piątek, 31 sierpnia 2012

Ostatnie zakupy w sierpniu...

Niestety nie są to jedyne zakupy popełnione w sierpniu. Co nieco pokazywałam już wcześniej:
W krótkim czasie pojawiły się w Biedronkach lusterka. Nie mogłam puścić takiej okazji. Zwłaszcza, że marzyło mi się takie od dłuższego czasu.


Później sporadycznie chodziłam do drogerii, a jak już się zdarzyło nic mnie nie kusiło. Niestety internet i allegro to inna bajka. Niemniej w drogeriach też coś wpadło w moje łapki.

  • Isana brzoskwiniowa pianka do golenia
  • Lakiery Golden Rose "Paris" nr 246, 228, 212 - kupiłam je nie dla siebie, ale ostatecznie musiały u mnie zostać :)
  • Essence Colour&go nr 26 "break through" - kupiony na wyprzedaży za 3,99 w Tesco Extra
  • Essence gel eyeliner nr 02 "London Baby" - kupiony na wyprzedaży za 3,99 w Tesco Extra

Następnie potrzebowałam uzupełnić braki Seche Vite, ale przy okazji coś innego też trafiło do koszyka.

  • Seche Vite
  • Ardell sztucznę rzęsy "Demi Luvies" 
  • Nail tek Intensive Therapy II - zamówiłam za nim wybuchła afera z formalaldehydem
W zeszłym tygodniu musiałam zamówić zbiory zadań z biologi i chemii dla mnie i moich przyjaciółek. Przy okazji sprawdziłam co poza tym sprzedający ma w ofercie. Miał sporą ofertę kosmetyków Ziaja w cenie 5-6 zł. Link do użytkownika u którego zamawiałam

  • Ziaja Nuno tonik antybakteryjny 5,85 zł
  • Ziaja Nuno maska z zieloną glinką 4,99 zł
  • Ziaja krem do rąk z bio olejkiem z pestek winogron 5,98 zł
  • Ziaja Med płyn micelarny 5,50 zł
  • Ziaja maska intensywne wygładzanie 5,78 zł
Niestety przez pomyłkę maska nie przyszła razem ze wszystkim. E-mail napisałam jeszcze wieczorem, jak odebrałam paczkę z paczkomatu. Odpowiedź dostałam po chwili i byłam zaskoczona odpowiedzią. Poinformowano mnie, że to pewnie wina pracownika i maska zostanie do mnie ponownie wysłana z prezentem dla mnie. Prezent, który dostałam jako zadośćuczynienie.

  • Ziaja naturalna oliwkowa odżywka do włosów
  • Ziaja oliwka w żelu do masażu relaksująca - próbka
  • Ziaja zestaw próbek
Sporo się tego nazbierało, ale przynajmniej będzie co testować.
O czym chciałybyście najpierw przeczytać?

Pozdrawiam
Naomi

czwartek, 30 sierpnia 2012

Ulubieńcy lata 2012

Dwa dni temu pokazywałam na blogu zużycia. Jak pewnie wiecie lub nie, u mnie te posty idą w parze. Kilka kosmetyków wybitnie polubiłam i dziś chciałabym wam je przedstawić.

Pielęgnacja ciała
Tego lata najbardziej w kosmetykach pielęgnacyjnych ceniła ładny zapach. To zapewniała mi niedostępna w Polsce Balea.


P.S. Wiem, że powyższy kolaż jest okropny, ale nie mam nic lepszego. 

  • Balea balsam do rąk z ekstraktem z ananasa - jest to jeden z kosmetyków, który można by jeść łyżeczką. Pachnie prawdziwym ananasem. Świetny sposób dozowania w postaci pompki. Szybko się wchłania, nie pozostawiając tłustego filmu.
  • Balea krem do rąk Mango - niestety już prawie mi się skończył. Świetny, szybko się wchłaniał. Bosko pachnie. Czego chcieć więcej.
  • Balea szampon do włosów kokos i mleko - dawno nie miałam tak fajnego szamponu. Ślicznie pachnie. Moje włosy bardzo go polubiły, są delikatne i miłe w dotyku. Świetnie się układają nawet bez odżywki i innych wspomagaczy.
  • Balea krem do ciała Kokos - duży 500 ml słoik za niską cenę. Świetnie się wchłania oraz pachnie. Bardzo wydajny. Nie długo dłuższa recenzja.
  • Balea żel pod prysznic kokos i kwiat tiare - jak pozostali kokosowi koledzy cudownie pachnie. Niestety tylko w opakowaniu, ale i tak go lubię.
  • Soraya Care&Control tonik przeciwtrądzikowy - mój ulubieniec od prawie roku. Świetnie odświeżał w upalne dni tego lata.
Kolorówka
Tutaj nie wiele, ale z prostego powodu. Wakacje bardzo rozleniwiają, dlatego często można było mnie zobaczyć bez makijażu.

