Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Organique. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Organique. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 6 lutego 2017

12 miesięcy z beGLOSSY

Witajcie po takiej długiej przerwie. Dzisiaj chciałabym Wam przekazać moją opinię o pudełku BeGlossy, które kupuję już od roku. Na rynku kosmetycznym jest wiele różnych boxów i z pewnością każdy znajdzie coś dla siebie. Co pewien czas pojawiają się nowe, niektóre z nich się utrzymują, a pozostałe znikają. Sprzedaż takich pudełek jest trudna, ponieważ spełnienie oczekiwań każdego klienta jest niewykonalne, a poza tym nie wiele osób jest chętnych wydać kilkadziesiąt złotych na niespodziankę.

W zeszłym roku podjęłam to ryzyko i najpierw zamówiłam pakiet 3 boxów, a od 4 mam zwykłą subskrypcje. Moim pierwszym pudełkiem było lutowe. Wybrałam ofertę BeGlossy, ponieważ jest najtańsza (49 zł/miesiąc), poza tym trafiają się w nim dosyć często droższe kosmetyki oraz nowości, które dopiero pojawiają się w sprzedaży. W styczniu przyszło do mnie 12 pudełko. Myślę, że po tym czasie mogę co nieco powiedzieć o kosmetykach, które w nich znalazłam. Przy okazji podsumowuję jakich kosmetyków było najwięcej, jakich najmniej, co z tego rzeczywiście mi się przydało oraz obliczę ile teoretycznie pieniędzy zyskałam na wszystkich pudełkach.

Chciałabym jeszcze dodać, czego oczekiwałam w pudełkach BeGlossy. Przede wszystkim chciałam poznać nowe kosmetyki, w tym nie tylko nowych firm, ale także nowości, które się pojawiają w asortymencie marek o ugruntowanej pozycji. Ponadto szukałam kosmetyków do pielęgnacji włosów, ciała i twarzy. Nie jestem przekonana do obecności kosmetyków kolorowych, ponieważ bardzo trudno trafić w mój gust. Czasami byłam zadowolona z tego co się pojawiło, a innym razem nie.

PS. Zdjęcia nie są najlepszej jakości, ponieważ pobrałam je z mojego instagrama i nie dysponuje lepszymi.;)

PS.2 Jest to moja subiektywna opinia. Na odbiór poszczególnych kosmetyków w pudełkach miało wpływ wiele czynników.


1. LUTY 2016 - FROM BE GLOSSY WITH LOVE


Moje pierwsze pudełko BeGlossy skusiło mnie firmą Organique i masłem shea o zapachu truskawki i guawy (kosmetyk był w podpowiedziach, co oznaczało, że znajdzie się każdym pudełku)(37,90zł/100ml). Bardzo lubię te masła i na stałe goszczą w mojej kosmetyczce. Ponadto w lutowym BeGlossy znalazłam:
  • Syoss maska do włosów (17,99zł/200ml) - początkowo byłam zawiedziona, ale efekt jaki dawała na moich oczach pozytywnie mnie zaskoczył.
  • Gąbeczka do makijażu - nie jestem fanką takich akcesoriów, użyłam jej raz i pewnie do dziś się gdzieś kurzy (30zł).
  • Clarena BB Cream Alabaster (25zł/10ml) - w takich pudełkach nie przepadam także za kolorówką, ponieważ trudno trafić w mój gust. Tradycyjnie krem bb był dla mnie za ciemny i już nawet nie pamiętam co zrobiłam z tą tubką. Pewnie komuś ją oddałam.
  • L'ambre krem do rąk (15zł/50ml) - nie byłam z niego zadowolona, gdy znalazłam go w pudełku. Kremów do rąk mam milion, a poza tym firma mnie nie przekonuje.
Podsumowując to pudełko jestem zadowolona tylko z 2/5 kosmetyków - słabo. 
Wartość kosmetyków, która znalazła się w pudełku to: 123,39 zł.

2. MARZEC 2016 - ROZKWIT KOBIECOŚCI
Niestety nie mam zdjęcia tego pudełka. Pozostaje tylko opis. 

Początkowo pudełko umiarkowanie mi się spodobało, ale ostatecznie zużyłam większość kosmetyków, które się w nim znalazły. Marcowe BeGlossy zawierało:
  • Spa Vintage Body Oil cukrowy peeling do ciała z masłem shea (17,90zł/200ml)- wcześniej nie znałam tej firmy, dlatego podeszłam do niej z rezerwą. Wtedy nie miałam żadnego peelingu, więc zaczęłam go od razu używać. Okazał się całkiem przyjemnym kosmetykiem. 
  • Yasumi gąbeczka Konjac (19zł) - obecność takiej rzeczy w pudełku bardzo mi się spodobała, ponieważ było to dla mnie coś nowego. Używam tej gąbeczki głównie do zmywania maseczek, ponieważ w takiej roli spełnia się najlepiej. Czasami stosowałam jej do mycia twarzy i również byłam zadowolona z efektu.
  • L'occitane krem do rąk z masłem shea, miniatura (opakowanie pełnowymiarowe 29,90zł/30ml, miniatura 10zł/10ml) - miałam już kilka miniaturek tych kremów i niestety mnie nie zachwyciły. Plus jednak za obecność tej marki w BeGlossy i możliwość przetestowania.
  • Artego ampułki odbudowujące do włosów, miniatura (opak. pełnowymiarowe 119,90zł/16 szt, miniatura 22,5zł/3 szt.)- lubię wszelkie kosmetyki do włosów, dlatego ucieszyłam się z tych ampułek, Nie jestem pewna, czy efekt jest wart tylu pieniędzy, ale cieszę się z możliwości ich przetestowania.
  • Bandi Hydro Care krem intensywnie nawilżający miniatura (opak. pełnowymiarowe 48zł/50ml, miniatura 22,8zł/30ml)- pojawienie się tej firmy w pudełko mnie ucieszyło, ponieważ nigdy z niej nic nie miałam. Niestety jeszcze go nie używałam, ponieważ ciągle używam coś innego.
Podsumowując było to całkiem, całkiem dobre pudełko. Wszystko mi się w nim podobało i większość zużyłam. Tylko krem Bandi czeka na swoją premierę, ponieważ nie chcę go nikomu oddawać tylko sama się przekonać o jego jakości.

Ocena pudełka 4,5/5.
Wartość kosmetyków, która znalazła się w pudełku to: 98,20 zł.

3. KWIECIEŃ 2016 - WIOSENNA ENERGIA


W kwietniowym pudełku tzw. pewniakiem była maska do twarzy Nuxe (79zł lub krem Bioderma, ja trafiłam na pierwszą opcje, z której początkowo bardzo się cieszyłam, ponieważ nic wcześniej nie miałam tej marki. Niestety okazała się gorsza niż beznadziejna i jestem zadowolona, że mogłam ją przetestować za pośrednictwem BeGlossy, a nie kupić w sugerowanej cenie. Ponadto w pudełku znalazły się następujące kosmetyki:
  • Exclusive Hydrożelowe płatki pod oczy z ekstraktem z pereł (4,99zł/opak.)- lubię różnego rodzaju produkty, które mogę użyć na raz, dlatego i ten produkt zyskał moją aprobatę.
  • Catrice poczwórne cienie do powiek (18,99zł/szt.)- jak wspominałam nie lubię kosmetyków kolorowych w pudełku, ale z tych cieni się ucieszyłam. Są wyprodukowane przez znaną firmę i dobrej jakości. Można nimi stworzyć szybki makijaż dzienny.
  • -417 Szampon witaminowy Catharsis, miniatura (opak. pełnowymiarowe 109zł/250ml, miniatura 21,80zł/50ml)- zużyłam go już dawno temu, ale nie wywołał na mnie wrażenia, ponieważ nie pamiętam jaki był. Obecność szamponu do włosów w pudełku jest na plus.
  • Cece of Sweden ARGAN balsam do ciała (34,90zł/200 ml)- nadal czeka na użycie, ale ani sam balsam, ani marka mnie nie zaskoczyła. 
Podsumowują zawartość pudełka sama w sobie nie była zła. Znalazły się w nim ciekawe kosmetyki, również z wyższej półki. 


Ocena pudełka 4/5.
Wartość kosmetyków, która znalazła się w pudełku to: 159,68 zł.

