosowym i makadamia
Maska świetnie się sprawdziła nakładana na kilka minut po umyciu włosów. Włosy były przyjemne w dotyku i nie obciążone. Dobrze się układały. Prawdopodobnie kupią ją ponownie.


Garstka próbek (Natura Siberica) oraz maseczek (Balea i Tołpa). W zasadzie nic szczególnego poza Tołpą, o której przy okazji napiszę ciut więcej.

I to tyle. Mam nadzieję, że nowy sposób opisywania zużyć przypadnie wam do gustu. 

Używałyście któryś z tych kosmetyków? Co sądzicie?

Naomi

niedziela, 23 lutego 2014

Lista uczestniczek akcji "Przez 40 dni nie kupuję kosmetyków"

W końcu nadszedł czas na publikacje listy blogerek, które są tak odważne i postanowiły się wyrzec zakupów przez 40 dni. Na pociesznie dodam, że pierwszy dzień mamy już prawie za sobą. ;)

Na liście znaleźli się wszyscy, którzy wyrazili chęć udziału i wysłali mi mejla ze zgłoszeniem. Mam nadzieję, że nikogo nie pominęłam. Łącznie ze mną jest nas 26, nie spodziewałam się, że tyle nas będzie. Liczę, że każdej z nas uda się wykonać plan. Na razie jestem pełna optymizmu.


  1. Agusiak747 agusiak747.blogspot.com
  2. Sajjidaa sajjidaa.blogspot.com
  3. Ola N.  cocoa-banana88.blogspot.com
  4. AkinAA1 akinaa1.blogspot.comwww.youtube.com/user/AkinAA1
  5. Hexxana www.1001pasji.com
  6. BogusiaM www.bm-makeup.blogspot.com
  7. patkatuitam www.patkatuitam.blogspot.com
  8. Eko Mysz mojzdrowyswiat.blogspot.com
  9. Stonefox tobeastonefox.blogspot.com
  10. Kamila Konarska moje-bubble.blogspot.com
  11. Kamyczek kamykowyswiat.blogspot.com
  12. Wiola dziewuszkowo.blogspot.com
  13. aGwer www.agwerblog.pl
  14. believe-u-can.blogspot.com
  15. Złotowłosa zlotewlosy.blogspot.com
  16. Rzenn rzenn.blogspot.com 
  17. robaczeeek robaczeeek.blogspot.com
  18. MałaMi poszukiwane-okazje.blogspot.com
  19. Panna Migotka marttujest.blogspot.com
  20. Leonie Spence leoniespence.blogspot.co.uk
  21. atom owlsatom.blogspot.com
  22. Ivona inspirujemniezycie.blogspot.com
  23. Katarzyna Poloczek www.kassiiaa.blogspot.com
  24. Aga Lifeifun lifeifun.blogspot.co.uk
  25. Pastereczka pasterka.blogspot.com
  26. malenka malenkabloguje.blogspot.com
  27. Duszenka duszkowyswiat.blogspot.com
  28. Naomi naomi-bloguje.blogspot.com, czyli ja ;)
Powodzenia

Naomi

sobota, 22 lutego 2014

Garść ogłoszeń (wyzwanie 40-dni bez zakupów kosmetyków, instagram, przypomnienie o rozdaniu).

Zebrały mi się trzy sprawy organizacyjne, o których chciałabym Wam dziś wspomnieć. ;)

Do jutra (23.02) do godziny 12:00 trwają zapisy 40- dniowego wyzwania, w którym nie kupujemy kosmetyków. Przy okazji chciałabym wspomnieć, że wszystkie osoby, które wyraziły chęć udziału pod notką, ale nie wysłały potwierdzenia na mój e-mail (naomi.bloguje@gmail.com) są proszone o zrobienie tego. Notkę z listą uczestników opublikuję w niedzielę wieczorem. :) <klik-klik>




Następnie chciałabym wspomnieć o moim konkursie, który trwa jeszcze 2 tygodnie (do 8 marca). Zapraszam. <klik-klik>


