Dziś przyszedł czas na notkę, którą miałam napisać w kwietniu, początkiem maja. Oczywiście rozchodzi się o zużycia. Niestety wyszło inaczej. Zastanawiałam się nawet, czy sobie nie odpuścić tej notki, ale ostatecznie doszłam do wniosku, że wiele z tych kosmetyków nie miało swojej odrębnej decyzji. Domyślam się jednak, że jesteście ciekawe mojej opinii na temat poniższego stosu.
Niestety kilka pustych opakowań powędrowało przez przypadek do kosza, a chcę o nich wspomnieć, więc mam nadzieję, że nic się nie stanie, że zaczerpnę zdjęcia z internetu.
Sleek Line maska do włosów
Niestety nie polubiłam się z tą maską. Zawiera bardzo dużo protein w składzie, których moje włosy nie tolerują. Po jej użyciu nie chciały się układać, bardzo trudno było je rozczesać. Żyły własnym życiem. Męczyłam ją dość długo. Na pewno nie kupię ponownie.
Deba odżywka do włosów
Kupiłam ją w Biedronce, gdy wszyscy kupowali i się nią zachwycali. Niestety u mnie się nie sprawdziła, ponieważ nie robiła dosłownie nic. Nie wygładzała włosów, ani nie ułatwiała rozczesywania. Podobny efekt byłby gdybym umyła włosy i zostawiła samym sobie. Końcówkę zużyłam do golenia nóg.
Marion natura silk jedwab do włosów
Końcówka tego kosmetyku leży i leży, i nie mam ochoty jakoś jej zużyć. Od dłuższego czasu nie używam takiego typu kosmetyków oraz nie odczuwam potrzeby aby ponownie zacząć. Pomimo to pamiętam, że był to całkiem przyzwoity kosmetyk.
Alverde delikatny szampon
Ostatnio rzadko używam naturalnych kosmetyków. Chwilowo moją łazienkę zdominowały zwykłe, drogeryjne szampony, ale ten wyjątkowo dobrze się u mnie spisał. Miał ładny, nienachalny zapach, również dobrze się pienił i mył moje kłaki. Na pewno do niego wrócę, a nawet kolejna butelka czeka w zapasach.
Szampon rumiankowy
Nie pamiętam jakiej był firmy, ponieważ na opakowaniu brak tej informacji, a dodatkowa ulotka już dawno zaginęła. Z szamponu byłam bardzo zadowolona. Miał dość krótki skład, ale świetnie doczyszczał moje włosy.
Z tym gagatkiem niespecjalnie się polubiłam. Z technicznej strony nie mogę mu nic zrzucić. Miał ładny zapach, dobrze się pienił, ale tak głęboko oczyszczał, że podrażniał mi skórę głowy. Na pewno nie kupię ponownie. Przy okazji wspomnę, że kończę inny zestaw z innej serii profesjonalnej Balea i ona całkiem dobrze się u mnie sprawdziła. Niedługo pojawi się coś więcej. :)
Niestety była to edycja limitowana. Szkoda, ponieważ żel był godny zainteresowania. Miał bardzo intensywny kokosowy zapach. W znaczący sposób ułatwiał depilację, choć czasami zdarzało się, że podrażniał moją skórę. Na pewno nie jest to mój ostatni żel do golenia z Balea.
Rexona Happy antyperspirant
Dobrze się u mnie sprawdził. Zapewniał ochronę przez wiele godzin. Nie wykluczam w przyszłości kolejnego opakowania. Na razie zaopatrzyłam się w wariant Sexy.
Bardzo fajny lekki kremik o cudownym zapachu. Może nie miał wspaniałych właściwości nawilżających, ale lubiłam w nim to, że szybko się wchłaniał i pozostawiał skórę gładką oraz przyjemną w dotyku. Niestety już nie do dostania, ponieważ wchodził w skład edycji limitowanej.