  • Basic nr 10 - wszystkim znana kredka Nude. Uwielbiam ją. Świetnie odświeża spojrzenie i powiększa oko. 
  • P2 Pure Color 012 "Kartnerstrasse" - świetna szminka w super kolorze. Długo się na moich ustach utrzymuje ładnie je podkreślając.
  • Balea lip balm "Fresh Grapefruit" -  dobrze nawilża usta oraz zostawia je miękkie. Ładnie pachnie i niewiele kosztuje.
  • Essence LE "A new league" lip tint "My Retro Jacket's Red" - jedyny produkt z tej limitki, który posiadam. Ma kilka wad, ale również zalet, które sprawiają, że go uwielbiam. Niewielka ilość podkreśla usta. Większa daję bardziej dramatyczny wygląd. Bardzo trwały, choć później nie równo się ściera.
  • Art Deco baza pod cienie - od dłuższego czasu nie uznaję makijażu bez dobrej bazy pod cienie. Ta świetnie się sprawdza, nawet w upały.
  • P2 Color Victim nr 543 "break the rules" - śliczny kolor, dobra jakość. Idealny na lato.
  • Essence LE "Ready for Bording" nr 02 "beauty on tour" - jak wyżej.
  • Sleek "Glory" -  śliczne kolory świetnej jakości. Nadal testuję jej możliwości.
  • P2 Lash Bomb Mascara - testuję od dłuższego czasu. Niedługo pojawi się recenzja.
  • Bourjois "healthy balance" nr 52 "Vanilla" - bardzo dobry puder. Matuje na kilka godzin, nie ściera się. Świetnie sprawdził się podczas upałów.
Macie swoich wakacyjnych ulubieńców? Napiszcie :)

Pozdrawiam 
Naomi

środa, 29 sierpnia 2012

Z braku pomysłu - TAG - 11 pytań

Jakiś czas temu zostałam otagowana przez Cathy. Dziś z braku czasu i pomysłu na notkę pomyślałam, że to odpowiedni czas na niego  odpowiedzieć.

Zasady:
Odpowiadamy na zadane nam 11 pytań, które zadała nam osoba, która nas otagowała. Wybieramy następne 11 osób i zdajemy im kolejne 11 pytań. Nie tagujemy osoby, która nas otagowała.

Odpowiedzi:
1. Dom w malowniczej, alpejskiej wiosce czy w centrum wielkiego miasta? Który wybierasz i dlaczego?
Hmm, trudne pytanie. Całe życie (18-letnie) mieszkam na wsi, z tego powodu chciałabym spróbować życia w centrum miasta. Mam nadzieję, że podczas studiów spełni się to moje małe marzenie. 

2. Chciałabyś coś w sobie zmienić? Jeśli tak, to co?
Wbrew pozorom wiele bym chciała w sobie zmienić. Jedną z takich najbardziej wkurzających mnie cech. Jest to, że jestem nieśmiała, a co za tym idzie nie potrawie łatwo nawiązywać kontaktów. 

3. Szafa pełna kosmetyków czy szafa pełna kosmetyków?
Musisz się nade mną tak znęcać. Nie wiem, nie zdecyduję się.

4. Twoje trzy kosmetyczne/ubraniowe "must have" na jesień tego roku to...
Nie wiem, nie mam żadnego "must have". Ewentualnie kupiłabym coś w kobaltowym kolorze. Może jakś bluzkę albo lakier.

5. Bez jakiego kosmetyku nie możesz się obejść? Dlaczego?
Nie mogę się obejść bez balsamu do ust. Nie znoszę spierzchniętych, bolących i wysuszonych przez wiatr ust.

6. Wierzysz, że w tym roku będzie koniec świata?
Nie, nie wierzę. Z prozaicznego powodu, wiele razy był już ogłaszany koniec świata i jak wiadomo nadal żyjemy. Poza tym słyszałam na ten temat tyle teorii, że głowa mała. Co ma być to będzie.

7. Jaka jest twoja ulubiona książka?
Moimi ulubionymi książkami jest seria Meg Cabot "Pamiętnik księżniczki". Szkoda, że nie ma już kolejnych części.

8. Jakie jest Twoje marzenie związane z blogiem? 
Chciałabym mieć wielu czytelników, którzy doceniają mój wkład w to co robię.

9. Chciałabyś być sławna i bogata?
A kto by nie chciał?

10. Cecha, którą najbardziej w sobie lubisz to...
Może dotrzymywanie słowa?

11. Budzisz się sama w środku dżungli. Co robisz?
Najpierw szczypie się i sprawdzam, czy to nie sen. Następnie sprawdzam, czy to wszystko nie jest sztuczne i nadmuchane. Zastanawiam się, czy ktoś nie chciał mi wyciąć kawału.

Moje pytania:

1. Neony, czy pastele, w których kolorach najbardziej lubisz paznokcie?
2. Twój ulubiony film to? Dlaczego?
3. Kot, czy pies, a może jakieś inne zwierzątko domowe?
4. Na wakacje w góry, czy nad morze?
5. Wolisz aktywny wypoczynek, czy słodkie lenistwo?
6. Wymień 3 kosmetyki, bez których nie wyobrażasz sobie codziennego makijażu?
7. Największe kosmetyczne odkrycie tego roku to?
8. Najprzystojniejszy aktor, piosenkarz etc... to?
9. Trend w modzie, który Cię rozwala?
10. Kim chciałabyś być w następnym wcieleniu?
11. Która pora roku jest twoją ulubioną?