Następnie chciałabym Wam ogłosić, że posiadam profil na Instagramie. Konto mam tam już od stycznia, ale dotychczas nie znalazłam odpowiedniego momentu żeby wam to jakoś zgrabnie ogłosić. Instagram ma być dopełnieniem bloga (dotychczas pojawiały się m.in. ostatnie zakupy). Aplikację mam zainstalowaną na tablecie, który nie ma szałowego aparatu, więc nie spodziewajcie się tam zdjęć najwyższej klasy. ;)


Poza tym w ostatnim czasie bardzo dużo Was przybyło. Dziękuję. :*

Naomi

piątek, 21 lutego 2014

Nowości w DM #6 (m.in. letnia edycja limitowana Balea)

Ledwo wczoraj zapraszałam Was do wyzwania - 40 dni bez zakupów kosmetycznych, a dziś kuszę nowościami z Balea i nie tylko. ;) Podejrzewam, że sporo z kosmetyków, które się tu pojawi jest już dostępne w drogeriach, ale z pewnością nie wszystkie. :)

Luty to czas, w którym pojawia się zapowiedź letniej edycji limitowanej z Balea. Wczoraj na jednym z blogów trafiłam na poniższą grafikę, prezentującą nowości. Przyznam szczerze, że jestem zawiedziona. Zeszłoroczna edycja limitowana była o niebo lepsza. Wśród żeli pod prysznic znajdziemy takie warianty zapachowe: mango (powtarza się co roku), karambola i arbuz. Na uwagę zasługuję również seria Balea professional do włosów długich.


Źródło obrazka:

Kosmetyki pod prysznic. Na uwagę zasługuje nowy wariant balsamu pod prysznic, oraz truskawkowy żel pod prysznic.






Pielęgnacja twarzy, ciała i ust. Powraca po przerwie arganowy krem do ciała i pojawia się w odnowionej szacie graficznej balsam do rąk z shea i olejem arganowym. Pojawia się też nowy krem do rąk o zapachu papai.











Inne, czyli olejki do kąpieli oraz waniliowy szampon do włosów.




Wśród marek własnych DM na szczególną uwagę zasługują pędzle. Poniższe pojawiły się stosunkowo niedawno.




Alverde nie zawsze jest w zakresie moich zainteresowań, ale są dwa kosmetyki (poza balsamem do ust), które kiedyś z chęcią bym przetestowała.



Oprócz pierwszego obrazka reszta pochodzi z http://www.dm.de/de_homepage/marken/dm-marken/.

Co Wam szczególnie wpadło w oko?

Napiszcie :)

Naomi

czwartek, 20 lutego 2014

Podejmij wyzwanie! Przez 40 dni nie kupuję kosmetyków!

W ostatnim czasie wpadłam w wir ciągłych zakupów. Za każdym razem, gdy wchodziłam do drogerii musiałam coś kupić. Szukałam po półkach promocji i coś co mogłaby mi się przydać, wcześniej czy później. Kiedyś nie miałam żadnego problemu wejść i wyjść z niczym. Teraz zawsze znalazło się coś godnego uwagi, a szuflada zaczęła się zapełniać. Nadal nie są to ilości, którymi mogłyby się pochwalić niektóre z was, ale mnie zaczęły przytłaczać. Jestem pewna, że jestem w stanie to zużyć przed końcem ważności, ale tylko wtedy gdy nie będą mi przybywać nowe. Głównie dotyczy to pielęgnacji. W kwestii kosmetyków kolorowych na szczęście już wcześniej się opamiętałam. 

W związku z powyższym postanowiłam podjąć się wyzwania, w którym przez 40 dni nie kupię żadnego zbędnego kosmetyku lub akcesorium. Zwykle gdy postanawiałam publicznie coś zrobić  to mi się to udawało. Również pomyślałam, że może któraś z Was przyłączyłaby się do swego rodzaju oczyszczenia kosmetycznego i razem ze mną wystrzegała się wchodzenia do drogerii przez 40 dni. W grupie zawsze raźniej. :)