4. MAJ 2016 - OH! SO BEAUTIFUL


Majowe pudełko było jednym ze słabszych podczas moje 12 miesięcznej subskrypcji, pomimo to, że dostałam moim zdaniem najlepszy wariant ze wszystkich. Pudełko były promowane miniaturą balsamu do ciała Vichy Ideal Body (75 zł/200 ml, w pudełku 11,25 zł/30ml). Sam kosmetyk tak średnio przypadł mi do gustu, ale cieszę z możliwości przetestowania. Ponadto w pudełku znalazły się następujące kosmetyki:
  • L'occitane drogocenny krem na dzień, miniatura (opak. pełnowymiarowe 235zł/50ml, w pudełku 37,6zł/8ml) - jego obecność to największy plus tego pudełka. Miniatura była dość spora, więc można dobrze przetestować ten krem i sprawdzić, czy warto wydać na niego tyle pieniędzy. U mnie sprawdził się dobrze, ale nie sądzę, że jest tyle wart. 
  • Golden Rose Ice Chic lakier do paznokci w kolorze morskim (6,90zł/10,5ml)- w zeszłym roku ucieszyłam się z niego, ponieważ firma dobra, kolor w miarę, ale nie użyłam go jednak z różnych powodów ani razu. 
  • Efektima Pore&Matt Control pudrowo-matująca mgiełka do twarzy (18,33zł/100ml)- raczej nie kupuję tego typu kosmetyków, ale skoro pojawił się w pudełko to stwierdziłam, że przetestuje. Niestety pomimo chęci beznadziejna pompka mi to uniemożliwiła. Nie wiem, czy zepsuł się mechanizm, czy sama mgiełka go zapchała. Spray nie działał, a gdy już, to "wypluwał" z siebie zbyt dużo produktu w dziwnych kierunkach. Samo działanie też mi się nie spodobało. Ostatecznie mieszałam z nią maski algowe i glinki.
  • SheFoot maska odprężająco-regenerująca do stóp (4,95 zł/10ml)- obecność tego kosmetyku nie wywołała we mnie żadnych skrajnych emocji. Zużyłam, ale nie zauważyłam spektakularnych efektów. 
  • Calvin Klei ck2 próbka, (169zł/30ml w pudełku 6,76zł/1,2ml)- był to prezent do każdego pudełka. Pomimo niewielkich rozmiarów lubię takie dodatki w pudełku, gdy są gratisem, ponieważ mogę poznać nowe zapachy.
Podsumowując było to bardzo średnie pudełko, a wręcz złe. 

Ocena pudełka: 2/5.
Wartość kosmetyków, która znalazła się w pudełku to: 85,9 zł.


5.CZERWIEC 2016 - SKIN FACTORY 


Tym razem kluczowym kosmetykiem miał być nowy róż mineralny do twarz marki Pixie (74zł/6,5g, w pudełku znalazła się próbka 11,4zł/1g). Nie wiem dlaczego, ale myślałam, że w pudełku znajdzie się pełnowymiarowy kosmetyk. Niestety była to tylko miniaturka, dodatkowo w beznadziejnym dla mnie kolorze. Użyłam go dwa czy trzy razy i niestety nie przekonał mnie do siebie. Poza tym w pudełku znalazły się następujące kosmetyki:
  • Sessio szampon odżywczy o zapachu kokosowym (9,9zł/200ml)- lubię gdy w pudełkach znajdują się tego typu kosmetyki, ponieważ stale szukam idealnej pielęgnacji dla moich włosów. Szampon okazał się całkiem przyzwoitym kosmetykiem o kokosowym zapachu.
  • Yasumi ampułki do twarzy Eye Pouch oraz Caviar&Gold (14,99zł/3ml/sztuka)- lubię kosmetyki Yasumi, a także takie niestandardowe kosmetyki do twarzy. Ich stosowanie było bardzo przyjemne. Szybko się wchłaniały, a skóra była nawilżona i rozświetlona. Fajnie, że 2 ampułki znalazły się w pudełku jako 1 produkt. 
  • Perkypearl rozświetlający krem na dzień SPF 15 miniatura (80zł/50ml, w pudełku 8zł/5ml) - nie byłam zadowolona z obecności w pudełku tego kosmetyku. Miało na to wpływ następujące powody: kremy do twarzy pojawiają się właściwie co pudełko, co powodowało, że mam ich miliony oraz mało interesująca firma. W chwili obecnej nawet nie wiem gdzie ona jest, ale na pewno jej nie zużyłam.
  • Amaderm krem regenerująco złuszczający (22 zł/50ml)- bardzo dobry kosmetyk, który się u mnie rzeczywiście sprawdził i zastanawiam się nad kolejnym opakowaniem. Kosmetyk świetnie nawilżał i zmiękczał stopy.
Podsumowując pudełko było przyzwoite. Znalazłam w nim kosmetyki, których nigdy nie miałam i dobrze się u mnie sprawdziły.

Ocena pudełka: 3,5/5.
Wartość kosmetyków, która znalazła się w pudełku to: 82 zł.

6. LIPIEC 2016 - BEAUTY FESTIVAL


Lipcowe pudełko miało być tzw. niezbędnikiem na odbywające się wówczas festiwale, ale także różnego rodzaju wypady i wakacje. Muszę przyznać, że zawartość całkiem wpisywała się w tą ideologie. Pewnym kosmetykiem w pudełku miała być ówczesna nowość marki Aussie, czyli suchy szampon do włosów (16,99zł/180ml). Rzadko używam tego typu kosmetyków, ale wtedy skończył mi się Batiste (miałam go przeszło dwa lata!), więc ten z pudełka idealnie zapełnił pustkę. Sam szampon jest dość kiepski i na pewno nie kupię go ponownie, gdy się skończy. W pudełku znalazły się także następujące kosmetyki:
  • Yasumi krem do twarzy z kwasem laktobionowym miniatura (125zł/50ml w pudełku 75zł/30ml)- zaczęłam go używać od razu jak się pojawił w pudełku i byłam nim zachwycona. Miał lekką konsystencję, dobrze nawilżał oraz skóra w czasie jego stosowania wyglądała jakoś lepiej.
  • Efektima Coconut Miracle masło do ciała miniatura (15,99zł/250ml w pudełku 4zł/50ml)- był to kosmetyk, który w tym czasie był nowością na półkach. Przypadł mi do gustu, ponieważ była to przyzwoita pojemność aby przetestować kosmetyk. Ponadto zaintrygowały mnie zatopione w maśle drobinki, które rozpuszczały się w czasie rozsmarowywania. Samo masło było bardzo fajne i jest w gronie niewielu kosmetyków, które mam ochotę sama kupić. Muszę tylko zużyć moje ogromne zapasy.
  • Zestaw kremów do stóp i rąk EUBOS miniaturki (krem d/s 29,98 zł/100ml w pudełku 3,6zł/12ml; krem d/r 24,6zł/75ml w pudełku 2,6 zł/8ml)-  niewielkie rozmiary mogłyby się wydawać, że nie przypadną mi do gustu, ale w lipcu byłam przed wyjazdem wakacyjnym, a takie pojemności są wtedy idealne. Same kremy były przyzwoite.
  • Catrice lakier do paznokci w krwistoczerwonym kolorze (10,49zł/10ml)- obecność lakieru do paznokci w moim zdaniem najbardziej uniwersalnym kolorze moim zdaniem na plus. Niestety w zeszłym roku bardzo rzadko malowałam paznokcie, więc znalazłam mu innego właściciela.
  • CleanHands antybakteryjny żel do rąk z kompleksem nawilżającym 24h (3,29zł/30ml)- myślę, że obecność takiego produktu w wakacyjnym pudełku jest ok.
Podsumowując było to bardzo dobre pudełko, które wyjątkowo przypadło mi do gustu. Każdy kosmetyk używałam (z wyjątkiem lakieru, ale go traktuje jako mały minus, ponieważ sam w sobie był ok).

Ocena pudełka: 5/5.
Wartość kosmetyków, która znalazła się w pudełku to: 115,97 zł.

