Dziś w końcu nadszedł czas aby przedstawić Wam moją opinię na temat żelu do golenia z Balea. W ostatnim czasie zauważyłam, że kosmetyki do depilacji zza zachodniej granicy cieszą się szczególną popularnością. W szczególności dotyczy to marki dostępnej w drogeriach DM, czyli Balea. W wakacje miałam okazję używać wersji o zapachu limonkowo-maślankowym. Niestety ten wariant zapachowy mnie nie zachwycił, a nawet byłam lekko rozczarowana. Spodziewałam się czegoś więcej. Postanowiłam jednak dać drugą szansę Balei i skusiłam się na kokosową wersję.
Metalowe opakowanie zawiera 150 ml żelu. W niemieckich drogeriach musimy za niego zapłacić ok. 1,5€. Do wyboru mamy kilka wersji zapachowych, ale jak poniżej się zorientujecie, wariant wariantowi nie równy.
Skład:
Aqua, Palmitic Acid, Triethanolamine, Stearic Acid, Glyceryl Oleate, Isopentane, Sorbitol, Propylene Glycol, Isobutane, Parfum, Hydroxyethylcellulose, Peg-90M, Pentaerythrityl Tetra-di-t-butyl Hydroxyhydrocinnamate. Methylparaben, Ethylparaben, Propylbaraben, Phenoxyethanol, Glyceryl Stearate, Coumarin, CI 19140, CI 42051
Żel znajduje się w standardowym dla tego typu kosmetyków opakowania, które bardzo dobrze spełnia swoją rolę. Bardzo mi się podoba, że jest utrzymane w błękitnej stylistyce. Nie do końca jestem przekonana do ogólnego wyglądu opakowania, ale w przypadku tak taniego kosmetyku mogę przymknąć na to oko.
Aplikator bardzo łatwo chodzi, a dzięki temu można dozować odpowiednią dla siebie ilość. Niestety mam wrażenie, że coś jest z nim nie tak, ponieważ kilka godzin po użyciu dostrzegam, że żel sam ucieka z opakowania. :( Nie są to duże ilości, ale jednak.
Żel początkowo mam turkusowy kolor, ale natychmiast zmienia się w biały. Przy okazji tworzy się sporo piany. Niewielka ilość wystarczy na obie nogi, a dzięki temu żel jest bardzo wydajny. Dużym zaskoczeniem był zapach który jest bardzo intensywnie kokosowy. Bardzo mnie to cieszy, ponieważ zapachu limonkowej wersji mój nos nie wyczuwał. Może nie jest to najbardziej naturalny zapach kokosowy, ale nie jest źle. Mój nos go toleruję, a nawet lubi.
W końcu dochodzimy do najbardziej istotnej i mojej ulubionej kwestii. Oczywiście chodzi o działanie, w stosunku do którego mam niestety mieszane uczucia. Żel spełnia swoje podstawowe zadania. Ułatwia depilacje i sprawia, że jest szybsza i łatwiejsza. Pozostawia skórę gładką i jedwabistą, ale okropnie podrażnioną. Nigdy nie miałam z czymś takim problemu, aż do teraz. Próbując dać ukojenie mojej skórze, smaruję ją kremem po depilacji z Joanny, który i tak nic nie działa.
Podsumowując, jestem znowu zawiedziona. Z dwojga złego wolę maślankowo-limonkową wersję, która nie pachnie nadzwyczajnie, ale przynajmniej nie podrażnia mojej skóry. Szkoda, że kokosowa wersja wyrządziła mi taką krzywdę. Zapach całkiem przypadł mi do gustu. Jeśli macie tendencję do podrażnień, to lepiej omijajcie go z daleka. Niestety nie sięgnę po niego ponownie.
Naomi
Nie miałam, w takim razie będę się trzymać z daleka..
OdpowiedzUsuńSzkoda, że Ci zaszkodził. Ja go mam i mi nic złego nie robi.
OdpowiedzUsuńprzykro mi, że tak Ci podpadł :(.
OdpowiedzUsuńExcellent read, love anything about motorcycles!!!
OdpowiedzUsuńjeux de flash
Uuuu a właśnie myślałam czy by nie kupić ten żel ;(
OdpowiedzUsuńJa go mam i nie jest taki zły, ale moim faworytem i tak jest Gillette Olay ;)
OdpowiedzUsuńSzkoda, że u Ciebie się nie sprawdził... mnie raczej nic nie podrażnia, więc pewnie wypróbuję jakiś żel Balea :)
OdpowiedzUsuńSzczęśliwego nowego roku!
Przesyłam najserdeczniejsze życzenia
OdpowiedzUsuńwszystkiego najlepszego w Nowym Roku.
Sukcesów zawodowych i spełnienia w życiu prywatnym.
Wszystkiego dobrego!
Nie miałam i nie kupię na pewno choćby ze względu na kokosowy zapach ;-)
OdpowiedzUsuńJa mam różową wersję tej pianki i u mnie żadnego podrażnienia nie było... Co skóra to inne odczucia.
OdpowiedzUsuń