Taguję:
W tym momencie zmienię trochę zasady i nie wybiorę nikogo. Nie mam pojęcia kto robił ten tag, a kto nie. Zapraszam do zabawy wszystkie osoby, które nie robiły tego tagu, a mają ochotę.

Pozdrawiam
Naomi

wtorek, 28 sierpnia 2012

Wakacyjne zużycia i wyrzutki

Jak w tytule, zebrało mi się kilka pudełek, których wypadałoby się pozbyć i zrobić miejsce na nowe puste pudełka. Najbardziej cieszę się, że znalazło się tu kilka kosmetyków z kolorówki. Nie jest tego sporo, ale już widzę, że znowu coś mi się kończy. W czasie wakacji także kilka kosmetyków straciło termin ważności co za tym idzie, ich przeznaczeniem staję się kosz.


Ziaja dwufazowy płyn do demakijażu
Na zdjęciu dwie butelki. Bardzo go polubiłam. Ma kilka wad, ale też kilka zalet, które w stosunku do ceny są dla mnie wystarczające. Nie wiem, czy kupię ponownie.
Alterra żel pod prysznic morela&trawa cytrynowa
Bardzo fajny żel, o ładnym zapachu. Bardzo go polubiłam. Jedynym minusem jest to, że słabo się pieni. Nie wiem, czy kupię ponownie.
Catrice Prime and Fine - puder transparentny
Mój pierwszy puder sypki, z którym bardzo się polubiłam i szkoda, że się skończył. Na pewno kupię ponownie.
Alverde Camouflage nr 001 Sand
Świetny korektor, nie dawno o nim pisałam. Często nakładałam tylko go z pudrem. W takim duecie świetnie się sprawdzał i maskował co trzeba. Na pewno kupię ponownie.
KOBO professional - baza pod cienie
Pierwszy tego typu kosmetyk w moich zbiorach. Na początku byłam nią bardzo zadowolona, ale ma dwa minusy. Pod koniec wyschła na kamień i niemożliwym stało się jej używanie. Również bardzo denerwującym był źle domykający się słoiczek. Poza tym przedłużała trwałość cieni i jej podbijała. Nie kupię ponownie.
Sephora -lekki krem nawilżający
Niczym się nie wyróżniający krem w dość wysokiej cenie jak dla mnie. Nie zrobił szkody mojej cerze, ani jej nie poprawił. Średniaczek. Nie kupię ponownie.
Nivea pure&natural action
Bardzo lubię kulki Nivea, za ochronę oraz to że są ze szkła i można zobaczyć ile zostało. Plusem jest to, że nie zawiera aluminium. Na pewno kupię ponownie, choć nie wiem, czy dokładnie tą wersję.







BeBeauty Afryka Odżywcze masło do ciała
Dla mnie niczym się nie wyróżnił. Fajna konsystencja, zapach trochę chemiczny, wydajny, ale nie kupię ponownie z prozaicznego powodu. Był dostępny tylko podczas gazetki urodowej w zeszłym roku.





W wyrzutkach znalazły się głównie cienie i błyszczyk:
1) błyszczyk MySecret ma już ponad 3 lata, więc same rozumiecie.
2) mapka Inglot 604, bardzo ją lubiłam do czasu, gdy się nie pokruszył. Sprawa o tyle ciekawa, że ani razu mi nie spadł, a pewnego dnia wszystko było pokruszone. Próbowałam go reanimować, ale wyszedł jeden nieciekawy kolor.
3) Sensique LE "Earth" nr 219. Kiedyś bardzo lubiłam, ale z perspektywy czasu stwierdzam, że nie ma dobrej pigmentacji, słaba trwałość. Ważny był do października 2011 r.
4) Sensique Glamour Pallete nr 106. Nie lubiłam ich. Dobrze napigmentowane, ale bez z bazy zlewały się w jeden kolor. Minusem jest również to, że są niezbyt dobrze zmielone. Osypują się.
5) Virtual Duo 056. Całkiem ciekawe kolorki do dziennego makijażu. Niestety nie zwróciłam uwagi w sklepie, że były przeterminowane. Z tego powodu bałam się ich używać.

Jak tam z waszymi denkami? Napiszcie :)

Pozdrawiam
Naomi

poniedziałek, 27 sierpnia 2012

Kilka słów prywaty + małe DIY

Wiem, że ostatnio dodawałam notki na blogu w kratkę, ale miało to swoje uzasadnienie. Mianowicie dziś miałam egzamin na prawo jazdy. Oczywiście teoria i praktyka. Dlatego ostatnie wieczory poświęcałam na powtarzanie pytań, zamiast pisać notki. Teorię zdałam bezbłędnie, niestety na egzaminie praktycznym poległam. Okropne światła mi się pokręciły, ale cóż kolejna chwila prawdy 9 października.

W drugiej części posta chciałabym wam pokazać jak zmieniłam pudełko po patyczkach higienicznych. Nie jest to nic odkrywczego, ale wyróżnia się w tłumię i jest wesołe.