7. SIERPIEŃ 2016 - NA SZPILKACH


Pudełko na szpilkach było promowane tym, że w każdym pudełko miał się znaleźć olejek do ciała Evree (29,99zł/100ml). Chodził mi po głowie od dłuższego czasu, dlatego cieszyłam się, gdy mogłam mieć go za pośrednictwem BeGlossy. Sam olejek jest bardzo fajny i go lubię. W pudełku znalazły się także następujące kosmetyki:
  • Schwarzkopf Omega Oil+ Repair Expert szampon do włosów (22,99zł/200ml)- zawsze się cieszę z obecności takich kosmetyków. Szampon był ok, ale myślę, że nie jest wart tylu pieniędzy.
  • SheFoot sól do stóp (4,95zł/65g)- początkowo byłam średnio przekonana obecności tej firmy i samego kosmetyku w pudełku. Muszę jednak przyznać, że podczas używania sól pozytywnie mnie zaskoczyła. Stopy były wyjątkowo zmiękczone. Nie wykluczam, że wrócę do niego. 
  • Purederm maska nawilżająca na dłonie z ekstraktem z płatków owsianych (14,99zł/26g)- maska była w formie rękawiczek. Pojawiła się wtedy w idealnym momencie, ponieważ miałam bardzo przesuszone dłonie. Niestety działanie miała bardzo przeciętne w stosunku do dość wysokiej ceny.
  • Compeed plastry na pęcherze na piętę Holly Fulton (20zł/5 plastrów)- obecność takiego produktu w pudełku o takim motywie myślę, że jest jak najbardziej trafiona. Dotychczas nie miałam okazji ich użyć.
Podsumowując pudełko całkiem mi się podoba. Mam jednak zastrzeżenia do tego, że znalazły się tu tylko kosmetyki drogeryjne/łatwo dostępne. Zwykle nie mam nic przeciwko temu. Tym razem jednak jest to 100% zawartości.

Ocena pudełka: 4,5/5.
Wartość kosmetyków, która znalazła się w pudełku to: 92,92 zł.

8. WRZESIEŃ 2016 - SLOW LIFE


We wrześniu pudełko było promowane nowym kremem do twarzy z Vichy. Ostatecznie znalazło się w nim miniatura (109zł/50ml w pudełku 21,8zł/10ml). Próbowałam używać tego kosmetyku, ale po pewnym czasie zauważyłam, że zaczęło mnie wysypywać i pojawiało się coraz więcej pryszczy. Jego obecność w pudełku było plusem. U mnie się niestety nie sprawdził. Box zawierał także:
  • Debby czarna kredka do oczu (18,99zł/1,2g)- kredka, jak kredka. Nie wywołała we mnie żadnych odczuć.
  • Enilome maseczka do twarzy z glinką (11,99zł/50ml)- z obecności tego typu kosmetyków zawsze jestem zadowolona. O działaniu się nie wypowiem, ponieważ jeszcze jej nie używałam.
  • DLA Niszcz Pryszcz płyn do mycia twarzy bez użycia wody miniatura (27,5zł/180g, w pudełku 13,75zł/90g)- początkowo nie byłam zadowolona, że ten kosmetyk się pojawił, ale działanie mnie pozytywnie zaskoczyło. Bardzo przypadł mi do gustu jego zapach oraz bardzo dobre działanie.
  • Uriage Xemose zestaw miniaturek olejku i mleczka do ciała (olejek: 65zł/400ml w pudełku 1,3zł/8ml; mleczko: 70zł/400ml w pudełku 1,4zł/8ml)- obecność tej firmy w pudełku była zaletą, ale o samym działaniu nie wypowiem się za wiele.
Podsumowując pudełko było takie sobie. Znalazły się w nim niektóre całkiem ciekawe kosmetyki, ale bez wow. Pamiętam, że trafiłam według mnie na gorszą wersję. 

Ocena pudełka: 3/5.
Wartość kosmetyków, która znalazła się w pudełku to: 69,23 zł.

9. PAŹDZIERNIK 2016 - BEYOUTIFUL


W tym pudełku klienci VIP mieli wpływ na wybór jednego kosmetyku. Do wyboru był masła do ciała i olejek makadamia z Yasumi (opak. pełnowymiarowe 49zł/50ml). Wybrałam oczywiście olejek firmy, która mnie bardzo pozytywnie zaskakuje. Stosuje go do włosów i bardzo dobrze się sprawdza. włosy są nawilżone i odżywione. Ponadto w pudełku znalazły się następujące kosmetyki:
  • Glov Quick Treat rękawica do demakijażu oczu (14,99zł/szt.)- chyba największa klapa tego pudełka. Miałam tą rękawicę wcześniej z innego pudełka (JoyBox) i użyłam raz. Kompletnie nie jestem przekonana do czegoś takiego. Ten egzemplarz przekazałam komuś innemu.
  • Wella Luminous Reebost Mask miniatura (59zł/150ml, w pudełku 11,8zł/30ml)- obecność kosmetyków do włosów zawsze traktuje na plus, ale ten konkretny kosmetyk nie wywołał na mnie wrażenia.
  • Efektima krem i maska do rąk (2,99zł/szt.)- zużyłam, ale działanie nie było rewelacyjne. Poza tym wolałabym, aby w pudełku znajdowałaby się drożze kosmetyki, bo ten to śmiech na sali.
  • Garnier Moisture+ Aqua Bomb maseczka w płachcie (8,99zł/szt.)- lubię maseczki, była to nowość, więc powinnam być zadowolona. Niestety rzeczywistość okazała się inna, ponieważ była to najgorsza z dotychczas używanych. W ogóle nie rozumiem, kto wpadł na pomysł, żeby była to maska dwuwarstwowa i drugą warstwę ściąga się już po nałożeniu. Jest to bardzo niepraktyczne. Oprócz tego maseczka jest bardzo nawilżona, wręcz za bardzo. Również nie jestem zadowolona z działania, ponieważ po jej użyciu skóra jest bardzo nieprzyjemna i lepiąca.
Myślałam, że to było najgorsze pudełko, które miałam dotychczas. Jak bardzo się myliłam. Kolejne to dopiero klapa. Jego plusem na pewno jest olejek Yasumi. Poza tym nic ciekawego. 

Ocena pudełka: 2/5.
Wartość kosmetyków, która znalazła się w pudełku to: 87,34 zł.

10. LISTOPAD 2016 - GIRL'S NIGHT OUT


W końcu doszliśmy do moim zdaniem najgorszego pudełka w historii mojej subskrypcji. Było szumnie reklamowane współpracą ze Zmalowaną. Pokładałam w nim wielkie nadzieje, ale bardzo się zdziwiłam. Pudełko było promowane różo-bronzerem od Manna Kadar (80zł/3g). Firmy nie znam, nie interesuje mnie. Kosmetyku do dziś nawet nieodfoliowałam i nie zamierzam. Zupełnie nie trafił on w mój gust, ponieważ nie używam tego typu kosmetyków. Oprócz tego w pudełku znalazło się:
  • Body Boom peeling kawowy o zapachu grejpfrutowym miniatura (59zł/200g, w pudełku 14,75zł/50g)- zawsze chciałam sprawdzić, czy są warte swojej ceny. Uważam, że jest to najmocniejszy akcent pudełka. Peeling kawowy jest dla mnie nowym doświadczeniem i na razie nie czuję się zrażona. Zastrzeżenia mam jedynie do zapachu, który jest bardzo intensywny, ale niestety sztuczny i drażniący moje nozdrza.
  • Yves Rocher Sensitive Vegetal krem nawilżająco-łagodzący miniatura (42,90zł/50 ml w pudełku 4,29zł/5ml)- miałam kilka lat temu sporo kosmetyków tej firmy i niestety nie stałam się ich fanką. Mam swoich ulubieńców, do których wracam, ale nie są nimi kremy dla twarzy, dlatego byłam rozczarowana obecnością tej miniatury.
  • Yves Rocher Sensitive Vegetal łagodzący płyn micelarny 2w1 miniatura (29,90zł/200ml w pudełku 7,50zł/50ml)- taka sama sytuacja jak wyżej tylko tutaj mamy płyn micelarny. Ponadto zużyłam go i niestety się nie sprawdził. 
  • Golden Rose Sheer Stylo Lipstick (14,9/3g)- otrzymałam pomadkę w dość intensywnym kolorze, który na ustach jest półtransparentny. Niestety pomadka schodzi z ust dość nierówno. Poza tym oprócz peelingu był to najmocniejszy punkt pudełka.
  • Clinique próbka kremu pod oczy (225zl/15 ml w pudełku 15zł/1ml)- wg BeGlossy był to gratis do pudełka, który w przeliczeniu ma absurdalną cenę za 1ml. Próbkę zużyłam, ale nie zauważyłam żadnych efektów. 
Podsumowując jest to najgorsze pudełko w całej mojej subskrypcyjnej historii. Jakoś się broni jeszcze peeling i szminka, reszta nie przypadła mi do gustu.

