Kremy do rąk są moimi jednymi z ulubionych kosmetyków. Zwykle mają niewielką pojemność i przyjemną cenę, a wyniku tego mogę je często zmieniać. Przez moją kosmetyczkę przewinęło się już sporo rozmaitych tubek. Początkiem stycznia postanowiłam zaszaleć i kupić naturalny balsam do rąk PAT&RUB sygnowany przez Kingę Rusin. Nie jest to jedyny kosmetyk tej marki w mojej kosmetyczce. Posiadam jeszcze peeling do ust, o którym więcej napiszę wkrótce. Natomiast dziś w roli głównej występuje balsam do rąk z trawą cytrynową i kokosem.
Gustowne opakowanie zawiera 100 ml kremu, które należy zużyć w ciągu 6 miesięcy od otwarcia. Według producenta kosmetyki Pat&Rub zawierają 100 % naturalnych składników bez zbędnego syfu. Pośród całej gamy kosmetyków znajdziemy kilka różnych linii zapachowych (rozgrzewająca, otulająca, hipoalergiczna etc..). Balsam do rąk kupiłam w Sephorze za 45zł, ale można go również dostać w sklepie internetowym Pat&Rub, gdzie czasami można trafić na ciekawe przeceny.
Na szczególną uwagę zasługuję opakowanie typu air less. Tego typu opakowania są moimi ulubionymi, ponieważ powietrze nie ma dostępu do zawartości. Całość prezentuje się bardzo ekskluzywnie i bardzo mi się podoba. Na opakowaniu zawarte są tylko najistotniejsze informacje. Niewielkim minusem jest fakt, że opakowanie jest sporych rozmiarów i zajmuje dużo miejsca np w torebce.
Kontrowersyjnym aspektem jest zapach, który czasami mi się podoba, ale znacznie częściej jest dla mnie zbyt ciężki i duszący. Prawie w ogóle nie wyczuwam w nim kokosu, tylko trawę cytrynową.
Natomiast przypadła mi do gustu konsystencja tego kosmetyku, która jest dość gęsta. Nie ma nic wspólnego na przykład z balsamami Balea (tymi 300 ml, z pompką), które są bardzo lekkie. Balsam Pat&Rub ma dość treściwą konsystencję, dzięki której jest bardzo wydajny. Niewielka ilość wystarczy na obie dłonie.
Pozostało nam się tylko rozprawić z najistotniejszą kwestią, czy działanie jest warte prawie 50 zł? Postaram się odpowiedzieć na to pytanie. Krem ma dość bogatą formułę, ale można łatwo i szybko go rozsmarować. W zadziwiającym tempie się wchłania, poprzednicy zwykli sprawdzać moją cierpliwość. Pozostawia skórę bardzo dobrze nawilżoną przez kilka godzin. Dłonie są niebywale przyjemne w dotyku. Nie pozostawia tłustej warstwy, której nadzwyczajnie nie lubię. Dzięki pompce mogę dokładnie dozować kosmetyk (uwielbiam je).
Podsumowując jestem bardzo zadowolona z działania, którego dotychczas nie zapewnił mi żaden drogeryjny krem. Niestety nie do końca jestem przekonana do zapachu. Kupując kolejne opakowanie z pewnością wybrałabym inny wariant zapachowy. Również na minus przemawia jego cena, która na studencką kieszeń jest zbyt wysoka, ale myślę, że działanie jest tego warte.
Naomi
mam jakieś wrażenie, że pat&rub jest nie dla mnie i nie mogę się przemóc by coś kupić i wypróbować od nich..
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że kiedyś wypróbuję coś z tej firmy :) Trochę drogie kosmetyki, ale jak będą przeceny, czemu nie..
OdpowiedzUsuńKiedyś sie skuszę, ale jak znajdę lepsza prace : p
OdpowiedzUsuńLubię bardzo te balsamy :) Polecam szczególnie wersję Home SPA i rozgrzewającą :)
OdpowiedzUsuńNie miałam niczego z Pat&Rub :(
OdpowiedzUsuńJa aktualnie używam kremu z Clarena, który był w Shiny i jestem mega, mega, mega zadowolona! Będę szukać pełnowymiarowego opakowania ;)
OdpowiedzUsuńBardzo dziękujemy za miłe słowa :)
UsuńKrem do rąk z pompką to dobre rozwiązanie...Tubkę warto mieć w torebce, ale w domu zdecydowanie wolałabym mieć tylko takie z pompką.
OdpowiedzUsuńKuszą mnie te kremy Pat & Rub, ale zapach tej serii w ogóle do mnie nie przemawia, prędzej zdecydowałabym się na otulającą albo hipoalergiczną...
dla mnie zapach na pewno byłby w sam raz :)
OdpowiedzUsuńZ racji tego że nie mam mozliwości wcześniejszego powąchania wybrałabym wersję bezzapachową (niebieską).
OdpowiedzUsuńJa akurat lubię zapachy typu trawa cytrynowa, więc pewnie z tym nie byłoby problemu. Wydaje się ciekawy, ale chyba nie dałabym aż tyle za balsam do rąk - bezrobotna :D
OdpowiedzUsuńjeszcze nic nie miałam od Pat&Rub
OdpowiedzUsuń