Wykorzystałam naklejki kupione niedawno w Biedronce. Była masa wzorów. Tutaj mamy 6 zestawów za 1,99. Pudełko jest po patyczkach z Lilibe, z odklejeniem naklejki nie było żadnych problemów. Wystarczą tylko dłuższe paznokcie ;).


Tak wygląda pudełko po przyklejeniu naklejek. Nie jest to na pewno bardzo odkrywcze, ale może kogoś zainspiruję. Przyklejenie naklejek nie trwało dłużej niż 5 minut.


Tutaj z zawartością, czyli patyczkami higienicznymi (używam ich do poprawek makijażu) oraz patyczkami kosmetycznymi. Wszystkie są Lilibe.


Mała rzecz, a jak cieszy :)

Pozdrawiam
Naomi

czwartek, 23 sierpnia 2012

Kredki na linie wodną: Essence i Basic

Kiedyś nigdy nie używałam kredek na linie wodną. Podejrzewam, że przyczyną tego był fakt, że miałam tylko czarną kredkę z Essence. Moim zdaniem czarna kredka na linii wodnej wygląda okropnie. Wiele czytałam o tym, że na linie wodną najlepiej nadaje się biała lub beżowa kredka. Taki kolor świetnie optycznie powiększa oko i odświeża spojrzenie.


Długo szukałam kredki, która jest dość miękka i malowanie będzie przyjemnością.  W mojej kolekcji znalazły się dwie kredki, które świetnie nadają się na linie wodną. O obu dowiedziałam się z blogów.

Pierwsza jest z Basic. Jest to marka własna drogerii Schleker. Najbliższego Schlekera mam w Czechach i tam kupiłam mój egzemplarz o numerze 10. Wyprodukowana w Niemczech. Na kredce nie ma informacji o wadzę. Należy ją zużyć w ciągu 36 miesięcy. Kosztowała mnie 40 koron. Ile kosztuje w Polsce - nie mam pojęcia.


Druga kredka nr 01 "destination sunshine" pochodzi z Essence dokładnie z limitowanki "Ready for Boarding". Dodam, że jak zobaczycie kredka jest podwójna. Kupiłam ją również w Czechach podczas buszowania w koszykach wyprzedażowych w DM-ie. Wyprodukowana w Brazylii (ciekawe). Kredka ma 1,2 g. Kosztowała mnie 20 koron. W Polsce cena oscylowała w okolicach 7 zł.


Moja opinia:

Essence 01 "destination sunshine"
Niestety ona przypadła mi do gustu mniej. Na początku wolałam ją, ale po dłuższym używaniu stwierdzam, że jest za miękka. Przez co źle się nią temperuje i nanosi na linie wodną. Dobrze się trzyma, około kilku godzin. Myślę, że jest też trochę za jasna na linię wodna. Na początku byłam nią zachwycona, aktualnie nie za bardzo ją lubię zwłaszcza za tą miękkość. Minusem jest to, że wchodziła w skład limitowanki.

Basic nr 10
Na początku nie mogłam się z nią dogadać, ale po kilku aplikacjach stała się moją ulubioną kredką na linie wodną. Aktualnie nie wyobrażam sobie bez niej makijażu. Jest trochę różowawa, ale kolor dobrze się wtapia na linii wodnej. Kolor nie jest mocno widoczny, ale oko jest optycznie większe. Jest ciut twardsza niż poprzedniczka, ale nadal miękka i bardzo dobrze się nią aplikuje. Dobrze się temperuje. Utrzymuje się na linii wodnej bardzo długo. Nawet 7 godzin. Może być problem z jej dostępnością. Nie mam pojęcia, ile jest drogerii Schleker w Polsce, a tym bardziej jak są rozsiane po Polsce. Jak wspominałam wcześniej swój egzemplarz kupiłam w Czechach.


Od lewej: Essence: niebieska, beżowa  końcówka; Basic

Podsumowując:
Bardziej do gustu przypadła mi kredka z Basic. Ma odpowiednią miękkość. Długo się utrzymuje. Daje ładny efekt na oku. Jedynym minusem jest dostępność. Kredka z Essence sama w sobie nie jest zła, ale mi nie przypadła do gustu. Jest długi czas na jej zużycie, więc pewnie kiedyś ją zużyje.

Używacie kredki na linię wodną? Jakiej? Napiszcie :)
Może coś podpatrzę :)

poniedziałek, 20 sierpnia 2012

Sleek "Glory" w towarzystwie pigmentu KOBO professional

Miałam nie pokazywać tego makijażu, ale jednak się odważę. Nie jest jakiś wybitny, więc możecie krytykować do woli ;)


Na powiekę nałożyłam perłową czerwień "Hammersmith and city" (dolny rząd, drugi od lewej) z palety Glory oraz pigment KOBO professional nr 407 "Grape". Całość roztarłam cieniem również z palety Glory "Jubilee" (górny rząd, czwarty od prawej). Na dolną powiekę delikatnie nałożyłam fiolet Inglot nr 146. Dodam, że pierwszy raz w miarę mi wyszła równo kreska, którą możecie powyżej podziwiać. Zrobiona brązowym eyelinerem Essence 02 "London baby". Notabene wycofywanym i można go teraz upolować za 3,99 (mi się ostatnio udało w Tesco extra).