Ocena pudełka: 1/5.
Wartość kosmetyków, która znalazła się w pudełku to: 136,44 zł (różo-bronzer bardzo zawyża wartość).


11. GRUDZIEŃ 2016 - FROZEN QUEEN


Grudniowemu BeGlossy postawiłam bardzo wysoką poprzeczkę, ponieważ było to pudełko świąteczne, poprzednie to kompletna klapa oraz w tym miesiącu miałam dostać prezent dla klientów VIP. Promowane było ujędrniającym serum do twarzy firmy Mokosh (69zł/12ml) o zapachu pomarańczowym. Obecność tego kosmetyku bardzo przypadła mi do gustu, ponieważ lubię różne cuda do twarzy, a poza tym była to firma mi nie znana. W moim pudełku znalazło się łącznie 8 produktów (5 podstawowych, 2 gratisy i prezent dla klientów VIP). Ponadto w pudełku znalazło się:
  • zestaw miniaturek Uriage krem do rąk i maseczka ( krem d/r 27,90zł/50ml w pudełku 1,70zł/3ml; maseczka 58,90zł/40ml w pudełku 7,4zł/5ml)- lubię testować różne kosmetyki tej firmy. Nie podobają mi się bardzo małe pojemności. Podoba mi się, że jest to potraktowane jako jeden produkt, a nie jako dwa. O właściwościach się jeszcze nie wypowiem, ponieważ jeszcze ich nie używałam.
  • Pantene Pro-V 1-minotowa ampułka (4,99zł 15ml)- zawsze chętnie przyjmuje wszelkie włosowe kosmetyki i również jest w tym przypadku, pomimo że jest to łatwo dostępny kosmetyk. Ampułkę zużyłam i rzeczywiście włosy lepiej wyglądały oraz układały się.
  • Aube wygłądzające serum pod oczy (49zł/15ml)- na coś po oczy, chyba od początku mojej subskrypcji i w końcu się doczekałam. Kosmetyku jeszcze nie używałam, ponieważ zużywam coś innego, ale z samej obecności jestem bardzo zadowolona.
  • Bandi subtelny peeling enzymatyczny miniatura (29zł/75ml w pudełko 11,6zł/30ml)- dotychczas miałam niewielkie doświadczenie z tego typu kosmetykami, ale cieszę się z możliwość ich przetestowania. Jeszcze go nie otworzyłam, dlatego nie mogę wypowiedzieć się o jego właściwościach.
Gratisy:
  • Schwarzkopf Live Pastel Spray kolor brzoskwiniowy (20,99zł/30ml)- wiele osób narzekało na obecność takiego specyfiku w pudełku. Mi się on bardzo spodobał, ale niestety mam za ciemne włosy i efekt był ledwie zauważalny
  • Marc Jacobs Decandence Divine próbka (269zł/30ml w pudełku 10,8zł/1,2ml)- uwielbiam próbki zapachów, nawet te 1,2 ml, ponieważ dzięki temu mogę poznać zapach oraz zawsze wystarczy na kilka użyć. 
Produkt VIP:
  • Pixie RevivingUnder Eye Concealer (48,0zł/3g)- początkowo nie byłam zadowolona, że to kosmetyk kolorowy jest prouktem VIP. Trafiłam jednak na bardzo jasny kolor i postanowiłam spróbować.Przyznam, że jestem bardzo pozytywnie zaskoczona, ponieważ odcień jest odpowiedni dla mojej cery oraz jego właściwości są wyjątkowo dobre. Korektor dobrze zakrywa różne niedoskonałości i długo się utrzymuje.
Podsumowują uważam, że jest to najlepsze pudełko jako otrzymałam w czasie mojej subskrypcji. Znalazło się w nim większość kosmetyków, które na pewno zużyje, a te które zaczęłam używać świetnie się sprawdzają.

Ocena pudełka: 5/5.
Wartość kosmetyków, która znalazła się w pudełku to: 224,43 zł.


12. STYCZEŃ 2016 - HELLO 2017


Głównym produktem styczniowego pudełka jest miniatura tuszu do rzęs marki Collistar. Ciągle szukam idealnego tuszu do rzęs, dlatego jego obecność uważam za jedną większych zalet tego pudełka. Na razie go nie otworzyłam, ponieważ mam obecnie inne otwarte i wpierw je muszę zużyć. Poza tym w pudełku znalazły się następujące kosmetyki:
  • Vis Plantis Basil Element mleczko wzmacniające przeciw wypadaniu włosów (19,99zł/150ml)- kosmetyki do włosów z linii bazyliowej pojawiły się chyba w styczniu w sprzedaży i cieszę się, że dzięki BeGlossy mogę przetestować takie nowości. Mleczko zaczęłam używać od razu jak je dostałam i na razie jestem bardzo pozytywnie nim zaskoczona, ponieważ przede wszystkim świetnie mi się dzięki niemu rozczesuje włosy.  
  • Garnier żel micelarny 3w1 (18,99zł/200ml)- również nowość, która ledwo się pojawiła w sklepach. Nie wywołała na mnie takie wrażenia jak pozycja wyżej, ale z chęcią przetestuje. 
  • Farmona ochronny krem do rąk (7zł/100ml)- nie jestem zachwycona pojawieniem się tego kosmetyku w pudełku, ponieważ mam milion kremów do rąk, ale duża zawartość masła shea zachęciła mnie do stosowania. Krem jest całkiem przyzwoity i lubię go używać.
  • Garnier maska w płachcie Moistute+Comfort (8,99zł/12ml)- kilka miesięcy wcześniej była w pudełku z tej samej serii, więc gdy zobaczyłam ponownie ten kosmetyk nie byłam zadowolona. Ponadto nie przemawia mnie do mnie argument, że jest to maska o innym działaniu. Zdążyłam ją już zużyć i miała lepsze działanie niż Aqua Bomb z października, ale jestem do nich na tyle zrażona, że na pewno ich nie kupię.
  • Wella Professionals EMI Efect Me próbka-prezent od BeGlossy (49,90zł/100ml w pudełku 2,99zł/6ml)- jeszcze nie zdążyłam użyć tej próbki, więc nie mogę o niej więcej powiedzieć. Poza tym jej obecność nie wywołała na mnie wrażenia.
Podsumowując nie jest to pudełko wywołujące efekt WOW, ale nie jest dla mnie katastrofą. Każdy kosmetyki z mniejszym lub większym entuzjazmem zużyję. Cieszę się, że znalazły się w nim nowości.

Ocena pudełka: 3,5/5.
Wartość kosmetyków, która znalazła się w pudełku to: 84,96 zł.

___________________________________________________
Teoretyczny zysk:

Koszt jaki poniosłam za wszystkie pudełka:

  • pakiet 3-miesięczny luty-kwiecień 2016 (z uwzględnieniem kodu -10%) - 126,90 zł
  • pudełko majowe, czyli początek subskrypcji (z wykorzystaniem kodu -13zł z okazji piątku trzynastego) - 36 zł
  • subskrypcja od czerwca do stycznia - 343 zł
Razem - 505,90 zł

Wartość kosmetyków, która znalazła się w pudełkach - ok. 1275,5 zł

Teoretyczny zysk - 1275,5-505,9 = 769,6 zł
___________________________________________________
Statystyka