baner do wklejenia w pasku bocznym

Kilka zasad aby wszystko przebiegło tak jak trzeba. 
  1. Akcja trwa od 23 lutego do 3 kwietnia włącznie. W tych dniach nie kupujemy żadnych kosmetyków.
  2. Na zgłoszenia czekam do 23 lutego do godziny 12:00. Aby mi było wszystko łatwiej "ogarnąć" chciałabym aby zgłoszenia były wysyłane na mój e-mail naomi.bloguje@gmail.com. W tytule wpisujemy "Akcja - 40 dni", a w treści adres bloga.
  3. 23 lutego opublikuje notkę, w której opublikuje listę osób biorących udział w akcji wraz z linkami do blogów.
  4. Aby o akcji dowiedziało się jak najwięcej osób chciałabym aby każda uczestniczka zamieściła na swoim blogu baner z linkiem do tego wpisu (ew. można np. udostępnić informację o akcji np na facebook-u). Głównie zależy mi aby o akcji dowiedziało się jak najwięcej osób. Miło mi będzie jeśli napiszecie odrębną notkę o akcji lub wspomnicie pod najnowszą notką.
  5. Po zakończeniu akcji chciałabym aby osoby biorące udział wysłały mi na mejla wiadomość z informacją czy akcja zakończyła się sukcesem, czy porażką. Jeśli niestety tym drugim to prosiłabym o o podanie dokładnej kwoty. W punkcie 6 dopuszczam maksymalną kwotę i w e-mail-u proszę o informację, czy się wykorzystało tą kwotę. E-mail wysyłamy na ten sam e-mail co zgłoszenie, również w tytule wpisujemy to samo. Na wiadomości czekam do 7 kwietnia.
  6. Domyślam się, że może się zdarzyć, że czegoś nam zabraknie i konieczny będą zakupy, dlatego dopuszczam maksymalną kwotę, którą można wydać to 30 zł. Ja oczywiście w stosunku do siebie będę bardziej restrykcyjna i mój limit wynosi 0 zł.
  7. Ja po 7 kwietnia wszystko jak najszybciej zbieram w całość i publikuję posta podsumowującego całą akcje. 

Mam nadzieję, że wszystko jest jasne i jak najwięcej z Was wraz ze mną weźmie udział w akcji. Nie kupujmy kolejnych kosmetyków, zużyjmy to co leży i się kurzy.

Zapraszam

Naomi

środa, 19 lutego 2014

2 minirecenzje kosmetyków, które mnie rozczarowały

Z jednodniowym poślizgiem przyszedł czas na dwie recenzje w wersji mini kosmetyków, które się u mnie nie sprawdziły. Są okropne i zdecydowanie nie warte żadnej złotówki. Na pierwszą część z trzema minirecenzjami kosmetyków, które się u mnie sprawdziły zapraszam tutaj.

Dzisiaj bliżej przyjrzymy się tym kosmetykom.


Green Pharmacy delikatny żel do mycia twarzy zielona herbata
4 zł/270 ml

Kosmetyki Green Pharmacy są całkiem dobrze dostępne. Między innymi ich serie do włosów, masła oraz peelingi do ciała znajdziemy w Rossmannie i Drogeriach Natura. Na kremy, czy żele do mycia musimy zapolować w mniejszych drogeriach lub na allegro. Ja kupując ten żel wybrałam tą ostatnią drogę i zapłaciłam za niego 3,99 za 270 ml. Jest przeznaczony do cery tłustej i mieszanej, ale znajdziemy w sklepach jeszcze dwa inne warianty.

Na pierwszy rzut oka na plus zasługuję pompka. Niestety nie do końca mi odpowiada. Mianowicie nie da się jej zablokować, a przynajmniej ja nie potrafię tego zrobić, a nie ukrywam próbowałam kilkukrotnie. Jedynie zmarnowałam sporo kosmetyku (co jak przekonacie się poniżej nie było tak złe). Po drugie nie sprawie wrażenia solidnej i za każdym razem zastanawiam się kiedy wysiądzie. Poza tym całkiem nieźle spełnia rolę. Na razie ani razu się nie zacięła. Na umycie twarzy potrzebuję dwie pompki. 

