piątek, 8 czerwca 2012

MIYO "Inkberry" - niebieski koszmarek

Ostatnio obiecałam wam fotki drugiego z lakierów Miyo czyli nr 63. Bardzo źle nim się malowało i efekt zobaczycie na poniższych zdjęciach. Przyznaje się, że malowałam dwa razy paznokcie i za każdym razem efekt był nie taki jaki bym chciała. Zrobiłam kilkadziesiąt zdjęć, a wybranie kilku do notki było nie lada wyczynem. Więc jest jak jest.

Jego trwałość ma wiele do życzenia. Choć zabezpieczyłam go Seche Vite to po dwóch dniach miałam spore odpryski oraz starte końcówki. Lakier jest też za rzadki. Pędzelek na szczęście nie najgorszy. Czas schnięcia nie najgorszy. Bardzo dobrze kryje. Jedna warstwa wystarcza do całkowitego pokrycia płytki. Jednakże ten lakier nie podszedł mi za całokształt. Poza tym kolor w buteleczce wydaje się bardzo ciekawy wraz z niewielkimi drobinkami. Niestety te drobinki całkowicie zanikają po pomalowaniu. Nie widać ich nawet w słońcu. Wyjątkowo się z nim nie polubiłam. Na szczęście znalazła się już dobra dusza, która go przygarnęła. Dziś ruszył w daleką podróż :)




Pozdrawiam
Naomi

6 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. mojego serca nie skradł, w buteleczce ładniej się zapowiadał :)

      Usuń
  2. Szkoda, że nie widać tych drobinek.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dla mnie jest to największy minus; mógł być to bardzo ładny lakier, a tak tylko przeciętny :(

      Usuń
  3. ja posiadam ten lakier i jest świetny, bardzo dobrze się nim maluje wiec nie wiem dlaczego u Ciebie tak nieestetycznie to wygląda, może kupiłaś otwierany lakier?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że u ciebie się sprawdził. Nie zawsze u każdego wszystko sprawdza się tak samo. Myślę, że nie był otwierany, ponieważ kupiłam go zaraz po dostawie. Drugi z tej serii sprawdził się lepiej. Gdyby wszystko każdemu pasowało byłoby nudno na swiecie.

      Pozdrawiam :)

      Usuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...