Przez moją kosmetyczkę przewinęło się już sporo płynów do demakijażu. Wiele z nich było naprawdę godnych polecenia. O innych wolałabym zapomnieć. Chociaż mam już swoich ulubieńców, to nie przeszkadza mi to w testowaniu kolejnych propozycji różnych firm. Bielenda ma w swojej ofercie trzy różne płyny do demakijażu (na blogu znajdziecie recenzje bawełny i awokado). Wersja z czarną oliwką jest ostatnią, która została mi do przetestowania.
Opakowanie zawiera 125 ml płynu, które należy zużyć w ciągu 12 miesięcy od otwarcia. W notce możecie zobaczyć płyn w starym opakowaniu. Nowe ma większą pojemność 140 ml, gdzie 15 ml jest gratis. Nie posiada substancji zapachowych, wg producenta jest bezpieczny dla osób noszących szkła kontaktowe. W zależności od miejsca zakupu może kosztować od 6 zł do 10 zł. Jest dostępny w wielu sieciach, drogerie Natura, Hebe oraz w hipermarketach.
Jak większość opakowań Bielendy również to nie jest zachwycające, a mnie wręcz odpycha. Dobrze, że tym razem bardziej interesowała mnie zawartość. Dużym minusem jest zamknięcie, czyli zakrętka. Na szczęście producent w końcu pomyślał o zmianie. W nowych opakowaniach jest na klapkę. Dla wielu wadą może być też otwór, przez który wydobywa się płyn. Jest dość spory i często trudno wydobyć odpowiednią ilość kosmetyków. Dla mnie również jest to wyzwaniem, często kończę z tłustą plamą. Nowe opakowanie ma bardziej wyprofilowany otwór i mam nadzieję, że będzie łatwiejsze w obsłudze.
Płyn jest pozbawiony substancji zapachowych, ale posiada specyficzny dla siebie zapach. Dwie warstwy płynu bardzo łatwo się ze sobą łączą i przez długi czas pozostają jednością. Obie warstwy zużywają się równomiernie. Jest całkiem wydajny, "męczę" go już długo.
Po przetestowaniu już sporej ilości płynów dwufazowych mogę stwierdzić, że ta dwufazówka plasuje się gdzieś po środku rankingu. Nie jest zła, ale znam lepsze. Całkiem nieźle rozpuszcza makijaż oczu. Jednak gdy zbyt krótko przytrzymam wacik, to często nie wszystko zdąży się rozpuścić i rano mam pod oczami czarną niespodziankę. Dobrze sobie radzi z cieniami, eyelinerem w kałamarzu z Wibo, kredką. Natomiast nie rusza eyelinera we flamastrze z Essence. Z drugiej strony go nic nie rusza (a przynajmniej ja nic takiego nie spotkałam jeszcze na swojej drodze). Zawsze pozostaje na powiece coś przypominającego kreskę brązowym eyelinerem.
Producent obiecuje działanie przeciwzmarszczkowe, ale mi w to nie bardzo chcę się wierzyć. Wątpię żeby płyn dwufazowy mógłby mieć takie działanie. Płyn zostawia również tłustą warstwę, ale w porównaniu do innych na szczęście szybko znika. Nie zauważyłam żeby pozostawiał mgłę na oczach. Nie spowodował szczypania oczu, ani podrażnień.
Podsumowując, nie jest to zły płyn dwufazowy. Gdybym nie przetestowała wcześniej tak wielu, to pewnie nazwałabym go swoim ulubieńcem. Ma swoje zalety, ale też wady, m.in. to, że nie rozpuszcza dostatecznie szybko i skutecznie tuszu. Po mimo to myślę, że warto go przetestować zwłaszcza w nowym opakowaniu i w atrakcyjnej cenie np w Biedronce albo Hebe.
Na koniec jeszcze mój ranking płynów dwufazowych z Bielendy:
- Wersja z awokado.
- Wersja z czarną oliwką.
- Wersja z Bawełną.
Miałyście do czynienia z płynami dwufazowymi z Bielendy?
Naomi
Nie miałam żadnego z tych płynów. Może wypróbuję go w przyszłości, choć ostatnio wolę płyny jednofazowe.
OdpowiedzUsuńUżywałam kiedyś płynów jednofazowych i to nie było to. Ja lubię kosmetyki które sprawiają, że zmywają makijaż raz dwa, a płyny jednofazowe tego mi nie zapewniały.
UsuńJa miałam z awokado i denerwowała mnie tłustość. Często czułam, jak po wymyciu twarzy nadal mam ten płyn, że go nie domyłam. Fakt, jest dobry dla wrażliwych oczu, nic mnie nie szczypało. Jednak jak dla mnie jest za tłusty, źle się go aplikuje na wacik i te "buteleczki" są jakieś takie dziwne. Wolę chusteczki do demakijażu.
OdpowiedzUsuńNa szczęście je w końcu zmienili. i nowe wyglądają ok. Nie długo będę używać wersji awokado i pewnie wspomnę coś o nim przy okazji. ;)
UsuńNie przepadam za płynami dwufazowymi.
OdpowiedzUsuńZ płynami dwufazowymi jest tak, że albo się je kocha albo nienawidzi.
UsuńTo widzę szału nie ma, nie lubię dwufazówek..
OdpowiedzUsuńNominowałam Cię do LBA, więcej wiadomości tutaj: http://kosmetyki-patrycji.blogspot.com/2013/11/liebster-blog-award.html :)
Taki średniaczek z niego w kierunku dobry.
UsuńDziękuję za nominacje, ale niestety nie odpowiem. :)
Ja miałam wersję z awokado, ale wg mnie tylko rozmazywała. Za to bardzo polecam dwufazę z Lirene.
OdpowiedzUsuńJa awokado bardzo lubię i niedługo będę zużywać trzecie opakowanie.
UsuńMoże gdy zużyje swoje zapasy, to spróbuję Lirene.
ja osobiście nie przepadam za dwufazowymi płynami :)
OdpowiedzUsuńNie wszyscy muszą je lubić. U mnie wyjątkowo dobrze się sprawdzają.
UsuńJa jakoś nie lubię dwufazówek. Trzymam się swojego micela z Biedronki i jest okej :)
OdpowiedzUsuńNa początku roku zużyłam dwie butelki tego micela i niestety to nie było to.
Usuńnie przepadam za dwufazówkami...
OdpowiedzUsuńKażde kosmetyki mają swoich zagorzałych fanów i przeciwników. Nie inaczej jest to w tym przypadku.
Usuńpłyn przeciwzmarszczkowy? coś takiego, co to za cuda :D A ja jeszcze nie miałam nic z Bielendy, ale i na nią przyjdzie pora ;)
OdpowiedzUsuńTeż się zdziwiłam i poniekąd kupiłam. Zastanawiam się ile osób kupiło z przekonaniem, że takie działanie rzeczywiście ma.
Usuń