W pozostałych rolach:
  • Sephora hydrating&smoothing foundation; mój kolor to D20
  • KOBO professional Ideal Cover Make up nr 402 "Nude beige" - jako korektor
  • KOBO professional Matt powder nr 301 "Pale beige"
  • Essence LE "Ballerina Backstage" nr 01 "Dance the swam lake" - jako baza pod cienie
  • p2 Lash Bomb Mascara nr 010 "Big bang black"
  • Essence "Get big lashes"
  • Maybelline "Pink please" - szminka
  • Inglot 72 -róż


Całość prezentuję się tak:


Jak zwykle w przypadku makijażu wszelkie rady i uwagi mile widziane :)

Pozdrawiam
Naomi

niedziela, 19 sierpnia 2012

płatki kosmetyczne idealne - znalezione

W maju opisywałam płatki kosmetyczne kilku firm. Ostatecznie żadne nie zyskały miana ideału. Później znalazłam 3-pak nowych płatków w Biedronce za około 6 zł. Świetna okazja, zwłaszcza, że u mnie płatki szybko się zużywa.



Nie spodziewałam się po nich wiele, ot zwykłe płatki które w końcu zużyje do zmywania paznokci. Bardzo się zdziwiłam, ponieważ niczym nie ustępują tym droższym. Są zapakowane w bardzo fajny, fioletowy design i woreczek, który do mnie trafia. Płatki można wydobywać (jak to brzmi) z góry albo z dołu, jak kto woli. W opakowaniu jest 120 sztuk, zapakowane w 3-pak. Nie wiem jak z dostępnością. Jak je kupiłam w czerwcu. Ostatnio widziałam je podczas gazetki urodowej. 


Informacje podane przez producenta:



Każdy płatek ma wytłoczone prążki z obu stron. Są dobrze zbite, nie rozwarstwiają się. Grubością przypominają płatki Cleanic. Nie zostawiają żadnych paprochów na twarzy etc.


Podsumowując:
Bardzo polubiłam te płatki. Zostało mi jeszcze 1,5 paczki i już się zastanawiam czy uda mi się je ponownie kupić. Może wiecie, czy te płatki będą w stałej ofercie Biedronki. Spełniają moje wszystkie wymagania, zarówno estetyczne jak i podczas użytkowania. Poza tym stosunek ceny do jakości i ilości jest wręcz idealny.

A wy jakich używacie płatków? Zwracacie uwagę czego używacie np. podczas zmywania lakieru z paznokci? Czy wszystko wam jedno? Napiszcie :)

Pozdrawiam
Naomi

sobota, 18 sierpnia 2012

Pędzle: Sephora, Essence oraz LancrOne

Wybaczcie, że ostatnio nie pisałam, ale po prostu skończył mi się materiał na notki (niemożliwe). Po rozpoczęciu roku szkolnego, pewnie nie będę miała na nic czasu. Może jest coś o czym chciałybyście przeczytać na moim blogu?

O mojej kolekcji pędzli pisałam około pół roku temu:

Od tego czasu w mojej kolekcji przybyły cztery pędzle. Z tym, że ostatni tydzień temu i go dziś pominę. 


Najwcześniej w moje ręce wpadł kabuki z Sephory. Kosztował 39 zł, ale dzięki kuponowi z Flesza, zapłaciłam za niego jedynie 27,30 zł. Jest bardzo gęsty i zbity. Idealnie nabiera zarówno puder sypki, jak i w kompakcie. Jest moim ulubionym pędzlem do nakładania pudru, przewyższa nawet Maestro 110. Od początku nie zgubił ani jednego włosa. Nie drapie, włosie jest bardzo miłe w dotyku. Jedynie mnie martwi to, że podczas prania brzydko pachnie.

Następnie nastał czas nowości Essence, w których pojawił się pędzel do cieni do powiek. Jak wiadomo kulka Essence bardzo nim się udała, ale niestety ten pędzel już nie. Cały czas sypię się z niego włosie. Włosie nie drapie, nie jest mocno zbite, ale bardzo ciężko nabrać na niego cień. Używam go sporadycznie, gdy chcę bardzo dokładnie nałożyć cień. Kosztuję 6-7 zł. 

Jeden z nowszych nabytków to flat top F60 LancrOne. Chodził mi po głowie jakiś Hakuro, ale pewnego dnia zobaczyłam licytację z tym i kliknęłam pewna, że ktoś na pewno mnie przebije. Niestety nie było tak pięknie, ale jestem zadowolona, bo gdyby nie to, to dziś nie miałabym tego typu pędzla. Jest bardzo fajny, mój ulubiony pędzel do podkładu zaraz po palcach. Bardzo miękki, dobrze się pierze i szybko schnie. Nie zgubił dotąd ani jednego włosa. 

Pozdrawiam
Naomi :)

wtorek, 14 sierpnia 2012

Alverde Camouflage 001 Sand

Miałam napisać recenzje tego kosmetyku już dawno, ale jak często ze mną bywa nie mam czasu. Ostatnio żadne recenzję mnie nie gonią, więc przekopuje zdjęcia, które dawno zrobiłam i piszę :). Jest to mój ulubiony korektor. Kilka razy znalazł się w moich ulubieńcach.