Samo opakowanie żelu sprawia bardzo dobre wrażenie. Kojarzy się z czymś naturalnym, a ten brązowy półprzezroczysty plastik to już w ogóle. Mam wrażenie, że używam czegoś lepszego, ziołowego wprost z apteczki babci.


Jako jedną z niewielu zalet tego kosmetyku mogę podać przyjemny dla nosa, ziołowy zapach, który idealnie pasuje do wizerunku jaki chcę sobie wyrobić firma. Żel ma bardzo rzadką, przezroczystą konsystencje, która przelewa się przez palce. Żel pomimo pompki i sporej pojemności jest bardzo niewydajny.

Również działanie nie spowodowało poprawienia mojego stosunku do tego kosmetyku/firmy. Niestety żel bardzo wysusza moją skórę twarzy, ściąga ją. Po umyciu jest niczym papier ścierny i woła o nawilżenie. Żel dobrze oczyszcza skórę, ale bardzo dużym kosztem. Dobrze radzi sobie z pozostałościami makijażu, pudrem i podkładem. Nie próbowałam nim zmywać makijażu oczu, ponieważ podejrzewam, że skończyłoby się to katastrofą. Na szczęście żel mnie nie uczulił.



Jest, a niedługo był to mój drugi kosmetyk z Green Pharmacy. O pierwszym pisałam tutaj i niestety nie byłam z niego za bardzo zadowolona. Od tamtego czasu postanowiłam nie kupować kolejnych kosmetyków z GP. Niestety chciałam dać drugą szansę i ponownie się zawiodłam, dlatego od teraz nawet nie spoglądam w kierunku tych kosmetyków. Nie spełniają moich wymagań. 

Żel zupełnie się u mnie nie sprawdził. Wysusza, ściąga skórę po jego użyciu mam ochotę od razu sięgnąć po dobry krem. Zdecydowanie nie polecam nikomu.
_____________________________________________________________________________________________

AA Ciało Wrażliwe Nawilżająco-relaksujący żel do mycia ciała o zapachu Crème brûlée 
8 zł/ 250 ml

Kosmetyki AA głównie kojarzę z pielęgnacji twarzy. Nigdy nie miałam styczności z pielęgnacją ciała, dlatego ucieszyłam się, że na jednym z katowickich spotkań dostałam wyżej wymieniony kosmetyk. Kosmetyki AA nie są trudno dostępne. Znajdziemy je w Rossmannie, Drogeriach Natura oraz Hebe. Również działa ich sklep internetowy. Przeznaczony jest do skóry bardzo suchej, wrażliwej i skłonnej do alergii.

Bardzo podoba mi się opakowanie, które jest wyprofilowane. Nie wyślizguje się nawet, gdy mamy mokre dłonie. Na plus zasługuję również równo ścięte zamknięcie. Nie przemawia do mnie design etykiet. Widziałam o wiele ładniejsze. Opakowanie jest wykonane z dość twardego plastiku, ale nie utrudnia wydobycie kosmetyku.


Największym zawodem jest zapach, który powinien być przyjemny dla nosa, słodki otulający. Przynajmniej tak sobie wyobrażałam ten wariant zapachowy. Niestety się rozczarowałam, ponieważ zapach jest chemiczny, zupełnie nie przypomina mi zapachu tego słodkiego deseru. 

Również nie odpowiada mi zbyt rzadka konsystencja, która się przelewa przez palce, a co za tym idzie kosmetyku ubywa w mgnieniu oka. Zauważyłam, że żel całkiem nieźle myje, ale bardzo źle się pieni. Chyba najgorzej z dotychczas używanych kosmetyków. Poza tym mam wrażenie, że wysusza i ściąga skórę. Po prysznicu swoje kroki kieruje od razu w kierunku porządnego masła. 

Skład:
Aqua, Sodium Laureth Sulfate, Lauramidopropyl Betaine, Sodium Chloride, Lauryl Glucoside, Coco-Glucoside, Glyceryl Oleate, Panthenol, Glycerin, Theobroma Cacao (Cocoa) Extract, Styrene/Acrylates Copolymer, Lactic Acid, Tetrasodium Edta, Allantoin, Parfum, Sodium Benzoate, Potassium Sorbate

Podsumowując jestem zawiedziona. Za równo zapach i działanie mi się nie spodobało. Cieszę się, że nie kupiłam go sama, ponieważ byłabym bardzo zła na siebie. Nie polecam i na pewno go nie kupię sama. Również nie zamierzam spoglądać na inne warianty zapachowe.