W pudełkach BeGlossy w ciągu 12 miesięcy znalazło się 70 różnych produktów, w tym:
  • 56 kosmetyków pielęgnacyjnych,
  • 7 kosmetyków kolorowych, 
  • 2 próbki perfum
  • 3 akcesoria, 
  • 2 lakiery do paznokci. 
Szczegółowy wykaz produktów jakie się znalazły w pudełkach:
  • 6 kremów do twarzy,
  • 5 balsamów do ciała,
  • 5 maseczek do twarzy,
  • 4 kremy do rąk,
  • 4 maski do włosów,
  • 4 szampony do włosów (w tym suchy),
  • 4 inne kosmetyki do twarzy (ampułki, mgiełka, serum),
  • 3 inne kosmetyki do włosów (ampułki, mgiełka),
  • 3 olejki do ciała (w tym pod prysznic),
  • 3 kosmetyki do demakijażu,
  • 3 kremy do stóp (w tym maska),
  • 2 peelingi do ciała,
  • 2 inne kosmetyki do stóp (sól i plastry),
  • 2 lakiery do paznokci, 
  • 2 inne kosmetyki do stóp (sól i plastry),
  • 2 maski do rąk,
  • 2 róż do twarzy (wraz z bronzerem),
  • 1 krem BB,
  • 1 cienie do powiek,
  • 1 żel antybakteryjny do rąk,
  • 1 kredka do oczu,
  • 1 krem pod oczy, 
  • 1 szminka,
  • 1 korektor, 
  • 1 peeling enzymatyczny do twarzy,
  • 1 "farba" do włosów,
  • 1 tusz do rzęs.
_________________________________________________

Podsumowanie:
Najlepszym pudełkiem w trakcie tak długiej przygody było zdecydowanie grudniowe, ponieważ znalazło się w nim sporo kosmetyków, które z chęcią przetestuje i sprawdzę jak będą u mnie działać. Poza tym do gustu bardzo przypadł mi box lipcowy, ponieważ był bardzo dobrze przemyślany a zawartość dobrze się u mnie sprawdziła. Natomiast najgorszym okazało się pudełko listopadowe, w którym muszę się bardzo długo zastanowić, z czego ewentualnie jestem zadowolona. Ponadto blisko rozczarowania były boxy majowe i październikowe. 

Teoretyczny zysk jaki zyskałam w ciągu 12 miesięcy jest bardzo wysoki i mnie bardzo zaskoczył. Nie spodziewałam się, że zawarte w pudełkach kosmetyki są aż tyle warte. Niestety wiele się z nich nie sprawdziło lub było bardzo średnie.

Ogromnym plusem BeGlossy jest to, że często zdarzają się w pudełkach nowości, które dopiero wchodzą do sprzedaży. Ponadto czasami znajdują się kosmetyki mniej znane, do których jest gorszy dostęp.
_________________________________________________

Przed napisaniem tego wpisu byłam pewna, że będę nadal pozytywnie nastawiona do BeGlossy i uważać, że jest to świetna opcja. W chwili obecnej po przeanalizowaniu i rozłożeniu pudełek na części pierwsze zauważyłam, że często znajdowały się w nim kosmetyki, dla mnie zbędne, niedostosowane do moich potrzeb lub do których z różnych powodów byłam uprzedzona. Wcześniej raczej nie myślałam o przerwaniu subskrypcji i zrobieniu sobie kilku miesięcy przerwy, a teraz jest to już postanowione. Na pewno dostanę jeszcze pudełko lutowe, ponieważ pobrano już za nie pieniądze oraz kupię za zebrane punkty marcowe. Potem przerywam przygodę. Jeszcze nie wiem na jak długo, przyszłość pokaże. 

Co sądzicie o wszelkich subskrypcjach kosmetycznych pudełek?

Naomi

sobota, 7 marca 2015

Walka z saszetkami rozpoczęta

Próbki, saszetki, miniaturki, próbeczki każda z nas uwielbia je dostawać do zakupów lub znajdować w czasopismach. Poza tym podczas zakupów wrzucamy do koszyka kolejne maseczki i peelingi. Nie kosztują wiele, a cieszą. Niestety ja w ten sposób wpakowałam się w niezły "kanał", ponieważ zebrał mi się ogromny stos wszelkiej maści saszetek z rozmaitą zawartością. Nie spieszyło mi się, żeby je zużyć i w kółko to odkładałam. Początkiem stycznia przejrzałam moje zbiory i postanowiłam zrobić z tym porządek.


Przede wszystkim przejrzałam daty i czy przypadkiem coś mi się nie przeterminowało. Niestety musiałam kilka próbek wyrzucić. Następnie ponumerowałam maseczki, którym w tym roku kończy się termin do zużycia, żeby wiedzieć, którą użyć w pierwszej kolejności. Poza tym starałam się jak najczęściej zaglądać do koszyka z próbkami i wybierać kolejne ofiary do zużycia. Koszyk stał w widocznym miejscu, co by cały czas o sobie przypominał.

Taka organizacja przyniosła wymierne korzyści i zużyłam sporą jak na mnie ilość saszetek. Poniżej możecie zobaczyć co zużyłam, a pod koniec co jeszcze mi zostało.


Na sam początek maseczki i peelingi. Bardzo lubię peelingi Perfecty i dość często kupuję je w takiej formie, ponieważ szybciej mi zużyć saszetkę niż całą tubkę, z którą zazwyczaj się przez długi czas męczę. Poza tym do gustu przypadły mi owocowe maseczki, czyli waniliowo-malinowa z Balea, truskawkowo-waniliowa z Rival de Loop (tą szczególnie polecam) oraz ananasowo-brzoskwiniowa z Efektimy. Często polecana maska oczyszczająca z Ziaji okazała się niestety taka sobie.



Na poprzednim zdjęciu znalazła się również czekoladowa maska z Schaebens, która najbardziej mnie zaskoczyła ze wszystkich. Ma genialny zapach i działanie, które widać. Żaden wcześniej kosmetyk tak nie oczyszczał porów jak ta maska. Bardzo żałuję, że jest dostępna tylko w Niemczech. :(


Następnie chciałabym wspomnieć o płatkach oczyszczający na nos, brodę i czoło. Testowałam dwie firmy: Marion i Beauty Formulas. Niestety nie spełniły moich oczekiwań i nie robiły właściwie nic. Szkoda, zwłaszcza, że z BF zostały mi jeszcze 4 płatki.


Na powyższym zdjęciu znajduje się zbiór próbek z różnych firm, między innymi Natura Siberica, La Roche Posay, Tołpa, Vichy... Niestety żadna z nich mnie nie zainteresowała.


Nazbierało mi się kilka próbek z Organique, które okazały się genialne. Zużyłam dwie próbki peelingów do ciała o zapachu kawy i żurawiny oraz kawowe masło do ciała. Na pewno na któryś z tych kosmetyków się skuszę. Z próbek kremów do twarzy z LRP najbardziej przypadł mi próbka Toleriane Ultra. Krem bardzo fajnie nawilżał skórę. Może kiedyś go kupię w pełnowymiarowym opakowaniu.

Podsumowując zużyłam ponad 30 saszetek. Niestety nie mogę Wam podać dokładnych liczb, ponieważ zgubiłam kartkę, gdzie miałam to zapisane. Pomimo to uważam rezultat za całkiem niezły i mam nadzieje, że dalej pójdzie mi tak dobrze. 

Poniżej zdradzam co siedzi w moich zapasach i mam nadzieję systematycznie zużywać.


Na początek prezentuje maseczki. Na zdjęciu doliczyłam się 13. Najwięcej na zużycie czeka z Tołpy, następnie z Balea, Bielendy i Ziaja.


Tutaj mamy resztki Natury Siberici oraz chusteczkę zapachową z Yves Rocher.


Następnie różności i kolejna saszetka peelingu z Perfecty, które aktualnie używam (wystarcza mi na kilka użyć). Później kapsułki nawilżające z Rival de Loop, płatek oczyszczający z Marion (już zużyty) oraz płatki z Beauty Formulas (zostały jeszcze 4).   


Na powyższym zdjęciu znajduje się spora kolekcja rozmaitych próbek z Tołpy w ilości 16 sztuk.


Na koniec zbieranina różności do twarzy. Znajdziemy tutaj Organiwue, Palmer's, Ziaję, Sylveco oraz podkłady Yves Rocher (w bardzo ciemnych kolorach, z którymi nie wiem co zrobić).

Na szczęście to już koniec. Trochę się tego zebrało. Mam nadzieje, że w najbliższym czasie uda mi się choć trochę ograniczyć ich ilość.  Jeśli chcecie zobaczyć, jak moja kolekcja maseczek i próbek wyglądała 1,5 roku temu to zapraszam >tutaj<.

Naomi

sobota, 17 stycznia 2015

Puste opakowania z października-listopada-grudnia

Po krótkiej przerwie wracam z nowym postem, czyli denkiem. Ostatni tego typu post pojawił się na blogu początkiem października. Od tego czasu zużyłam ponad 20 kosmetyków. Niestety nie wszystkie dotrwały zdjęć i spoczywają w spokoju w koszu na śmieci. Skupmy się jednak na tych, które dotrwały do zdjęć.


