Niedługo nastąpi czas wyjazdów i wakacji. Pewnie wiele z was będzie stało przed problemem skompletowania kosmetyczki. Ja swój wyjazd (niestety) mam już za sobą. Oczywiście pokazałam wam co ze sobą zabrałam. Takie posty są bardzo popularne. Jednak nie spotkałam się z pewnego rodzaju rozliczeniem, co rzeczywiście okazało się przydatne podczas wyjazdu. Mam nadzieję, że taki post przyda się nie tylko mnie, ale i Wam. Może w końcu będę umiała się ograniczyć do minimum. Przy okazji zwrócę uwagę na kilka istotnych kwestii.
Podczas wyjazdów świetnie się sprawdzają miniaturki oraz puste opakowania, które pomieszczą potrzebną ilość kosmetyku. Takie opakowania możemy dostać w Rossmannie w różnych kształtach, wszystkie za 1,99 zł. Mieszczą zwykle 100 ml, więc można je zabrać do samolotu. Możemy także zainwestować w gotowy zestaw takich opakowań np w H&M (wersja tańsza) lub Sephorze (wersja droższa), kosztuje około 30 zł za 6 elementów. Ja posiadam zestaw z Sephory i jestem z niego zadowolona, choć nie jest ideałem (lepiej nimi nie rzucać). Innym wyjściem jest zakup miniaturek naszych ulubionych kosmetyków. Całkiem spory wybór znajdziemy w Rossmannie. Niestety wychodzą sporo drożej niż opakowania pełnowymiarowe. Warto także zbierać próbki, które co pewien czas pojawiają się w gazetach lub są dołączane do zakupów.
Poniżej przygotowałam zestawienie. Po lewej kosmetyki z danej kategorii, które użyłam choć raz. Po prawej te, które przez cały wyjazd leżały nieużywane.
Pielęgnacja twarzy:
W czasie wyjazdu wykorzystałam większość próbek, które posiadałam. Niestety wiele z nich mnie rozczarowało. O dziwo najbardziej byłam zaskoczona próbką kremu Ziaja Ulga. Możliwe, że kiedyś wypróbuję. Bardzo wydajna okazała się próbka pasty do zębów. Wystarczyła na cały wyjazd, a nawet zostało co nieco. Świetnie sprawdził się pomysł z przelaniem kosmetyków do mniejszych opakowań. Nie musiałam targać ze sobą wielkich butelek. Na uwagę zasługują także chusteczki, które okazały się zbawienne, gdy zabrakło wody w pociągu.
W czasie wyjazdu zabrakło mi czasu lub po prostu nie miałam ochoty na maseczkowanie i peelingowanie, więc myślę, że te pozycje można sobie odpuścić. Poza tym woda w sprayu z Balea. Myślę, że było ciut za zimno aby jej użyć. Aktualnie u mnie mocno przygrzewa, więc spryskanie skóry wodą świetnie odświeża. Dodatkowo chusteczki z RDL, mogłam się ograniczyć do tych z Babylove. Tych nie miałam okazji tknąć. Poza tym kilka drobiazgów, które mogłam zostawić w domu, ponieważ wzięłam już coś innego. Chyba nie wierzyłam że mniejsza ilość mi wystarczy.
Pielęgnacja ciała:
Wyjazd nie mógł się odbyć bez żelu pod prysznic o wakacyjnym zapachu. W tym wypadku świetnym wyborem była Balea o zapachu ananasa. Innym kosmetykiem idealnym na wakacje i wyjazd okazał się krem do rąk o zapachu owoców leśnych. Ciekawy zapach idzie w parze z dobrymi właściwościami pielęgnacyjnymi. Następnie krem z filtrem Babydream, który jest ok. Zużyłam także trzy próbki. Niestety żadna z nich mnie nie zachwyciła.
Po prawej kosmetyki, których nie użyłam ani razu, ale z drugiej strony rezygnacja z nich mogłaby spowodować, że na kolejnym wyjeździe byłyby konieczne.
Pielęgnacja włosów:
Z tej kategorii jestem bardzo zadowolona. Wzięłam minimum. Jednak mogłam zostawić odlewką maski w domu. Przy okazji wspomnę, że próbki masek z Celli i Balea bardzo mnie zawiodły. Zwłaszcza ta pierwsza. Miała brzydki zapach i obciążyła włosy. Zdecydowanie nie kupię ponownie.