Miałam kilka od nich kremów do rąk i muszę stwierdzić, że ten wariant najbardziej przypadł mi do gustu. Ma rewelacyjny ciasteczko zapach, który bardzo przypadł do gustu mojemu nosowi. Ma bardzo dobre właściwości pielęgnacyjne, choć wolałam go stosować na noc, ponieważ bardzo długo się wchłaniał.
Sylveco regenerujący krem do stóp
Najbardziej spodobał mi się jego ziołowy zapach rozmarynu(?), ale niestety tylko tyle. Zawiodły mnie jego właściwości pielęgnacyjne, a właściwie ich znikoma ilość. Słabo nawilżał i regenerował skórę. Pozostawiał na stopach nieprzyjemny oleisty film. Z pewnością nie wart pieniędzy, które trzeba za niego zapłacić.
Original Source żel pod prysznic raspberry&vanilla
Żel musiał czekać na swoją premierę aż rok. Zaczęłam go używać końcem zimy i to był najlepszy okres dla niego, ponieważ zapach nie był duszący, a przyjemnie otulał. Poza tym niczym nie zaskoczył, ani zniechęcił. Przyzwoity żel pod prysznic, do którego mogę kiedyś wrócić.
Bardzo fajne kosmetyki. Mają świetne właściwości. Cudownie pachną, a przystępna cena zachęca do zakupu.
Mój ulubiony kosmetyk z tej kategorii. Niestety już wycofany nad czym głęboko ubolewam. Świetnie matowił, nie ciemniał i przez wiele godzin utrzymywał się na twarzy.
Również bardzo fajny puder, ale chyba nie polubiłam go aż tak jak ten z p2, ponieważ nie jest niebieski. Poza tym zdecydowanie godny polecenia. Dobrze matuje i utrzymuje się przez wiele godzin.
Bourjois healthy balance puder do twarzy
Z tym kosmetykiem zupełnie się nie polubiłam. Dziwnie wyglądał na twarzy i był trochę za ciemny pomimo najjaśniejszego odcienia. Słabo matował. Zużyłam mieszając z innymi pudrami.
AA cera mieszana krem nawilżająco-matujący 24H
O tym kosmetyku niestety nie pojawiła się recenzja, a uważam że powinna. Krem bardzo dobrze się u mnie spisał. Świetne nawilżył moją przesuszoną skórę. Ma bardzo fajną lekką formułę, która szybko się wchłania. Bardzo dobrze sprawdza się jako krem pod makijaż.
Niestety ten krem mnie rozczarował. Kupiłam go, ponieważ liczyłam, że będzie dobrym zabezpieczeniem skóry przed zimnymi temperaturami oraz będzie dobrze nawilżał. Na nieszczęście nie podołał temu zadaniu. Oblepiał skórę warstwą olejków, która się nie chciała wchłaniać. Zużyłam go, ale powrotu na pewno nie będzie.
Nie wyobrażam sobie kosmetyczki bez płynów dwufazowych. Bardzo często je zmieniam, ale czasami zdarzają się powroty, jak w tym przypadku. Na plus muszę zauważyć, że Bielenda zmieniła opakowanie i dlatego skusiłam się na kolejną butelkę. Płyn się świetnie sprawdził. Polecam go.
Tołpa dermo face strefa t matujący płyn micelarny-tonik 2w1 do mycia twarzy
Również o tym kosmetyku nie pojawiła się jeszcze szersza opinia, ale nic straconego, ponieważ kolejna butelka czeka w kolejce. Z powyższego można wywnioskować, że bardzo polubiłam ten kosmetyk. Świetnie odświeża skórę i przygotowuje do kolejnych zabiegów pielęgnacyjnych. Muszę zaznaczyć, że używałam go jedynie jako toniku. Tylko raz spróbowałam nim zmyć makijaż i szybko zrezygnowałam. :)
Zacznijmy od tego, że delikatny jest tylko z nazwy. Nie polubiłam tego kosmetyku. Wysuszał, podrażniał i miał kijową pompkę. Było to kolejne podejście do kosmetyków Green Pharmacy i zdecydowanie ostatnie.