Niestety na zdjęciach pojawi się jeden wyrzutek. Niestety nie jestem w stanie używać tego kosmetyku, ani nie widzę dla nie alternatywnego zastosowania.


WŁOSY
  • Yves Rocher szampon ułatwiający rozczesywanie 3w1. Kosmetyk jest zupełnie przeciętny. Niczym mnie nie zaskoczył, ani nie rozczarował. Na jego nie korzyść jest to, że plącze włosy, ale dobrze oczyszcza i myje. Fajnie się pieni. Na czuję potrzeby żeby do niego wrócić.
  • Yves Rocher szampon stymulujący przeciw wypadaniu włosów. Zdecydowałam się na niego, ponieważ latem i jesienią borykałam się z tym problemem. Niestety nie używałam go regularnie, więc nie wiem, czy się spisał. Na pewno nie kupię go ponownie, ponieważ do gustu nie przypadł mi zapach. Poza tym słabo się pienił i był dość niewydajny.
  • Nivea Long Repair odżywka odbudowująca do włosów. W zeszłym roku zaczęłam szukać kosmetyków, do których będę mogła wracać. Ten do nich na pewno się zalicza. Jest to moja trzecia zużyta butelka. Odżywkę lubię za to jak wygładza i nadaje blask moim włosom. Z pewnością nie ostatnie opakowanie.
  • Garnier Fructis Vitamin Force Hydra odżywka wzmacniająca. Jak poprzedniczka również moja ulubiona odżywka. Uwielbiam ją za rewelacyjny egzotyczny zapach. Poza tym robi co do niej należy i na pewno nie jest to moje ostatnie opakowanie. Lubię ją używać wraz z szamponem z tej samej serii.


TWARZ
  • Tołpa Dermo Face Physio żel do mycia twarzy (miniatura). Po mimo niewielkich rozmiarów kosmetyk wystarczył mi na dość długo. Nie wysusza, dobrze myje i oczyszcza skórę. Nie wykluczam zakupu pełnowymiarowego opakowania w przyszłości.
  • Ziaja Liście Manuka tonik zwężający pory. Uważam, że jest to bardzo przyjemny kosmetyk. Co prawda nie zwęża porów, ale świetnie odświeża i przygotowuje skórę do kolejnych zabiegów pielęgnacyjnych. Bardzo fajnie pachnie. Myślę, że to nie była moja ostatnia butelka.
  • Yves Rocher Hydra Vegetal tonik nawilżający. Bardzo przyjemny kosmetyk. Myślę, że jeden z lepszych kosmetyków z YR, które używałam w ostatnim czasie. Dobrze odświeża skórę i w żaden negatywny na nią nie wpływa, więc chcąc z korzystać z jakieś oferty pewnie do niego wrócę.
  • Yves Rocher Pure System tonik głębooczyszczający. Niestety to jest ten kosmetyk, który musiałam wyrzucić. Użyłam go dosłownie kilka razy i nie jestem w stanie tego robić. Tonik powinien odświeżać skórę. Ten ją oblepiał, długo wysychał i miałam wrażenie, że skóra nie oddycha. Nigdy więcej.


  • Rival de Loop płyn uniwersalny do demakijażu. Kupiłam pod wpływem pozytywnych opinii oraz dzięki bardzo niskiej cenie (2,99 za 100 ml). Niestety taka wersja demakijażu nie przypadła  mi do gustu. Proces trwał długo oraz płyn był bardzo niewydajny. W mgnieniu oka go zużyłam. Z pewnością nie kupię ponownie.
  • Sephora płyn dwufazowy. Bardzo fajny i skuteczny kosmetyk. Szybko rozprawia się z makijażem oczu. Nie podrażnia, nie zostawia mgły na oczach oraz tłustej warstwy. Gdyby był tańszy na pewno częściej pojawiałby się w mojej kosmetyczne. Nie wykluczam kolejnego opakowania.
  • Uriage woda termalna. Rewelacyjny kosmetyk w przyjemnej dla portfela cenie. Świetnie odświeża i tonizuje skórę. Latem przyjemnie chłodzi. Na pewno kupię kolejne opakowanie.
  • Rival de Loop chusteczki oczyszczające o zapachu jabłkowym. Sprawdziły się u mnie całkiem dobrze. Robiły co do nich należy. Żałuję, że w polskich Rossmannach można znaleźć tylko standardową wersję tych chusteczek, a w Niemczech co chwilę wychodzą nowe edycje limitowane. Chętnie kupiłabym je ponownie.


  • Schaebens czekoladowa maska do twarzy, którą można zjeść. Kolejna pamiątka z moich zeszłorocznych niemieckich zakupów. Maska długo czekała na zużycie, ale jak ją pierwszy raz użyłam to się zakochałam. Cudownie pachnie i smakuje (można ją jeść). Oprócz wyżej wymienionych walorów również rewelacyjnie oczyszcza pory. Przy najbliższej okazji zrobię jej większy zapas.
  • Sylveco lekki krem brzozowy. Było to moje drugie opakowanie. Po pierwszym miałam mieszane uczucie, dlatego zdecydowałam się na kolejne opakowanie i to błąd. Niestety bardzo źle wpływał na moją skórę. W czasie jego używania cały czas mi wyskakiwało. Po jego odstawieniu problem zniknął. Resztę kosmetyku zużyłam do stóp.
  • Yves Rocher Sebo Vegetal krem-żel przeciw niedoskonałościom. Kilka tygodni temu pisałam, jak źle ten krem się u mnie sprawdził. Długo się wchłaniał, zostawiał film na skórze i przede wszystkim się rolował. Na pewno nie kupię ponownie.


CIAŁO

  • Farmona Tutti Frutti masło do ciała jeżyna&malina. Początkowo byłam bardzo podekscytowana tą serią. Niestety z czasem mój entuzjazm opadł. Masło ma bardzo fajny, intensywny zapach, ale niestety długo się wchłania i pozostawia na skórze nieprzyjemną warstwę. Na pewno nie kupię ponownie.
  • Ziaja mleczko do ciała kakaowe. Męczyłam się z tym kosmetykiem dość długo. Na drugi raz pomyślę, jeśli będę chciała się wpakować w 400 ml. Kosmetyk jest bardzo wydajny, ma świetny zapach. Minusem jest to, że dość wolno się wchłania. Raczej nie kupię ponownie.
  • Essence krem do rąk z LE Cookies&Cream. Bardzo przyjemny kremik. Z przyjemnością go zużyłam. Na pewno będę wracać do kolejnych wariantów zapachowych.
  • Yves Rocher balsam do stóp lawendowy. Początkowo byłam zadowolona z tego kosmetyku, ale z czasem zauważyłam, że mnie uczula. Zużyłam go, ale na pewno nie wrócę.


  • Organique Savon Noir 100 g. Rewelacyjny kosmetyk, odkrycie minionego roku. Od tamtej pory muszę mieć go na stanie. Świetnie oczyszcza skórę. Minusem jest nieładny zapach, ale działanie wynagradza wszystko.
  • Max Factor Masterpiece Max. Mój ulubiony w zeszłym roku tusz do rzęs. Niestety nie zdążyłam zrobić efektu za czasów jego świetności. Ogromnym plusem jest to, że mogłam go używać blisko 5 miesięcy. Świetnie wydłuża i podkręca rzęsy. Na pewno kupię ponownie.



  • Tołpa botanic czarna róża żel pod prysznic. Całkiem przyjemny kosmetyk o bardzo niespotykanym zapachu. Robił co do niego należało. Ze względu na dość wysoką cenę nie wiem, czy wrócę do niego.
  • Balea  Mango Bambo żel pod prysznic. Bardzo lubię żele z Balea, ale niestety z każdą kolejną edycją limitowaną wydają się mi gorsze. Powyższy kosmetyk był ok, ale niczym się nie wyróżniał.
  • Vichy antyperspirant. Kolejny rewelacyjny kosmetyk, który się skończył. Nie jest tani, ale można go dorwać czasami w dobrej cenie. Jest bardzo wydajny. Powyższe opakowanie wystarczyło mi na prawie pół roku i uważam to za świetny efekt. Dużym plusem jest dla mnie fakt, że ma delikatny zapach i nie gryzie się z perfumami. Już używam kolejne opakowanie.
  • Tami płatki kosmetyczne. Moje ulubione płatki,do których lubię wracać. Tanie i bardzo dobre, na pewno nie jest to moje ostatnie opakowanie.