Kosmetyki kolorowe:
Pod notką z wakacyjną kosmetyczką jedna z Was napisała żebym się nie malowała. Przeczytałam to po wyjeździe, podczas którego ograniczyłam się do tuszu do rzęs, pudru, jasnego cienia, bazy pod cienie i kredek. Gdy następnym razem pojadę na wakacje, na pewno ograniczę się do takiego zestawu. Zrezygnuje z cieni, podkładu i etc...
Pozostałe:
Z tej kategorii jestem chyba najbardziej zadowolona. Po pierwsze ograniczyłam się tylko do trzech pędzli. Z czego jeden leżał cały czas nieużywany. Myślę, że na taki wyjazd najlepiej wziąć najbardziej uniwersalne pędzle (np Inglot 6SS - można nim nałożyć cień oraz go rozetrzeć). Zabrałam trzy lakiery + bazę i top coat. Następnym razem postaram się ograniczyć lub wziąć sprawdzony lakier. Niestety Wibo mnie zawiodło. Już następnego dnia lakier był w tragicznym stanie. Na koniec odkrycie wyjazdu i w ogóle 2013 roku, czyli żel do brwi z Delii. Nie wiem, jak mogłam wcześniej bez niego żyć. Świetnie utrwala i nadaje brwiom kształt.
W końcu koniec tej notatki. Jest trochę chaotyczna, ale w głównej mierze miała być zbiorem moich przemyśleń, z których mam zamiar skorzystać podczas następnych wakacji. Jednak mam nadzieję, że znajdziecie w niej coś ciekawego dla siebie.
Chętnie poznam wasze patenty na spakowanie kosmetyczki. Co warto wziąć, a co lepiej zostawić głęboko w szufladzie?
Naomi
super wpis :) ja zawsze i tak biore za dużo :P i wszystko wala się po kosmetyczce :) jakoś tak na wyjazdach nie umiem się pielęgnować jak w domu :) ograniczam się do podstawowych pielęgnacji ciała :)
OdpowiedzUsuńDziękuję. :* Ja też się staram, a wychodzi jak zawsze. ;)
UsuńOjej, a myślałam, że ja biorę dużo kosmetyków na wyjazdy. Ja się ograniczam jak mogę,(no powiedzmy). Na wejściu rezygnuję z wszelkich maseczek i odżywek zarówno do ciała jak i włosów. Stawiam na kremy, kremy z filtrem i łagodzące. Z kolorówki minimum - podkład, puder, tusz, ewentualnie kredka, a i tak często wracają nawet nie wyciągnięte z kosmetyczni, do tego jeden góra dwa lakiery :)
OdpowiedzUsuńJa z odżywki do włosów wolałabym nie rezygnować. Gdy jej nie użyję, to włosy wyglądają o wiele gorzej. ;)
UsuńBardzo fajnie, że o tym napisałaś bo mi szykuję się wyjazd w lipcu i już zastanawiam się jak ogarnąć moją kosmetyczkę...
OdpowiedzUsuń^^ Widzę, że nie tylko ja o tym myślałam z wyprzedzeniem. Zastanawiałam się co zabrać już od początku maja. ;)
Usuńtakie posty naprawdę są pożyteczne i powinny powstawać u każdej z nas ;) taki bilans ;)
OdpowiedzUsuńOoo zgadzam się. Jest pełno postów "co zabieram na wakacje?", a brak rozliczenia. Przynajmniej ja nigdzie takiego nie widziałam. :)
Usuńsolidny zestaw, a zuzywam wtedy miniaturki by malo wozic i uwielbiam takie kosmetyczki przez ktore widac co jest w srodku, no i filtry ,pamietac o filtrach
OdpowiedzUsuńJa niestety mam z tym problem, ale staram się nie zapominać. Pierwsze kroki poczynione. ;)
Usuńtez mam zawsze problem z tym co zapakowac w kosmetyczke podrózną :D
OdpowiedzUsuńChyba tylko faceci nie mają z tym problemu. ;)
UsuńSame najpotrzebniejsze rzeczy, każdy powinien zabarać must-have'y unikając nadmiaru i bałaganu :)
OdpowiedzUsuńJa niestety mam skłonności do nadmiaru, ale walczę. ;)
Usuńbardzo fajna notka! :-)
OdpowiedzUsuńjednak takie już jesteśmy że wolimy mieć czegoś więcej niż by miało nam zabraknąć np. podkładu! :-)
Cieszę się, że ci się spodobała.