Bardzo dobrze nawilżone do ostatniej chusteczki. Nie zmywam nimi makijażu, tylko swatche podkładów, cieni, kredek z rąk etc... W tej roli sprawdzają się doskonale.
Rival de Loop chusteczki do demakijażu
Używałam ich w bardzo podobny sposób jak ww i również sprawdzały się bardzo dobrze. Jednakże wychodzą o wiele mniej korzystnie cenowo.
Go Pure chusteczki odświeżające
Całkiem ok, świetnie sprawdzały się w kryzysowych sytuacjach.

Płatki Ebelin
Jedne z lepszych, które używałam. Nie rozwarstwiają się.
Maseczki L'Biotica Biovax
Najbardziej wyróżniła się ta po środku. Może skuszę się na pełnowymiarowe opakowanie.
Testery mydełek The Secret Soap Store
Zebrało mi się ich kilka w różnych wariantach. Były bardzo wydajne i nie wysuszały dłoni.
Yankee Candle sampler Vanilla Lime
Zapach bardzo przypadł mi do gustu, ale po zapaleniu nie był bardzo wyczuwalny.
Teraz kilka słów o kosmetykach, które ujrzały kosz nim zrobiłam im zdjęcie.
Garnier mineral invisiclear
Największy bubel w kategorii antyperspirantów od kilku lat. Po pierwsze był bardzo lejący, aż tak, że całe opakowanie się lepiło. Po drugie długo zasychał. Po trzecie w ogóle nie chronił. Nawet nie wykonując dużego wysiłku byłam cała mokra. Zdecydowanie nie polecam.
Bourjois płyn dwufazowy
Bardzo fajny płyn dwufazowy i przede wszystkim wydajny. Kosztuje trochę więcej niż inne płyny, ale ma także większą pojemność. Szybko rozpuszcza makijaż oka. Nie podrażnia i zostawia tłustej warstwy. Jako wadę muszę zaliczyć kijowe otwieranie, a przede wszystkim tą kuleczkę, która po pewnym czasie mi się złamała. Mimo wszystko polecam.
Garnier Fructis Fruity Passion odżywka do włosów
O niej i szamponie do włosów pojawi się w najbliższych dniach recenzja, ponieważ uważam, że jest godna uwagi. Cudownie pachnie oraz ma całkiem dobre właściwości pielęgnacyjne. Dość dobrze wygładza, a po wyschnięciu włosy lśnią.
das dusch żel pod prysznic trawa cytrynowa&mandarynka
Bardzo polubiłam ten żel niemieckiej marki niedostępnej w Polsce. Ma cudowny zapach i konsystencje. Świetnie się pieni. Niewiele kosztuje, niecałe 1 €. Najbardziej spodobało mi się to, że żel wydobywa się przez otwór tzw. niekapek. Pod koniec opakowania żel zmienił konsystencje. Nie mam pojęcia jak to się stało, że w ciągu kilkudziesięciu godzin z żelowej stała się podobna do wody.
Uff w końcu dobrnęliśmy do końca. Używałyście któregoś z powyższych kosmetyków?
Naomi
_________
Źródła zdjęć:
http://zakupy24.jaworzno.pl/media/catalog/product/cache/1/image/200x/9df78eab33525d08d6e5fb8d27136e95/f/0/f0b0d8f9be71fd73df318241ba8f3d0a.jpg
http://imworld.aufeminin.com/dossiers/D20120919/produkty-do-demakijazu-2-114037_L.jpg
http://www.niemieckiezakupy.pl/files/Dusch%20das%20mandarinen.jpg
http://www.maltasupermarket.com/media/catalog/product/cache/1/image/500x500/040ec09b1e35df139433887a97daa66f/3/6/3600541224025.jpg