W końcu dobrnęliśmy do końca. Trochę się tego nazbierało, ale nic dziwnego denko jest z dość długiego okresu czasu. W końcu powoli rozstaje się z kosmetykami Yves Rocher. W poście znalazło się 6 i niestety tylko do jednego skłonna jestem wrócić. 

Miałyście któryś z powyższych kosmetyków? Co o nich sądzicie?

Naomi

piątek, 2 stycznia 2015

Ulubieńcy 2014 roku - pielęgnacja

Witam Was w pierwszej notce w nowym 2015 roku. Mam nadzieję, że będzie lepszy niż poprzedni. Chciałabym dziś przedstawić odkrycia i ulubieńców w zakresie kosmetyków pielęgnacyjnych. W ciągu minionego roku przez moje ręce przewinęło się sporo kosmetyków. Niektóre były słabe, kolejne przeciętne, ale czasami zdarzały się perełki i o nich będzie dzisiejszy post.


W 2014 roku starałam się znaleźć kosmetyki, które będą dla mnie idealne i będę chciała do nich wracać. W nowym roku moim głównym celem będzie ustabilizowanie pielęgnacji. Na razie myślę, że najlepiej jest w przypadku włosów. 

Zacznę jednak od pielęgnacji twarzy.


Pierwszym kosmetykiem do pielęgnacji twarzy, który podbił moje serce jest delikatna emulsja do mycia twarzy z Alverde. Kosmetyk podbił moje serce, ponieważ w delikatny, ale skuteczny sposób oczyszcza skórę twarzy z zanieczyszczeń. 

W minionym roku rozpoczęłam przygodę z wodami termalnymi. Zupełnym objawieniem stała się  ta wypuszczona przez Uriage. Polubiłam ją, ponieważ w świetny sposób łagodzi zaczerwienienia i odświeża. Ta konkretna szczególnie się dobrze u mnie spisała, ponieważ jest izotoniczna i nie trzeba jej osuszać. Poza tym uwielbiam jej zapach i słonawy smak. 

Kolejnym kosmetykiem, który rzutem na taśmę się tutaj znalazł jest płyn micelarny z Tołpy. Nigdy nie spodziewałam się, że tak polubię tego typu płyn. Bardzo często pisałam, że do zmywania makijażu uznaję tylko płyny dwufazowe, ale tym razem ten kosmetyk jest równie dobry jak konkurencja. Szybko i skutecznie zmywa makijaż. 

W tym zestawieniu nie mogło zabraknąć płynu dwufazowego. W zeszłym roku najlepiej spisała się  u mnie propozycja Yves Rocher (jest to jedyny kosmetyk tej firmy, który naprawdę się u mnie sprawdził). Bardzo szybko zmywa makijaż oczu złożony z cieniu na bazie, tuszu i czarnego eyelinera. Nie podrażnia oczu.


Krem do twarzy, który zachwycił mnie w zeszłym roku to przeciwzmarszczkowy odmładzający krem do twarzy z Eveline. Bardzo polubiłam ten krem, ponieważ ma lekką konsystencje, szybko się wchłania i bardzo dobrze nawilża. Aktualnie używam drugie opakowanie i na pewno nie ostatnie. 


W poprzednim roku zaczęłam poznawanie polskiej firmy Organique. Jednym z ulubionych kosmetyków tej firmy stało się czarne mydło, czyli Savon Noir. Nie było jeszcze okazji o nim napisać odrębnego posta, ale nic straconego. Czarne mydło działa jak peeling enzymatyczny. Dogłębnie oczyszcza skórę. Po użyciu tego kosmetyku aż skrzypi.


Wśród kosmetyków do pielęgnacji ciała najlepiej się u mnie sprawdziły trzy kosmetyki. Pierwszy z nich to antyperspirant w kulce z Vichy. Przed zakupem naczytałam się o niej samych ochów i achów. które mają 100% odzwierciedlenie w rzeczywistości. Kulka zapewnia doskonałą ochronę przed potem i przykrym zapachem. Poza tym, co dla mnie jest bardzo istotne, ma bardzo neutralny zapach, który nie gryzie się z perfumami.

Kolejnym kosmetykiem, który bardzo polubiłam to balsam do rąk z Essence z zimowej edycji limitowanej. Z tej firmy miałam jeszcze krem z limitowanki "Cookies&Cream". Oba bardzo dobrze się u mnie sprawdziły. Świetnie nawilżają, nie pozostawiają tłustej warstwy i szybko się wchłaniają.


Absolutnym odkryciem w zeszłym roku było masło shea z Organique. W chwili obecnej mam wersję z lnem i grapefruitem, ale w zapasach czeka mleczna. Kosmetyk ujął mnie swoim rewelacyjnym działaniem. Świetnie działa na suche miejsca (łokcie, pięty). Najbardziej uwielbiam go używać jako maske do dłoni. Nakładam grubą warstwę na noc i budzę się z doskonale nawilżoną i miękką skórą dłoni.


Wśród kosmetyków do włosów odkryłam kosmetyki, które świetnie działają na moje włosy. Na zdjęciu znajdują się już kolejne opakowania, a to o czymś świadczy. 

Pierwszym kosmetykiem, który pokochałam w zeszłym roku jest odżywka long repair z Nivea. Teraz kończę trzecie opakowanie(!). Produkt świetnie wygładza i ujarzmia moje włosy. Nic się nie wywija. Włosy tworzą lśniącą tafle. 

Drugim kosmetykiem jest szampon do włosów z Alverde. Ma naturalny i delikatny skład. Używam go na zmianę z czymś silniejszym. Dobrze oczyszcza i myje włosy. Dobrze się pieni i ma przyjemny zapach. Nie podrażnia. 

Ostatnimi kosmetykami, które podbiły moje serce w zeszłym roku jest seria Fruit Passion a po lifitingu Vitamin Force Hydra wyprodukowana przez Garnier. Kosmetyki po mimo niewielkiej zmiany składu i opakowania działają identycznie a nawet lepiej. Przede wszystkim ogromną zaletą jest wspaniały egzotyczny zapach, ale też dobre działanie. Szampon świetnie oczyszcza, a odżywka wygładza i ułatwia rozczesywanie. 

W końcu dobrnęłam do końca. Mam nadzieje, że nowy rok będzie równie bogaty w odkrycia jak poprzedni.

Naomi

środa, 24 grudnia 2014

Moje pierwsze pudełko - JoyBox (opinia i prezentacja zawartości)

Witajcie, dzisiaj zamiast kolejnych życzeń świątecznych (czy tylko ja mam ich dość, widząc je na każdym blogu?) chciałabym wam przedstawić moją opinię na temat JoyBoxa. Miałam z nim małe kłopoty, ale cóż przynajmniej miałam urozmaicone życie. ;)

Informacja o starcie tego boxa pojawiła się niespodziewanie i od razu zatrzęsła przede wszystkim blogowym światem. Zamysł tego boxa bardzo mi się spodobał, dlatego postanowiłam go zamówić. 


Największym plusem tego pudełka jest fakt, że zamawiając go wiemy, co się w nim znajduje. Możemy przekalkulować czy się opłaca, czy nie. Czy kosmetyki zawarte w zestawie nam się przydadzą. W skład pudełka wchodzi 6 podstawowych kosmetyków (są to miniatury, saszetki maseczek, ale również kosmetyki pełnowymiarowe), które otrzymuje każdy. Następnie z pośród trzech grup: kosmetyki półselektywne, selektywne oraz prezenty wybieramy po jednym kosmetyku. Zawartość kategorii jest bardzo zróżnicowana i każdy znajdzie coś dla siebie. Znajdziemy tam za równo kosmetyki pielęgnacyjne i jak kolorowe.


Za całość płacimy 49 zł. W cenie mamy zawarte koszty przesyłki i porządne kartonowe opakowanie. Kolejnym ogromnym plusem dla mnie jest to, że za pudełko mogę zapłacić normalnym przelewem. Nie muszę mieć karty kredytowej, czy paypala. Może błahy problem, ale dla mnie istotny, który powodował, że dotychczas nie zdecydowałam się na beGlossy, czy ShinyBox. A przyznam, że kilkukrotnie byłam bliska zamówienia. Przedostatnią podstawową sprawą, o której chciałabym wspomnieć jest to, że pudełko zamawiamy wtedy kiedy chcemy. Nie ma subskrypcji, przymusu zakupu. Zamawiamy, kiedy odpowiada nam zawartość.