UsuńBardzo dobre stwierdzenie. Zawszę wolę mieć więcej, a nuż się przyda.
jak czytam takie posty, czuję się trochę jak kosmetyczny dinozaur :D
OdpowiedzUsuńna wyjazdy zabieram tylko naprawdę podstawowe kosmetyki - żel pod prysznic, szampon, krem z filtrem i nawilżający, pastę do zębów i dezodorant, a z kolorówki tylko puder i tusz do rzęs. Po lakiery, maseczki, maski, peelingi i tak nie sięgam, więc nie czuję potrzeby obciążania sobie walizki :D
Chciałabym mieć takie podejście jak ty. Niestety mi trudno z niektórych kosmetyków zrezygnować. ;)
Usuńminiaturki i próbki są najlepsze na wyjazdy, ja ostatnio ograniczyłam się do kompletnego minimum co do kremu, bo zabrałam razem z moim mężczyzną krem Nivea Soft, który sprawdził się jako balsam, krem do rąk i twarzy :)
OdpowiedzUsuńBardzo przydatny wpis, pomaga przemyśleć czego tak naprawdę potrzebujemy :)
Ja próbowałam się tak ograniczyć zabierając krem do ciała z mocznikiem z Isany. Miał być zarówno do ciała i rąk, a w ogóle go nie użyłam. Do kremu Nivea Soft przekonałam się po zużyciu próbki. Przyjemnie chłodził. Muszę się rozejrzeć za mniejszym opakowaniem. ;)
Usuńtyle osób pisząc posty o podobnej tematyce zaznacza, ze na wyjazdy bierze duzo próbek aby nie wozic ze soba wiele; ja do takiego rozwiazanie nie moge sie przekonac bo zawsze z gory zakladam ze probka mnie uczuli i pogorszy stan mojej cery/wlosow/itp i zazwyczaj jak ten rumun (nie obrazajac nikogo) wożę ze sobą cały tabun uzywanych wczesniej i sprawdzonych kosmetykow;
OdpowiedzUsuńWcześniej tak o tym nie myślałam. Chciałam zużyć te próbki, które się zebrały. W końcu ich się pozbyć. Na szczęście moja cera nie zaprotestowała. ;)
UsuńZawsze na dłuższy wyjazd przelewam co się da do małych pojemniczków. Biorę po jednym kosmetyku z danego działu i używam np. balsamu do ciała jako balsamu do rąk, stóp. Jeden żel pod prysznic i ten do twarzy zostaje w domu etc. Nigdy nie mam przeładowanej kosmetyczki :)
OdpowiedzUsuńFajnie, że potrafisz się tak ograniczyć. Ja niestety nie potrafię. Nie potrafię się przełamać żeby użyć żelu pod prysznic do twarzy. Resztki makijażu zwykle zmywam żelem. A z drugiej strony miałam chusteczki, które mogłam wykorzystać w tym celu. Ehh życie kobiety. Następnym razem zainwestuję jeszcze w kilka małych opakowań z Rossmanna, aby jak najwięcej kosmetyków są przełożyć. Na szczęście nie są drogie. ;)
Usuńmoja kosmetyczka zawsze pęka w szwach, dlatego zawsze biorę 2,3 lub nawet 4, ciężko z czegoś zrezygnować, bo nie wiadomo co się może przydać
OdpowiedzUsuńDokładnie. Ja też zwykle biorę kilka. Teraz mam dość dużą kosmetyczkę i wiele się w niej mieści, ale i tak wolę mieć np kosmetyki kolorowe osobno. ;)
Usuńświetny pomysł z tymi próbkami i przelewaniem kosmetyków do mniejszych opakowań ;)
OdpowiedzUsuńNiestety nie mój, tylko podpatrzony u kogoś. Jednakże zgadzam się jest świetny. Jak sobie przypomnę ile czasami targałam pełnych opakowań to aż włos jeży mi się na plecach. :)
UsuńJa zawsze brałam ze sobą pełnowymiarowe produkty i oczywiście można sobie wyobrazić jak wyglądała moja kosmetyczka sumie to woziłam dwie jedna na pielęgnacja a druga taka mała na kosmetyki do makijażu. Teraz już tego nie robię i mam o połowę rzeczy mniej. Próbki, małe pojemniczki i ograniczyć kosmetyki do minimum :) A tak poza tym zawsze miałam problem z wyborem kosmetyków, brałam ich za dużo bo twierdziłam, że mogą się przydać a potem połowy nie używałam :D
OdpowiedzUsuńPoczątkowo miałam tak jak Ty. Jeszcze pamiętam tą ogromną kosmetyczkę z wyjazdu 3 lata temu. Użyłam z tego może 1/4.
