Olejek jest jednym z najpopularniejszych kosmetyków z Alverde w polskiej blogosferze. Oczywiście ja też musiałam go przetestować. Jak większość z was używałam go do włosów. Był to też pretekst do rozpoczęcia olejowania włosów. Przy okazji podzielę się z wami wrażeniami z tego sposobu pielęgnacji.
Alverde ma w swojej ofercie kilka olejków o różnym zastosowaniu. Ten jest przeznaczony dla każdej skóry. Nie zawiera sztucznych substancji zapachowych, barwiących i konserwujących. Mogą go używać weganie. Niestety ostatnio został wycofany z DM-ów. Możliwe, że pojedyncze sztuki uchowały się gdzieś w mniej obleganych drogeriach. Olejek kosztował 2,95 € w Niemczech, a 100 Kc w Czechach. Został wyprodukowany w Niemczech. Butelka zawiera 100 ml olejku, które należy zużyć w ciągu 18 miesięcy.
Olejek znajduje się w szklanej butelce, która początkowa znajdowała się w kartoniku. Całość jest bardzo ciężka. Szkło jest dość grube, ale nie ryzykowałabym nim rzucać. Pompka jest wykonana z twardego plastiku, choć w moim odczuciu lichego. Pompka przez całe użytkowanie zachowywała się wzorowo, ani razu się nie zacięła. Dozuje odpowiednią ilość olejku.
Najczęstszym minusem wymienianym na temat tego olejku był zapach, który jest dość intensywny i duszący. Dla mnie ten zapach jest ładny, choć jest w nim coś tajemniczego. Zgodzę się, że jest intensywny, ale znośny. Olejek jest rzadki, ma żółty kolor. Jest dość wydajny, używam go z przerwami od października, a pozostało go sporo.
Dość długo sceptycznie podchodziłam do olejowania włosów, a każda osoba, której o tym mówiłam pukała się w czoło. Jednak ciekawość zwyciężyła, kupiłam olejek i mogłam zostać królikiem doświadczalnym. Zaznaczę, że olejek nakładałam na całą długość lekko wilgotnych włosów. Zwykle chodziłam z nim na głowie od 3 do 5 godzin. Raz zdarzyło mi się nałożyć go na całą noc. Zwykle zmywam go szamponem Babydream lub niewielką ilością Green Pharmacy z pokrzywą zwyczajną bez SLS. Na koniec nakładam jakąś prostą odżywkę, której zadaniem było to tylko ułatwienie rozczesywania.
Po każdym użyciu olejku włosy były mięsiste, dobrze nawilżone i lejące. Świetnie się układały. Miałam wrażenie, że są gęstsze. Ładnie lśniły. Były miękkie i jedwabiste w dotyku. Dodam, że dłużej zachowywały świeżość. Zwykle trzeciego dnia od mycia są oklapnięte. Po olejowaniu, 3-go dnia nadal były w dobrej kondycji. Nadawały się żeby wyjść do ludzi. Nie używałam go w innym celu, więc niestety nie wypowiem się jak działał np. na skórę.
Podsumowując bardzo polubiłam ten olejek i olejowanie włosów. Dzięki temu moje włosy są w o wiele lepszej kondycji. Na pewno olejowanie zostanie stałym punktem mojej pielęgnacji włosów. Z chęcią kupiłabym go ponownie, lecz wątpię że go znajdę. W takim wypadku kupię jego młodszego kokosowego brata.
Olejujecie włosy? Jakie oleje możecie polecić? A może miałyście ten olejek?
Co o nim sądzicie?
Pozdrawiam
Naomi
Mam ten olejek ale do wlosów wolę z nagietkiem bądz ten antycellulitowy;) Kokosowy nowy tez kupiłam, ale jeszcze nie zdązyłam przetestowac;)
OdpowiedzUsuńTen jest moim pierwszym, ale mam zamiar po kolei każdego przetestować. :)
UsuńMam też ten olejek - ja stosuję go na ciało - świetnie nawilża a nie natłuszcza i to mi bardzo odpowiada..do włosów jeszcze nie próbowałam - ale jak sa lejące to zatem muszę koniecznie:)
OdpowiedzUsuńmam i lubię jego zapach:) używam na końcówki i do nawilżania skóry:) szkoda, że go wycofali
OdpowiedzUsuńNie miałam tego olejku, ale jak będzie okazja to z pewnością go nabędę :)
OdpowiedzUsuńkusi mnie ten olejek :)
OdpowiedzUsuńŻałuję, że go wycofali : ( Może jakoś uda mi się go jeszcze zdobyć
OdpowiedzUsuńA ja jakoś nie lubię nakładać oleju na włosy. Wolę maski, są bardziej treściwe i szybciej działają.
OdpowiedzUsuńjest to jeden z moich ulubionych olejków :) szkoda, że już nie jest dostępny w sprzedaży
OdpowiedzUsuń