Ostatnią kwestią, o której chciałabym wspomnieć jest czas przesyłki. W teorii 5 dni od zamówienia. W moim przypadku wyniósł ponad dwa tygodnie, ponieważ mam nietypowy adres (przede wszystkim moja miejscowość nie ma ulic) i wysyłka została wstrzymana. Dopiero po kilku dniach napisano do mnie w celu wyjaśnienia. Gdyby wysłali na adres jaki podałam to paczka by doszła o wiele szybciej. Następnym razem będę zamawiać na adres studencki. 


W pudełku znalazłam papierowe wiórki wypełniające pustą przestrzeń oraz wybrane przeze mnie kosmetyki. Zero kuponów i innych dyrdymałów.  Zdecydowałam się na to pudełko, ponieważ wśród kosmetyków selektywnych można było wybrać masło shea z Organique, które uwielbiam i powoli się kończy.  Drugim kosmetykiem który mnie skusił było Balmi, które od dłuższego czasu mnie interesowało. Za te same kosmetyki musiałabym osobno zapłacić około 60 zł. Dzięki temu boxowi za niższą kwotę mam dodatkowo 7 kosmetyków, pudełko i dostawę pod same drzwi.


Kosmetyki, które znajdowały się w każdym pudełku to:

  • Original Source kokosowy żel pod prysznic (kosmetyk pełnowymiarowy),
  • Bielenda hydrożelowa maseczka ultra nawilżająca (kosmetyk pełnowymiarowy),
  • Eveline Luksusowy krem-serum do rąk Argan& Vanilla (miniatura),
  • Bell Błyszczyk do ust Permanent MakeUp Lip Tint (kosmetyk pełnowymiarowy),
  • Vaseline Wazelina Pure Petroleum Jelly (kosmetyk pełnowymiarowy),
  • Signal Pasta Signal White Now Gold (kosmetyk pełnowymiarowy).
Myślę, że wszystkie kosmetyki z tej puli są dość użyteczne i prędzej, czy później je zużyję. Na razie używałam tintu z Bell i bardzo pozytywnie mnie zaskoczył. Nigdy wcześniej nie miałam czegoś tak bardzo trwałego.



Kosmetyki które wybrałam sama to:

  • Kneipp pielęgnujący olejek do kąpieli o zapachu kwiatów migdałów. Z grupy kosmetyków półselektywnych najtrudniej było mi coś wybrać dla siebie. Ostatecznie wybór padł na firmę, która nie dawno pojawiła się w drogeriach i mnie zainteresowała.
  • Organique masło shea o zapachu mleka. Zapach nie do końca przypadł mi do gustu. Mam nadzieje, że będzie miał równie dobre działanie jak posiadana przeze mnie wersja z lnem i grapefruitem. Zapach mógł być o wiele lepiej skomponowany, ale nie jest źle.
  • Balmi o zapachu truskawkowym, kosmetyk robi furorę na youtube i cieszę się, że w końcu mogę go przetestować.


Podsumowując cieszę się, że taki box pojawił się na polskim rynku. W jego przypadku nie zamawiamy kota w worku i nie ma obawy, że zawiedziemy się zawartością. Z chęcią zamówię kolejne pudełko, jeśli zawartość będzie mi odpowiadać.  

Na sam koniec chciałabym Wam życzyć:
Wesołych i Zdrowych Świąt!

Naomi

środa, 17 grudnia 2014

Ogromne zakupy z ostatnich miesięcy (DM, Natura, Allegro, Super-pharm, Organique)

W końcu mam trochę luzu i mogę nadrobić zaległości. Może nawet zrobię coś na zapas. Niestety styczeń zapowiada się okropnie i z perspektywą spędzenia go w książkach, i notatkach. Nie będę tu jednak pisać nadal o złych rzeczach, ale o tym, że przez święta mam nadzieje, nadrobić blogowe zaległości. Pierwszą z nich jest uporanie się z zakupami z nawet nie wiem jakiego okresu, ponieważ coś kupiłam we wrześniu, październiku i listopadzie. W domu czekają zamówienia z dnia darmowej dostawy, więc żeby zachować chronologie muszę się najpierw uporać z tym.


Dzisiejszego posta sponsorują kremy do rąk. Przybyło mi ich najwięcej. Moje dłonie w czasie zimy na pewno będą dobrze nawilżone.


W tym roku postanowiłam, że koniecznie muszę mieć jakiś kremy do rąk z limitowanej serii Essence. Co jakiś czas ich szukałam na allegro aż w końcu się pojawiły. Wybrałam dwa warianty zapachowe: wanilie i cynamon oraz wiśnia i kokos. Zwłaszcza ten drugi ma bardzo intrygujący zapach. Do wyboru były jeszcze wersja o zapachu migdałowym, ale nie zdecydowałam się na nią. Używam tych kremów już od ponad miesiąca i w najbliższym czasie mam nadzieję, że uda mi się o nich coś napisać. 

Kolejnym kremem jest dla mnie nowość z dermo pharmy, czyli krem do rąk z ekstraktem ze śluzu ślimaka. Przyznam, że to ten ślimak skłonił mnie do zakupu. 


Podczas promocji -40% na kremy w Super-pharm skusiłam się na mojego ulubieńca Eveline z olejem arganowym (tym razem trafił mi się szklany słoiczek). Również w Super-pharmie, ale o wiele wcześniej, czyli 1 października kupiłam krem Effaclar Duo + z La Roche Posay za 39,99. Nigdy go nie miałam, ale mam nadzieje, że dobrze się spiszę na mojej skórze. Czytałam o nim wiele dobrego.


Kolejnym kosmetykiem z limitowanej serii Yves Rocher o zapachu karmelizowanej gruszki jest żel pod prysznic. Wiem, że żele z YR źle działają moją na skórę, ale może tym razem będzie lepiej, a zapach bardzo przypadł mojemu nosowi.


Teraz przyszedł czas na małą perełkę. Podczas któreś z promocji -20% w Sephora wyczaiłam te o to miniaturkę mascary They're Real z Benefit. Czytałam o niej naprawdę wiele dobrego. Kilka dni temu ją otworzyłam i na razie efekt bardzo mi się podoba. Zobaczymy co będzie dalej.


Następnie mała mieszanina sklepów. W Drogerii Natura do koszyka wpadł krem do rąk z Noni Care. Gdzieś obiły mi się się o uszy dobre opinie, dlatego zdecydowałam się na niego. Następnie krem do rąk bez którego nie wyobrażam sobie zimy. Oczywiście chodzi o kakaowy Palmer's. Zamówiłam go w jednej z internetowcy aptek, ale o niej napiszę wkrótce. Następnie kredka z nowej serii Essence. Coś podobnego widziałam z p2. Na koniec taka zachciewajka. Krem z Dove kosztował niecałe 2 złote, ponieważ był w cenie na do widzenia.


Końcem września wybrałam się do DM-u, gdzie kupiłam masło do stóp o zapachu mięty i kwiatu pomarańczy, minimasełko z Alverde, mandarynkowy peeling oraz żel pod prysznic z zimowej edycji limitowanej Balea (moim zdaniem najlepszy). 


Na allegro dokupiłam z Balea pozostałe dwa żele z limitowanej edycji Balea, czyli białe kwiaty i jagody acai oraz lilia i czarne maliny (ostrężyny?). Następnie zamówiłam balsam do stóp z tej samej serii co wyżej było masło. Moją uwagę przykuły też malinowe chusteczki do oczyszczania twarzy z pudełkiem.


Ostatnie zakupy pochodzą z Organique, które robiłam na dwa raz. Najpierw ponownie kupiłam czarne mydło. Do zakupów za założenie nowej karty dostałam kulę do kąpieli. Następnie podczas któreś z gazetowych promocji przygarnęłam maskę do stóp i masło shea o zapachu pomarańczy i chili.

No to tyle. Jest tego ogromna ilość. Pociesza mnie tylko fakt, że zakupy były podzielone na kilka miesięcy. 

O czym chciałybyście poczytać w pierwszej kolejności? 

Naomi
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...