UsuńSą to ejdne z bardziej przydatniejszych wpisów na blogach - też zawsze mam dylemat :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że przyda się nie tylko mi. Sama też lubię coś takiego czytać. :)
UsuńZastanawiam sie czy nie urzadzic osobnego spotkania z blogerkami ktore nie zalapaly sie na sierpniowe, zapraszam na maila qui.dolorem.ipsum@gmail.com
OdpowiedzUsuńChodzi ci o to, które jest 27 lipca? Ja na szczęście się na niego załapałam i na razie nie planuję kolejnego. Oczywiście jeśli chcesz możesz zorganizować. Będę trzymać kciuki aby wszystko się udało.
UsuńJednakże dziękuję za propozycje. :)
Ja na wyjazdy zawsze biorę za dużooo kosmetków;P
OdpowiedzUsuńTak jak ja. Bo może się przydać. ;)
UsuńDużo fajnych rzeczy zabierasz :)
OdpowiedzUsuńZapraszam :D
:) Na pewno zajrzę. :)
UsuńTo też zależy jaki wyjazd :) Jak w ciepłe kraje nie ma sensu tyle brać, to to wszystko spływa z twarzy:) Jak byłam na Ukrainie na Krymie używałam tylko chusteczki nawilżające i suchy szampon bo nie było wody, reszta w ogóle nie była przydatna :D
OdpowiedzUsuńO tak zapomniałam to dodać. Kosmetyczkę trzeba dostosować do miejsca, do którego wyjeżdżamy.
Usuńw tym roku dłuższe wakacje nam się niestety nie zapowiadają ale jakiś wyskok w góry bankowo będzie :)
OdpowiedzUsuńCzekam na relację. Nie lubię chodzić po górach, zbyt męczące. Jednak lubię na nie patrzeć. :)
UsuńJa staram się ograniczać do minimum i raczej nie ma kosmetyków nieużywanych na wyjeździe :)
OdpowiedzUsuńFajnie, gratuluję. U mnie z tym ciężko, ale dążę do ideału. :)
UsuńNa wakacje idealnie sprawdzają się niewykorzystane próbki :)
OdpowiedzUsuńZdecydowanie, zabierają mało miejsca i można bez problemu opakowanie wyrzucić. :)
UsuńZ każdym wyjazdem przekonuję się, że biorę coraz mniej :) Niektóre rzeczy odpuszczam i stawiam na miniaturki czy mini-produkty, nie lubię próbek bo urlop to nie jest dla mnie czas na testy. Ostatecznie wybieram saszetki, lecz wyłącznie te marki/serie które mam sprawdzone i pewne :)
OdpowiedzUsuńPodoba mi się Twój zestaw, przemyślany i dopasowany :)
Mam nadzieję, że również z każdym wyjazdem na biorę wprawy.
UsuńCieszę się, że podoba Ci się mój zestaw. :)
Naprawdę świetny wpis! Strasznie mi się spodobał, to podsumowanie jest genialne! Sama często wyjeżdżam, niekoniecznie na wakacje, ale choćby gdy wracam po tygodniu z miasta w którym studiuję, do domu. Na początku oczywiście brałam 'wszystko', ale potem zrezygnowałam i biorę tylko minimum ;)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że Ci się spodobał. Zupełnie nie spodziewałam się, że post spotka się z takim odzewem. ;)
UsuńTakich wpisów brakuje! Często wyjeżdżam. Mieszkam w sumie na 'dwa domu'. W każdym mam swoją kosmetyczkę. Zaś jak mam jechać w teren to dosłownie nie wiem co mam wziąć. Przecież nie wezmę ze sobą wszystkiego. Zawsze jednak rezygnuję z kosmetyków do make-upa, są wtedy dla mnie zbędne. Zawsze wychodzę z tego założenia, że jadę się wybawić, a tak poza tym nikt nie musi mnie obserwować. Czuję się dobrze w swojej skórze i tak ma być.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie!
Świetne podejście. Muszę w końcu tak o tym myśleć, ale czasami po prostu lubię zabrać ze sobą ulubione kosmetyki do makijażu.
Usuń