Niestety ten korektor jest dostępny tylko w drogeriach DM, których u nas nie ma. Występuje w dwóch odcieniach: wpadającym w róż lub beż. Niestety nigdzie nie ma podanej gramatury korektora, ale myślę, że jest go sporo. Na zużycie jest dość długi czas - dwa lata. Nie zawiera konserwantów. Produkt testowany dermatologicznie.

Niestety nie pokaże mojego egzemplarza, ponieważ jest mocno sfatygowane i nie wiele go zostało.

Skład (źródło):
"Glycine Soja Oil*, Ricinus Communis Oil*, Titanium Dioxide, Talc, Rhus Verniciflua Cera, Mica, Stearic Acid, Simmondsia Chinensis Cera, Hydrogenated Vegetable Oil, Hydrogenated Rapeseed Oil, Silica, Lysolecithin, Tocopherol, Helianthus Annuus Seed Oil, Parfum**, Linalool**, Limonene**, Geraniol**, Citronellol**, [+/- CI 77163, CI 77491, CI 77019, CI 77492, CI 77499"

Moja opinia: 

Korektor mieści się w zakręcanym zielonym słoiczku, lekko tandetnym. Jednak nie mam mu nic do zarzucenia. Dobrze się zakręca, można go nosić w torebce, na pewno się nie odkręci. Często kosmetykom Alverde jest zarzucane, że dziwnie pachną. W tym przypadku zapach jest całkiem przyjemny dla nosa. Jest bardzo wydajny. Swój egzemplarz używam od ponad roku i zostało go już nie wiele.

Korektor jest bardzo kremowy. Dobrze się nakłada. Nie tworzy plamy i nie warzy się. Długo się utrzymuję na twarzy. Nie ściera się. Świetnie nadaję się pod oczy. Zakrywa cienie pod oczami oraz niewielkie niespodzianki. Często rezygnuje z podkładu i kładę tylko korektor, który oprószam  pudrem. 




Podsumowując:

Bardzo fajny korektor. Na pewno kupię kolejny. Gdy będziecie miały możliwość, polecam mu się przyjrzeć w DM-ie.

Edit: Zapomniałam podać cenę. W Niemczech kosztuję ok. 3,45€, w Czechach 120 koron. 


Macie swój ulubiony korektor? Napiszcie :)


Pozdrawiam

Naomi

poniedziałek, 13 sierpnia 2012

p2 pure color lipstick nr 012 "Kärntnerstrasse"

Wczoraj zakończyło się moje rozdanie z Balea. Jeszcze nie wybrałam zwycięskiej odpowiedzi, ale spodziewajcie się wyników jeszcze dziś. Najpierw chciałabym napisać kilka słów na temat szminki z p2 zakupionej w Berlinie. Pokazywałam ją pierwszy raz tu.


Wcześniej kilka razy czytałam o tych szminkach i choć jedna musiała znaleźć się w moim koszyku. Kosztuję 1,95 €. Należy ją zużyć w ciągu 24 miesięcy. Nie mam pojęcia ile jest kolorów w palecie, ale na pewno każdy znajdzie coś dla siebie (znalazłam informację, że 15). 

Skład (źródło):
"PENTAERYTHRITYL TETRAISOSTEARATE, ISOSTEARYL ISOSTEARATE, TRIISODECYL TRIMELLITATE, DIISOSTEARYL DIMER DILINOLEATE, TRIDECYL TRIMELLITATE, 
BIS-DIGLYCERYL POLYACYLADIPATE-2, CERA MICROCRISTALLINA, CERA ALBA, PHENYLPROPYLDIMETHYLSILOXYSILICATE, DI-C20-40 ALKYL DIMER DILINOLEATE, SHELLAC CERA, POLYGLYCERYL-4 ISOSTEARATE, ETHYLHEXYL PALMITATE, TALC, TOCOPHEROL, HELIANTHUS ANNUUS SEED OIL, ASCORBYL PALMITATE, SILICA DIMETHYL SILYLATE, BUTYLENE GLYCOL, HEXYLENE GLYCOL, PHENOXYETHANOL, CAPRYLYL GLYCOL, SODIUM HYALURONATE, BHT [+/- CI 15850, CI 16035, CI 47005, CI 77491, CI 77492, CI 77499, CI 77891]"


Bardzo podoba mi się jej opakowanie. Nie widać, że jest to szminka za niecałe 2 €. Zamknięcie robi tzw. klik. Mamy pewność, że ją dobrze zamknęliśmy. Sama się nie otwiera. Napisy się nie ścierają. Nalepkę z kodem kreskowym można łatwo odkleić, nie pozostawiając śladów.

Szminka jest bardzo kremowa. Już pierwsza warstwa pokrywa usta kolorem. Niestety wchodzi w wszelkie załamania. Wymaga idealnie wypielęgnowanych ust, bez żadnych suchych skórek. Jest dość trwała, raz wytrzymała na moich ustach prawie godziny, bez jedzenia i picia. Co w moim przypadku jest nie lada wyczynem. Równo się ściera. Nie wysusza ust i nie warzy się. Jej wadą może być to, że jest bardzo miękka i zaczyna się łamać.  


