Limitowanka Essence "Cherry Cherry blossom girl" była jedną z tych, na której widok moje serce zabiło szybciej. Niestety polscy dystrybutorzy stwierdzili, że Polki nie lubią takich kolorów, więc w Polsce w ogóle się nie pojawiła. Na szczęście ja miałam okazję co nieco ściągnąć z Niemiec. Dziś chciałabym napisać kilka słów na temat ślicznej paletki o nr 1 "Dreaming under cherry tree".
Paletka kosztowała 2,99 € za 5g, które należy zużyć w ciągu 24 miesięcy. Limitowanka była dostępna w Niemczech, ale też Czechach, gdzie może co nieco się uchowało. Cienie zostały wyprodukowane w Chinach. Producent zapewnia, że cienie są długotrwałe, można nimi stworzyć modny look oka oraz są łatwe do nałożenia.
Cienie mają opakowanie podobne do tego, które mają cienie w ofercie standardowej. Bardzo podoba mi się czcionka opakowaniu. Jest prosta, lekka, trącąca infantylnością. Opakowanie jest wykonane z dość słabego plastiku, który przy odrobinie nieuwagi może się połamać uszkadzając cienie. Zatrzask dobrze się zamyka, ale nietrudno go otworzyć.
W paletce są skomponowano cztery świetnie współgrające ze sobą odcienie. Każdy cień można nałożyć solo lub stworzyć coś bardziej skomplikowanego. Cienie bardzo łatwo łączą się ze sobą, nie osypują się. Nie mają genialnej pigmentacji. Myślę, że mogłaby być lepsza.
Wszystkie cienie są perłowe. Dość miękkie, łatwo je nabrać na pędzelek, który trzeba otrzepać z nadmiaru cienia. Myślę, że nad tymi cieniami powinny zastanowić się osoby początkujące. Bardzo trudno zrobić sobie nimi krzywdę. A przy odrobinie wprawy można stworzyć bardzo delikatny, śliczny makijaż na dzień.
Poniżej makijaż wykonany tą paletką. Oprócz tej paletki do makijażu użyłam: w wewnętrznym kąciku cień Inglot 395 oraz tusz do rzęs Bell Zig Zag Volume Collagen Mascara (swoją drogą jest całkiem niezła i muszę nie długo napisać wam o niej kilka słów).
Jak wam się podoba makijaż? Napiszcie :)
Niestety kolory zjadł aparat oraz późna pora. Na zewnątrz już było dość ciemno, gdy robiłam zdjęcia.
Pozdrawiam
Naomi
Cienie wydają się być świetnie na pigmentowane! Makijażu niestety nie widać dokładnie. Kolejnym razem postaraj się zrobić zdjęcie wraz z brwią-efekt będzie dużo lepszy!Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem np Inglot jest lepiej napigmentowany, ale co kto lubi. Postaram się aby następnym razem było widać brwi. Tylko muszę nad nimi popracować, ponieważ ich nie lubię.
Usuńpiękny makijaż :) paleta przypomina mi trochę paraguaye ze Sleek'a :)
OdpowiedzUsuńnie masz więcej tych paletek ? :P
rzeczywiście lepszy pigment lepiej by wyglądał... bo kolory bardzo ładne.
OdpowiedzUsuńKolory bardzo ładne, w 100% w moim guście
OdpowiedzUsuńW sumie micele i toniki mają trochę inne przeznaczenie. Jeden odpowiada za demakijaż, drugi służy do przywracania skórze odpowiedniego pH. :)
OdpowiedzUsuńA co do cieni Essence, to jakoś się z nimi nie lubię. Wszystkie, które miałam strasznie się obsypywały.
Na standardową ofertę w ogóle nie patrzę. Czasami skuszę się na limitowanke. :)
Usuńkolorki całkiem ładne, pigmentacja też dla mnie wystarczalna, tylko szkoda, że są perłowe :) zdecydowanie wolę matowe cienie :)
OdpowiedzUsuńŚliczny makijaż :)Szkoda że nie ma tej paletki u nas.. niestety ja to wgl mam dostęp tylko do pierwszej szafy essence więc ciężko mi upolować jakiekolwiek limitki z essence... :/
OdpowiedzUsuńskomentuję to w ten sposób - jak mogli nie wpuścić tej paletki na pl rynek? Kolory są całkiem sensowne, myślę że przypasowałyby wielu kobietom. ... Niesprawiedliwość i tyle!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Paula
Fajna ta paletka i makijaż ładny :)
OdpowiedzUsuńfajna paletka i widzę że można nią wykonać przepiękny naturalny makijaż mmm ;)
OdpowiedzUsuńzastanawiałam sie nad tą paletką, jest idealna na te porę roku! :)
OdpowiedzUsuńobserwuję i zaptraszam do siebie :)