Co sądzicie o kosmetykach Green Pharmacy i AA?

Naomi

Edit: Zmieniłam pierwsze zdjęcie.

poniedziałek, 17 lutego 2014

3 minirecenzje kosmetyków, które mnie zaskoczyły (Yves Rocher, Sylveco, Biovax).


Nazbierało mi się kilka kosmetyków, którym nie chcę poświęcać całej notki lub nie mam jeszcze wyrobionego ostatecznego zdania mimo zużycia całego opakowania, a kilka słów w denku to za mało. W związku z tym powstał ten post, a raczej dwa. Początkowo miał być jeden, ale w trakcie zorientowałam się, że gdybym wszystkie 5 minirecenzji zamieściłabym w jednym poście, to niestety wyszedłby bardzo długi. W związku z tym dziś pojawią trzy minirecenzje kosmetyków, które polubiłam. Jutro przyjdzie czas na dwa totalne buble. Wszystkie kosmetyki są kosmetykami pielęgnacyjnymi.



Yves Rocher Smoothie kremowy żel pod prysznic i do kąpieli owoce leśne
16,90 zł/200 ml 

Żel znajduje się w wysokiej smukłej butelce, wykonanej z bardzo twardego plastiku. Niestety nie była do niego dołączona pompka, a bez tego korzystanie z jego uroków jest bardzo utrudnione. Koszt takiej pompki to dodatkowe 3,50 zł. Na szczęście pompka działa bez zarzutu i można ją używać również przy kolejnych butelkach żeli pod prysznic z tej serii oraz mleczkach do ciała. 

Pomimo swojej dość wysokiej ceny (na szczęście większa pojemność wynagradza nam ten fakt) żel zaskoczył mnie swoim zapachem, który jest bardzo niejednoznaczny. Przypomina owoce leśne, ale ma w sobie nutę cierpkości, która mi bardzo odpowiada. 

 

Żel nie ma rzadkiej konsystencji, ale do bardzo gęstej również mu bardzo daleko. Jest to takie pomiędzy. Nie przelewa się przez palce. Dzięki pompce możemy kontrolować zużycie, które powoduje, że żel jest bardzo wydajny. Bardzo dobrze się pieni. 

Propozycja Yves Rocher nie rozczarowała mnie swoim działaniem. Żel bardzo dobrze myję moją skórę. Oczyszcza ją ze wszelkich zanieczyszczeń nagromadzonych w ciągu dnia. Nie wysusza i nie ściąga mi skóry. Jest gładka i przyjemna w dotyku.


Niestety powyższy żel wchodził w skład edycji limitowanej na lato 2013. Pojedyncze sztuki możemy jeszcze kupić na stronie Yves Rocher.

Podsumowując jestem bardzo zadowolona z tego żelu. Szkoda, że się skończył. Mam ochotę na dłuższy romans z żelami pod prysznic tej francuskiej firmy. 


L'biotica Biovax Intensywnie regenerująca maseczka z 3 olejami
19,90 zł/250 ml

Maseczki Biovax są cały czas bardzo popularne w internecie. W końcu i ja postanowiłam zmierzyć się z legendą. W ofercie L'biotica znajdziemy kilka różnych masek przeznaczonych do rozmaitych włosowych problemów. Mój wybór padł na stosunkowo najnowszą wersję z trzema olejami: kokosowym, arganowym i makadamia.

Początkowo maska znajdowała się w kartonowym opakowaniu, na którym były zamieszczone wszystkie wg producenta najważniejsze informacje. Dodatkowo plastikowe opakowanie było zabezpieczone zawleczką. Opakowanie jest wykonane z bardzo grubego plastiku. Zastrzeżenia mam do zamknięcia, które nawet po kilku użyciach sprawia problem i nadal ciężko go otworzyć/zamknąć. Dodatkowo nie przeszkadza mi, że słoiczek jest dość wysoki i przy ostatnich aplikacjach ciężko palcami dosięgnąć resztki kosmetyku.