Szkoda, że nie można kupić kosmetyków tej firmy w Polsce, ponieważ na pewno kupiłabym jeszcze jakiś kolor. Szminki są bardzo tanie, a jakością nie ustępują tym droższym. Polecam się nim bliżej przyjrzeć będąc w Niemczech.

Pozdrawiam
Naomi

sobota, 11 sierpnia 2012

Zakupy w Inglocie i Drogerii Natura

Dawno nie byłam na zakupach z prawdziwego zdarzenia. Poza tym miałam kilka rzeczy z Inglot na oku. A dziś nadarzyła się okazja tam pojechać. Swoją drogą do salonu Inglot z prawdziwego zdarzenia ma 30 km.

Moim głównym celem miały być pędzle. Chciałam uzupełnić kolekcję o 3 sztuki. Ostatecznie skusiłam się na jeden, a resztę chyba muszę zamówić w internecie, ponieważ nie mają tego czego szukam. Mój wybraniec to 6SS. Nie mogłam także zapomnieć o kolejnych cieniach. Znowu przygarnęłam dwa: 117 AMC Shine (turkus) oraz 146 AMC Shine (fiolet). Jak wiadomo w mojej palecie 10-tcę wszystkie miejsca zajęte, w związku z tym kupiłam kolejną pustą paletę.

Pewnie zastawiacie co kryję drugie Inglotowe pudełko, mianowicie jest to pusta paleta na cztery róże. Na razie zamieszkają tam tylko dwa. Kupiłam też dwa małe kleję do rzęs.

W Drogerii Natura wzięłam przeceniony pędzelek do ust z LE Catrice "Revoltaire" oraz wycofywaną kredkę z Essence nr 14 "Think khaki".


UWAGA!
Jeszcze tylko jutro można się zgłaszać do mojego rozdania. Link po prawej stronie.

Pozdrawiam
Naomi

piątek, 10 sierpnia 2012

Balea krem do rąk Mango

Mój jeden z pierwszych łupów, gdy odkryłam bliskość drogerii DM.

Kosmetyki Balea są produkowane dla drogerii DM i tylko tam dostępne. Jest to podobna taniocha do naszej Rossmannowskiej Isany. Z tym, że ja mam dostęp do czeskiego DM-a i tu po przeliczeniu, ceny nie są  tak atrakcyjne, jak w przypadku niemieckiego DM-a.


Krem znajduję się w typowej dla tego typu kosmetyków tubce.  Tubka zawiera 100 ml kremu. Kosztuję 30 koron, czyli po przeliczeniu około 4,80 zł. Niestety jest to edycja limitowana.


Moja opinia:
Opakowanie typowe, dobrze spełniające powierzoną mu rolę. Jedynie przy końcówce będzie trzeba go rozciąć, aby wydobyć resztki. Krem jest dość gęsty i treściwy, co powoduje, że jest wydajny. Przepięknie pachnie. Gdzieś spotkałam się z opinią, że kosmetyki Balea to przede wszystkim zapach i chyba muszę się zgodzić. Zapach przywodzi na myśl dojrzewające w słońcu mango. Nie jest to chemiczny zapach. Można by siedzieć i wąchać.

Jego niewątpliwym plusem jest to, że wchłania się w ekspresowym tempie. Zdarzało się, że posmarowałam dłonie wieczorem, a rano nadal wyczuwałam tłusty film, w tym wypadku nie ma tego miejsca. Po kilku minutach krem jest całkowicie wchłonięty. Dobrze nawilża i i pielęgnuje dłonie. Jego używanie to sama przyjemność i chcę się go cały czas używać, a co za tym idzie skórki o wiele lepiej wyglądają.


Podsumowując:
Mój ulubiony krem ze wszystkich, które używałam dotąd. Niestety jest to edycja limitowana i wątpię, że go trafię ponownie, a poza tym mam na oku coś innego. Nie mniej jeśli gdzieś znajdziecie DM, to warto się mu przyjrzeć bliżej. Polecam :)

Pozdrawiam
Naomi

czwartek, 9 sierpnia 2012

Moja mazidła do ust: zagubione sztuki

Część ostatnia mojej kolekcji. W tym poście będzie totalny misz-masz. Pokażę wam sztuki, które kupiłam po zrobieniu zdjęć do tamtych zdjęć, albo po prostu zgubiły się w tym czasie w moim bałaganie.


1) p2 -szminka nr 020 "Kartnerstrasse". Planuję jej większą recenzję, ale to kiedyś. Na razie jest to jedna z moich ulubionych szminek. Kolor pięknie podkreśla usta. Utrzymuje się bez jedzenie i picia ponad 4h. Gdy pierwszy raz miałam ją na ustach, słyszałam kilkadziesiąt komplementów na jej temat. Piękne opakowanie i to za niecałe 2 €. Jedynym minusem jest to, że jest bardzo miękka i już zaczęła mi się łamać.

