W marcu najczęściej używałam balsamu pod prysznic z Balea. Ma ciekawy, cierpki zapach owoców leśnych. Niezbyt się pieni. Skóra po prysznicu nie jest wysuszona a delikatna i miła w dotyku. Obok stoi pianka z Pharmaceris, którą uwielbiam. Świetnie oczyszcza moją skórą z resztek makijażu i zanieczyszczeń nagromadzonych w ciągu dnia. Minusem może być wydajność, ale rozsądne używanie może pomóc ją zwiększyć. Następnie balsam do rąk Balea z masłem shea i olejkiem arganowym (na zdjęciu jest pozbawiony "ubranka"; pewien czas temu stwierdziłam, że tak będzie łatwiej mi kontrolować zużycie. Balsam ma bardzo ładny, orientalny zapach. Nie zapewnia dużego nawilżenie, ale takie na co dzień jest idealne. Dużym plusem jest szybkość wchłaniania oraz nie pozostawianie tłustej warstwy.
W marcu intensywniej zaczęłam używać zestawu Alverde do włosów matowych. Jestem z niego w pełni zadowolona. Włosy po jego użyciu są miękkie, lśniące i lejące. Co prawda szampon nie do końca oczyszcza moje włosy i muszę je myć częściej niż zwykle. Jednak i tak jestem zadowolona z efektu. Zaczęłam także co mycie nakładać jedwab z Marion na końcówki włosów. To było to czego mi brakowało w pielęgnacji. W końcu końcówki nie wywijają się w każdą stronę.
Na koniec kilka kosmetyków z kolorówki, które w pewien sposób mnie zachwyciły. Matowy, cielisty cień nr 353 z Inglot to już klasyka. Jeden z moich ulubionych cieni. Nie ma makijażu bez niego. Również świetnie sprawdza się jako baza pod kredki, które lubią się kserować. Przykładem takiej kredki jest niebieska, metaliczna kredka z p2. Uwielbiam ją za miękkość, łatwość malowania i kolor. Następnie tusz do rzęs, który w ostatnim czasie podbił moje serce, czyli Bell Zig Zag. Dawno nie miałam takich firanek jaki on mi daje. W jego przypadku idealnie sprawdza się zasada, że tusz nie zawsze maluje tuż po otwarciu. Świetnie wydłuża, lekko pogrubia, ale nie skleja rzęs. Na koniec mandarynkowo-waniliowy balsam do ust od Alverde. Bardzo dobrze nawilża i pielęgnuje usta. Niestety ma bardzo liche opakowanie (moje jest aktualnie jest w trzech kawałkach). ;)
Naomi
cien z Inglota - boski !
OdpowiedzUsuńUwielbiam go. Na zdjęciu nie widać, ale mam już spore wgłębienie. :)
UsuńTeż lubię tę piankę z Pharmaceris ;D
OdpowiedzUsuńJa też w marcu czesto uzywalam tego balsamu do mycia z owocami lesnymi- niestety juz jest na wykonczeniu :(
OdpowiedzUsuńDziś go potraktowałam nożyczkami, więc jeszcze coś tam jest, ale to są jego ostatnie chwile życia. ;)
UsuńZazdroszczę Wam tej Balei ;)
Usuńw maju się wybieram do DM będzie szaleństwo:D
OdpowiedzUsuńUdanych zakupów. Oczywiście czekam później na relację. ;)
UsuńMam ten cień z Inglota-rewelacyjny jest:) nie wyobrażam sobie makijazu bez niego.
OdpowiedzUsuńJa czasami sobie wyobrażam. Mam do zużycia jeszcze matowy cień nr 505 z My Secret. Mam w nim spore denko i wypadałoby zużyć to do końca. :)
UsuńUwielbiam tą pomadkę z Alverde, ale moim zdaniem opakowanie jest w porządku, bo nic się z nim nie stało:)
OdpowiedzUsuńSpoko, widocznie ja jestem taką łamagą, że wszystko leci mi z rąk. :) Nie mniej i ak zawartość mi to wynagradza. :)
Usuńbalsamu bym chętnie spróbowała i pomadki z Alverde:)
OdpowiedzUsuńNa prawdę bardzo fajne kosmetyku. Polecam. :)
UsuńKurczę, zazdroszczę Ci tych produktów z dm :)
OdpowiedzUsuńco Ty robisz z tą pomadką:P moja jest w całości :D
OdpowiedzUsuńSama nie wiem, zaczęło się od tego, że spadła na kafelki. Potem ja jej trochę pomogłam. ;) Aktualnie posklejałam taśmą klejącą i jest ok. :)
UsuńWszędzie Alverde i wszędzie Balea :D. One podbiły już całą blogosferę chyba tylko poza moim blogiem :D.
OdpowiedzUsuńJeszcze nie całą. ;) Zawsze jest tak im trudniej jest coś zdobyć to tym bardziej jest to pożądane. :)
UsuńBalea i Alverde, zazdroszczę.
OdpowiedzUsuńmandarynkową pomadkę Alverde uwielbiam:) podobnie jak cień Inglot 353- używam go codziennie:)
OdpowiedzUsuńMamy podobnych ulubieńców. :)
UsuńBalsam do ust alverde niedawno mi się skończył:(
OdpowiedzUsuńPrzykro mi. Mi nie wiele brakuje do denka. :)
UsuńPotwierdzam z własnego doświadczenia zarzut o niskiej wydajności pianki Pharmaceris. Moja kiedyś zużywała się w tempie ekspresowym. I żeby w ogóle czuć, że coś tam myje tę twarz to musiałem robić dobrych kilka aplikacji na dłoń. Między innymi, dlatego z niej zrezygnowałem.
OdpowiedzUsuńdużo słyszałam o tej piance z pharmaceris, muszę najpierw zużyć swój cetaphil :) pozdrawiam
OdpowiedzUsuń