Również rozczarowaniem jest zapach, który jest bardzo drażniący dla mojego nosa. Myślę, że nie jest kompletną katastrofą, ale można było go bardziej dopracować. Maska ma mleczny kolor i jest bardzo gęsty. Pomimo to nie mam trudności z nałożeniem jej na włosy. 

Producent zaleca jej nakładanie na osuszone włosy na 15 minut. Ja oczywiście trochę to modyfikowałam. Przede wszystkim maskę nakładałam tylko na długość włosów. Omijałam skórę głowy obawiając się oklapniętych włosów. W zależności od czasu ile trzymałam maskę na włosach obserwowałam różne działanie. Gdy zostawiałam ją na kilka minut mogłam zauważyć działanie odpowiadające lepszej odżywce. Włosy dobrze się układały i nie były obciążone. 

Natomiast gdy nałożyłam maskę na dłuższy czas, taki jaki zaleca producent, to mogłam się cieszyć z o wiele lepszych rezultatów. Włosy były miękkie, odżywione, zachwycały zdrowym blaskiem. Nie były obciążone, ładnie się układały i nie puszyły się.


Kosmetyki L'biotica, a w szczególności serie Biovax znajdziemy w drogeriach Hebe i Super-pharm.

Podsumowując jestem bardzo zadowolona z tej maski i nie wykluczam, że kiedyś ponownie ją kupię. Polecam.


Sylveco lekki krem brzozowy
27,91 zł/50 ml

W minionym roku kosmetyki Sylveco zyskały sporą popularność. Najbardziej po blogach rozpanoszyły się lekkie kremy, a wśród nich wersja brzozowa (powyższe opakowanie dostałam na jednym z katowickich spotkań). Pomimo zużycia jednego opakowania nadal nie jestem pewna opinii, dlatego poniższą opinie potraktujcie jako takie pierwsze wrażenie. Na razie sobie robię przerwę od tego kremu, ale w zapasach mam kolejne opakowanie i po zużyciu napiszę szerszą, ostateczną recenzję. Z serii lekkich kremów do twarzy mamy jeszcze do wyboru nagietkowy i rokitnikowy. 

Krem początkowo znajdował się w kartonowym opakowaniu, na którym były zawarte wszelkie informacje o kosmetyku. Właściwe opakowanie zrobiło na mnie bardzo duże wrażenie, ponieważ jest typu air-less i do kremu nie dostaje się powietrze. Niestety gruby plastik powoduje, że nie mamy możliwości kontrolowania zużycia.


Kosmetyki Sylveco znajdziemy na stronie firmowej producenta, allegro oraz w innych sklepach internetowych. Niestety nie znam żadnego miejsca, gdzie możemy kupić te kosmetyki stacjonarnie. Pompka bardzo dobrze działa i dzięki niej mamy możliwość dozowania sobie odpowiedniej ilości kremu. Zgodnie z nazwą krem ma bardzo lekką i kremową konsystencje. Cechuje go bardzo delikatny, słabo wyczuwalny zapach.

Krem bardzo dobrze nawilża moją mieszaną cerę, ale czasami miałam wrażenie, że ją zapycha i powodował pojawienie się znacznej ilości pryszczy. Do końca nie jestem tego pewna, są to tylko moje przypuszczenia, ponieważ na stan mojej cery miało wpływ więcej z czynników. Aktualnie używam czegoś innego i wydaję mi się, że wygląda lepiej, aniżeli gdy używałam lekkiego kremu nawilżającego. Poza tym można go stosować zarówno na dzień i na noc. Dobrze sprawdzał się w okresie jesienno-wczesnozimowym. Jest idealny pod makijaż. W czasie jego używania ani razu nie miałam problemu z suchymi skórkami. Nie uczulił  mnie, ani nie podrażnił.

Podsumowując ma w stosunku do niego bardzo mieszane uczucia. Z jednej strony sprawdza się bardzo dobrze, świetnie nawilża skórę, ale z drugiej podejrzewam go o dużą zbrodnie jaką jest zapychanie. Ostatecznej decyzji w stosunku do niego nie wydaję. Zrobię to po zużyciu drugiego opakowania. 