2) Lip tint Essence LE "A new league" nr 1 "my retro jacket's red". Kolejny jeden z najnowszych nabytków, z którym bardzo się polubiłam. Jedna warstwa usta są bardzo ładnie podkreślone, więcej to mocno czerwone usta. Trzeba uważać z tego typu produktem ponieważ wysusza. Idealne usta to podstawa. Długo się utrzymuje, ale niestety nie równo się ściera oraz zbiera w kącikach.

3) Błyszczyk Essence z LE "Ballerina Backstage" nr 02 "On your gracile tiptoe". Błyszczyk ma bardzo fajny aplikator w postaci pędzelka. Zawiera drobinki, ale nie są  nachalne. Jest bardzo gęsty, co nieco utrudnia aplikację. Ponadto jest okropnym klejuchem.

4) Balsam do ust jeszcze nieotwarty- zużywam to co mam :).

5) Błyszczyk w kulce Avon "Blackcorrant". Przypomina mi mój pierwszy w życiu błyszczyk z kulką. Ładnie pachnie i nic poza tym.

6) Grapefruitowy balsam do ust z Balea. Ładnie pachnie, dobrze pielęgnuje usta. Nie nadaję żadnego połysku. Po użyciu usta są dobrze nawilżone i zadbane. Polecam :)

Podsumowując w mojej kolekcji do ust jest:

Jak dla mnie spora kolekcja, a mam ochotę na więcej :)

Pozdrawiam 
Naomi

środa, 8 sierpnia 2012

Makijaż paletą Sleek "Glory"

Mam ją już dość długo, a użyłam do makijażu tylko jeden raz. Bardzo poważny błąd, który chcę w najbliższym czasie naprawić. Nie będę się rozpisywać, że jest to wg mnie jedna z ładniejszych palet Sleek. W dodatku zawierająca takie kolory cieni, których nie mam w swojej kolekcji.

Jestem z siebie nawet zadowolona. Ładnie wyszło mi przechodzenie cieni i w tym aspekcie mam nadzieję że zrobiłam postępy :)



Cień z palety "Monaco" to "Kiwi Zest".
Użyte cienie z palety "Glory" to "District" (zielony), "Circle" (żółty).

P.S. Przepraszam za brudne pędzle, ale nie miałam kiedy ich oczyścić. Zaraz po zrobieniu makijażu, robiłam zdjęcia.

Jeśli macie jakieś rady i wskazówki to poproszę w komentarzach :) Wszelkie uwagi mile widziane :)

Pozdrawiam
Naomi

wtorek, 7 sierpnia 2012

Golden Rose "Emily" nr 108,114,120,106

Ostatnio stwierdziłam, że na moim blogu jest zdecydowanie za mało kolorówki. Cały czas piszę o pielęgnacji z niewielkimi przerywnikami. Te kredki kupiłam już jakiś czas temu. Używałam je głównie na linie wodną i pod tym kątem je opiszę.


Może być problem z dostępnością. Widziałam je tylko w jednej drogerii. Ewentualnie można je znaleźć na stoiskach firmowych lub w salonach w galeriach większych miast. Zawsze jeszcze zostaje sklep online. Jedna kredka kosztuję około 3,99 zł, czyli mało. W gamie jest 15 kolorów, matowych lub z drobinkami. Kredki są wodoodporne oraz testowane dermatologicznie. Na zużycie jest 36 miesięcy (bardzo długo).



Moje kolory to 106, 120, 108, 114

Moja opinia:
Posiadam dwie matowe (108,114) oraz dwie z drobinkami (106, 120) kredki. Kredki z drobinkami są trochę lepiej napigmentowane. Nie mniej wszystkie kredki zaskoczyły mnie pigmentacją. Po przygodach z kredkami np z Avon (nie mam na myśli żelowych) albo z Catrice, zrobiłam wielkie wow. Jak wyżej zaznaczyłam zwykle używałam je głownie na linii wodnej, gdzie bardzo długo się utrzymywały, co najmniej 6-7 godzin bez względu na warunki. Zdarzyło mi się użyć je też na górnej powiece i też dobrze się trzymały. Są bardzo miękkie. Co jest zarówno wadą i zaletą. Nie możliwe jest narysowanie równej cienkiej linii na górnej powiece. Z drugiej strony dzięki temu jest widoczna na linii wodnej oraz nie drapie. Nie trzeba się bardzo wysilać aby narysować kreskę.

Nie wiem jak jest z jej wodoodpornością na oku. Na ręce bez problemu kreski zmyłam wodą. Co nie za dobrze świadczy o tym. Dobrze się je struga. Nie łamią się. Nigdzie nie znalazłam informacji o wadze kosmetyku tudzież składu. Oczywiście na plus gama kolorystyczna i cena. Opakowanie może nie zachwyca, ale jest typowe dla kredek i dobrze spełnia swoją role.



Podsumowując:
Warto kupić choć jedną taką kredkę. Przynajmniej z ciekawości. Cena nie odstrasza, a w stosunku do tak fajnego kosmetyku jest wręcz śmieszna. Szkoda, że jest tak słabo dostępna.

Macie swoje ulubione kredki? Napiszcie :)

Pozdrawiam
Naomi
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...