wtorek, 10 września 2013

Czegoś mi jeszcze brakuje, czyli o kremie z AVA Laboratorium

Planowałam dziś opisać Wam zupełnie inny kosmetyk. Niestety wczoraj skończył mi się krem do twarzy, który używałam przez ostatni miesiąc i wypadałoby napisać jak się sprawdził. Krem otrzymałam na spotkaniu blogerek w Katowicach od sklepu balmshop.pl. Został dla mnie wybrany krem z AVA Laboratorium z ekstraktem z zielonej herbaty oraz koenzymem Q10+R.


Krem w zależności od miejsca zakupu kosztuje +/- 20 zł. Niestety nie potrafię wskazać dokładne, gdzie można go kupić. Na pewno jest dostępny w sklepach internetowych. Słoiczek zawiera 50 ml, które należy zużyć w ciągu 24 miesięcy. Nie zawiera parabenów, był testowany dermatologicznie, ale nie na zwierzętach. 



Słoiczek był zapakowany w kartonowe pudełko, na którym zawarte są wszelkie informacje. Zarówno wygląd pudełka, jak i słoiczka mnie nie zachwyca. Są ok, spełniają swoje rolę, ale widziałam ładniejsze. Słoiczek wykonany jest z porządnego, twardego plastiku. Zakrętka łatwo się zakręca i odkręca, ale nie ma możliwości aby sama się odkręciła. Napisy i złota obwódka nie starły się z opakowania. Zawartość kremu była zabezpieczona sreberkiem. 


Krem ma bardzo rzadką, lejącą, ale puszystą w dotyku konsystencje. Jest koloru białego i całkiem przyjemny zapach. Używałam go codziennie przez ponad miesiąc, więc wydaję mi się, że jest całkiem wydajny.

Dzięki lekkiej konsystencji krem bardzo łatwo rozsmarować. Szybko się wchłania. Jest to bardzo istotne zwłaszcza rano, kiedy chcemy później nałożyć podkład. Krem przyzwoicie nawilża skórę. Nie miałam problemu z suchymi skórkami. Po wchłonięciu skóra jest przyjemna, elastyczna i gładka w dotyku, ale niestety się świeci. Konieczne jest choćby ją przypudrować. Nie uczulił mnie, ani nie podrażnił. Nie spowodował żadnego wysypu nieprzyjaciół.


Podsumowując jest to dobry krem. Dobrze nawilża i pielęgnuje moją skórę. Nie stwarza mi żadnych atrakcji w postaci pryszczy. Niestety jednak coś w nim brakuje. Nie potrafię wskazać w tym momencie czego, ale jeśli spotkałybyście go gdzieś to warto spróbować.

Naomi

23 komentarze:

  1. Też czasem tak mam, że kosmetyk do końca mi nie pasuje, tylko dlatego, że wcześniej używałam czegoś lepszego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Toteż możliwe. Wcześniej używałam kremu z AA i bardziej mi odpowiadał.

      Usuń
  2. też tak czasem mam, niby dobry, ale nigdy do niego nie wracam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja czasami też mam tak, że kosmetykiem jestem zachwycona, ale nadal szukam lepszego. ;)

      Usuń
  3. No czasem tak bywa że czegoś nam brakuję w kosmetyku i nie do końca nas zadowala. skoro ten jest dobry to kiedyś go wypróbuję.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest dobry, niczego mu nie mogę zarzucić, ale sama do niego nie wrócę.

      Usuń
  4. Mam go, nie do końca pasuje mi zapach. Używam go na policzki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wg mnie też nie jest rewelacyjny, ale nie ma tragedii.

      Usuń
  5. Co jakiś czas trafia się taki produkt. Niby wszystko pięknie, ładnie, ale kurczę wracać się do niego jakoś nie chce.

    OdpowiedzUsuń
  6. nie stosuję jeszcze takich kremów :D

    OdpowiedzUsuń
  7. jesli czegoś brakuje a same nie wiemy czego to znak by więcej do tego kremu nie wracać :) a opakowanie mi się podoba :) lubię minimalizm, ale nie taki chłodny tylko z gustem jak ten tutaj :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Przeznaczony jest do cery tłustej więc nie do mojej.

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie miałam go, ale widać, że dosyć fajny, więc już mam na niego chęć :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na pewno nie jest zły. Myślę, że warto wypróbować.

      Usuń
  10. Dzięki takiej konsystencji na pewno jest wydajny :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że tak. Używałam go dwa razy dziennie przez miesiąc. Później się skończył.

      Usuń
  11. Miałam go kiedyś :) Również się dobrze sprawdził, byłam zadowolona :)

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...