Miałyście okazję używać którykolwiek z powyższych kosmetyków? Co o nich sądzicie?

Pewnie się już domyślacie, które z kosmetyków się u mnie nie sprawdziły i jutro opiszę je szerzej. ;)

Naomi
_____
Zapraszam Was na mój konkurs. Szczegóły >TUTAJ<.

niedziela, 16 lutego 2014

Mogłoby być lepiej: Uroda Melisa tonik bezalkoholowy

Jednym z porannych kroków w mojej pielęgnacji twarzy jest tonik. Wiem, że wiele z Was go pomija, ale ja lubię po umyciu twarzy żelem lub pianką do mycia twarzy przetrzeć ją płatkiem nasączonym tonikiem. W swojej "karierze" miałam okazje używać wielu. Jedne sprawdziły się lepiej, drugie gorzej. W ostatnim czasie postanowiłam spróbować kosmetyków, które mają więcej naturalnych składników. Najpierw wybór padł na Eve Naturę, która sprawdziła się lepiej niż ok. Później do koszyka wpadła Uroda Melisa, bardzo polecana na wielu blogach.


Opakowanie zawiera 200 ml płynu, które należy zużyć w ciągu 24 miesięcy. Tonik jest bezalkoholowy i ma za zadanie odświeżać, łagodzić i nawilżać skórę (really?). Został wyprodukowany w Polsce przez firmę Bi-es (czy tylko mi ta firma kojarzy się wyłącznie z perfumami?). Do gamy kosmetyków z melisą oprócz toniku należy płyn micelarny, kremy do rąk i twarzy, balsam oraz maseczki. Kosmetyki z linii Melisa są na pewno dostępne w Hebe, Drogeriach Natura oraz na dziale kosmetycznym w Auchan. Kosztuje około 7-8 zł, w zależności od aktualnej promocji.


Tonik znajduje się w wysokiej smukłej butelce, która dobrze leży w dłoni. Zamknięcie nie sprawia problemów. Łatwo go otworzyć, ale również jest szczelne i nic nie przecieka. Stylistyka opakowania jest skromna, ale przemyślana i wpadająca w oko. Jest utrzymana w kolorze nadziei - zielonym. Na opakowaniu zawarte są wszystkie najważniejsze informacje. 

Opakowanie nawiązuje do koloru toniku, który jest zielony. Rzadko spotykam się z tym, że tonik ma inny kolor aniżeli przezroczysty. Ma bardzo przyjemny zapach, ale nie jest ziołowy. Nie jestem w stanie porównać do niczego z czym miał okazje spotkać się mój nos. 


Tonik jest. wydajny, służył mi przez dłuższy czas niż zwykle. Również otwór, przez który wydobywa się płyn ma na to wpływ, ponieważ nic się nie rozlewa i możemy sobie dozować tyle kosmetyku ile potrzebujemy. 

Niestety tonik pomimo bardzo dobrych cech technicznych (opakowanie, skład, cena, dostępność) nie zaskarbił sobie mojego serca poprzez działanie, które niestety trochę mnie rozczarowało. Nie będę ukrywać, że po licznych pozytywnych recenzjach spodziewałam się fajerwerków. Oczywiście tonik nie jest totalnym bublem, ponieważ dobrze usuwa resztki zanieczyszczeń, przyjemnie odświeża skórę i sprawia, że jest przyjemna i gładka w dotyku. Niestety dość często zdarza się, że ją ściąga i użycie kremu jest koniecznością. Czasami ją lekko wysusza. 


Podsumowując nie jest to zły kosmetyk, ale dla mnie niewystarczający. Z pewnością sprawdzi się u osób z nieskazitelna cerą (niestety mojej daleko jest do takiego stanu). Fajnie odświeża skórę, pozostawiając ją gładką, ale w moim przypadku również ściągniętą. Raczej nie kupię ponownie.

Miałyście styczność z kosmetykami Melisa Uroda? Co o nich sądzicie?

Naomi
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...