Wielka promocja w Rossmannie zbliża się wielkimi krokami, a ja chciałabym Wam przedstawić tusz do rzęs, na który warto zwrócić uwagę. Na punkcie tej kategorii kosmetyków mam lekkiego bzika i bardzo trudno mnie zadowolić. Mam bardzo duże wymagania, aczkolwiek myślę, że są do spełnienia. W ostatnim czasie eksperymentowałam z droższymi markami i zazwyczaj wychodziło mi to na dobre. Początkiem lutego potrzebowałam tuszu, który od pierwszego użycia zapewni mi pożądany efekt (L'oreal Million Lashes był za rzadki i potrzebował czasu aby "dojrzeć"). W Hebe moją uwagę przykuła szeroko polecana mascara Volume Celebrities z Eveline. Czy sprostała moim oczekiwaniom?
Kosmetyki Eveline są dostępne w Hebe i Rossmannie. Jeśli się dobrze orientuje, to w obu tych drogeriach tusz kosztuje 14,99 zł za 7 ml, które należy zużyć w ciągu 6 miesięcy. U mnie zwykle tusze egzystują krócej, ponieważ nie lubię gdy są zbyt gęste. Mascara występuje w jednym, czarnym kolorze.
Moje rzęsy nie należą do najpiękniejszych. Są stosunkowo krótkie i proste. Na szczęście jest ich sporo. W tuszach do rzęs szukam przede wszystkim wydłużenia, podkręcenia i uniesienia w widoczny sposób. Delikatne muśnięcie tuszem nie jest dla mnie.
Pod tym względem mascara spisała się bardzo dobrze, ponieważ od pierwszego użycia zapewniała efekt na rzęsach, na jakim mi zależało. Nie musiałam czekać aż zgęstnieje, chociaż niewykluczone, że zawdzięczam to klientkom, które przede mną otworzyły ten kosmetyk. :(
Tusz już po pierwszej aplikacji w widoczny sposób podkreśla rzęsy. Są rozdzielone, uniesione, podkręcone i wydłużone. Zyskują również na objętości. Niestety czasami są trochę sklejone. Problem ten nasila się, gdy mascara podeschnie. Niestety w chwili obecnej nie jestem w stanie jej już używać, a minęło dopiero 2,5 miesiąca od zakupu. Na szczęście nie zostawia grudek. Nie osypuje się i nie kruszy. Łatwo ją zmyć zarówno płynem dwufazowym, jak i płynem micelarnym.
Opakowanie tuszu cieszy oko. Jest ładne i dobrze wykonane. Napisy się nie ścierają. Szczoteczka ma ciekawy kształt. Łatwo nią dotrzeć do każdej rzęsy.
Poniżej możecie zobaczyć jak tusz wygląda na rzęsach. Na żywo efekt jest o wiele bardziej widoczny
Podsumowując tusz okazał się całkiem ciekawym kosmetykiem. Żałuję tylko, że nie mam możliwości zakupu egzemplarza, który nie byłby otwierany przede mną. Myślę, że gdyby nie to, to tusz posłużyłby mi o wiele dłużej i głównie ten fakt mi się nie podoba. Poza tym mascara bardzo dobrze się spisała. Przede wszystkim wydłużała i unosiła rzęsy, a na tym szczególnie mi zależało. Polecam.
Naomi
u mnie fajnie sie sprawdziła mam teraz jej brata :)
OdpowiedzUsuńKogo konkretnie? Zastawiam się co kupić na promocji i szukam inspiracji. :)
UsuńFajny efekt, lubię mascary Eveline, tej jeszcze nie miałam :)
OdpowiedzUsuńTo była moja pierwsza mascara z Eveline. Na pewno nie ostatnia.
UsuńŁadny naturalny efekt, miałam kilka maskar od nich i w sumie są do siebie dość podobne.
OdpowiedzUsuńSłyszałam, że wszystkie formułę tuszu mają taką samą. Różnią się tylko szczoteczką. Ile w tym prawdy to nie wiem.
UsuńNa prawdę ładnie wygląda na rzęsach :)
OdpowiedzUsuńMi też się efekt podoba.
UsuńFaktycznie wygląda nieźle! :)
OdpowiedzUsuń:)
UsuńZgadzam się, wygląda świetnie :)))
OdpowiedzUsuńMi do gustu przypadł żółty z Lovely ale może skuszę się na ten :)
Ja z żółtym Lovely miałam trudną relację. Pierwsze opakowanie było super, a kolejne mnie zawiodło, więc na razie unikam.
Usuńwow! spodobał mi sie! Lubie taki efekt, nie jest sztuczny i nachalny
OdpowiedzUsuńhttp://zyciowa-salatka.blogspot.com/
Ja teraz używam Sexy Pulp z YR i polecam :)
OdpowiedzUsuńMiałam ją i byłam zadowolona :-)
OdpowiedzUsuń